Co was blokuje przed kierowaniem się emocjami?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Armand
Posty: 185
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 22:48
Lokalizacja: Kraków

#76 Post autor: Armand » poniedziałek, 18 grudnia 2006, 01:17

Vilq pisze: CYT."nie można nienawidzieć troszeczkę - dlatego moim zdaniem jest to jak najbardziej wyższe uczucie." - mógłbyś studiować filozofię akademicką. Jedyną radą jaką mogę Ci dać - żebyś sobie naprawdę kiedyś w życiu nie zaszkodzkodził...
"Nie można nienawidzieć troszkę"... - a co? Kręci Cię zostać Hitlerem?????
NIe chodzi w tm o to o czym piszesz, co jest uczuciem Wyższym, a co Niższym. Nie o siłę zaangażowania w emocje, ale czy coś jest bardzo, silnie niemoralne, nieetyczne. Moim skromnym zdaniem, nie masz autorytetu żadnego, powinieneś więcej poczytać i znaleźć kogoś, komu zaufasz. Sam nic nie wymyślisz pożytecznego dla siebie. Chyba że chcesz być nadal knąbrny i oryginalny w wymyślaniu dziwacznych rzeczy. Nie wymyślaj rzeczy których nie ma w ludzkim życia zastosowaniu. Mogą zaprowadzić Cię w ślepy zaułek, z którego jest bardzo trudno się wydostać. To jak myślisz jest niebezpieczne, zamknięte w Tobie. NIe ryzykuj aż tak wiele! Znajdź kogoś komu cokolwiek wierzysz, najlepiej paru osobom, zanieś to co mi napisałeś i wspólnie przedyskutuj. Wynieś wnioski z tych rozmów. Tylko o to mogę Cię prosić przez szybę. Im szybciej przyjmniesz że nie chcę dla Ciebie źle, tym szybciej sobie pomożesz.
Wartościowanie uczuć wg moralności bez uwzględnienia kontekstu jest moim zdaniam błędem. Każde uczucie ma w naszej psychice jakąś funkcję. Strach - tak często ganiony - umożliwia czasem przeżycie. Niechęć a nawet nienawiść jeśli jest umotywowana również w pewien sposób nas chroni przed kimś, kto wyrządził nam krzywdę (niedopuszczamy go do siebie i w razie każdej interakcji stosujemy środki zaradcze, tak by nic nam się nie stało). Owe "negatywne" uczucia stają się naprawdę złe (w Twoim języku "niższe") dopiero, gdy nie potrafimy sobie z nimi poradzić, nie możemy ich opanować (chyba najlepszym przykładem jest tutaj strach). Z drugiej strony także jak najbardziej "wyższe" (wg wszelkich definicji) uczucie - jak miłość w pewnych warunkach może okazać się niezwykle destruktywne. Przypuszczam, że tak jest z każdym uczuciem - im silniejsze tym więcej może przynieść porzytku, lub strat.

Rzucony przeze mnie przykład nienawiści (który tak się Tobie nie spodobał) w moim konkretnym przypadku nie był właściwy - niezwykle rzadko angażuję się aż tak bardzo. Ja bardziej usuwam punkty styczności z osobą która jest dla mnie groźna, po czym osoba przestaje dla mnie istnieć - staje się bardziej niż obca (nie podejmuję żadnych działań przeciw nim, oni dla mnie nie istnieją tak bardzo, jak bardzo jest to możliwe).

Ale skoro podjąłeś temat "nienawidzenia troszeczkę" - trochę mnie źle zrozumiałeś. Nie można też kochać troszeczkę, ponieważ są to bardzo silne uczucia, w które angażujesz się niemal całym sobą. (nienawiść była tutaj tylko przykładowym bardzo silnym uczuciem)


5w4/INTP/ sp/sx/so

Vilq
Posty: 59
Rejestracja: wtorek, 5 grudnia 2006, 10:45
Lokalizacja: znad morza

#77 Post autor: Vilq » poniedziałek, 18 grudnia 2006, 09:04

Cóż... kiedy zaczynasz wiedzieć więcej (widzieć więcej), w tym właśnie o sobie ("Poznaj siebie - a poznasz cały świat) inni automatycznie zaczynają się Ciebie bać... Tego, że możesz poznać też ich samych - to rozgrywa sie na płaszczyźnie podświadomości u ludzi.
Nie sposób tego ukryć - zaczynasz zachowywac się inaczej, selekcjonować kontakty z ludźmi, zatzrymując tylko te najwartościowsze, i zdobywając takie) Mogą zacząć uważac Cię za wazniaka choćbyś im nic jeszcze nie powiedział. Ale czy to Twój, problem?... :lol:
Co tam ciągniesz za sobą? Grzech wycofania?... Nie warto się upośledzać w ten sposób dodatkowo wizualnie. Robić z siebie pokutnika.

OK Armand, Pojęcie "Miłość" jest zdewaluowane, dotyczy zbyt wiele, jest swoistym uogólnieiem (prawie jak słowo "zajeebiście") Ja mówiłem o Miłości Wyższej. A nie o chorym zakochaniu się, które może doprowadzć do morderstwa na tle zazdrości, lub do samobójstwa.
Można tez wspomnieć o Miłości Dojrzałej, Dorosłej. Mówi się o takiej. Ale do niej tzreba dorosnąć. Poznać z czego się składa (wyrzec wielu szkodliwych cech z siebie) - z wielkiego partnerstwa wykluczajacego egoizm. Jeśli dwoje się takich pozna - i nie mają na myśli seksu jako przede wszystkim miłości - będą szczęśliwi mając siebie, będąc z sobą, na długo.
Jeszce jedna sprawa z twojego ostatniego listu. Tak jak rozumiem inaczej - "uczucia" i "emocje" - oddzielam je od siebie, Tak samo rozróżniam "strach" i "lęk". Nie są tym samym. Akurat wiem to z lekcji, z pewnego wykładu.
A ty wiesz, jak jest różnica? Użyłeś słowa strach. I wydaje mi się że poprawnie go użyłeś w kontekście jaki zastosowałeś. Ale ja... jeśli mówiłem wcześniej o jakiś obawach, to w sensie "lęku"
_________________
Nic nie tracę. Ze wszystkiego już zrezygnowałem co mogło narażać mnie na straty.

Marek
VIP
VIP
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:59
Lokalizacja: nibylandia

#78 Post autor: Marek » poniedziałek, 18 grudnia 2006, 17:12

Vilq pisze: Mogą zacząć uważac Cię za wazniaka choćbyś im nic jeszcze nie powiedział. Ale czy to Twój, problem?... :lol:
Co tam ciągniesz za sobą? Grzech wycofania?... Nie warto się upośledzać w ten sposób dodatkowo wizualnie. Robić z siebie pokutnika.
To jest koło zamknięte. Skoro nie zależy Ci na danych osobach to po jakiego ... wdawać się z nimi w dyskusje i marnować siły? Po co udowadniać im coś, czy narzucać swoje racje skoro mam ich w czterech literach? :)

Vilq
Posty: 59
Rejestracja: wtorek, 5 grudnia 2006, 10:45
Lokalizacja: znad morza

#79 Post autor: Vilq » poniedziałek, 18 grudnia 2006, 18:21

Rozumiem że to Syzyf z głazem. O to mi chodziło.
Słuchaj... ja o nic nie pytam - piszesz więc odpowiadam.
Dlaczego miałoby mi na Tobie nie zależeć (zrobiłeś mi coś złego? ojca i matkę mi przecież nie zabiłeś!...)
Miałbym wielką satysfakcję, gdybyś uwolnił się od tego glaza. O nic więcej mi nie chodzi, ani o mniej.

ps. Mogę już (przy okazji) pokusić się o odpowiedź NoleaNdr'owi. Na jego wiekopomne pytanie zagadkę - "Co mnie blokuje przed kierowaniem się emocjami?"
Bardzo wiele. Niestarczyłoby atramentu... Bo,,, chęć unikania kłopotów i wrogów, szacunek do siebie i innych itd, itd....
Nic nie tracę. Ze wszystkiego już zrezygnowałem co mogło narażać mnie na straty.

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#80 Post autor: ewutek » wtorek, 19 grudnia 2006, 00:31

Uczucia w stosunku do emocji są nadrzędne (w terminologii społecznej Marksa: emocje-baza, uczucia-nadbudowa :lol: ). Jest to uporządkowany, przemyślany i ukierunkowany "świadomy strumień emocji", opierający się na wyznawanych wartościach i światopoglądzie.

Kiedy stykam się z różnymi definicjami nie opuszcza mnie "uczucie", że wszystkie zjawiska de facto opisuje jakaś uniwersalna matematyczna prawidłowość.
5w6

Vilq
Posty: 59
Rejestracja: wtorek, 5 grudnia 2006, 10:45
Lokalizacja: znad morza

#81 Post autor: Vilq » wtorek, 19 grudnia 2006, 10:34

Tak, oczywiście :lol: w ideologii Marksa, Stalina i Castro emocje wartościowane są ponad uczucia - jak inaczej możnaby było kierować rewolucją?... :lol: Póki znów co ,zyjemy w tzw pokoju, a jedyna wojna jaką toczymy dzieje się wew.nas, gdzie naszym wrogiem są pojawiające się emocje chcące nami zawładnąć, a które biorą się w znaczej mierze (może w większości) z naszej lękowej podświadomości (traum dzieciństwa). I tak by wyglądał chyba mechanizm - ogólnie - powstawania emocji. Inna zupełnie jest sprawa, i już nie teoretyczna, jak odwrócić role : zawładnąć pojawiającymi się emocjami - a nie odwrotnie...
Mi się wydaje że niektórym forowiczom zdaje się, że jak zapanują nad swymi emocjami, zaczną je kontrolować i nie dopuszczać do głosu (innymi słowy - np., m.in. żyć spokojniej) przestaną być sobą, nic im nie pozostanie. Poczują się puści. I będzie problem czym tę pustkę wypełnić. Może za jakimiś zainteresowaniami trzeba się będzie rozejrzeć (a to przecież wysiłek psychiczny nie?... :wink: ,łatwiej syczeć na innych i tanio odreagowywać wew. napięcia ]
Ja np. emocje sobie wywołuję żtp (ŻeTakPowiem) "naturalnie..." Przejdxcie się granią Tatr, albo popływajcie pontonem w rozbudzającym się lub gasnącym sztormie (służę zapleczem sprzętowym i instruktażowym :) ]
Nic nie tracę. Ze wszystkiego już zrezygnowałem co mogło narażać mnie na straty.

zolwbol
Posty: 31
Rejestracja: wtorek, 31 października 2006, 13:01

#82 Post autor: zolwbol » wtorek, 19 grudnia 2006, 15:26

Vilq pisze:Tak, oczywiście :lol: w ideologii Marksa, Stalina i Castro emocje wartościowane są ponad uczucia - jak inaczej możnaby było kierować rewolucją?... :lol:
W ideologii Marksa, Engelsa, Lenina, Trockiego, Luksemburg, Che Guevary jeśli łaska, NIE Stalina!
Stalin sprzeniewierzył się ideałom komunizmu i ustrojowi radzieckiemu sukcesywnie likwidując wszystkie zdobycze wielkiej proletariackiej rewolucji październikowej! Likwidując rady robotnicze w 1928 dał jasno do zrozumienia że nie jest komunistą tylko żądnym władzy tyranem posługującym się ideologią komunistyczną do swych własnych celów!

HASTA SIEMPRE LA VICTORIA!
5w4

Vilq
Posty: 59
Rejestracja: wtorek, 5 grudnia 2006, 10:45
Lokalizacja: znad morza

#83 Post autor: Vilq » wtorek, 19 grudnia 2006, 16:14

Pzrepraszam jesli uraziłem, Stalin NIE - SALUTO !
Nic nie tracę. Ze wszystkiego już zrezygnowałem co mogło narażać mnie na straty.

a
Posty: 18
Rejestracja: piątek, 20 października 2006, 20:01

#84 Post autor: a » sobota, 23 grudnia 2006, 13:16

dla mnie to okazywanie emocji jest po prostu dziwne i wydaje mi się że to będzie wyglądać nienaturalnie. zwłaszcza poza domem. może też sie wstydzę. ale najtrudniej mi jest przebywać z osobami które by np. wypadało pocieszyć. niby jakoś może przytulić, bo tak rozpacza? a może coś powiedzieć. tylko co? ale najlepiej się wtedy ulotnić jak sie widzi że idzie ktoś kto zrobi to lepiej niż ja:(
9w8

Kikijuro
Posty: 499
Rejestracja: sobota, 21 października 2006, 21:54

#85 Post autor: Kikijuro » sobota, 23 grudnia 2006, 14:31

a pisze:dla mnie to okazywanie emocji jest po prostu dziwne i wydaje mi się że to będzie wyglądać nienaturalnie. zwłaszcza poza domem. może też sie wstydzę. ale najtrudniej mi jest przebywać z osobami które by np. wypadało pocieszyć. niby jakoś może przytulić, bo tak rozpacza? a może coś powiedzieć. tylko co? ale najlepiej się wtedy ulotnić jak sie widzi że idzie ktoś kto zrobi to lepiej niż ja:(
No i ja musze właśnie powiedzieć że mam identycznie.
Troszke głupio mi to mówić ale gdy mam komuś pomóc czy też pocieszyć to czuje się dziwnie niezręcznie. Wkurza to :wink:

Awatar użytkownika
Kiciak
Posty: 384
Rejestracja: piątek, 27 października 2006, 19:12
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#86 Post autor: Kiciak » sobota, 23 grudnia 2006, 17:48

arturoos pisze:
a pisze:dla mnie to okazywanie emocji jest po prostu dziwne i wydaje mi się że to będzie wyglądać nienaturalnie. zwłaszcza poza domem. może też sie wstydzę. ale najtrudniej mi jest przebywać z osobami które by np. wypadało pocieszyć. niby jakoś może przytulić, bo tak rozpacza? a może coś powiedzieć. tylko co? ale najlepiej się wtedy ulotnić jak sie widzi że idzie ktoś kto zrobi to lepiej niż ja:(
No i ja musze właśnie powiedzieć że mam identycznie.
Troszke głupio mi to mówić ale gdy mam komuś pomóc czy też pocieszyć to czuje się dziwnie niezręcznie. Wkurza to :wink:
ja doszlam do wnoisku, ze gadanie jest bez sensu (na mnie nie dziala, tylko mnie wkurza dodatkowo), dlatego poje pocieszenie bedzie wygladalo m/w tak: poklepie kogos po plecach lu przytule, potem pojde. nie ma co tej osoby meczyc

czesto dochodze do wniosku, ze nie ma sensu okazywac emocji, bo i tak nikogo to nie zainteresuje, albo zle je odbierze i sie zacznie robic nieprzyjemnie, pozatym moich emocji jest za duzo, nie wszystkie chce pokazac
8w7 sp/sx/so oraz wplyw z 4 i dumna z tego :D ISTP
"Szybko zmieniający się temperament, markotność, egocentryzm, gwałtowne wybuchy gniewu"
coz ;) i pragne dodac ze jestem wredna! ;)

Kikijuro
Posty: 499
Rejestracja: sobota, 21 października 2006, 21:54

#87 Post autor: Kikijuro » sobota, 23 grudnia 2006, 19:40

Ja to osobiście nigdy nie okazuje swoich emocji. Nawet gdy gram w piłke jestem maksymalnie opanowany i nic nie jest mnie w stanie sprawidz ze zaczne się wydzierać na osobe która trzeci raz z rzędu nie wykorzystała sytuacji sam na sam ;) Ale nie tylko negatywnych emocji nie wyrażam ale także pozytywnych ;) Ogólnie to mało ludzie o mnie wiedzą 8)

Awatar użytkownika
dante82
Posty: 274
Rejestracja: poniedziałek, 27 listopada 2006, 00:25
Lokalizacja: Kraków

#88 Post autor: dante82 » sobota, 23 grudnia 2006, 20:47

Arturoos, nie okazujesz emocji nawet jak ludzie offtopują, dublują wątki i generalnie rzecz biorąc przysparzają Ci zmartwień? :P
5w4, INTP
"Panie,
Wczoraj byłem kimś innym,
Niż jestem dzisiaj.
Powiedz mi zatem,
Który z nas obu
-Ja wczorajszy
Czy ja dzisiejszy-
Jest moim prawdziwym
Ja?
A na to Pan odpowiedział:
-Jesteś tym, kim będziesz jutro,
Mój synu..."

Midian
Posty: 4
Rejestracja: sobota, 23 grudnia 2006, 22:52
Lokalizacja: Zielona Góra / Wrocław

#89 Post autor: Midian » niedziela, 24 grudnia 2006, 00:10

Co do pytania z topica. Może jest tak, że nie kierujemy się emocjami, ponieważ boimy się jak zareaguje strona przeciwna ? Jak pisze częśc z was - na reakcję emocjonalną można sobie pozwolic, jeśli wiemy co po niej nastąpi.

To jest takie luźne przemyślenie która powstało sekundę temu, więc mogę iśc w złym kierunku :).

U mnie tłumienie emocji jest raczej na podświadome, oczywiście w pewnych sytuacjach sam to kontroluję (gniew, agresja). Ale na codzień, w nagłych sytuacjach to następuje samo.

Osobiście inaczej zachowuje się wśród rodziny i przyjaciół, ludzi których znam bardzo długo i ufam im. Trudno mi dokładnie opisac co wtedy się dzieje, ale jest mi znacznie "lżej" na duchu, łatwiej mi się wyrazic. Może jest to poczucie akceptacji, do końca niewiem.

Ktoś z was też wspomniał o ludziach, z którymi kontakt utrzymuje się właściwie tlyko dlatego, że są na tym samym roku studiów. Coś w tym jest. Sam utrzymuje dużo kontaktów tylko dlatego, że jest to dla wygodne, korzystne, mogę liczyc na ewentualną pomoc, wymienic się informacjami. Ale myślę, że to należy bardziej traktowac jako kontakty zawodowe, a nie w kategoriach "znam go tylko po to, żeby brac gotowce na laborki". Sądzę, że druga strona też to tak traktuje - możliwe, że nie świadomie. Ludzie, którzy należą do grupy "5" są o tyle bogatsi, że są w stanie odróżnic przyjaciół od tymczasowych znajomych.

Kikijuro
Posty: 499
Rejestracja: sobota, 21 października 2006, 21:54

#90 Post autor: Kikijuro » niedziela, 24 grudnia 2006, 08:51

dante82 pisze:Arturoos, nie okazujesz emocji nawet jak ludzie offtopują, dublują wątki i generalnie rzecz biorąc przysparzają Ci zmartwień? :P
No żebyś wiedział :)
Spokojnie podchodze sobie do tej sytuacji, robie co musze albo nie robie nic :wink:
U mnie wszystkie uczucie idą do środka i ich nie uzewnętrzniam.

ODPOWIEDZ