Piątki - jesteście rozumiane?

Wiadomość
Autor
Heimaey
Posty: 7
Rejestracja: sobota, 11 lipca 2009, 14:39
Lokalizacja: skądinąd

#31 Post autor: Heimaey » niedziela, 12 lipca 2009, 23:45

szyszka pisze:
Gudrun pisze:
szyszka pisze: to po co rozmawiać jeśli nie oczekuje się reakcji?
A kto napisał że się jej nie oczekuje?
Ale jeśli czgoś oczekujesz, to raczej ci zależy.
Od razu zależy. Nie wydaje mi się. To właśnie luźna wymiana poglądów, taka na zasadzie "Hmm może znajdziemy wspólny język, może okaże się, że mnie rozumie (miła odmiana;) ale jak nie - nie będę się przejmować, bo co mi zależy, skoro się nie znamy?" Chyba o to już szybciej chodziło fin. ;)

A co do tego "5 poziomu zdrowia 5" może chodzi po prostu o to, że w różnych środowiskach możemy rozmawiać na inne tematy? Ze współpracownikiem nie będziemy gadać o owadzim hobby, a ze znajomym z kółka kolekcjonerów motyli nie będziemy nawijać szczegółowo o swojej pracy. Po prostu potrafimy się znaleźć w każdej sytuacji, ot co! :)

Mnie też ludzie raczej nie rozumieją. Głównie dlatego, że używam skrótów myślowych i generalnie myślę trochę dziwnie :) Przekonałam się dawno, że najlepiej rozumieją mnie osoby, które najlepiej mnie znają. Są to góra trzy osoby.

Pozdrawiam,
Hei.


"Później, przeczuwam to podskórnie, wszystko nagle utnie się, przemieli na proch. Jeszcze pocieszam się, że jestem..."

Awatar użytkownika
elen
Posty: 26
Rejestracja: sobota, 2 maja 2009, 22:21

#32 Post autor: elen » czwartek, 23 lipca 2009, 11:22

Niestety nikt do końca mnie nie rozumie:), ale nie jestem już dzieckiem, czy nastolatką żeby się tym przejmować. Mam jedną przyjaciółkę "7", od czasów piaskownicy i wiem, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim. Zawsze wysłucha i będzie starała się jakoś pomóc.
Ważne jest mieć kogoś na kim możesz polegać, a że czai tego co się dzieje w mojej głowie? Cóż sama siebie nie rozumiem, więc jak mogę oczekiwać, że ktoś to ogarnie?
5w6

neurocyber
Posty: 40
Rejestracja: sobota, 4 lipca 2009, 01:17
Lokalizacja: Wrocław

#33 Post autor: neurocyber » piątek, 24 lipca 2009, 00:08

ja mam poczucie ze mnie nikt nie rozumie. nawet ludzie pozornie tacy jak ja, oni nic nie pojmuja. fajnie by bylo umiec wyrazac swoj wlasny swiat, ale niestety, jest on tylko moich azylem i tylko ja go rozumiem, a wlasciwie to nawet ja go nierozumiem ;)
zapewne pięć, zapewne INTj ;)

Awatar użytkownika
Bleu de Manganese
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 31 marca 2007, 22:06

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#34 Post autor: Bleu de Manganese » wtorek, 11 maja 2010, 00:37

Nie.

Nie jestem osobą konfliktową, bardzo cenię sobie zgodę, bo zapewnia ona spokój!, jestem tolerancyjna, nie czepiam się o bzdury i nie wywołuję awantur, a mimo to wplątuję się w wieczne konflikty z najbliższymi osobami. O dziwo nie są to konflikty o sprawy poważne typu, że komuś w czymś zapomnę pomóc, czy coś załatwić, tylko zawsze konflikty o kwestie emocjonalne: że rozmawiam akurat chłodno, co jest odczytywane jak złe nastawienie, że nie mam ochoty rozmawiać, co jest brane bardzo personalnie itd. Najgorsze, ż eja te zarzuty rozumiem, gdyby ktoś tak postępował względem mnie, również bym to boleśnie odczuwała, ale ja po prostu czasem nie potrafię inaczej.

Bardzo chciałabym, aby wszyscy, którzy oskarżają piątki o obojętność, egoizm, chłód wiedzieli, że piątki po prostu mają momenty, gdy chorobliwie nie są w stanie znieść gadania nad głową, a nawet stania/siedzenia/ kręcenia się za plecami, że po mniej czy bardziej intensywnych przeżyciach w ciągu dnia ich energia emocjonalna się wyczerpuje (rano również odnotowuję jej niedobór) i po prostu nie potrafią rozmawiać. Gdyby ktoś to zechciał zrozumieć, zamiast się obrażać i brać wszystko do siebie, to miałabym teraz zgodę w domu...

To jest bardzo dziwne, ale często nawet obecność osoby w pomieszczeniu nie pozwala się odprężyć. I co najdziwniejsze - im bardzije mi na tej osobie zalezy, tym bardziej ona przeszkadza, bo napięcie rośnie (nawet jak to ktoś z rodziny), gdy kogoś słabo znam, może sobie siedzieć obok i robić wszystko, byle nie przeszkadząl - nie widze takiej osoby.
5w4w6 plus szczypta 7

alifalo
Posty: 21
Rejestracja: wtorek, 16 lutego 2010, 18:46

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#35 Post autor: alifalo » poniedziałek, 14 czerwca 2010, 21:48

Mam dwie przyjaciółki 4w5 oraz taką, która jest gdzieś między 6 i 7. Niby obydwóm mogę powiedzieć wszystko, obydwie wysłuchają i będą chciały pomóc. Zazwyczaj jednak, jeśli się zwierzam to 4w5. Wiem, że ona mnie zrozumie. I to chyba najważniejsze. Czasem oczekuję rady, ale zwykle to, że wie, co czuję pomaga najbardziej. Jest jeszce jedna osoba, o której wiem, że mnie rozumie. To ojciec- również 5w4. Tylko raczej nie przychodzi mi do głowy wylewanie łez w ramię taty, porozumienie bardziej istnieje na niwie światopoglądowej. Dodam jeszce, ze bardzo współczuję wszystkim, którzy nie są rozumiani. Najważniejsze, ze jesteście zgodni z własnym "ja", a osoby, które jak Wy są nonkonformistyczne i nie szukają za wszelka cenę poklasku i przyjaciół. Kiedyś ich na pewno znajdą, i będzie to relacja na długie lata. Silniejsza od tych, które się rodzą między tymi, których problemy są tak płytkie, że zawsze zostaną zrozumiane :).
4w5/ 5w4

Awatar użytkownika
Tanpopo
Posty: 283
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 02:42
Enneatyp: Indywidualista

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#36 Post autor: Tanpopo » poniedziałek, 14 czerwca 2010, 23:13

No ja tam piątką nie jestem (4w5), ale nie martwię się jakoś szczególnie tym, jeśli nie zostanę zrozumiana (no powiedzmy, że w pełni) - nie jest to mój priorytet. Nie chciałabym słyszeć "Nawet nie wiesz jak świetnie Cię rozumiem" - bo zaczęłabym się dodatkowo zamartwiać o osobę, która mi to powiedziała. :| Nie wspominając o tym, że samo nurzanie się we wspólnych brudach jest mało budujące, a ja potrzebuję motywatora bez "d".

To czego mi potrzeba to odrobina ciepła, humor, zainteresowanie i odpowiednia przenikliwość - żebym nie musiała się powtarzać albo mieć irytujacego wrażenia, że to, co właśnie słyszę to wąski zakres tego, co mogłabym sobie sama powiedzieć.
Bezstronna analiza, bliskość, zainteresowanie.

A czasami wystarczy chęć podtrzymania rozmowy i takt. Lubię kiedy przedstawia mi się różne możliwości albo analizuje problem bez narzucania konkretnej interpretacji - narzucanie mi swoich wyobrażeń na temat moich motywów, słuszności postępowania, czy własnych wizji świata to prosty i szybki sposób na wywołanie we mnie lęku i agresji - widzę w tym zamach na siebie i moją wybujałą ostatnio potrzebę rozwoju (zwłaszcza teraz, kiedy czuję się tak jakbym tkwiła w rozpędzonym TGV).
Elastyczność też jest dla w mnie cenie - osoba elastyczna jest w stanie rozpoznać, kiedy należy człowiekowi pozwolić wyrzucić z siebie cały żal, a kiedy warto trochę skorygować jego pogląd na sprawę, choćby po to, by poczuł się lepiej.

Jeśli mowa o czymś takim jak światopogląd - nie lubię być wyizolowana. Dobrze mi, kiedy widzę, że istnieją osoby podzielające moje poglądy. I to w zasięgu ręki. ;P

alifalo
Posty: 21
Rejestracja: wtorek, 16 lutego 2010, 18:46

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#37 Post autor: alifalo » wtorek, 15 czerwca 2010, 19:59

Jeśli chodzi o czwórki to niektóre, wydaje mi się, czerpią czasem satysfakcję z tego, że są niezrozumiane. W końcu nazwano je indywidualistami :). Jak inni Cie nie rozumieja, świadczy to o Twojej wyjątkowości i o nietuzinkowym sposobie myślenia i czucia, o tym, że jest on bardziej złożony od tych, którymi posługuje się gawiedź. Ja np zdaje sobie z tego sprawę, tylko zamiast czerpać z tego satysfakcję jest mi cholernie przykro z takiego stanu rzeczy, że skoro ja nie prezentuję sobą tak wiele, żebym była z tego zadowolona, a ludzie moich czasów i tak mnie nie pojmą to.. jak źle jest we wszyechswiecie ;). To się oczywiście nie tyczy wszystkich, ale chyba czwórki mają troche inne do tego podejście. Ci ludzie, których można policzyć na palcach jednej ręki i o ktorych wiesz, ze Cie zrozumieją stanowią ogromne pocieszenie.
4w5/ 5w4

Awatar użytkownika
Tanpopo
Posty: 283
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 02:42
Enneatyp: Indywidualista

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#38 Post autor: Tanpopo » wtorek, 15 czerwca 2010, 21:14

Bywa i tak. Kiedyś to przerabiałam - potem jednak brak zrozumienia bywał tylko przykry (przy czym nie dotyczył on nawet niczego wzniosłego).
Teraz już nie zastanawiam się nawet głębiej nad tym w jakim stopniu ktoś podziela to co czuję, ani czy to dobrze, czy źle. Jeśli umie postawić na nogi dobrym słowem, to jestem szczęśliwa. ;)

Czasami tylko mam ochotę porozmawiać z kimś kto ma podobny problem, żeby: a) uporządkować sobie wszystko, b) przekonać się, że to normalne i dam sobie radę.
Ale ja ponoć jestem zdrowa, więc chyba się nie liczę. ^^" To co opisałaś pasuje mi do przeciętnych i chorych poziomów zdrowia.

Awatar użytkownika
Nehem
Posty: 81
Rejestracja: piątek, 27 kwietnia 2007, 21:32
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#39 Post autor: Nehem » środa, 16 czerwca 2010, 02:36

oczywiście ze [***] - ha zgadnijcie co tam wstawić chciałem xD, podpowiem wam wyraz jest na 3 litery xD...
tekst rozmowy z gg z inna 5, gadaliśmy o anime żeby nie było, potem jakoś temat zszedł...

Kod: Zaznacz cały

<on> [; 
<on> baby Ci trza 
<ja> >.<" 
<ja> chyba najpierw kontaktu z ludzmi 
<ja> a nie baby 
<ja> sam wiesz po sobie ile wychodzisz  
<on> [;
...ale żeby inna 5 innej 5 to pisała :<... ten świat schodzi na psy :P
...nie rozumiem dwójek i ich nielogicznego podejścia do życia... nie rozumiem także czwórek i ich emocji do końca, za to rozumiem piątki i boleje nad tym że je rozumiem...

...5w4 @.@ INTj...

Awatar użytkownika
Arranthie
Posty: 17
Rejestracja: wtorek, 9 czerwca 2009, 21:13
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#40 Post autor: Arranthie » piątek, 18 czerwca 2010, 15:16

Rękami i nogami podpisuję się pod postem Bleu de Manganese.

Ogólnie mam osobę, z którą mogę porozmawiać, która zrozumie chociaż część moich poglądów, jednak zbyt często próbuje narzucić mi swoją wolę.
Piątkowo.

Taka Jedna
Posty: 69
Rejestracja: niedziela, 27 czerwca 2010, 16:46
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#41 Post autor: Taka Jedna » piątek, 9 lipca 2010, 17:10

No więc tak. Dobrze rozumiana byłam w życiu przez jedną osobę - moją przyjaciółkę (Właściwie jedyną, jaką miałam). Okres naszej przyjaźni był być może najszczęśliwszym okresem mojego życia
Nie, nie czuje się rozumiana przez ludzi, którzy mnie otaczają
Jak do tego podchodzę? Pogodziłam się. Poza tym w miarę jak dorastam coraz lepiej rozumiem się z dorosłymi członkami mojej rodziny i ten powolny, ale systematyczny progress nieco poprawia sytuację (co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu nie czuję się rozumiana, to raczej JA coraz lepiej rozumiem ICH). Wszystko ułatwia mi też świadomość, że istnieje to forum oraz ludzie podobni do mnie, których tu poznałam :wink: Możecie się śmiać, ale w kryzysowym momencie (kilka lat temu), kiedy moje wszelkie usiłowania w kontaktach z ludźmi na nic się zdawały, miałam wrażenie, że jestem na tym świecie sama w morzu chaosu i obcości. Żaden człowiek nie wydawał mi się tak skonstruowany, jak ja. Dzień, w którym dowiedziałam się, że są jeszcze ludzie podobni do mnie należy chyba do moich najszczęśliwszych :) Że też nas, Piątek, aż tak nie widać... ;/
Solan pisze:Ja osobiście rozumiana nie jestem. Nawet przez przyjaciół. Fakt ten niejako mnie wkurza, ponieważ ile można rozmawiać z kimś, kto niby jest Ci bliski, ale równocześnie nie ma pojęcia o Twoim światopoglądzie, o Twoim podejściu do różnych spraw...? Kto totalnie nie czuje tego, co Ty? Gdzie tu jest jakaś płaszczyzna, na której można znaleźć wspólny język...? :roll: Często spotykam się z tym, że ludzie uznają mnie za kompletnie nie do pojęcia. Ewentualnie czasem są oni zdania, że mam się za lepszą od innych, bo więcej myślę, bo więcej się zastanawiam - a co za tym idzie, często różnimy się poglądami. I mogę im tłumaczyć swoje racje po stokroć, a na zakończenie oni i tak nie zakumają, o co chodziło.
Co lepsza - ja tam prawie zawsze potrafię zrozumieć drugą stronę, natomiast ona mnie - wcale.
Jak tak dalej pójdzie, to stanę się sfrustrowaną, zgorzkniałą matroną, której nikt nie chce i której nikt nie rozumie.
Może chociaż pozostałe Piątki wiedzą, o czym mówię? <cicha_nadzieja>
Rozumiem to świetnie. I przyglądając się sobie mogę stwierdzić, niestety, że faktycznie chyba robię się trochę zgorzkniała :? Kiedyś miałam poczucie humoru... Ale najdziwniejsze jest to, że ogólnie wcale nie jest mi źle ze sobą. Lubię się 8) Ale mimo to robię oficjalne postanowienie: spróbuje coś ze sobą zrobić, bo te zmiany, jakie zaszły we mnie odkąd jestem taka samotna, jak teraz, są niepokojące :?
5w4

Wanting to be someone else is a waste of the person you are

Jakże byłoby to możliwe, żebyśmy to zawsze tylko my mieli słuszność, a inni by nigdy nie mieli racji? ;)

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#42 Post autor: And » piątek, 9 lipca 2010, 20:54

Taka Jedna pisze:Możecie się śmiać, ale w kryzysowym momencie (kilka lat temu), kiedy moje wszelkie usiłowania w kontaktach z ludźmi na nic się zdawały, miałam wrażenie, że jestem na tym świecie sama w morzu chaosu i obcości. Żaden człowiek nie wydawał mi się tak skonstruowany, jak ja. Dzień, w którym dowiedziałam się, że są jeszcze ludzie podobni do mnie należy chyba do moich najszczęśliwszych :) Że też nas, Piątek, aż tak nie widać... ;/
Ja się śmiać nie będę, bo przeżyłem to samo. 8) Byłem zdumiony trafiając na enneagram, bo po raz pierwszy w życiu przeczytałem opis mojej osoby, w którym nie mogłem bez wysiłku wskazać zdania, które by do mnie nie pasowało. Gdy wszedłem na forum, moje zdumienie przybrało na sile, gdyż czytając posty niektórych 5 czułem się, jakbym czytał własne przemyślenia. To było coś abstrakcyjnego, ale wspaniałego zarazem. To zdumienie było jednym z nielicznych, które mnie dotknęło w ostatnim czasie, więc niech świadczy samo za siebie.

Miałem takiego pecha, że w gronie znajomych od początku życia nie miałem żadnego 5, ba, żadnej osoby z dominującym wpływem introwertyzmu! Wszyscy jakoś woleli udzielać się towarzysko, niż zajmować się czymś innym, co powodowało, że tym bardziej byłem (jestem) nierozumiany. Jedyną osobą, która mogła mnie zrozumieć, to moja mama (introwertyczna 9w1), ale ona też chyba do końca nie akceptowała mojego introwertyzmu, w głębi duszy chciała, bym był bardziej towarzyski i nie wycofywał się z życia towarzyskiego, tak, jak ona to kiedyś sama robiła. Całe szczęście, jako 9 nie była dla mnie uciążliwa w tym względzie, w przeciwieństwie do mojego ojca (niezidentyfikowany póki co przeze mnie typ w enneagramie, ale jestem przekonany, że choleryk), który dość często starał się dać mi do zrozumienia, jaki jestem poje... no wiecie, to słowo lepiej oddaje sytuację, niż wszelkie eufemizmy, bo taki właśnie był jego przekaz. W podstawówce/gimnazjum miałem dobrego przyjaciela, który wiedział, jaki jestem i akceptował to, choć czasem starał mnie przekonać się do większego otwarcia się na ludzi, ale wiedział, kiedy odpuścić. Mimo, że jest bardziej ekstrawertykiem (choć odnoszę wrażenie, że przesunął się jeszcze bardziej w stronę ekstrawertyzmu około 13-15 roku życia), byłby jedyną osobą, przed którą nie musiałbym tłumaczyć swojego izolowania się, gdyby nie to, że tak naprawdę nikogo to nie obchodziło i praktycznie nie musiałem się tłumaczyć przed nikim. No bo kto by się chciał zadawać z kujonem? :twisted: (którym nie byłem, bo edukacja szkolna nigdy mnie nie pochłaniała w dużym stopniu, po prostu dobre stopnie przychodziły z łatwością). Teraz w liceum, w mojej grupie znajomych, w której czuję się na ogół dobrze (chociaż bywają wyjątki :evil: ) i z którymi mam sporo wspólnych zapatrywań, mój introwertyzm bywa powodem żartów. Na szczęście nie są to żarty prostackie, mające na celu mnie zdyskredytować, ale jednak wskazują na niezrozumienie. Całe szczęście są to ludzie o bardziej otwartych umysłach, niż ci z gimnazjum, więc moja odmienność nie jest tak piętnowana i ludzie nie patrzą na mnie, jak na jakiegoś gorszego. Tylko niektórzy dziwią się, dlaczego potrzebuję dużo czasu spędzać sam ze sobą i nie zawsze jestem otwarty na wszelakie formy kontaktu z drugim człowiekiem. :roll:

Taka Jedna
Posty: 69
Rejestracja: niedziela, 27 czerwca 2010, 16:46
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#43 Post autor: Taka Jedna » sobota, 10 lipca 2010, 11:01

Moi rodzice to 5w4 -tata i 4w5 - mama :lol:, więc nie powiem, żeby jakiejś swoistej nici porozumienia między nami nie było: wszyscy jesteśmy intro-, domatorzy z nas itp. Więc pod pewnymi względami zachowujemy się podobnie, ale rzadko rozmawiamy otwarcie o tym, dlaczego tak jest. Po prostu geny podobne i tyle. Mamy świadomość, że jesteśmy podobni i w codziennych kontaktach wystarczy nam oparta na tej świadomości intuicja. Nie mogę więc powiedzieć, żeby rozumieli to, jaka jestem "głębiej"
Ja też widziałam różnicę między gimnazjum a liceum, zwłaszcza, że w szkole średniej trafiłam do klasy elitarnej z rodzaju tych, o których dopiero co była mowa w innym wątku :wink::prawie wyłącznie umysły ścisłe - większość inteligentna jak cholera (zawsze będę pełna szczerego podziwu dla niektórych mózgów z mojej klasy), poza tym w wieku licealnym ludzie są ogólnie bardziej dojrzalsi. Bardzo spodobało mi się przejście do liceum wobec tego (w gimnazjum też byłam w klasie o praktycznie takim samym poziomie, ale to jeszcze dzieci były... :? ) :wink: A że jeszcze nałożyła się wtedy zmiana stylu bycia - zaczęłam być sobą, to tym bardziej czułam się psychicznie lepiej wśród ludzi w ogóle
Ogólnie to zgadzam się z poglądem, że przyjaźnie nawiązane w liceum są zazwyczaj najtrwalsze w porównaniu z tymi z innych okresów. Osobiście radzę Ci And (i wszystkim innym licealistom, uczniom techników itp.) naprawdę wykorzystać ten okres, bo warto :wink: Sama o mało nie zaprzyjaźniłam się z kimś na śmierć i życie na dłużej.. Ale to już inny temat, i tak zeszłam z tego pierwotnego :roll:
5w4

Wanting to be someone else is a waste of the person you are

Jakże byłoby to możliwe, żebyśmy to zawsze tylko my mieli słuszność, a inni by nigdy nie mieli racji? ;)

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#44 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » sobota, 10 lipca 2010, 11:48

And pisze: Jedyną osobą, która mogła mnie zrozumieć, to moja mama (introwertyczna 9w1), ale ona też chyba do końca nie akceptowała mojego introwertyzmu, w głębi duszy chciała, bym był bardziej towarzyski i nie wycofywał się z życia towarzyskiego, tak, jak ona to kiedyś sama robiła.
Moja mama nie jest introwertyczna, ale stawiam, że tez jest 9w1 i mnie piętnuje, że nie jestem towarzyska, że nie mam przyjaciół (to że mam jedną, jest nieważne :lol: ) i że jak się nie zmienię to ludzie do mnie sami nie będą zagadywać ^^'
Cóż, w zasadzie dużo od niej wymagać nie mogę, więc napawam się jej głupim gadaniem i przechodzę z tymi "faktami" do porządku dziennego ;)
Taka Jedna pisze: Ogólnie to zgadzam się z poglądem, że przyjaźnie nawiązane w liceum są zazwyczaj najtrwalsze w porównaniu z tymi z innych okresów. Osobiście radzę Ci And (i wszystkim innym licealistom, uczniom techników itp.) naprawdę wykorzystać ten okres, bo warto :wink:
Hmmm. Nie ukrywam, że fajnie byłoby się zaprzyjaźnić w liceum, ale chyba w mojej klasie nie ma takiej osoby, z którą mogłabym to zrobić. Luźne koleżeństwo owszem, przyjaźń nie.

Taka Jedna
Posty: 69
Rejestracja: niedziela, 27 czerwca 2010, 16:46
Enneatyp: Obserwator

Re: Piątki - jesteście rozumiane?

#45 Post autor: Taka Jedna » sobota, 10 lipca 2010, 12:24

Kryzysowa_narzeczona pisze:
Taka Jedna pisze: Ogólnie to zgadzam się z poglądem, że przyjaźnie nawiązane w liceum są zazwyczaj najtrwalsze w porównaniu z tymi z innych okresów. Osobiście radzę Ci And (i wszystkim innym licealistom, uczniom techników itp.) naprawdę wykorzystać ten okres, bo warto :wink:
Hmmm. Nie ukrywam, że fajnie byłoby się zaprzyjaźnić w liceum, ale chyba w mojej klasie nie ma takiej osoby, z którą mogłabym to zrobić. Luźne koleżeństwo owszem, przyjaźń nie.
Nie no, jasne, jeśli akurat nie ma nikogo takiego, to nikt nie zmusza... Ale tak obiektywnie, to liceum chyba jest najlepszym czasem na przyjaźń i w ogóle na wszelkie zajmowanie się sobą. Wtedy są na to zwyczajnie najlepsze warunki, moim zdaniem
5w4

Wanting to be someone else is a waste of the person you are

Jakże byłoby to możliwe, żebyśmy to zawsze tylko my mieli słuszność, a inni by nigdy nie mieli racji? ;)

ODPOWIEDZ