Jakie typy lubimy najbardziej?
- samotna_pasażerka
- Posty: 59
- Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 21:08
kurcze- konfrontacja wyobrażeń z rzeczywistością, chyba zawsze będzie się kończyć przegraną rzeczywistości...
łatwiej mają towarzyscy ekstrawertycy- spotykając ich, ma się mniej więcej rozeznanie, z kim ma się do czynienia...
za to wewnętrzny świat piątki nie każdemu odpowiada...
(albo wprost odwrotnie- można wpaść po same uszy )
łatwiej mają towarzyscy ekstrawertycy- spotykając ich, ma się mniej więcej rozeznanie, z kim ma się do czynienia...
za to wewnętrzny świat piątki nie każdemu odpowiada...
(albo wprost odwrotnie- można wpaść po same uszy )
5 w 4
- samotna_pasażerka
- Posty: 59
- Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 21:08
oj- niezgodzę się tutaj- ja robię wrażenie osoby wrogo bądź olewczo nastawionej do ludzi - jestem typem introwertycznym. najczęściej jednak słyszę, że wydawałam się być "typem wywyższającym"
z jednej strony smutne, z drugiej pokazuje, że można jednak zyskać przy bliższym poznaniu
uczy też, że pewne zachowania powinno się kontrolować
z jednej strony smutne, z drugiej pokazuje, że można jednak zyskać przy bliższym poznaniu
uczy też, że pewne zachowania powinno się kontrolować
5 w 4
- samotna_pasażerka
- Posty: 59
- Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 21:08
hehe- Łukasz- ale taka kontrola nie polegająca na udawaniu kogoś kim się nie jest
czasem muszę się zastanawiać czy moja mimika albo język ciała nie sprawiają, że jestem źle odbierana.
czasem też wolę dwa razy się zastanowić, zanim palnę coś, co może być odbierane jako obraza danej osoby- chociaż intencje były zupełnie inne (nie zawsze się niestety udaje)
czasem muszę się zastanawiać czy moja mimika albo język ciała nie sprawiają, że jestem źle odbierana.
czasem też wolę dwa razy się zastanowić, zanim palnę coś, co może być odbierane jako obraza danej osoby- chociaż intencje były zupełnie inne (nie zawsze się niestety udaje)
5 w 4
Czyli nie jestes swobodna i naturalna? To nie dobrze, lepiej juz kogos obrazic niz czuc sie skrepowanym o ile ma sie przy tym czyste sumienie ;p Takie dostosowywanie sie pod innych to chyba uleglosc...? Nie uznaje takiego czegos, to co najwyzej pozwalam, zeby sie ktos pode mnie dostosowywal Tobie tez tak radze, zawsze to razniej ^ ^ kiedy sie dominujesamotna_pasażerka pisze:czasem muszę się zastanawiać czy moja mimika albo język ciała nie sprawiają, że jestem źle odbierana.
- samotna_pasażerka
- Posty: 59
- Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 21:08
nie rozumiesz mnie
jeśli podchodzisz do kogoś życzliwie, a ten ktoś wali tekst, który można by uznać za obraźliwy wobec Ciebie- to nie jest to fajne, prawda?
a mi właśnie zdarza się rzucić taki tekst. zastanowienie się nad wydźwiękiem wypowiadanego słowa to nie dostosowywanie się do innych, ale dostosowywanie tego co się robi, do tego co się czuje.
amen
jeśli podchodzisz do kogoś życzliwie, a ten ktoś wali tekst, który można by uznać za obraźliwy wobec Ciebie- to nie jest to fajne, prawda?
a mi właśnie zdarza się rzucić taki tekst. zastanowienie się nad wydźwiękiem wypowiadanego słowa to nie dostosowywanie się do innych, ale dostosowywanie tego co się robi, do tego co się czuje.
amen
5 w 4
Znam takich ludzi ktorzy wala prosto z mostu nie zwracajac uwage na to czy kogos rania czy nie. Jedna z tych osob to moja bardzo dobra przyjaciolka i bardzo lubie w niej te ceche. Wali prosto z mostu, w ogole nie potrafi sie zachowac taktownie, ale ja wiem, ze ona tylko mowi co mysli i wiem, ze nie ma zlych intencji. Dzieki takim sytuacjom, zawsze wiem co mysli, jestem wstanie przewidziec jej zachowanie i wiem dokladnie na czym stoje. To, ze czasami mnie obrazi w sposob nie swiadomy mi nie przeszkadza, bo wiem ze jej intencje byly inne. Zreszta ta osoba to typowa 8 To chyba kwestia odpornosci na takie sytuacje
Łukasz
I wtedy podejmuję podświadomie, a teraz już świadomie, określoną taktykę.
Jeżeli kontakt z tymi nieznanymi mi ludźmi będzie trwał np. kilka dni, to "kokietuję" ich różnymi spojrzeniami na tajemniczą, o ciekawych zainteresowaniach itp., utrzymując przy tym specyficzny rodzaj dystansu, tak na zasadzie "być zagadką, której nikt nie zdąży zgadnąć nim minie czas.. ".
Przeważnie nie mam już potem ochoty na ponowne spotkanie tych samych osób, żeby oszczędzić sobie ich rozczarowania w konfrontacji ich wyobrażenia o mnie z rzeczywistością, w której mam wady.
Z kolei w sytuacji, w której z nowo poznanymi ludźmi mam spędzić np. kilka lat, zachowuję się całkowicie odwrotnie.
Przedstawiam ludziom cały arsenał najgorszych cech wyolbrzymiając je niemożebnie, albo w ogóle jako maksymalnie głupia i niesympatyczna. Izoluję się przy tym, wiedząc, że nie zaakceptują mnie "taką, jaką jestem" (a dokładniej taką, jak fatalną się ukazałam). Zalety trzymam dosłownie jak zapasy, które mają wystarczyć skąpo wydzielane na najbliższe kilka lat, w razie, gdyby ktoś jednak zdecydował się poznać mnie bliżej.
I teoretycznie wtedy się zyskuje, wg takiego myślenia. W praktyce zostaję sama, ale to już inna sprawa..
ŁukaszGdy kogos nie znasz i osoba ta jest cicha, spokojna itp. pobudza wyobraznie.
Właśnie zauważyłam u siebie pewną tendencję. Jetem introwertyczna i właśnie często przy pierwszym spotkaniu z kimś "pobudzam wyobraźnię", intryguję, chociaż wiem, że przy bliższym poznaniu traci się ten rodzaj uroku. Zdaję sobie sprawę jakie wrażenie robię i wiem, że jestem obserwowana przez ludzi, którzy nie bardzo wiedzą, czego się po mnie spodziewać.Czasami mozna sobie wyobrazic kogos, ze jest gorszym niz jest w rzeczywistosci, wtedy na konfrontacji zyskuje ^^
I wtedy podejmuję podświadomie, a teraz już świadomie, określoną taktykę.
Jeżeli kontakt z tymi nieznanymi mi ludźmi będzie trwał np. kilka dni, to "kokietuję" ich różnymi spojrzeniami na tajemniczą, o ciekawych zainteresowaniach itp., utrzymując przy tym specyficzny rodzaj dystansu, tak na zasadzie "być zagadką, której nikt nie zdąży zgadnąć nim minie czas.. ".
Przeważnie nie mam już potem ochoty na ponowne spotkanie tych samych osób, żeby oszczędzić sobie ich rozczarowania w konfrontacji ich wyobrażenia o mnie z rzeczywistością, w której mam wady.
Z kolei w sytuacji, w której z nowo poznanymi ludźmi mam spędzić np. kilka lat, zachowuję się całkowicie odwrotnie.
Przedstawiam ludziom cały arsenał najgorszych cech wyolbrzymiając je niemożebnie, albo w ogóle jako maksymalnie głupia i niesympatyczna. Izoluję się przy tym, wiedząc, że nie zaakceptują mnie "taką, jaką jestem" (a dokładniej taką, jak fatalną się ukazałam). Zalety trzymam dosłownie jak zapasy, które mają wystarczyć skąpo wydzielane na najbliższe kilka lat, w razie, gdyby ktoś jednak zdecydował się poznać mnie bliżej.
I teoretycznie wtedy się zyskuje, wg takiego myślenia. W praktyce zostaję sama, ale to już inna sprawa..
4w5&INTP
NYCTEA, może poprostu pokazujesz za dużo tyvh negatywnych cech? Twój sposób przypadł mi całkiem do gustu. Bo skoro ludzie znają Twoje najgorsze cechy, to będą Cię lubić jaką jesteś. Tylko pozostaje pytanie. Skoro pokazujesz im się z najgorszej strony to dla czego mieliby Cię polubić. Może oprócz tych negatywnych cech pwowiedz o kilku pozytywnych. Nie udawaj głupiej bo nie warto...
Każdy ocenia wg siebie. Ludzie w przeważającej większości zawsze na początku wyprężają się i prostują, a później jest tylko gorzej. Trudno więc zakładać, że po wstępnej prezentacji wad każdy będzie pewien, że nic gorszego go już z twojej strony nie spotka. Myślę, że wszyscy uciekają przerażeni wizją prawdziwego „jądra ciemności”, które może objawić się z czasem…NYCTEA pisze: Z kolei w sytuacji, w której z nowo poznanymi ludźmi mam spędzić np. kilka lat, zachowuję się całkowicie odwrotnie.
Przedstawiam ludziom cały arsenał najgorszych cech wyolbrzymiając je niemożebnie, albo w ogóle jako maksymalnie głupia i niesympatyczna.
MY NIE MóWIMY NIC
Ała, czwórek nawet statystyki nie obejmują Efekt zamierzony czy przypadkowy ;>Łukasz pisze:Kolejnosc nie jest przypadkowa
6 - Znam trzy 6 i wszystkie sa bardzo dobrymi przyjaciolmi. Z 6 mozna konie krasc, bardzo lubie.
9 - Chyba moj ulubiony typ ^^ zawsze wesoly i pogodny. Stawiam na rowni z 6
8 - Zalezy z niektorymi mozna nawiazac przyjaznie na bardzo dluuugie lata z innymi odrazu wiadomo ze sie nie potrafi dogadac
5 - Najbardziej pociagajace ^^ niestety czesto traca swoj urok gdy sie je pozna ;p chociaz gdy nie straca to mozna za nimi w ogien skakac
2 - Fajne i mile pod warunkiem ze sa zdrowe, chore moga na prawde zameczyc czlowieka ;p
1 - Wszystko spoko da sie z nimi wspolpracowac
7 - Wiekszosc zbyt szalona, generalnie nie lubie ;p chociaz nie znam za wielu
„Moc bowiem w słabości się doskonali”