Strona 1 z 2

Asertywność

: piątek, 19 czerwca 2009, 19:42
autor: Rinn
Zastanawiam się, jak Szóstki radzą sobie z asertywnością. :twisted:

Osobiście mam z tym pewien problem. :P Najczęściej popadam w skrajności, tzn. reaguję albo ulegle, albo agresywnie, a nawet jeśli uda mi się to jakoś zrównoważyć, to generalnie sytuacje, które tego wymagają, wywołują we mnie poczucie dyskomfortu.

Jeśli ktoś ma ochotę podzielić się doświadczeniami, przemyśleniami albo linkami do jakichś ciekawych materiałów na ten temat - zapraszam. :)

: piątek, 19 czerwca 2009, 19:56
autor: Kemal
Nienawidzę kogoś o coś prosić. Jak mam kogoś poprosić o przysługę, to zazwyczaj wolę utrudniać sobie życie byle tylko nie zdawać się na czyjąś łaskę. Raczej nie mam problemów z odmawianiem. Jeżeli wiem, że okoliczności nie wymagają ode mnie poświęcenia dla kogoś to łatwo odmawiam. Inaczej gdy wiem, że wiszę komuś przysługę. Wtedy często z ogromnym bólem, ale robię co mam zrobić.

Re: Asertywność

: środa, 13 stycznia 2010, 23:49
autor: Mandala
Posiadam bardzo dużą potrzebę asertywności. Bronienia swoich racji, przeciwstawiania się, kiedy coś mi się nie podoba. Wyrażania swojego zdania. Dobrze się czuję dyskutując, udowadniając coś...
... a jednak w życiu bywa nieraz, że strach okazuje się silniejszy. W konfrontacji brakuje mi siły przebicia, pewności siebie. Boję się oceny, popełnienia błędu na oczach ludzi, agresywnej reakcji, odpowiedzi niosącej nacisk, presję. Kiedy przeychodzi do powiedzenie czegoś zaczynam to analizować, zastanawiać, czy oby na pewno dobrze myślę, jak to zostanie odebrane... I zdarza się, że okazuję się zbyt nieśmiała, żeby w ogóle zabrać głos, albo robię to tak cicho i z niepewnością, że nikt tego nie słucha.

Skrajne postawy Rinn wydają się typowe dla Szóstek - reakcje fobiczne lub kontrfobiczne. Ucieczka lub atak.
Ja jeszcze zastygam w miejscu. :wink:

Charakterystyczny brak pewności siebie, nieufność wobec innych łatwo mogą sprzyjać braku asertywności. Dobrze zdać sobie z tego sprawę i nauczyć się panować nad strachem, by nie przeszkadzał w codziennym życiu. :wink:

Re: Asertywność

: sobota, 15 maja 2010, 17:49
autor: Rinn
No i znów odzywa się problem z asertywnością... Mam wrażenie, że to duży problem dla mnie w bliższych relacjach z ludźmi, że nie umiem mówić wprost, co mi się nie podoba. Jest to dla mnie mega trudne, wywołuje strach i poczucie dyskomfortu. Nie chcę wyjść na czepialską zołzę i egoistkę, ani psuć relacji, bo boję się, że to się na mnie zemści. Ale z drugiej strony, kiedy nic nie robię, czuję się jak skończona frajerka i narasta we mnie agresja, która potem znajduje ujście w biernym buncie i tłumionej niechęci. Mam wyrzuty sumienia, że czuję niechęć do danej osoby, a nic nie mówię, udaję, że wszystko w porządku, chowam urazę, czuję się taka fałszywa i nie w porządku. :(

Zastanawiam się cały czas, jakie jest dobre rozwiązanie takiego konfliktu :roll:

Re: Asertywność

: sobota, 15 maja 2010, 18:19
autor: Pablo
Zastanawiam się cały czas, jakie jest dobre rozwiązanie takiego konfliktu :roll:
Zdać sobie sprawę że jesteś dla tego otoczenia czymś o wiele więcej niż tylko drobną irytacją bo ktoś inaczej pomyślał i teraz jesteś ta zła. Jeżeli ktoś taki skreśliłby za to że powiedziałaś coś nie tak albo że musiałby coś zmienić żeby wasze relacje dobrze się układały i jest to dla niego za duży wysiłek to na miejscu wykopać kogoś takiego z grona zaufanych ludzi bo naprawdę nigdy nie był tego wart. Nie ma co patrzeć na innych przez krzywe zwierciadło własnego strachu przed porzuceniem, już lepiej nie mieć nikogo i szukać dalej dobrego otoczenia, niż mieć takie zera za bliskie osoby.

Ale to z kolei wymaga wkładu własnego i przede wszystkim szczerości przed samym sobą. Rozumiem że dla fobików uzależniających swoje poczucie bezpieczeństwa od innych może być to bardzo trudne czasem. Ale z drugiej strony jak sobie poustawiasz otoczenie i wrzucisz do niego odpowiednich ludzi to jest git. Trochę mi to przypomina moje niesławne czasy do kilku lat wstecz ;) A czy taka postawa nie powoduje w 6 podwyższonej nietolerancji na to że takie jej bliskie osoby w czymś jej nie rozumieją?

Re: Asertywność

: sobota, 15 maja 2010, 18:25
autor: Mandala
Jeśli problemem jest tłumienie emocji i ukrywaniem, co się myśli, to rozwiązaniem jest nie robienie tego, bo inaczej właśnie może narastać napięcie i pojawiać się uczucia, które można niesłusznie wyładować na drugiej osobie. Dla mnie też trudne jest mówienie najbliższym tego, co może ich zranić, albo wprowadzić nieprzyjemną atmosferę, czasami muszę się jakiś czas zbierać w sobie i przygotowywać, przemyśleć wszystko, ale przekonałam się, że od mówienia, trudniejsze jest milczenie, udawanie, że wszystko jest w porządku i zbieranie w sobie żalu.

Re: Asertywność

: wtorek, 18 maja 2010, 14:20
autor: Rinn
Dzięki za odpowiedzi, były bardzo pomocne. :) Nie odpowiadałam, bo musiałam to sobie przemyśleć.

Przede wszystkim wiem, że problem nie leży w otoczeniu, w jakimś jego traumatycznym wpływie na mnie, tylko w mojej własnej postawie wobec siebie. Obserwując swoje uczucia na myśl o konfrontacji doszłam do wniosku, że nie daję sobie prawa do wymagania czegokolwiek od innych, kiedy obiektywnie to prawo jak najbardziej mam. Jak mam nie mieć poczucia niższości w stosunku do kogoś, skoro sama we własnych oczach się poniżam. Zresztą w sumie to z wczesnego dzieciństwa nie wyniosłam asertywności, tylko właśnie wewnętrzne wymaganie wobec siebie wyrozumiałości, tolerancji albo ignorowania złych rzeczy, tłumienia własnych potrzeb - bo sprzeciw skutkował miażdżącą awanturą. W pewnym sensie powtarzam pewnie postawę mamy i swoją w stosunku do ojca. I to też nie obecnego ojca, tylko tego wyolbrzymionego z dzieciństwa.* To mi nie pozwalało na przejście do zdrowszych reakcji i mówienie, co myślę. Czułam, że jeśli zacznę się na przekór zachowywać asertywnie z takim przeświadczeniem, to nie będę przekonująca sama dla siebie i nic mi to nie da. Stąd tego w pierwszej kolejności trzeba się pozbyć. No ale chyba już lepiej. Zebrałam się w sobie i wyjaśniłam jedną sytuację. Chyba coś się we mnie odblokowało na dłużej. :) Tylko takie analizy trzeba ponawiać w stosunku do każdej relacji i sytuacji, i myślę, że potem prewencyjnie też. Kamień Syzyfa. :|

* W ogóle mam wrażenie, że tego typu problemy Szóstek mają związek z tą wczesną relacją z dzieciństwa z opiekunem, na którym polegały, od którego czuły się zależne, a który w bolesny dla nich sposób domagał się posłuszeństwa. Potem się ten układ powtarza w odbiorze innych i siebie.

Re: Asertywność

: wtorek, 18 maja 2010, 14:55
autor: Mandala
Oj, nie koniecznie. Człowiek nie musi za każdym razem pokonywać tej samej drogi, by potem i tak się cofnąć, ma tę cudowną właściwość, że potrafi się uczyć. Rozwijać się.

Re: Asertywność

: wtorek, 18 maja 2010, 19:12
autor: boogi
Dotychczas powtarzałaś jeden schemat. Teraz zamieniłaś na inny - i nowy będziesz powtarzać, z automatu. Tak więc główka do góry, żadna praca na marne nie idzie ;)

Re: Asertywność

: wtorek, 25 maja 2010, 10:17
autor: Tanpopo
Wypowiem się jako lękliwa, paranoiczna nieszóstka. (;

Skrajne reakcje? Oj, tak, znam to. Od manifestacji znudzenia i obojętności (wbrew prawdzie) po niepohamowaną irytację.

Ważne by odkryć swój sposób na asertywność i nie dać sobie wmówić, że coś jest lepsze/gorsze.

Jeśli podporządkowanie się naciskowi jest niezbędne - robię to, choć bardzo niechętnie, a jeśli dochodzi do przegięcia - po prostu informuję, że na takich zasadach kontaktować sie nie zamierzam i idę szukać mądrzejszego zajęcia. Na ogół jednak szukam wszystkich możliwych sposobów by się wymigać, zrobić unik, znaleźć jakiś przeciek, nagiąć zasady, żeby tylko nikt nie stosował wobec mnie przymusu, na który mam uczulenie.
Ktoś mógłby uznać to za tchórzostwo czy słabość - problem w tym, że naprawdę ciężko na mnie w tej sytuacji wpłynąć czy cokolwiek we mnie zmienić, kiedy sama nie widzę w tym żadnego sensu.

W przypadku, kiedy osoba stanowi dla mnie rzeczywiste zagrożenie - czyli wchodzi nieproszona na mój teren, wcina się w moja prywatność myśląc, że ma do mnie jakieś prawa - wtedy na ogół górę biorą emocje, chociaż mogą mieć postać spokojnego, ale chyba niekiedy okrutnego komentarza (pytanie tylko czy ignorowanie moich komunikatów "Nie rób tego wiecej" nie jest okrucieństwem).

Nie wydaje mi się, żeby asertywność wiązała się z konfrontacją. Osoba asertywna raczej nie ma potrzeby, by cokolwiek udowadniać, nie musi też twardo trzymać się swoich racji - bez problemu zmieni zdanie, kiedy stwierdzi, że jej opinia jest na przykład niepełna - ale na pewno nie zrobi tego ulegając emocjom czy szantażowi.

Odpowiedzialność, zobowiązania ograniczam do minimum, ale kiedy już się zdecyduję czegoś dopełnić, to robię to najlepiej jak potrafię. (:

Jeśli zaś przeginać to chyba tylko w tę stronę -
Spoiler:

Re: Asertywność

: wtorek, 25 maja 2010, 14:27
autor: SuperDurson
Ha ha ha! W bardzo podobny sposób jak na tym komiksiku skrzywiłem sobie jako nastolatek, nosek.. Brakiem wyczucia i doświadczenia.. Miałem z piętnaście lat kiedy przyszły na osiedle jakieś draby i chciały tylko ognia, ale ode mnie i słowami "dawaj ogień", więc w małym, wątłym i słabiutkim wtedy jeszcze Dursonku aż zawrzało na takie postawienie sprawy i rzekł tylko "najpierw proszę, potem ogień".. I nagle ręka jednego znalazła się na na moim brzuchu, a kiedy złożyłem się w pół - but drugiego znalazł się na mojej twarzy.. i świat wybuchnął krwią..

Ognia oczywiście nie dostali. Bo nie poprosili ładnie. Ja za to zyskałem wtedy przydomek "strażnika kultury", na blokowisku.. :lol:

Ja nie wiem, czy ta asertywność to zawsze takie dobre rozwiązanie.. :evil:

Re: Asertywność

: czwartek, 27 maja 2010, 13:11
autor: Tanpopo
Wiesz Dursonku, dla mnie to nie była asertywność, tylko chęć zaimponowania sobie i ziomom z blokowiska. :P Uleganie sobie i innym to nie asertywność, bo nadal pozostajesz zależny (i w efekcie dostajesz po dupsku bez potrzeby). <:

Ja dałabym ognia i zwiewała gdzie pieprz rośnie, chociaż mam powody mniemać, że w moim przypadku nie chodziłoby o ogień. :|

Re: Asertywność

: czwartek, 27 maja 2010, 13:29
autor: SuperDurson
Czym miałem niby komuś zaimponować!? Jaka znowu zależność? W czym uleganie?
Tam byłem tylko ja i dwa draby. Żadnych "ziomów". Tylko facet w kiosku..

Zasady są proste, uniwersalne i ponadczasowe. Albo ich przestrzegasz, albo nara.

Oni ich nie przestrzegali. Jak czegoś chcesz to masz poprosić.
Dzisiaj też by tego ognia nie dostali. Tylko dzisiaj powiedziałbym im to inaczej..

Re: Asertywność

: czwartek, 27 maja 2010, 14:11
autor: Tanpopo
W takim razie wybacz, że tak nisko Cię oceniłam, Człowieku z Zasadami. ;P Ale niekiedy z tym właśnie kojarzy mi się "honor", który zamiast mieć siłę twórczą prowadzi do celowego wyrządzenia sobie krzywdy.

Poza tym nie jestem pewna czy stosując najlepsze metody postępowania z dresami wyszedłbyś z tarapatów cało, odmawiając im przysługi. :mrgreen: Ale nie ja tu jestem specjalistą od dresoznawstwa. ;)

Re: Asertywność

: czwartek, 27 maja 2010, 14:28
autor: SuperDurson
Tanpopo pisze:Poza tym nie jestem pewna czy stosując najlepsze metody postępowania z dresami wyszedłbyś z tarapatów cało, odmawiając im przysługi. :mrgreen: Ale nie ja tu jestem specjalistą od dresoznawstwa. ;)
Hm..? Mówiąc do nich "Oczywiście!" (podnosząc do góry palec wskazujący i przesuwając go od swojej twarzy w kierunku okienka kiosku, pokazując gdzie idę), do kioskarza "Mogę prosić zapałki?" jednocześnie wskazując ruchem ręki od typów do okienka kiosku mówiąc "proszę", uśmiechając się i powoli odchodząc.. może by mi się jednak udało? :wink:

..nauczyć ich czegoś, bez rozlewu krwi.
Tanpopo pisze:..niekiedy z tym właśnie kojarzy mi się "honor", który zamiast mieć siłę twórczą prowadzi do celowego wyrządzenia sobie krzywdy.
Z "TYM właśnie", czyli z czym konkretnie skoro tematem jest nie honor, a asertywność?