Piątki a schizofrenia, psychozy i fobie
- Kimondo
- Posty: 1599
- Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Spaghettiland
- Kontakt:
Oj widzę że brak ci wiedzy na temat halucynacji po wybudzeniu się. Związane jest to po jakiej fazie snu się wybudzisz. Miałaś Mroowa szczęscie że nie był to paraliż przysenny. Mogło by cię to przestraszyc z lekka. Szczegolnie ze jesli trafisz akurat na halucynacje negatywna, znaczy sie koszmar to mozna rzeczywiscie wymiekną takie mary potrafi umysl wytworzyc. Pamiętam jak isę obudziłem spojrzałem wyczułem jakąś obecnośc obrociłem się i zobaczyłem... człowieka ktory trzyma odrąbaną głowę i siekierę ... dosłownie
cisnienie mi podskoczyło, wpatruje się z otwartą gębą ale że pamiętałem że się dopiero obudziłem to zamknąłem oczy spojrzałem drugi raz i bach nic nie było. A poprzedniego dnia właśnie narysowałem takiego gostka, wiec było to wytłumaczalne.
Ale nie polecam. Nie polecam.
cisnienie mi podskoczyło, wpatruje się z otwartą gębą ale że pamiętałem że się dopiero obudziłem to zamknąłem oczy spojrzałem drugi raz i bach nic nie było. A poprzedniego dnia właśnie narysowałem takiego gostka, wiec było to wytłumaczalne.
Ale nie polecam. Nie polecam.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
-
- Posty: 207
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2007, 19:01
...
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 6 września 2010, 17:12 przez OtherTruth, łącznie zmieniany 1 raz.
Odrywam się od przeszłości.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
- Kimondo
- Posty: 1599
- Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Spaghettiland
- Kontakt:
Czworki już mają temat o Swiadomym snieniu i tak zwanym Wyjsciu duszy poza ciało[oobe]( co wg. naukowcow jest niczym innym jak swiadomym snieniem)
Proponuje rozmawiac na ten temat własnie w tamtym miejscu. Nie bedziemy zasmiecac naszego piatkowego forum takimi rzeczami.
Proponuje rozmawiac na ten temat własnie w tamtym miejscu. Nie bedziemy zasmiecac naszego piatkowego forum takimi rzeczami.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
-
- Posty: 207
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2007, 19:01
...
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 6 września 2010, 17:11 przez OtherTruth, łącznie zmieniany 1 raz.
Odrywam się od przeszłości.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
-
- Posty: 207
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2007, 19:01
...
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 6 września 2010, 17:10 przez OtherTruth, łącznie zmieniany 1 raz.
Odrywam się od przeszłości.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
- sianokiszonka
- Posty: 63
- Rejestracja: wtorek, 25 grudnia 2007, 15:17
Mam rozmaite schizy. Nawiedzają mnie zaskakująco często. Nie pozwalam im włazić mi na głowę, przecież ja sobą rządzę, prawda?
Często mam myśli o śmierci; swojej, kogoś z mojej rodziny albo znajomego, mojego psa. Czasem, jak trzymam ostry nóż w ręce, nachodzą mnie dziwne myśli typu co by się stało, gdybym z całej siły wbiła ten nóż swojemu psu w grzbiet. Dodam może dla uściślenia, że w sumie bardzo lubię tego psa . Przychodzą same z siebie, obawiam się, że kiedyś moje ciało zrobi mi taki numer a ja nad nim nie zapanuję, będę tylko obserwatorem wydarzeń. Szacuję, jak szybko umrę, jeśli sufit się na mnie zawali. Zwłaszcza w pracowni biologicznej odpływam i zastanawiam się, czy poczułabym cokolwiek, gdyby zwalił się na mnie ten ciężki dach. Mój umysł sam z siebie opracowuje sceny śmierci, zaskakuje mnie czasem swoją inwencją twórczą .
Kiedyś leżałam sobie w łóżku, jeszcze nie zaczęłam zasypiać ale już miałam zamknięte oczy. Nagle słyszę kroki, jak się panele komuś pod nogami uginają. Podchodzi do mojego łóżka i nachyla się nade mną. Porąbana część mnie desperacko pragnęła otworzyć oczy i zwrócić się w stronę halucynacji, którą sama wytworzyła. Może chciała się przywitać i opowiedzieć jej jakiś sprośny kawał? 8) Ta zdrowa równie silnie rozkazywała ciału, by nie otwierać oczu bo tam nic nie ma. Nie da się z niczym porównać satysfakcji, którą poczułam, gdy zapanowałam nad swoimi schizami i nie otworzyłam wtedy oczu. Niby taka pierdoła ale wiem, że jeśli raz bym pozwoliła sobie na luksus otworzenia oczu, za chwilę musiałabym sprawdzić, czy czegoś nie ma pod łóżkiem. Skończyłoby się na gruntownym przetrząsaniu całego domu. Podobnie oduczyłam się strachu przed ciemnością, chociaż muszę przyznać, ze jednak wraca on do mnie jak stary dobry przyjaciel. Pamiętam kilka pierwszych nocy, których nie przespałam bo byłam zbyt przerażona otaczającą mnie ciemnością. Każda chwila była wewnętrzną walką z samą sobą, żeby tylko się nie poddawać i nie zapalać tego cholernego światła. Pragnęłam w tym momencie najbardziej na świecie żeby znów się zrobiło jasno, jednocześnie z całych sił zmuszając się by nie podchodzić do włącznika. Wygrałam tę bitwę ze swoim strachem.
Ja i lustro lubimy się przedrzeźniać w nocy. Gdy jest ciemno i podchodzę do niego, widzę tylko na początku swoją twarz. Później przemienia się ona w obrzydliwe karykatury, facjaty zombie, topielców i innych tym podobnych miłych stworków. Jestem wtedy przerażona lecz ponownie zmuszam się żeby patrzyć w to lustro, pokonać swój strach, wdeptać go w podłoże. Udaje się, choć to też cała batalia stoczona przeciwko samej sobie żeby nie krzyknąć, żeby nie uciec, żeby nie zamykać oczu, tylko gapić się na te stwory podobne do mnie a zarazem obrzydliwie zmutowane (czyżby moje prawdziwe oblicze? )
Mogę tak pisać i pisać bo walka ja vs ja trwa cały czas, codziennie na nowo biorę się za łby ze swoim strachem. Dzięki temu, ze sobie nie odpuszczam i kontroluję swoje schizy, mogę normalnie funkcjonować. Bardzo pomaga nabranie dystansu do siebie, tych wszystkich urojeń, wykpienie ich, obrócenie w żart i właśnie w tej formie opowiadanie innym . To jest bardzo trudne do urzeczywistnienia gdy strach łapie za gardło i prawie uniemożliwia racjonalne myślenie ale jak się już uda, to daje też nieziemską satysfakcję .
Często mam myśli o śmierci; swojej, kogoś z mojej rodziny albo znajomego, mojego psa. Czasem, jak trzymam ostry nóż w ręce, nachodzą mnie dziwne myśli typu co by się stało, gdybym z całej siły wbiła ten nóż swojemu psu w grzbiet. Dodam może dla uściślenia, że w sumie bardzo lubię tego psa . Przychodzą same z siebie, obawiam się, że kiedyś moje ciało zrobi mi taki numer a ja nad nim nie zapanuję, będę tylko obserwatorem wydarzeń. Szacuję, jak szybko umrę, jeśli sufit się na mnie zawali. Zwłaszcza w pracowni biologicznej odpływam i zastanawiam się, czy poczułabym cokolwiek, gdyby zwalił się na mnie ten ciężki dach. Mój umysł sam z siebie opracowuje sceny śmierci, zaskakuje mnie czasem swoją inwencją twórczą .
Kiedyś leżałam sobie w łóżku, jeszcze nie zaczęłam zasypiać ale już miałam zamknięte oczy. Nagle słyszę kroki, jak się panele komuś pod nogami uginają. Podchodzi do mojego łóżka i nachyla się nade mną. Porąbana część mnie desperacko pragnęła otworzyć oczy i zwrócić się w stronę halucynacji, którą sama wytworzyła. Może chciała się przywitać i opowiedzieć jej jakiś sprośny kawał? 8) Ta zdrowa równie silnie rozkazywała ciału, by nie otwierać oczu bo tam nic nie ma. Nie da się z niczym porównać satysfakcji, którą poczułam, gdy zapanowałam nad swoimi schizami i nie otworzyłam wtedy oczu. Niby taka pierdoła ale wiem, że jeśli raz bym pozwoliła sobie na luksus otworzenia oczu, za chwilę musiałabym sprawdzić, czy czegoś nie ma pod łóżkiem. Skończyłoby się na gruntownym przetrząsaniu całego domu. Podobnie oduczyłam się strachu przed ciemnością, chociaż muszę przyznać, ze jednak wraca on do mnie jak stary dobry przyjaciel. Pamiętam kilka pierwszych nocy, których nie przespałam bo byłam zbyt przerażona otaczającą mnie ciemnością. Każda chwila była wewnętrzną walką z samą sobą, żeby tylko się nie poddawać i nie zapalać tego cholernego światła. Pragnęłam w tym momencie najbardziej na świecie żeby znów się zrobiło jasno, jednocześnie z całych sił zmuszając się by nie podchodzić do włącznika. Wygrałam tę bitwę ze swoim strachem.
Ja i lustro lubimy się przedrzeźniać w nocy. Gdy jest ciemno i podchodzę do niego, widzę tylko na początku swoją twarz. Później przemienia się ona w obrzydliwe karykatury, facjaty zombie, topielców i innych tym podobnych miłych stworków. Jestem wtedy przerażona lecz ponownie zmuszam się żeby patrzyć w to lustro, pokonać swój strach, wdeptać go w podłoże. Udaje się, choć to też cała batalia stoczona przeciwko samej sobie żeby nie krzyknąć, żeby nie uciec, żeby nie zamykać oczu, tylko gapić się na te stwory podobne do mnie a zarazem obrzydliwie zmutowane (czyżby moje prawdziwe oblicze? )
Mogę tak pisać i pisać bo walka ja vs ja trwa cały czas, codziennie na nowo biorę się za łby ze swoim strachem. Dzięki temu, ze sobie nie odpuszczam i kontroluję swoje schizy, mogę normalnie funkcjonować. Bardzo pomaga nabranie dystansu do siebie, tych wszystkich urojeń, wykpienie ich, obrócenie w żart i właśnie w tej formie opowiadanie innym . To jest bardzo trudne do urzeczywistnienia gdy strach łapie za gardło i prawie uniemożliwia racjonalne myślenie ale jak się już uda, to daje też nieziemską satysfakcję .
5w4 INTj
Wiedział wszystko oprócz tego, czego nie wiedział. Niesamowite.
Wiedział wszystko oprócz tego, czego nie wiedział. Niesamowite.
- bluemoonka
- Posty: 337
- Rejestracja: czwartek, 25 października 2007, 23:03
- Lokalizacja: Home
-
- Posty: 207
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2007, 19:01
...
Ostatnio zmieniony czwartek, 29 stycznia 2009, 23:19 przez OtherTruth, łącznie zmieniany 1 raz.
Odrywam się od przeszłości.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
Jeżeli chcesz-próbuj szczęścia i napisz do mnie.
nei wiem, czy dobrze zrozumiałem temat, ale ja czuję się czasem, jakby duża zorganizowana grupa grała ze mną w grę, w której ja jestem pionkiem a oni(znajomi, rodzina) mną manipulują. Ich cel nie jest mi bliżej znany, ale wiem, że nei jest zły(chcą mi pomóc?) Ale rzadko mam takie myśli, tylko w niektórych sytuacjach. A poza tym, to zawsze mysle, że ludzie są nastawieni neiprzyjacelsko do mnie, w sensie, że nie bezinteresownie, dlatego nawet jak okazuje uczucia komuś to nie są szczere, są po to, by podtrzymać atmosferę taka jaką chcę( staram sie manipulować, nie dać poznać po sobie, że jestem uważny i czujny). Chyba tylko bliskim okazuję jakieś uczucia, dla reszty jestem zimny albo jak wyżej - okazje uczucia dla własnych celów. To chyba nei normalne, ale przynajmniej jestem uważny i to mnie neiraz chroni przed jakąś porażką.
Ostatnio zmieniony środa, 2 stycznia 2008, 15:01 przez Yo, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
A mi ostatnio powiedziano, że mam objawy schizofrenii
No ale na szczęście to nie była fachowa opinia, mimo wszystko jak ktoś całkiem poważnie to rzuca, to wyraźny sygnał, że za dobrze to nie jest...
No ale na szczęście to nie była fachowa opinia, mimo wszystko jak ktoś całkiem poważnie to rzuca, to wyraźny sygnał, że za dobrze to nie jest...
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
- sianokiszonka
- Posty: 63
- Rejestracja: wtorek, 25 grudnia 2007, 15:17
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Zaufanie do siebie to ja już dawno straciłam i zwierzając się z tego, usłyszałam, że to jest właśnie jeden z tych objawów
Mimo wszystko staram się nie brać tego zbyt poważnie... Gdzieś tam rzeczywiście mnie to przeraziło, ale to w końcu był laik więc może się mylić. Mam nadzieję, że się myli. Kurde.
Mimo wszystko staram się nie brać tego zbyt poważnie... Gdzieś tam rzeczywiście mnie to przeraziło, ale to w końcu był laik więc może się mylić. Mam nadzieję, że się myli. Kurde.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
Myślisz, że masz problem ze sobą, bo ktoś ci powiedział, że masz, bo ktoś kiedys ustalił, że jakeś zachowanie to problem. A jakby tak to wszystko olać i pomyślec, że to, co uważamy za problemy nie jest problemem ? Wtedy nei mielibyśmy problemów. Myśle, że to dobre olać to, że jakieś zachowanie jest określane przez specjalistów jako problem, olać normy i konwenanse, robić to, co sie chce. I tak umrzemy, życie minie szybciej niż się spodziewaliśmy, wiec po co troszczyc sieo to, jak wygladamy w oczach innych ludzi, specjalistów itp. itd.
Problem wg mnei ejst wtedy, gdy daną sytuację uważamy za problem.
Problem wg mnei ejst wtedy, gdy daną sytuację uważamy za problem.