Spóźnione uczucia.

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
fin
Posty: 27
Rejestracja: wtorek, 2 czerwca 2009, 22:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Gda

#16 Post autor: fin » środa, 3 czerwca 2009, 01:05

xkairix pisze: Przy kłótniach z rodzicami też nie płakałam. Zawsze to mama była tą słabszą, a ja odczuwałam satysfakcję. Był czas, kiedy uwielbiałam znęcać się nad nią w ten sposób. Ale to głupie lata buntu. Teraz mieszkam daleko od niej i udajemy wspaniałą rodzinkę.
Jakbym czytała siebie.

Ostatnimi czasy największe wzruszenia wywołuje we mnie teatr, odblokowuję się tam nawet chwilami, jeśli chodzi o płacz. Ostatnio byłam 3 dni z rzędu na tym samym spektaklu. Początkowe dwa oglądało mi się dobrze, czyli jak zwykle, z dystansem obserwatora; nie wywołały we mnie wulkanu emocji, chociaż przy pierwszym było trochę łez. Dopiero trzeci przeżywałam całą sobą, a raczej przeżywałam wtedy deja vu z pierwszego spektaklu. Pierwszy raz tak intensywnie, mimo że przedstawienie znam niemalże na pamięć. Trzy godziny w teatrze okazały się zbyt krótkim czasem i odreagowywałam potem, włócząc się we łzach i deszczu po Gdyni do blisko drugiej w nocy. Przez ponad tydzień rządził mną nastrój spektaklu, to był chyba najsilniejszy taki przypadek.'

Opóźnienie nie występuje u mnie prawie nigdy, gdy pojawiają się bardziej umiarkowane emocje. A także wtedy, gdy "przechwytuję" emocje innych.



Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#17 Post autor: Piotr » czwartek, 4 czerwca 2009, 00:29

fin pisze:Ostatnimi czasy największe wzruszenia wywołuje we mnie teatr...
Wow, niezła historia. Skrótowo mówiąc, u mnie jest podobnie tyle, że mnie rusza film + muzyka przy niewzruszoności w stosunku ludzi.

Awatar użytkownika
fin
Posty: 27
Rejestracja: wtorek, 2 czerwca 2009, 22:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Gda

#18 Post autor: fin » czwartek, 4 czerwca 2009, 21:02

Niewzruszoność w stosunku do ludzi? A może po prostu opóźnienie, które dawało wrażenie, że nic Cię nie rusza?

Przypomniała mi się jeszcze jedna sytuacja. Kiedyś, gdy wracałam z imprezy naprzeciwko, wszedł za mną do pokoju w akademiku jakiś pijany napaleniec; sytuacja wyglądała dość groźnie. Oczywiście usiłowałam go wyrzucić, ale jedyne, o czym wtedy myślałam- nie obudzić współlokatorki, która o siódmej musiała iść na lab. Żadnego strachu, nic. Gdy w końcu wyszedł, po prostu zamknęłam drzwi i poszłam spać. Cyrk zaczął się rano; ręce trzęsły mi się tak, że nie byłam w stanie utrzymać kubka z herbatą.

Awatar użytkownika
xkairix
Posty: 270
Rejestracja: wtorek, 24 marca 2009, 20:02
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: 3city

#19 Post autor: xkairix » czwartek, 4 czerwca 2009, 21:09

Ja miałam podobną sytuację. Kiedy wracałam kolejką podszedł do mnie drechol-byk i zaczął się do mnie zalecać (mówiąc eufemistycznie). Prosił o nr telefonu i z minuty na minutę stawał się coraz bardziej agresywny. Początkowo myślałam, że ma jakiś dziwny tik, ponieważ niezwykle często sięgał ręką do wewnętrznej kieszeni kurtki. Jednak później zobaczyłam, że pod pazuchą znajduje się nóż...
Wysiadłam na następnej stacji.
Dopiero w domu zdałam sobie sprawę, że mógł mi coś zrobić. Znając życie, nikt by nie zareagował.
sxe

Awatar użytkownika
szyszka
Posty: 44
Rejestracja: czwartek, 14 maja 2009, 19:45
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pod kocem

#20 Post autor: szyszka » piątek, 19 czerwca 2009, 20:34

Opóźnienie emocjonalne jest wygodne tylko jeśli dotyczy negatywnych uczuć. (przynajmniej u mnie).
Jeśli chodzi o pozytywne, to za późno się zorientowałam że mi zależy na jednym facecie (a miałam szansę) i chyba mi zrobił "papa".
There is nothing more practical than a good theory.

Tata_Psychopata
Posty: 4
Rejestracja: piątek, 19 czerwca 2009, 18:59

#21 Post autor: Tata_Psychopata » poniedziałek, 22 czerwca 2009, 03:06

szyszka pisze:za późno się zorientowałam że mi zależy na jednym facecie (a miałam szansę) i chyba mi zrobił "papa".
Zależy ci na nim? Czy raczej na adoracji z jego strony...? bo to diametralna różnica.
Miałem dawniej analogiczną przygodę. Gdy emocje opadły zdałem sobie sprawę, ze nie afekt do ów dziewczyny był przyczyną mojej fiksacji, a... zraniona miłosc własna.

Opóźnienie emocjonalne piątek jest przereklamowane. Jeśli 3 godziny po randce nie jestem podekscytowany, to znaczy ze w ogóle nie będe.

white_raven
Posty: 34
Rejestracja: piątek, 3 lipca 2009, 19:06
Lokalizacja: Kraków

#22 Post autor: white_raven » sobota, 4 lipca 2009, 16:10

ja chyba nie mam jakiegoś szczególnie spóźnionego zapłonu... W grupie odczuwam emocje znacznie słabiej, a w samotności mocniej. Ewentualnie jak jestem zdenerwowana czy zestresowana. Wtedy nie myślę o tym co czuję, tylko co powiedzieć/zrobić.
4w5 lub 1w9 INFj

Kobieta.

neurocyber
Posty: 40
Rejestracja: sobota, 4 lipca 2009, 01:17
Lokalizacja: Wrocław

#23 Post autor: neurocyber » sobota, 4 lipca 2009, 16:18

spozniony zaplon to wentyl bezpieczenstwa czasowego, dzieki ktoremu czasem udaje sie takiej osobie nie popasc w skrajne uczucia ktore jak sadze posiada i jak sadze, nie zawsze z nimi sobie radzi. byc moze to ratuje nas przed czynami, ktorych zalowalibysmy, gdybysmy ich nie kontrolowali.
jak moja kobieta przyznala mi sie ze mnie zdradzila to nie odczulem cienia emocji. wiedzialem tylko ze nalezy sie rozstac z taka osoba, co w najwiekszym opanowaniu uczynilem. dopiero po jakims czasie przyszedl ogromny zal i smutek, a potem zlosc i to niepohamowana. i dzieki temu nie skrzywdzilem tej dziewczyny, slowami, ktore zpewnoscia bym powiedzial gdybym czul ta sama zlosc co pozniej. i dobrze, bo ostatecznie wiem ze na to nie zasluzyla ;)

ale przyznaje. czasem przydalo by sie komus dac w ryj a nie wkurzac sie po fakcie i zalowac ze sie tego nie zrobilo ;)
zapewne pięć, zapewne INTj ;)

Awatar użytkownika
isla7
Posty: 165
Rejestracja: wtorek, 17 marca 2009, 15:00

#24 Post autor: isla7 » sobota, 4 lipca 2009, 20:39

Kurde, spóźnione uczucia to ja mam cały czas. W danej chwili - gdy dana rzecz się dzieje - potrafię to po prostu odbierać, dopiero jak minie odpowiednia ilość czasu - przeważnie kilka h, dzień - to wtedy te uczucia ze mnie wychodzą - mam wizję, co w danym momencie zrobić powinnam, co powiedzieć - i to mnie denerwuje - taki spóźniony zapłon :/

Tak np było z nieodwzajemniona miłością. Pierwsze 4 dni, to ja czułam, że wszystko jest ok, że widać nie każdy jest sobie pisany, chodziłam nawet uśmiechnięta itp, a potem zalała mnie taka fala uczuć i emocji - jakby dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, co tak naprawdę się wydarzyło.
5w4.

Awatar użytkownika
Poetownik
Posty: 334
Rejestracja: czwartek, 9 kwietnia 2009, 22:11
Enneatyp: Mediator

#25 Post autor: Poetownik » sobota, 4 lipca 2009, 21:07

isla7 pisze:Kurde, spóźnione uczucia to ja mam cały czas. W danej chwili - gdy dana rzecz się dzieje - potrafię to po prostu odbierać, dopiero jak minie odpowiednia ilość czasu - przeważnie kilka h, dzień - to wtedy te uczucia ze mnie wychodzą - mam wizję, co w danym momencie zrobić powinnam, co powiedzieć - i to mnie denerwuje - taki spóźniony zapłon :/
To się nazywa esprit d'escalier, czyli w wolnym tłumaczeniu "dowcip po czasie". Ja jestem mistrzem takiego czegoś. Zawsze po paru godzinach od stresującej rozmowy czy wymiany zdań nachodzą mnie takie genialne riposty i odpowiedzi, że gdybym tylko mógł cofnąć czas... Ale nie mogę i zwykle wychodzę na nierozumnego tępaka :roll:

Awatar użytkownika
Henry Lee
Posty: 28
Rejestracja: piątek, 3 lipca 2009, 01:55

#26 Post autor: Henry Lee » sobota, 4 lipca 2009, 22:32

esprit d'escalier
hm...
drugie słowo podobne jest do escargot. I chyba nieprzypadkowo :D
Warm beer and cold women

Awatar użytkownika
Lynx
Posty: 73
Rejestracja: niedziela, 28 czerwca 2009, 12:28
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: wszechświat

#27 Post autor: Lynx » środa, 15 lipca 2009, 16:11

Tak się zastanawiam, czy to faktycznie spóźnione uczucia czy niechęć do podejmowania decyzji. Np odjechał ktoś bliski - a ja nie wiedziałam czy chcę żeby pojechał czy żeby został. Wyłączyłam się i pozostawiłam sprawę swojemu biegowi. A teraz mi smutno.
A może problem głównie w tym, że źle się czujemy gdy - z własnej woli lub nie - nie panujemy nad sprawą

Awatar użytkownika
Poetownik
Posty: 334
Rejestracja: czwartek, 9 kwietnia 2009, 22:11
Enneatyp: Mediator

#28 Post autor: Poetownik » poniedziałek, 20 lipca 2009, 14:04

W moim przypadku chodzi chyba głównie o to, że wśród innych ludzi nie czuję się nigdy do końca swobodnie (no, z paroma wyjątkami - muszę kogoś naprawdę dobrze poznać, a to zajmuje najczęściej zbyt wiele czasu). Zatem adekwatne uczucia pojawiają się dopiero gdy mogę sobie w samotności i w spokoju wszystko przemyśleć - siłą rzeczy już po czasie. Dlatego pewnie dla tych, którzy mnie nie znają jestem cyborgiem, a w samotności, sam dla siebie - zachowuję się jak cholerna czwórka. I dlatego potrafię każde dziewczę "wyrwać" na gadu, a jak przychodzi do spotkania, to jest lipa ;)

Awatar użytkownika
Lynx
Posty: 73
Rejestracja: niedziela, 28 czerwca 2009, 12:28
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: wszechświat

#29 Post autor: Lynx » poniedziałek, 20 lipca 2009, 14:12

No chyba nie jest tak źle. Skoro na Gadu masz refleks to w realu też potrafisz. Pewnie się blokujesz (wmawiasz sobie).
"Jesteś tym, kim myślisz, że jesteś" - jak będziesz takie opinie o sobie jak przytoczyłeś wcześniej ciągle powtarzał - to rzeczywiście nic Ci nie wyjdzie.

zenek
Posty: 21
Rejestracja: środa, 24 października 2007, 12:22
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Z pod Lublina

#30 Post autor: zenek » środa, 22 lipca 2009, 22:39

A u mnie jest odwrotnie nie umiem gadać przez wszelkie komunikatory smsy chaty bo nigdy nie wiem co mówić a w realu to (jeżeli jestem w 4 oczy) to bez trudu
więce3j niż 3 osoby w pobliżu powodują ze się blokuje i ani be ani me

a po spotkaniu wyrzucam sobie ze mogłem to powiedzieć to zrobić itp.
5w6

ODPOWIEDZ