Piątki a lenistwo

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#61 Post autor: Emjotka » piątek, 6 lipca 2007, 11:03

angelique1990 pisze:Ale tak bogate życie towrzyskie w realu jak w necie jest niewyobrażalne. Ludzie pożeraja ogromne pokłady energii, której mamy tak mało :lol:
No tak, duże towarzystwo na pewno nie będzie nam z naszej własnej nieprzymuszonej woli.
Faktycznie, ja po paru godzinach kontaktu z ludźmi jestem zwykle bardziej zmęczona i senna niż po paru godzinach intensywnej jazdy na rowerze na przykład. Ludzie to pożeracze energii, masz rację. Mimo wszystko lubię czasami z niektórymi pobyć. Są tacy, przy których potrafię się zachowywać jak rasowa ekstrawertyczka ( :lol: ). Niestety jeśli przesadzę, ogarnia mnie taka senność, że gotowa bym była przespać więcej niż pół dnia...


Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
món
Posty: 44
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2007, 11:29

#62 Post autor: món » piątek, 6 lipca 2007, 21:48

Ja jestem typem mruka w szczególności jak nie mam na nic ochoty, jak mam coś komuś powtarzac to też mnie cholera bierze.
Ja zwykle niegrzecznie odpowiadam na pytanie "coooooo?" gówno :3 Ale najśmieszniejsze jest to, że sama często zadaję to pytanie albo domagam się wytłumaczenia sytuacji, bo nigdy nie wiem co w okół mnie się dzieje :lol:
ojciec ciagle to okupuje. Nie dosc ze miga po kanalach nie zwracajac uwagi na innych, to jeszcze glosno wyraza swoja opinie na temat tego co sie dzieje na ekranie.
Jaa, mój robi tak samo a najgorsze było jak sobie znosił pełno żarcia i robił taki syf, że się wszystko kleiło. Teraz się wyniósł i mieszka we własnym telewizorowym świecie. Ja osobiście nie lubię oglądać tv, (no chyba, że Discovery czy Animal Planet ale nie mam niestety:P) bo mnie to nudzi, zdecydowanie wolę internet.
ale zdarza się tak, że ktoś np.proponuje mi wyjście, a ja nie mam za nic ochoty to odpisuję po kilku godzinach z przeprosinami, że dopiero teraz odczytałam esa i jest już za późno
Ej, ja też tak robię :lol:
ENFj
7 z jakimś tam skrzydłem (a może bez... xd )

Awatar użytkownika
angelique1990
Posty: 82
Rejestracja: środa, 14 marca 2007, 20:44
Lokalizacja: Bydgoszcz

#63 Post autor: angelique1990 » sobota, 7 lipca 2007, 10:04

ale zdarza się tak, że ktoś np.proponuje mi wyjście, a ja nie mam za nic ochoty to odpisuję po kilku godzinach z przeprosinami, że dopiero teraz odczytałam esa i jest już za późno
taak, to doskonały sposób :D
Ja zwykle niegrzecznie odpowiadam na pytanie "coooooo?" gówno Ale najśmieszniejsze jest to, że sama często zadaję to pytanie albo domagam się wytłumaczenia sytuacji, bo nigdy nie wiem co w okół mnie się dzieje
Mam tak samo :P
5w4, dużo z 4 INTJ sp/sx/so

"I lie inside myself for hours..."

...Je aime la France...

Rosveen
Posty: 363
Rejestracja: czwartek, 4 stycznia 2007, 14:29
Lokalizacja: ja się tu wzięłam?

#64 Post autor: Rosveen » sobota, 7 lipca 2007, 13:45

taak, to doskonały sposób :D
Doskonały, ale do czasu. Mnie już znajomi przejrzeli, jak nie odpisuję, to i tak przychodzą, a ja głupia odbieram domofon i jednak z nimi wychodzę ;)
bo nigdy nie wiem co w okół mnie się dzieje :D
Skrzydełko uwiera, oj uwiera... Też nigdy nie wiem, co się dzieje, bo się za często "wyłączam' i potem jestem kompletnie zdezorientowana :D

Awatar użytkownika
Virgo
Posty: 138
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 19:46
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#65 Post autor: Virgo » sobota, 7 lipca 2007, 14:19

Emjotka pisze:po paru godzinach kontaktu z ludźmi jestem zwykle bardziej zmęczona i senna niż po paru godzinach intensywnej jazdy na rowerze na przykład. Ludzie to pożeracze energii, masz rację. Mimo wszystko lubię czasami z niektórymi pobyć. Są tacy, przy których potrafię się zachowywać jak rasowa ekstrawertyczka ( :lol: ). Niestety jeśli przesadzę, ogarnia mnie taka senność, że gotowa bym była przespać więcej niż pół dnia...
Ale co jest pierwotną przyczyną tego, że ludzie nas męczą?
Czujesz sie tak po spotkaniu z obojętne jakimi osobami czy z określonymi? Jeśli tylko z określonymi to jacy to są ludzie? Czy myślisz, że tutaj wchodzi jakaś kwestia swobody?

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#66 Post autor: Emjotka » sobota, 7 lipca 2007, 14:27

Virgo pisze:Ale co jest pierwotną przyczyną tego, że ludzie nas męczą?
Nasza introwersja? Ciężko chyba znaleźć piątkę-ekstrawertyka. A introweryk ma to do siebie, że "ładuje baterie" w samotności, a "rozładowuje" z ludźmi. :wink:
Czujesz sie tak po spotkaniu z obojętne jakimi osobami czy z określonymi? Jeśli tylko z określonymi to jacy to są ludzie?
Mam wrażenie, że większe znaczenie ma tu długość kontaktu z ludźmi i liczba osób, z którymi jesteśmy, niż fakt, jakie to osoby. Mogę się jednak mylić.
Czy myślisz, że tutaj wchodzi jakaś kwestia swobody?
Nie wiem. :wink: A Ty jak sądzisz?
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
angelique1990
Posty: 82
Rejestracja: środa, 14 marca 2007, 20:44
Lokalizacja: Bydgoszcz

#67 Post autor: angelique1990 » sobota, 7 lipca 2007, 16:02

Wtrące tu moje 5 groszy :D
W moim przypadku ta niecheć do ludzi bierze sie własnie przez te rozładowywanie baterii. Tak po prostu jest, tlumaczyc sie tego zbytnio nie da. Na pewno zależy nam na swobodzie, w grupie jednak trzeba sie troche podporządkowac. Rozładowana bateria to jest juz chyba skutek tego, że będąc z ludźmi trzeba sie odzywać, temat rzadko jest interesujący i po co sie odzywać gdy nie ma sie opini ( wymyśliłoby sie na nastepny dzień, przy nastepnym spotkaniu, gdzie tak za 2 miesiace mogłabym wrócić do tematu :lol: ). Po drugie - przychodzili po mnie kiedyś znajomi z podwórka mówiac "chodz posiedzieć na ławce" i czasem wyszłam z poczuciem " raz na pól roku sie zmusze". To była męka, głowną moja myśla było " wymyśl coś, co pozwoli szybko ci stad sie zmyć". Tłumaczyłam, że wole poczytać, że musze sie uczyć, że ciocia zachorowała, no cokolwiek... Nauczyli sie, że po mnie się nie przychodzi często :D
Myslę, że to, że nie lubimy spotykać innych przedstawicieli naszego gatunku to nie jest sprawa lenistwa - jest nam lepiej w własnym towarzystwie i tyle, tak samo jak ekstrawertycy wolą chodzić stadami. Nie zasługujemy na miano dziwaków :D przecież nie ma podziału na postawę dobra i zła. Te dwie postawy są po prostu tylko odmienne.
5w4, dużo z 4 INTJ sp/sx/so

"I lie inside myself for hours..."

...Je aime la France...

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#68 Post autor: Emjotka » sobota, 7 lipca 2007, 16:24

angelique1990 pisze:Na pewno zależy nam na swobodzie, w grupie jednak trzeba sie troche podporządkowac.
Unikam grup, w których miałabym się jakkolwiek komukolwiek podporządkować. :lol: Ja po prostu -nie umiem- się podporządkowywać. Grupa, do której przystaję, musi być zorganizowana tak, żeby każdy miał w niej tyle samo do gadania i nikt nikomu nic nie nakazywał. Władza dla mnie nie istnieje. Potrafię na przykład zupełnie bezmyślnie poinformować nauczycieli i pewnych sprawach :roll: . Szczególnie dwa przypadki były wspaniałe:

1. Druga klasa gimnazjum, matematyka, lekcja czerwcowa, niedługo koniec roku. Nudziliśmy się niemożebnie, więc koleżanka zaproponowała, żebym nabazgrała jej portret. Lubię rysować, nie bardzo umiem, ale czemu miałabym się nie zgodzić? No więc siedzę sobie, molestuję ołówek, nikt w klasie nic nie pisze, niektórzy nawet zeszytów nie wyjęli. Matematyczka nawija o bryłach, w końcu zauważa, że jej olewana ciepłym moczem i stwierdza coś w stylu "powinniście mnie słuchać, w szczególności ty, Monika (gapi się na mnie), we wrześniu będziemy to robić dalej, będzie wam to potrzebne...". Ja, oczywiście niewiele myśląc pytam, dlaczego. Kobieta odpowiada, że na pewno mi się to w przyszłości przyda, że studia i praca to nie przelewki. Myśląc jeszcze mniej, stwierdzam, że nie znoszę matematyki i na pewno nie będę wiązała z nią swojej przyszłości. Ciężko opisać mi minę nauczycielki... Chociaż jej się nie dziwię - uczennica z piątką z matmy, ta, którą wysyła na konkursy, mówi jej w twarz, że, delikatnie rzecz ujmując nie przepada za matematyką.

2. Tegoroczna lekcja niemieckiego. Przyszło mi czytać wiersz. Czytanie na głos to chyba jedna z moich najsłabszych stron. Tekst po polsku potrafię spartać niemożebnie, a co dopiero mówić o czymś, gdzie nie rozumiem części wyrazów. Na dodatek jeszcze wyrazy krótkie (a ja nie wiem czemu, mam problem z płynnym czytaniem tych krótszych właśnie). No więc czytam. W pierwszej linijce byk roku - "kehrt" przekręcam na "kahl". Zorientowawszy się, całkowiecie gubię sens zdania, więc i intonuję jak dziecko w pierwszej klasie. Kobieta na mnie patrzy (stoi pół metra ode mnie), a ja jadę dalej... robiąc, mimo usilnych starań, błąd w każdej (ale to każdej) linijce. Klasa już tam coś do siebie szepcze, podśmiewa się. Przedostania linijka - pięciowyrazowa, trzy błędy. Przerywa mi: "czytałaś ty ten tekst wcześniej?". Na co ja "czytałam, pani profesor, raz..." I zupełnie bez zastanowienia "ale... ja nie umiem czytać". Reflektuję się po momencie "wierszy po niemiecku". Mimo to germanistka mało nie wybuchnie śmiechem, ja nie wiem, czy się śmiać czy płakać. "Faktycznie, takiego dukania dawno nie słyszałam". "Ale... ale ja nie umiem głośno czytać, pani profesor" już pewnie, bez dodawania niczego (sama nie wierzę, że to powiedziałam). "Rzeczywiście. No to, skoro nie umiesz czytać, to ja nie będę ci mogła podstawić więcej niż dwa na koniec." Patrzy na mnie i się śmieje - miałam u niej cały czas 4 albo 5.
Jakiś czas później, na lekcji, w czasie której mówiliśmy o autorytetach, uświadomiłam germanistce, że nie przepadam za Janem Pawłem II. Całe szczęście, że po niemiecku nie jestem w stanie powiedzieć tyle, co po polsku...

Takie przypadki mogłabym mnożyć. Wniosek - już naprawdę lepiej, żebym się nie odzywała :lol: .
Myslę, że to, że nie lubimy spotykać innych przedstawicieli naszego gatunku to nie jest sprawa lenistwa
Ja lubię spotykać przedstawicieli naszego gatunku. Tyle, że muszą to być określone jednostki i czas nie może być zbyt długi, bo zapadnę w sen dłuższy od snu zimowego.
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
toner
Posty: 534
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2007, 18:35
Lokalizacja: Kraków

#69 Post autor: toner » sobota, 7 lipca 2007, 16:39

Emjotka pisze:...
A wystarczy odrobina terroru w postaci karktówki na każdej lekcji. :lol:
5w4 LII

Awatar użytkownika
Raskal
Posty: 327
Rejestracja: poniedziałek, 12 marca 2007, 03:13

#70 Post autor: Raskal » sobota, 7 lipca 2007, 16:51

...
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 sierpnia 2008, 22:25 przez Raskal, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kiedy za długo patrzysz w otchłań, otchłań zaczyna patrzeć na Ciebie"
Friedrich Nietzsche

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#71 Post autor: Emjotka » sobota, 7 lipca 2007, 16:52

toner pisze:
Emjotka pisze:...
A wystarczy odrobina terroru w postaci karktówki na każdej lekcji. :lol:
Nie pamiętam kartkówki, z której dostałabym mniej niż 3 :lol: . Nawet jeśli jest z bieżącej lekcji (zresztą tym bardziej, że z bieżące). Taki terror na mnie nie działa :wink: . Bawi mnie tylko... i tak 99 koma 9 % tego, czego uczą w szkole człowiek i tak nie wykorzysta. :wink:

/Zresztą zarówno z matmy wtedy (i na koniec gimnazjum) miałam pięć, a teraz mam piątkę z niemieckiego :wink:. Nauczyciele, w większości, nie wiedzieć czemu, mnie lubią. /

Co do kartkówek na każdej lekcji. Ostatnio anglistka się na nas rozeźliła. Postanowiła robić kartkówki co lekcję. Nikt oczywiście w to nie wierzył. Po pierwszej były jako takie oceny. Potem jednak zrobiła następną. Była przekonana, że dowaliła coś, czego nie zrobimy. Faktycznie, 90 % miało 1. Pozostała część 5. Patrzyła na na mw tak -> :shock: . Nie zapomnę tej miny.
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
toner
Posty: 534
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2007, 18:35
Lokalizacja: Kraków

#72 Post autor: toner » sobota, 7 lipca 2007, 17:14

Emjotka pisze:i tak 99 koma 9 % tego, czego uczą w szkole człowiek i tak nie wykorzysta. :wink:
Skąd o tym wiesz przecież z tego co rozumiem nie miałaś jeszcze okazji tego sprawdzić?
5w4 LII

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#73 Post autor: Emjotka » sobota, 7 lipca 2007, 17:17

toner pisze:
Emjotka pisze:i tak 99 koma 9 % tego, czego uczą w szkole człowiek i tak nie wykorzysta. :wink:
Skąd o tym wiesz przecież z tego co rozumiem nie miałaś jeszcze okazji tego sprawdzić?
Z, uwaga, obserwacji :wink: . Z tego, co widzę, to ludziom się w pracy przydaje jedynie to, czego nauczyli się na studiach :P . W pracy, a "w życiu" to już szkoła jest absolutnie nieprzydatna...
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

Awatar użytkownika
toner
Posty: 534
Rejestracja: poniedziałek, 26 marca 2007, 18:35
Lokalizacja: Kraków

#74 Post autor: toner » sobota, 7 lipca 2007, 17:27

Emjotka pisze:Z, uwaga, obserwacji :wink: . Z tego, co widzę, to ludziom się w pracy przydaje jedynie to, czego nauczyli się na studiach :P .
No dobra ale trzeba mieć wybrany wcześniej kierunek studiów. Nie sądzę że wszyscy teraz parę lat przed potencjalnym ich rozpoczęciem mają ścisłe preferencje.

Odpowiedź na to może być taka, że część ludzi wie co ich mniej więcej interesuje. Co natomiast z pozostałymi?
W pracy, a "w życiu" to już szkoła jest absolutnie nieprzydatna...
No trzeba umieć czytać i liczyć :wink:. A jak ktoś np. gra na giełdzie to mogą mu się przydać podstawy ekonomii.
5w4 LII

Awatar użytkownika
Emjotka
Posty: 2747
Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)

#75 Post autor: Emjotka » sobota, 7 lipca 2007, 17:36

toner pisze:No dobra ale trzeba mieć wybrany wcześniej kierunek studiów. Nie sądzę że wszyscy teraz parę lat przed potencjalnym ich rozpoczęciem mają ścisłe preferencje.
Całe dzieciństwo, niemal do końca gimnazjum wybierałam się na medycynę (tudzież ASP) :lol: . Niedawno mi się odmieniło, poszłam do klasy językowej i właściwie z taką maturą, jaką zamierzam zdawać, mogę składać papiery albo na psychologię (na którą się nie dostanę) albo na jakąś filologię (jakże chciałabym mówić językiem Tesli <rozmarzona mina>). Więc cóż, ścisłych preferencji chyba nie mam. :wink: Byle nie trzeba było zbyt długo przebywać z ludźmi...
Co natomiast z pozostałymi?
No cóż, mają problem.
No trzeba umieć czytać i liczyć :wink: .
Bo ja wiem... Czytam czasem tak, jak to opisane powyżej. Do dziś nie umiem na pamięć tabliczki mnożenia, ostatni raz uczyłam się czegokolwiek z matmy pod koniec podstawówki i mam z matematyki jedne z najlepszych ocen w klasie. Jestem żywym dowodem na to, że da się całkiem nieźle egzystować, zastanawiając się czasem dłuższą chwilę nad tym, ile to jest 27 + 55 albo dukając na głos jak dziecko z podstawówki. :wink:
Amen.

| SLI-Si | zsiódemkowane 5w6 sx/sp |

ODPOWIEDZ