Co was blokuje przed kierowaniem się emocjami?
Co was blokuje przed kierowaniem się emocjami?
No właśnie, to pytanie kieruje do piątek, których nie znam zbyt wiele (Głównie obracam się w towarzystwie 7, 6)
Ja ze swojej strony po prostu wstydzę się kierować emocjami, a szczególnie okazywać agresję, złość - czy u Was jest podobnie?
Przy tym, mimo wielu rozmyślań, nie jestem w stanie zidentyfikować czym tak naprawdę jest wstyd i czemu ma taką negatywną moc - i mocno mnie to irytuje.
Dzięki z góry za odpowiedź i pozdrawiam
Ja ze swojej strony po prostu wstydzę się kierować emocjami, a szczególnie okazywać agresję, złość - czy u Was jest podobnie?
Przy tym, mimo wielu rozmyślań, nie jestem w stanie zidentyfikować czym tak naprawdę jest wstyd i czemu ma taką negatywną moc - i mocno mnie to irytuje.
Dzięki z góry za odpowiedź i pozdrawiam
Odp. - rozsądek, przemyślenia, przewidywalność. Chyba tyle. Muszę jeszcze nad tym pomyśleć Np. jeśli popełniam jakieś szaleństwo, to jest ono (choćby nikt się nie spodziewał) do gruntu obmyślane, bądź przynajmniej jestem przygotowana na ewentualne niespodzianki;P Czy to nadal może być szaleństwo? Może, bo tak to odbiera świat;DD Otoczona jestem czwórkami (bardzo ciekawy, inspirujący jak również niezwykle irytujący;DD typ mający ze sobą spore problemy) i one popełniają szaleństwa kierując się tylko i wyłącznie emocjami, co często je gubi, ja takie rzeczy robię z wyrachowania aby, że tak rzec;P, urozmaicić sobie życie i.. mieć o czym rozmyślać;PP Ryzyko też przyjemna sprawa - czasem ujawniają się u mnie silne połączenia z 8, z siódemką też, i czuję niezwykle silną więź z czwórkami, to pewien problem. Przez to połączenie nieraz rozsadzają mnie emocje, ale staram się ich bez potrzeby nie ujawniać.
Agresja? - nieraz mnie ponosi, ale nie wywrócę świata do góry nogami, niczego nie zniszczę, bo rozsądek gdzieś tam podszeptuje, że się nie opłaca;) Emocje wiele mogą zburzyć..
Agresja? - nieraz mnie ponosi, ale nie wywrócę świata do góry nogami, niczego nie zniszczę, bo rozsądek gdzieś tam podszeptuje, że się nie opłaca;) Emocje wiele mogą zburzyć..
5w4
ja nie wstydzę sie kierować emocjami (pewnie dlatego że czasem czuje pustkę emocjonalną i jak się pojawi jakaś emocja to cieszę się ze jednak żyję), ale przez lata nauki gry na fortepianie wbiło mi się w świadomość, że warto kontrolować emocje /dźwięk jest wtedy o wiele lepszy jakościowo niż gdy gra się samą emocją/. chyba dobrze to sobie zapamiętałam i staram się stosować w życiu.
nie daję się kierwac emocjami, bo nei mam tyle bezczelności i tupetu. staram sie być świadoma, odpowidzialna itp. a działanie pod wpływem emocji nie jest zbyt odpowiedzialne. rzadko więc daję emocjom swobodę.
ale czasem ogarnia mnie spleen i melancholia i zdarza mi się płakać i robić jakieś dziwne rzeczy.. to samo z agresją - jak ktos mnie złośliwie wkórza a jestem akurat w kiepskiej kondycji psychicznej to oczywiście wolałabym umieć zachowć spokój, ale czasem nei wytzymuję i zaczynam robić idiotyzmy tj. trzaskanie drzwiami, tłuczenie talerzy, tupanie, histeryzowanie itp. i albo szybko poprawia mi to humor i odpręża (bo załapuję jakie to w sumie idiotyczne i..zabawne) albo dodatkowo mnie załamuje (gdy zinterpretuję swoje zachowanie jako żałosne)
a jeśli hamuję.. co hamuje? chyba kartezjańskie cogito(myślenie)/dubito (wątpienie) i poglądy (etyczne, estetyczne). zazwyczaj zanim coś zrobię mam taką wewnetrzną potrzebę rozważania 'czy aby napewno warto zrobić to a to', 'czy nie zrobię komuś krzywdy' itp. przez takie rozmyślania ochota na cokolwiek zazwyczaj ostyga. a poza tym zazwyczaj dochodzi sie do refleksji że 'być może nie warto'. i wtedy się odechciewa albo działam z bardzo ambiwalentym nastawieniem i kiepska motywacja - tak czy owak męczarnia.
no i dokładnie tak jak sobiepani! :
jeśli popełniam jakieś szaleństwo, to jest ono (choćby nikt się nie spodziewał) do gruntu obmyślane, bądź przynajmniej jestem przygotowana na ewentualne niespodzianki;P
potrafię rzucić się na głeboką wodą ze świadomością ryzyka. ale muszę mieć tę świadomość. inaczej nie czułabym się dobrze.
miłego dnia!
nie daję się kierwac emocjami, bo nei mam tyle bezczelności i tupetu. staram sie być świadoma, odpowidzialna itp. a działanie pod wpływem emocji nie jest zbyt odpowiedzialne. rzadko więc daję emocjom swobodę.
ale czasem ogarnia mnie spleen i melancholia i zdarza mi się płakać i robić jakieś dziwne rzeczy.. to samo z agresją - jak ktos mnie złośliwie wkórza a jestem akurat w kiepskiej kondycji psychicznej to oczywiście wolałabym umieć zachowć spokój, ale czasem nei wytzymuję i zaczynam robić idiotyzmy tj. trzaskanie drzwiami, tłuczenie talerzy, tupanie, histeryzowanie itp. i albo szybko poprawia mi to humor i odpręża (bo załapuję jakie to w sumie idiotyczne i..zabawne) albo dodatkowo mnie załamuje (gdy zinterpretuję swoje zachowanie jako żałosne)
a jeśli hamuję.. co hamuje? chyba kartezjańskie cogito(myślenie)/dubito (wątpienie) i poglądy (etyczne, estetyczne). zazwyczaj zanim coś zrobię mam taką wewnetrzną potrzebę rozważania 'czy aby napewno warto zrobić to a to', 'czy nie zrobię komuś krzywdy' itp. przez takie rozmyślania ochota na cokolwiek zazwyczaj ostyga. a poza tym zazwyczaj dochodzi sie do refleksji że 'być może nie warto'. i wtedy się odechciewa albo działam z bardzo ambiwalentym nastawieniem i kiepska motywacja - tak czy owak męczarnia.
no i dokładnie tak jak sobiepani! :
jeśli popełniam jakieś szaleństwo, to jest ono (choćby nikt się nie spodziewał) do gruntu obmyślane, bądź przynajmniej jestem przygotowana na ewentualne niespodzianki;P
potrafię rzucić się na głeboką wodą ze świadomością ryzyka. ale muszę mieć tę świadomość. inaczej nie czułabym się dobrze.
miłego dnia!
5w4
Emocje są przeze mnie uznawane za coś czym kierowanie się jest dziecinne i niepotrzebne. O wiele bardziej wartościowa jest analiza i dokładne przemyślenie spraw. Dzieje się to chyba dlatego, że nauczona konsekwencjami nieprzemyślanych działań zdecydowałam się na wycofywanie i postawę defensywną, a wszelkie wyłamywanie się z planu (na każą możliwość mam opracowany plan działania) jest czymś złym w moim mniemaniu. Zresztą te skrajności (:D przynajmniej ja tak sądzę) są spowodowane nie tyle samym 5w4 jak ZA.
O, też opracowuję sobie mnóstwo planów , nieraz bardzo dalekosiężnych. Czasem mam kilka wersji i możliwości zastępczych, by się niepotrzebnie nie załąmać, gdy coś nie wyjdze. Na ogół plany krótkoterminowe, wymagające wielkiej dyscypliny, podupadają z powodu zgubnej potrzeby poczucia niezależności, jednak plany życiowe, bardziej odległe, dot. poważniejszych spraw staram się konsekwentnie realizować i kierować ku nim wszystkie me, z pozoru niekiedy bezsensowne, działania.
5w4
Hmmmm... a co się wtedy dzieje z ekspresją? Jak improwizujesz? Ograniczasz się tylko do odtwarzania partytur albo szablonów harmonicznych w improwizacji? Czy to nie zaprzecza definicji sztuki (rozumianej przeze mnie jak wyrażanie siebie) ? Czy byłbyś w stanie grać na przykład free jazz?mon pisze:ale przez lata nauki gry na fortepianie wbiło mi się w świadomość, że warto kontrolować emocje /dźwięk jest wtedy o wiele lepszy jakościowo niż gdy gra się samą emocją/.
'kontrola' emocji to nie to samo co ich 'eliminacja'. to coś w rodzaju asekuracji, filtru
jak człowiek przestaje kontrolować to co gra, to moze być zadowolony z siebie w trakcie grania, ale jak później odsłucha co 'mu wyszło', to może mu mina zrzednąć (ale może też być odwrotnie) /oczywiście podejście do tworzenia to kwestia gustu, typu emocjonalnosci i umiejętności/
generalnie niekontrolowanym wyrażaniem siebie może byc np. rozpaczliwe rzucenie sie z mostu. czyli raczej łzawy akt rozpaczy niż sztuka.
jeśli natomiast ktoś czuje się tak, jakby mógł się zaraz rzucić z mostu, ale ma jakiś ładunek samokontroli, to chwilę się zastanowi i zamiast rzucania się zacznie emocje sublimować (np. w muzykę. i jeśli jeśli zdoła te emocje przelać na dźwięki, to może powstać poruszajaca, głęboka muzyka)
są oczywiscie zwolenicy jazdy bez trzymanki i samobójcy (niech im ziemia lekka będzie!). jak na mój gust to jazda bez tzrymanki zarezewowana powinna być jedynie dla wirtuozów-geniuszy (oczywiscie każdy moze sobie tworzyć free jazz w zaciszu domowym albo z kolegami dla zabawy). a samobójcom wieszczę przedwczesną śmierć (i ewentualnie pośmiertną legendę)
pozdrawiam!
jak człowiek przestaje kontrolować to co gra, to moze być zadowolony z siebie w trakcie grania, ale jak później odsłucha co 'mu wyszło', to może mu mina zrzednąć (ale może też być odwrotnie) /oczywiście podejście do tworzenia to kwestia gustu, typu emocjonalnosci i umiejętności/
generalnie niekontrolowanym wyrażaniem siebie może byc np. rozpaczliwe rzucenie sie z mostu. czyli raczej łzawy akt rozpaczy niż sztuka.
jeśli natomiast ktoś czuje się tak, jakby mógł się zaraz rzucić z mostu, ale ma jakiś ładunek samokontroli, to chwilę się zastanowi i zamiast rzucania się zacznie emocje sublimować (np. w muzykę. i jeśli jeśli zdoła te emocje przelać na dźwięki, to może powstać poruszajaca, głęboka muzyka)
są oczywiscie zwolenicy jazdy bez trzymanki i samobójcy (niech im ziemia lekka będzie!). jak na mój gust to jazda bez tzrymanki zarezewowana powinna być jedynie dla wirtuozów-geniuszy (oczywiscie każdy moze sobie tworzyć free jazz w zaciszu domowym albo z kolegami dla zabawy). a samobójcom wieszczę przedwczesną śmierć (i ewentualnie pośmiertną legendę)
pozdrawiam!
5w4
- Basketcase
- Posty: 716
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09
Naprawdę tak uważasz? Łzawy akt rozpaczy to raczej wrzeszczenie komuś w twarz, że przez niego się skoczy z mostu. Samobójstwa tak bym nie nazwał.ozpaczliwe rzucenie sie z mostu. czyli raczej łzawy akt rozpaczy
Czyli powinniśmy wydawać licencję wirtuozom-geniuszom? Proponuję egzaminy i ci, którzy nie przejdą, dostają obowiązkowe leczenie pscyhiatryczne, a geniusze niech w spokoju się niszczą i tworzą piękną muzykę.jak na mój gust to jazda bez tzrymanki zarezewowana powinna być jedynie dla wirtuozów-geniuszy
To, co mówisz mon, brzmi bardzo nieludzko i na dodatek jest pełne artystycznego elitaryzmu, czego nie znoszę. Tak, jak moja nauczycielka od polskiego, która w kółko powtarzała "Wielki poeta może to zrobić, ale nam, zwykłymi, szarym ludziom tego nie wolno". Można dostać mdłości.
I od kiedy w sztuce są zasady, komu ją wolno uprawiać, a komu nie? To absurdalne.
- Basketcase
- Posty: 716
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09
Przede wszystkim to, ze wydaje sie to byc niebezpieczne, nieprzewidywalne.. Takze nieodpowiedzialne. Trudno sie mysli pod wplywem emocji, a przeciez trzeba wszystko przemyslec Czasem bardzo chcialabym dac sie pokierowac emocjom, ale tak jak to zostalo wczesniej wspomniane, tez jest to jakas przemyslana decyzja (musze sobie na to wydac zgode!) i to juz nie jest prawdziwe szalenstwo, na ktore najwyrazniej mnie nie stac
5w4
No, takie sytuacje, kiedy trzeba pokazać nasze emocje są najgorsze. Jak mamy okazać nasze uczucia skoro odruchowo je dusimy? A w zasadzie to jest tak ponieważ niewiemy jak się kierować własnymi emocjami i boimy się tego. Jest to strach przed nieznanym. Do tego boimy się ośmieszenia. Emocje są dla nas równoznaczne z lekkomyślnością, czyli inaczej popełnianiem głupstw których potem bedziemy żałować.Najgorzej, gdy trzeba okazać uczucia... zrgroza.
Tak uważam, a jak się ktoś z tym niezgadza to słysznie
5w4
"Prawdziwa jest tylko wojna psychologiczna"
Ku chwale Zjednoczonej Federacji Ziemi
"Prawdziwa jest tylko wojna psychologiczna"
Ku chwale Zjednoczonej Federacji Ziemi