Snufkin:
Jero jeśli Ty wytrzymałeś 12 dni bez picia to ja zjem dziś swoje kapcie ok ?
Ściemniacz.
Smaczne były ?
Nie musisz w nic wierzyć. Ale uważasz że jest to ogólnie nieprawdopodobne, czy też sugerujesz tylko że akurat ja nie miałem szans tyle wytrzymać ? Bo jak do tej pory oficjalnie nie wypowiedziałeś się w tej kwestii…
Ktoś chciał bardziej szczegułowych informacji.
Co do kąpieli, 2 razy brałem prysznic i jeżeli wziąłem cokolwiek wody w usta, wypluwałem. W końcu ząbki też trzeba raz na jakiś czas przemyć. Co do tego że niby wchłonąłem wodę przez skórę… Raczej na odwrót, gorący prysznic otwiera pory, co raczej będzie przyspieszać straty wody przez skórę i przez oddech bo ogólnie podniesie się temperatura.
Nawet gdybym jednak spożył kilka kropel, ile to mogło być 5 ml, 10 ? Istotne jest że wraz z oddechem i moczem straciłem coś ponad 10% wody masy swojego ciała (7l, mogłem to policzyć co najmniej na kilka sposobów, wiem że masa ciała po eksperymencie mimo wszystko straciłą jakieś 1.5 kg, więc np masa straconej wody to masa ciała przed eksperymentem - (ta w ostanim dniu + różnica w masie ciała przed i trochę po eksperymencie)) Nie wytrzymałem bardziej psychicznie niż fizycznie. Ale dla jakiegoś konkretnego zakładu 12 dni wytrzymię każdorazowo z banalną łatwością (Poniżej 2000 PLN to raczej mi się nie opłaca). Oczywiście głodować nie mam zamiaru. Co prawda jeść wiele się nie chce, ale coś jednak zawsze. Dajmy na to że z jedzeniem pochłonąłem jakieś 500ml wody. Zjadłem jakiś bochenek chleba, z 0.5 kg frytek, może ćwierć kilo mięsa. Tyle że jedzenie uruchamia spalanie a to z kolei tak samo przyspiesza parowanie wody przez skórę i wydalanie jej z oddechem. Chyba że u mnie to inaczej działa
. Poza tym ile było się w stanie rozpuścić, tyle wpierniczyłem przez cały czas słodyczy
Ogólnie połowę wody traci się właśnie z oddechem i parowaniem przez skórę a drugą połowę z moczem. Możesz odjąć od wyniku 12- u dni 2 nawet 3, niech stracę. Sęk w tym że procentowo cholernie mało straciłem i prawdopodobnie wytrzymałbym sadząc z objawów, druga tyle. Co i tak daje coś ponad 15 dni.
Nie głodowałem, bo wybitnych nieprzyjemności nie chciałoby mi się wytrzymywać. Istotne jest więc to, że był to dla mnie praktycznie banał. Co do „uczciwości” np. przy kąpieli czy jakiejkolwiek innej toalecie. Gwarantem był fakt, że celem nie było wytrzymać jak najdłużej, tylko celem było wytrzymać aż do utraty przytomności. Napisałem że walnąłem sobie 100 ml wódki w ostanim dniu. Otóż w ciągu ostatnich 5 dni, wypiłem właściwie jakieś 250 ml wódy - na sen i jak jako pewnego rodzaju przyspieszacz odwodninia, co prawda minimalnie rozpuściłem sokiem malinowym dla smaku, proporcje wódki do soku były raczej jak 4/1. Więc na dobrą sprawę, wykazałem więcej działania mającego przyspieszyć krańcowe odwodnienie niż na odwrót. W 12 - tym dniu zwątpiłem. Nie chce mi się wchodzić w szczegóły, ale czytałem o tym wystarczająco, żeby podejrzewać że jestem dopiero na półmetku.
Jubi:
Tutaj jednak można zadać pytanie - Jak takie proste informacje mogą manipulować ludźmi? Może np. Cisowianka zapłaciła jakiejś tajnej organizacji która kontroluje przebieg informacji na świecie, by dodała do wikipedii fałszywą wzmiankę o odwodnieniu, która sprawi, że ludzie będą więcej pić? (Spokojnie, nie kpię.)
Informacja, informacja, informacja jest najcenniejszym towarem na świecie..
Coś może bym znalazł, ale na gdybanie nie mam ochoty. Nie chodzi o to że akurat ta informacja manipuluje, chodzi o fakt jak łatwo podać ludziom niektóre informacje, w które bezkrytycznie wszyscy uwierzą. To jest raz. A dwa, jak śmiesznie wyglądają z tej perspektywy spekulacje na temat absolutów, odległych galaktyk, innych wymiarów itp., jak w tak wydawałoby się podstawowej kwestii są takie rozbieżności.
Istotne jest pytanie czemu tak się dzieje. Ale na dobrą sprawę nie znam odpowiedzi. Raz można uznać że robione jest to faktycznie dla dobra ludzi innym razem będzie to dobre tylko dla tego kto będzie miał zysk z rozpowszechnianego fałszerstwa a jeszcze innym razem sprawa będzie dwuznaczna. Jednoznaczny fakt, który z tego wszystkiego wynika, brzmi że ludzie jako masy, są cholernie naiwni. Byli, są i będą okłamywani ponieważ istnieje taka możliwość.
Kolejnym wniosek który się nasuwa, to taki że jeżeli naiwność ludzka ma się zwrócić przeciwko „mnie” lepiej zwrócić ją w kierunku pożytecznym dla większości, a przynajmniej dla „mnie”
. Problem tylko w tym, że oszustwa czasem wychodzą na jaw, oraz w tym że jak istnieje możliwość, wcześniej czy później ktoś ją nadużyje… Ogólny wniosek – beznadzieja, a ludzie jeszcze się dziwią
Jubi:
Myślę, że co do takich pytań, właśnie jak "ile można wytrzymać bez picia?" sami jesteśmy w stanie ocenić jaka jest odpowiedź.
Twierdzisz że to jest nieistotne ? Dlatego zostało pominięte ? Dziwne bo ludzie definiują dużo bardziej luźne… pierdoły i gotowi są zaciekłe boje o nie toczyć. I to czasem dosłownie!
Swoją drogą… , na temat teorii spiskowych możliwe że jeszcze gdzieś się wypowiem, ale tutaj kończę. Chodziło mi jedynie o uczynienie pewnego odniesienia, z którego możliwe że jeszcze kiedyś skorzystam
. Na razie wolałbym zostawić ludzi z refleksją, o ile stać ich na takową.
Jubi:
Ale patrząc na to z jeszcze innej strony, chcesz nieść zwątpienie i nie już jako obiektywny obserwator, ale jako osoba subiektywna. Twoje badania mogą być już "podsmażone" na chęci dowiedzenia, że świat nas oszukuje i chce nami manipulować.
Moje badania miały charakter czysto subiektywny. Chciałem znaleźć najbanalniejszy sposób, chroniący przed wszelkimi nieprzyjemnościami… Dajmy na to, dorwią mnie jacyś terroryści, coś się spierniczy, nie dając nic po sobie poznać nie spożywam napoju i w krótkim czasie najnormalniej w świecie zasypiam lejąc na wszystko. Sztuką więc było sprawdzić czy udając stosunkowo normalne życie, można tak dotrwać do chwili gdy się straci przytomność. Odkryty przeze mnie dystans czasowy, raczej nie napawa optymistycznie. Zdenerwowałem się nawet jeśli mam być szczery, runęła moja ostoja pewności, więc teraz z zemsty korzystając z tego samego faktu, niszczę ostoje pewności innych
.
Chinook:
Myślę, że około 3 dni, z możliwością samodzielnego wydostania się z opresji, w klimacie takim jak nasz. Komandos, sportowiec itp może wytrzymać dłużej, ale to nie forum survivalowe.
Bez jedzenia to różnie. Ktoś o silnej kondycji może wytrzyma miesiąc. Czytałem o Hindusach, którzynic nie jedzą i czerpią potrzebne do życia pierwiastków z powietrza. Jest to tzw. bretharianizm. Osobiście niezbyt w to wierzę.
Czyli jak wytrzymałem faktycznie te 12 dni i to ze stosunkową łatwością, bez żadnych komplikacji, gdzie wszystkie niedobory wyrównałem w 2 dni, do tego z całkiem realnym podejrzeniem że mógłbym tak jeszcze co najmniej tydzień, mam uważać się za swojego rodzaju fenomen?
Co do bretharianizmu. Jeżeli to jest prawdą, to ponieważ faktem jest że człowiek nie ma żadnych komórek umożliwiających pobranie energii słonecznej, o przerobieniu dwutlenku węgla to nawet nie wspominam. Oznaczałoby to że są typy które „naginają” rzeczywistość.
Można by więc założyć że ludzie są zdolni swoją wiarą nagiąć „standardową” rzeczywistość, czym ameryki nie odkrywam. Co nie znaczy że sposoby które ich doprowadziły do tego, doprowadzą kogokolwiek innego, co też nie znaczy że wszystko inne w co wierzą i co zakładają analogicznie się spełni.
W moim przypadku stawiałbym raczej na pesymizm. Hehe zabawne… a właściwie wcale nie zabawne gdyby to okazało się prawdą, pesymizm który góry przenosi
.
Jeżeli reszta mojego pesymizmu miałaby podobną „naginającą” rzeczywistość właściwość… współczuję światu
.