No to rozstrzał zainteresowań spory.Emjotka pisze:Całe dzieciństwo, niemal do końca gimnazjum wybierałam się na medycynę (tudzież ASP) .
Życzę sukcesów.mogę składać papiery albo na psychologię ... albo na jakąś filologię
Swojego czasu miałam jeszcze spory odpał w stronę astronomii i kosmologii. . Do dziś mi zostało czytanie wszystkiego co jest na ten temat i akurat wpadnie mi w łapy 8) .toner pisze:No to rozstrzał zainteresowań spory.Emjotka pisze:Całe dzieciństwo, niemal do końca gimnazjum wybierałam się na medycynę (tudzież ASP) .
A dziękuję pięknie . Jak przezwyciężę moje paskudne lenistwo, to powinnam się dostać tam, gdzie planuję . A jak się już dostanę, to będę miała prawdziwą mobilizację do roboty.Życzę sukcesów.
Mnie najbardziej wyczerpują ekstrawertycy. Introwertycy przynajmniej nie gadają za dużo, więc przy nich wolniej mi się wyczepruje bateria.Ale co jest pierwotną przyczyną tego, że ludzie nas męczą?
Czujesz sie tak po spotkaniu z obojętne jakimi osobami czy z określonymi? Jeśli tylko z określonymi to jacy to są ludzie?
Teraz zaczynam się zastanawiać czy to nie jest normalne u piątek. Kiedyś mi wyszło w teście, że mam ZAzyje we wlasnym swiecie, da sie z nim pogadac normalnie ale jak sie na przyklad zajmie zadaniem z fizyki po drugim powtorzeniu pytania orientuje sie ze ktos do niego mowi, a po trzecim rozumie tresc. Chyba ma Zespol Aspergera, taki typowy nieprzytomny naukowiec.
Zdziwiłabyś się . Jeśli jestem w towarzystwie ludzi, których dobrze znam i wszyscy to introwerycy, to potrafię "robić za ekstrawertyka" i nawijać bez opamiętania.món pisze:Mnie najbardziej wyczerpują ekstrawertycy. Introwertycy przynajmniej nie gadają za dużo (...)
Mnie w zasadzie ludzie nie męczą (bardziej by mnie chyba męczyła samotność gdybym nie miał akurat żadnego zjęcia... ale to się raczej nie zdaża )... Z drugiej strony jeśli akurat z kimś nie dyskutuje to również nic mi nie dają, w odróżnieniu od samotności więc raczej wybieram tę ostatnią (poza kilkoma wyjątkami - nielicznymi)... Innymi słowy nie chcę marnować czasu ... Po zatym w samotności z regóły łatwiej mi się myśli... (Złapałem się na tym że mogę oceniać mój stosunek do znanej mi osoby po tym czy jej obecność nie przeszkadza mi w myśleniu o jakiś "poważniejszych" (;)) sprawach...)Virgo pisze:Ale co jest pierwotną przyczyną tego, że ludzie nas męczą?
Mam tak samo... W obydwu kwestiach: Mam zdiagnozowane ZA i reaguje dopiero po trzecim powtórzeniu jak jestem czymś zajęty (choć ostatnio częściej książkami niż zadaniami)... Choć z tymi powtórzeniami to właściwie trzecie nie jest potrzebne... Po prostu jak za tym drugim razem zdam sobie sprawę że ktoś coś do mnie mówił, to za nim sobie przypomnę co, on zdąży powtórzyć po raz trzeci ... I raczej ostatnio nie denerwowałem tym ludzi, bo w Liceum zadań zbyt dużo nie robiłem (stałem się jeszcze bardziej leniwy, a moze raczej zainteresowałem się bardziej różnymi pozaszkolnymi rzeczami), a książki (w odróżnieniu od gimnazjum) czytałem głównie w domu...Raskal pisze:Kolega moj jest skrajnie zamknieta w sobie Piatka, zyje we wlasnym swiecie, da sie z nim pogadac normalnie ale jak sie na przyklad zajmie zadaniem z fizyki po drugim powtorzeniu pytania orientuje sie ze ktos do niego mowi, a po trzecim rozumie tresc. Chyba ma Zespol Aspergera, taki typowy nieprzytomny naukowiec. Meczaca postac, przy nim uaktywnia sie moje polaczenie z Osemka, ciezko powtarzac cos X razy aby zrozumial
Nie zdziwiłam się, bo ja też. Zresztą nie powiedziałam, że wszysyc introwertycy ;b Dlatego wolę być w towarzystwie cichych introwertyków, bo wtedy ja mogę się nagadać. Zresztą ponoć nieraz zachowuję się jakbym miała ADHD, przy introwertykach oczywiście.Zdziwiłabyś się . Jeśli jestem w towarzystwie ludzi, których dobrze znam i wszyscy to introwerycy, to potrafię "robić za ekstrawertyka" i nawijać bez opamiętania.
Ja w takich przypadkach zadaję jedno pytanie po drugim (w większości są totalnie retoryczne albo tyczą się jakichś mało istotnych rzeczy), więc niewielu zdąży mi odpowiedzieć . Dlatego nie bardzo mam co pamiętać . Jednak to, co udało im się odpowiedzieć, pamiętam z reguły dokładnie .Raskal pisze: Nie macie czegos takie, ze jak zachowujecie sie bardzo ekstrawertycznie, smiejecie sie, zadajecie mase pytan i sporo mowicia "po wszystkim" orientujecie sie ze malo co pamietacie z odpowiedzi innych ?
Ja w ogóle nie pamiętam wiele z tego co się działo podczas ekstrawertycznego systemu działania Mówię to teraz bo przed chwilą byłam ekstrawertykiem i nie wiem co się staO Pamiętam tylko tyle, że pewna osoba przyszła do mnie z płaczem a wyszła z uśmiechem.Nie macie czegos takie, ze jak zachowujecie sie bardzo ekstrawertycznie, smiejecie sie, zadajecie mase pytan i sporo mowicia "po wszystkim" orientujecie sie ze malo co pamietacie z odpowiedzi innych ?
Ja zwykle śpiewam głośno jakieś piosenki i mam napady śmiechu bez wyraźnego powodu. Najlepsze było kiedy dopadło mnie to na religii podczas oglądania filmu o papieżu. Trochę się dziwnie na mnie ludzie z klasy patrzylichociaż za śmiech na środku chodnika doprowadzający niemal do klęknięcia, to czasem chyba mają mnie ochotę zamordować.
Ja mam tak najczęściej gdy mam wykonać coś konkretnego Najpierw się cieszę, że mam to zrobić, wszystko planuję, a potem... wiadomoZły pisze:Najciekawsze jest to że ja często bardzo chcę coś zrobić i potrafię w kółko myśleć o jednym np. projekcie, ale potem jakoś mi się odechciewa i zaczynam go tuż przed samym deadlinem.
Ja tak samo robię muszę się chyba przyznać, że nieźle potrafię w tym przypadku manipulować ludźmi. Ale ja bym tego lenistwem nie nazwał (no może trochę ) raczej kombinowaniem no bo w końcu po co mam coś robić kiedy ktoś inny może zrobić to za mniemón pisze:Ogólnie moje lenistwo polega na wykorzystywaniu innych, żeby robili coś za mnie.
Ja akurat lubię komentować bardzo Znaczy jak z mamą oglądam (bo z nią mam jeszcze swobodny kontakt), to lubię dyskutować na temat tego wszystkiego co oglądamyRaskal pisze:A komentowanie podczas filmow lub reklam ? To jeden z powodow dla ktorego niemal nigdy nie ogladam nic w TV, ojciec ciagle to okupuje.
Zgadzam się. Myślę, że lenistwo, o które można by podejrzewać piątki, to raczej brak motywacji, brak (dostrzegalnej dla piątki) sensowności, czasami inercja. Należy rozgraniczyć pewne pojęcia, które, choć symptomy podobne, to jednak źródła miewają już zupełnie inne.Kimondo pisze:Nie sądzę żeby to było lenistwo. Po prostu czasem nie widać ważnego celu przed sobą i dlatego nie chce czegoś się robić. Po co podejmować zbędny wysiłek.