Pomysł założenia tego tematu powstał, gdy rozmyślałem na temat jednych z laborek u mnie na uczelni. Pracuję nad nimi razem z kumplem, tak samo jak ja piątką i zauważyłem, że reprezentujemy zupełnie inne style. Generalnie współpraca układa się dobrze, ale czasami występują stresujące nieporozumienia.
Kumpel reprezentuje styl, który wymieniłem jako pierwszy. Robi wszystko tak jak kazali, dokładnie i sumiennie. I na prawdę dobrze mu to idzie. Jednak zwykle nie da się wszystkiego zrobić idealnie, jak każdy robi błędy i traktuje je zbyt poważnie. Przez to zamiast potem podkreślił to co zrobił zajebiście, a przemilczeć błędy, robi odwrotnie. Rozumiem, skromność i tak dalej, ale potem się dziwi, że gorsze projekty są lepiej oceniane.
Ja zwykle staram się, by efekt był jak najlepszy względem zużytej energii. Zwykle dzieje się to kosztem jakości, naginania zasad i wymagań wedle własnego uznania, albo wiąże się z ryzykiem. Oczywiście cenię dokładność, tylko nie aż tak jak kumpel.
Dzielimy się zadaniami tak, że on bierze te wymagające cierpliwości i koncentracji, a ja te, które trzeba zrobić szybko. Problem powstaje gdy dochodzi czynnik stresu, np zbliżającym się terminem. Wkurzamy się na siebie nawzajem - on uważa, że podchodzę do wszystkiego zbyt lekceważąco (zakładam, że terminy ostateczne nie będą wcale ostateczne, że wynegocjuje się jakąś ugodę, czy w inny sposób coś załatwi), ja że on działa nieefektywnie (drepcze w miejscu, pracuje wytrwale, ale przy tym odcina się od nowych informacji, które mogłyby wiele ułatwić).
Druga rzecz, że musi mieć określone co i kiedy każdy będzie robił i mnie tym maltretuje
Jak nie ma planu to wpada w panikę. Ja znowu nigdy planów działania nie uskuteczniam i wolę podejmować decyzje na bieżąco.
Wolicie mieć plan, czy improwizować?
Widziałem kiedyś wykresik przedstawiający zależność pomiędzy stresem, a tym jak dokładnie określone są wymagania. Dla osób zorientowanych na zadanie, najmniejszy stres był w przypadku bardzo jasno określonych wymagań lub całkowitej swobody, a największy stres pośrodku. W przypadku osób zorientowanych na ludzi, odwrotnie.
Jak jest u Was? sprawdza się to?