Strona 2 z 3

: wtorek, 29 lipca 2008, 22:38
autor: ewanna2409
Snufkin pisze:Mówiąc o rodzinie myślę o mojej mamusi głównie bom maminsynek. Mam rodzeństwo np. ale jak Jej zabraknie kiedyś to wiem, że będę sam jak palec.

Będziesz sam jak palec wierz mi ,że nie jest to miłe uczucie :( , jedynym ratunkiem jest piesio w domu a najlepiej dwa chociaż to nie załatwia sprawy ale jest na pewno jakimś wyjściem...

: wtorek, 29 lipca 2008, 22:48
autor: Snufkin
.

: wtorek, 29 lipca 2008, 22:53
autor: ewanna2409
Snufkin pisze:
ewanna2409 pisze:
Będziesz sam jak palec wierz mi ,że nie jest to miłe uczucie :( , jedynym ratunkiem jest piesio w domu a najlepiej dwa chociaż to nie załatwia sprawy ale jest na pewno jakimś wyjściem...
Mamusi raczej nikt ani nic nie zastąpi. Matka kocha swoje dziecko bezwarunkowo, nawet jak zostanę seryjnym zabójcą nie przestanie mnie lubić.

To doceniaj fakt ,że JEST i ŻYJE bo......nic nie trwa wiecznie....

: wtorek, 29 lipca 2008, 23:00
autor: Snufkin
.

: wtorek, 29 lipca 2008, 23:08
autor: ewanna2409
Snufkin pisze:Jestem niedobrym synem przyznam :( ale Ona też nie jest idealną matką chyba :roll:

Czy jest idealna czy nie to....nieważne!!! ważne że JEST i kocha Cię bezwarunkowo!!!! pamiętaj że takiej miłości nigdy już nie zaznasz!!!

: wtorek, 29 lipca 2008, 23:19
autor: Snufkin
.

: wtorek, 29 lipca 2008, 23:32
autor: ewanna2409
Snufkin pisze:Wiesz w sumie to uważam, że mam szczęście. Jak tu czytałem jacy niektórzy mają toksycznych rodziców to moja mamusia jest aniołem. Chciałbym żeby żyła jeszcze przynajmniej tyle aż się Jej dzidzuś czyli ja w pełni dojrzeje i ułoży sobie życie. Bo jakby teraz Jej zabrałko to chyba bym nie wytrzymał samemu. Jestem egoistą wiem.
NIgdy nie wiesz co przyniesie przyszłośćj i jak długo pożyją Ci których kochasz najbardziej, wychodzi na to ,że trzyba żyć chwilą obecną i doceniać to co się ma / strasznie poważnie mi to zabrzmiało :) ale to prawda/

: wtorek, 29 lipca 2008, 23:48
autor: Orest_Reinn
Eh, kwestia rodziny czy podejścia do niej? Bo nie wiem czy nie powinienem dziękować losowi za taką rodzinę, jaką mam.

Owe "rodzinne spędy" uwielbiam, choć nie spotykamy się tak często jak bym chciał. Głównym miejscem spotkań rodzinnych jest domek letniskowy moich wujków. Mieszkają w Niemczech i przyjeżdżają tu tylko raz do roku, jednak przez całe lato ktoś z rodziny (bliższej lub dalszej) tam przebywa. Im więcej osób naraz się tam zbierze, tym lepiej. Grill, świerze powietrze, rozmowy przy jedzeniu: to nakłada się na przyjazną, hałaśliwą i chaotyczną (w pozytywnym sensie) atmosferę.

Co więcej, młodsze pokolenie rodziny jest teraz w wieku 20-30 lat, co oznacza, że nadchodzi kolejne pokolenie ;] Będe miał ciekawy materiał do obserwacji. Ostatnio, gdy na jednym ze "spędów rozinnych" pojawiła się moja siostra ze swoim kilkumiesięcznym synkiem, skupiał na sobie całą uwagę Nic w tym nadzwyczajnego, ale on sam był z tego stanu niezwykle zadowolony. Nie widziałem jeszcze tak towarzyskiego dziecka. Czerpał przyjemność ze zwracania na siebie uwagi.
Warto zauważyć, że moja siostra objeździła z nim pół rodziny, więc od małego jest przystosowywany do rodzinności. Ja swoje bachory (planuję trójkę ;)) także zamierzam w ten sposób wychowywać. Jeśli z pozostałymi dzieciakami będzie podobnie, nie muszę się chyba martwić, że będę miał piątki w rodzinie :P

: wtorek, 29 lipca 2008, 23:55
autor: ewanna2409
Orest_Reinn pisze:Eh, kwestia rodziny czy podejścia do niej? Bo nie wiem czy nie powinienem dziękować losowi za taką rodzinę, jaką mam.

Owe "rodzinne spędy" uwielbiam, choć nie spotykamy się tak często jak bym chciał. Głównym miejscem spotkań rodzinnych jest domek letniskowy moich wujków. Mieszkają w Niemczech i przyjeżdżają tu tylko raz do roku, jednak przez całe lato ktoś z rodziny (bliższej lub dalszej) tam przebywa. Im więcej osób naraz się tam zbierze, tym lepiej. Grill, świerze powietrze, rozmowy przy jedzeniu: to nakłada się na przyjazną, hałaśliwą i chaotyczną (w pozytywnym sensie) atmosferę.

Co więcej, młodsze pokolenie rodziny jest teraz w wieku 20-30 lat, co oznacza, że nadchodzi kolejne pokolenie ;] Będe miał ciekawy materiał do obserwacji. Ostatnio, gdy na jednym ze "spędów rozinnych" pojawiła się moja siostra ze swoim kilkumiesięcznym synkiem, skupiał na sobie całą uwagę Nic w tym nadzwyczajnego, ale on sam był z tego stanu niezwykle zadowolony. Nie widziałem jeszcze tak towarzyskiego dziecka. Czerpał przyjemność ze zwracania na siebie uwagi.
Warto zauważyć, że moja siostra objeździła z nim pół rodziny, więc od małego jest przystosowywany do rodzinności. Ja swoje bachory (planuję trójkę ;)) także zamierzam w ten sposób wychowywać. Jeśli z pozostałymi dzieciakami będzie podobnie, nie muszę się chyba martwić, że będę miał piątki w rodzinie :P


Gdzieś czytałam,że rodzinę wybiera się samemu przed narodzeniem :) , masz to co wybrałeś!, w sumie fajnie :)

: środa, 30 lipca 2008, 00:32
autor: sledz
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.

: środa, 30 lipca 2008, 18:11
autor: M.
sledz pisze: Z bratem w sumie się dogaduję, ale często wkurza mnie swoją rozrywkową, beztroską i nieopowiedzialną postawą.
Siódemka?

: środa, 30 lipca 2008, 18:47
autor: sledz
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.

: środa, 30 lipca 2008, 19:32
autor: M.
Znam to. Ja mam to w wersji siostrzanej. Ale i tak ją uwielbiam.

: środa, 5 listopada 2008, 13:43
autor: Gudrun
Najbliższą rodzinę – rodzice, babcia – toleruję, innego wyjścia nie ma, na razie jestem na nich skazana. Na szczęście nie wtrącają się zbytnio w moje sprawy. Jak już rozmawiamy to są to raczej takie rozmowy o niczym, nie potrafię sobie nawet przypomnieć jakiejś naszej rozmowy na konkretny, poważny temat. I całe szczęście ;) Jedyne co mnie denerwuje to te ciągłe nakazy, zrób to, zrób tamto. Chociażby głupie „pościel łóżko”, nie potrafią zrozumieć że nie chce, że to nie jest lenistwo, po prostu tak jest dobrze i mi to odpowiada ;)
Większy spotkań rodzinnych staram się unikać jak tylko mogę. Pół biedy jeśli są u nas. Wtedy witam się i wracam do siebie, nie siedzę ze wszystkimi, nudzi mnie to i mam dosyć głupich pytań „jak studia?”- bez względu na to jak jest i tak powiem „dobrze” i koniec tematu, „to kiedy wyjdziesz za mąż?” – bez komentarza hehe ;) Jeśli trzeba gdzieś wyjechać najczęściej znajduję jakiś pretekst żeby się od tego wykręcić.
Nie mogę sie doczekać aż będę mieszkać sama...z psem ;) Bo jednak coś żywego do towarzystwa jest mi potrzebne. Pies jest do tego idealny :wink:

: środa, 5 listopada 2008, 15:44
autor: Snufkin
.