Temat założyłem po to żeby dzielić się doświadczeniami związanymi z medytacją i tym jak wpływa ona na nasze życie.
Jestem początkowym adeptem medytacji Vipassana, ale zauważyłem już parę ciekawych stanów pojawiających się podczas zwiększania swojej koncentracji.
- ucisk w gardle
- dostrzeganie skutku i przyczyny we wszystkich zjawiskach w otaczającej rzeczywistości oraz wzajemne zapętlenie polegające na widzeniu równolegle różnych prawidłowości, zupełnie jakby raz skutek był przyczyną i jednocześnie przyczyna skutkiem. W takim stanie rozumienia rzeczywistości pytanie "co było pierwsze jajko czy kura" traci cały swój sens.
- po kilkunastu minutach koncentracji na oddechu zaczęły mi samoczynnie wypływać łzy i co ciekawe było to bardzo przyjemne uczucie, mimo że nie rozumiałem co się ze mną dzieje.
Chciałbym się dowiedzieć czy sami coś podobnego przeżywaliście podczas medytacji.
Medytacja
- Vatican Assassin
- Posty: 608
- Rejestracja: czwartek, 14 sierpnia 2008, 16:54
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
- nie słyszę "myśli" (nie są werbalizowane w głowie dialogiem wewnętrznym)
- delikatnie spada temperatura ciała
- postrzeganie czasu bardzo spowalnia, wręcz zatrzymuje się
- dostrzegam w pamięci detale, o których istnieniu nie miałem pojęcia
- i rzeczywistość i myśli stają się oczywiste - klarowne, niesamowicie blisko-olbrzymie, wyraźne i w bardzo jednoznacznej barwie/odcieniu..
Odnoszę wrażenie, że po delikatnym kilkunastominutowym zjeździe w głąb siebie poświęcam w ciągu dnia o wiele mniej czasu na rozmyślania "poza głównym tematem" bo to wszystko już gdzieś zostało ułożone, znam wynik - nie zaprzątam sobie dzięki temu głowy rzeczami nie związanym bezpośrednio z zadaniem i mogę się dzięki temu mocno na nim skupić.
- delikatnie spada temperatura ciała
- postrzeganie czasu bardzo spowalnia, wręcz zatrzymuje się
- dostrzegam w pamięci detale, o których istnieniu nie miałem pojęcia
- i rzeczywistość i myśli stają się oczywiste - klarowne, niesamowicie blisko-olbrzymie, wyraźne i w bardzo jednoznacznej barwie/odcieniu..
Odnoszę wrażenie, że po delikatnym kilkunastominutowym zjeździe w głąb siebie poświęcam w ciągu dnia o wiele mniej czasu na rozmyślania "poza głównym tematem" bo to wszystko już gdzieś zostało ułożone, znam wynik - nie zaprzątam sobie dzięki temu głowy rzeczami nie związanym bezpośrednio z zadaniem i mogę się dzięki temu mocno na nim skupić.
Siedzę w zazen codziennie, już trzeci rok. Efekty, które widzę dość dokładnie:
-osłabienie intensywności emocji;
-osłabienie dialogu wewnętrznego, czasem do całkowitego uciszenia;
-większa "płynność" ego (chociaż pewne bardzo głębokie schematy nie zostają naruszone);
-większy dystans do siebie;
-medytacja jest przyjemna, jakkolwiek by to nie zabrzmiało.
A na natręctwa myślowe buddyści mają jedyny słuszny sposób - puścić je
-osłabienie intensywności emocji;
-osłabienie dialogu wewnętrznego, czasem do całkowitego uciszenia;
-większa "płynność" ego (chociaż pewne bardzo głębokie schematy nie zostają naruszone);
-większy dystans do siebie;
-medytacja jest przyjemna, jakkolwiek by to nie zabrzmiało.
A na natręctwa myślowe buddyści mają jedyny słuszny sposób - puścić je