Piątka a rodzina
Piątka a rodzina
Wg mnie nie było takiego tematu (jest tylko o typach rodziców). Jeśli ktoś znajdzie podobny, to ten wykasuję i przekleję odpowiedzi.
Czy jesteście rodzinni? Wydaje mi się, że jesteśmy właśnie mało rodzinnym typem. U mnie cecha nierodzinności nasiliła się pod koniec podstawówki i do dziś bez zmian. Im częściej muszę się spotkać z rodziną, tym bardziej mnie zaczyna wkurzać. Oddałabym 10 lat życia, żeby mieć już własne mieszkanie, bez rodziców, siostry, bez konieczności życia ze współlokatorami, koleżankami, kolegami. Sama na swoim, marzenie. Może kiedyś z kimś, ale najpierw parę lat będę potrzebować, żeby się nacieszyć tym stanem.
Od paru miesięcy regularnie odwiedza nas rodzina w weekendy co doprowadza mnie do szału. Taki spęd rodzinny to koszmar. I zawsze wtedy słyszę "bądź milsza!", "dlaczego jesteś taka nierodzinna, popatrz na brata!". Najczęściej nie mam nic wspólnego z tymi ludźmi, nudzą mnie albo nie mam o czym z nimi gadać. Choć z biegiem lat jest jakiś progres, czasami już z kimś pogadam o czymś ciekawszym. Zaburzają normalny rytm domu, a ja nie lubię niespodzianek, chaosu i rozgardiaszu z tym związanego. Zwłaszcza, że rodzinę mam dość żywiołową, w stylu śródziemnomorskim.
Czy jesteście rodzinni? Wydaje mi się, że jesteśmy właśnie mało rodzinnym typem. U mnie cecha nierodzinności nasiliła się pod koniec podstawówki i do dziś bez zmian. Im częściej muszę się spotkać z rodziną, tym bardziej mnie zaczyna wkurzać. Oddałabym 10 lat życia, żeby mieć już własne mieszkanie, bez rodziców, siostry, bez konieczności życia ze współlokatorami, koleżankami, kolegami. Sama na swoim, marzenie. Może kiedyś z kimś, ale najpierw parę lat będę potrzebować, żeby się nacieszyć tym stanem.
Od paru miesięcy regularnie odwiedza nas rodzina w weekendy co doprowadza mnie do szału. Taki spęd rodzinny to koszmar. I zawsze wtedy słyszę "bądź milsza!", "dlaczego jesteś taka nierodzinna, popatrz na brata!". Najczęściej nie mam nic wspólnego z tymi ludźmi, nudzą mnie albo nie mam o czym z nimi gadać. Choć z biegiem lat jest jakiś progres, czasami już z kimś pogadam o czymś ciekawszym. Zaburzają normalny rytm domu, a ja nie lubię niespodzianek, chaosu i rozgardiaszu z tym związanego. Zwłaszcza, że rodzinę mam dość żywiołową, w stylu śródziemnomorskim.
5w4, sp/sx
EII
EII
Jak piszą na enneagram institute o 5:
As a result of their formative experiences, these children became ambivalent to both parents
To sie przekłada też na resztę rodziny myślę. W ogóle jak ktoś negatywnie, lub właśnie w dość ambiwalentny sposób mówi o rodziach albo rodzinie to na 99% to jest piątka.
Mnie rodzina wkurwiała większość mojego życia. Nie mogłem sie z nimi dogadać, drażnili mnie często swoim debilizmem. Myślę, że ta dalsza traktuje mnie trochę jako czarną owcę. Ale ja jestem akurat z tego dumny, bawi mnie to nawet.
Kiedyś w przypływie wkurwienia powiedziałem matce, że bliżsi są dla mnie moi przyjaciele i że to jest bardziej dla mnie rodzina, bo u nich znajduje większe zrozumienie i szacunek. Moja matka to 2, zabolało ją to, i dobrze, miało zaboleć.
Natomiast z biegiem czasu nie patrzę już na rodzinę tak skrajnie źle. Dostrzegam plusy, staram sie zrozumieć sytuacje moich rodziców, kiedy mnie wychowywali, ich charaktery itd.
Stałem sie bardziej rodzinny, ale do prawdziwego zrozumienia z nimi nie będzie już nigdy, to smutne, ale przełnąłem to jak gorzką pigułkę.
As a result of their formative experiences, these children became ambivalent to both parents
To sie przekłada też na resztę rodziny myślę. W ogóle jak ktoś negatywnie, lub właśnie w dość ambiwalentny sposób mówi o rodziach albo rodzinie to na 99% to jest piątka.
Mnie rodzina wkurwiała większość mojego życia. Nie mogłem sie z nimi dogadać, drażnili mnie często swoim debilizmem. Myślę, że ta dalsza traktuje mnie trochę jako czarną owcę. Ale ja jestem akurat z tego dumny, bawi mnie to nawet.
Kiedyś w przypływie wkurwienia powiedziałem matce, że bliżsi są dla mnie moi przyjaciele i że to jest bardziej dla mnie rodzina, bo u nich znajduje większe zrozumienie i szacunek. Moja matka to 2, zabolało ją to, i dobrze, miało zaboleć.
Natomiast z biegiem czasu nie patrzę już na rodzinę tak skrajnie źle. Dostrzegam plusy, staram sie zrozumieć sytuacje moich rodziców, kiedy mnie wychowywali, ich charaktery itd.
Stałem sie bardziej rodzinny, ale do prawdziwego zrozumienia z nimi nie będzie już nigdy, to smutne, ale przełnąłem to jak gorzką pigułkę.
Teraz moja rodzina (z którą wciąż niestety mieszkam) wyjechała na wczasy, i dopiero teraz moje mieszkanie wydaje się być przyjazne. Czuje się spokojny, zadowolony i zrelaksowany. Mam kontrolę.
Kiedy rodzina jest w domu, dostaje ostrej kurwicy każdego dnia. Wtrącają się w prywatność, próbują narzucać swoją wolę, oczywiście bezskutecznie, co drażni i ich, i mnie. Codzienne kłótnie o nic, całkowite oddanie ICH rutynie, konieczność dostosowania się do ich trybu życia.
Jeśli chodzi o kontakty to są one na zerowym poziomie. Rozmowy, jeśli się odbywają, dotyczą spraw formalnych. Praca, szkoła, studia. Ciągle te same, powtarzające się w nieskończoność pytania, a potem pretensje o moje wybuchy, że nie chce odpowiadać, lub odpowiadam chamsko.
Jeśli chodzi o dalszą rodzinę, to unikam masowych spotkań jak mogę. Nie dlatego, że się krępuje, ale poprostu nie mam na to ochoty.
Z mojej rodziny lubię tylko swoją babcie, która faktycznie interesuje się MNĄ(dzisiaj idę do niej wieczorem na ciasto:) )
Moja rodzina to w większości 2, dlatego dogadanie się jest raczej niemożliwe.
Kiedy rodzina jest w domu, dostaje ostrej kurwicy każdego dnia. Wtrącają się w prywatność, próbują narzucać swoją wolę, oczywiście bezskutecznie, co drażni i ich, i mnie. Codzienne kłótnie o nic, całkowite oddanie ICH rutynie, konieczność dostosowania się do ich trybu życia.
Jeśli chodzi o kontakty to są one na zerowym poziomie. Rozmowy, jeśli się odbywają, dotyczą spraw formalnych. Praca, szkoła, studia. Ciągle te same, powtarzające się w nieskończoność pytania, a potem pretensje o moje wybuchy, że nie chce odpowiadać, lub odpowiadam chamsko.
Jeśli chodzi o dalszą rodzinę, to unikam masowych spotkań jak mogę. Nie dlatego, że się krępuje, ale poprostu nie mam na to ochoty.
Z mojej rodziny lubię tylko swoją babcie, która faktycznie interesuje się MNĄ(dzisiaj idę do niej wieczorem na ciasto:) )
Moja rodzina to w większości 2, dlatego dogadanie się jest raczej niemożliwe.
1w9
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
Rodzina jest ok. Jeden dzien w tygodniu. Bez noclegu. NA dłuższa metę irytuje mnie koneiczność dostosowania się do miliona drobiazgów, z których kazdy broniony jest, jak swiętość i choć zaden nie ejst istotny, to wszystkioch naraz wytrzymać się po prostu nie da. Gdy w Krakowie przyjeżdżali do mnie rodzice "na odwiedziny", dostawałem niemałego szału. Tłum, hałąs scisk, nie można się w spokoju zamknąć, ciagle ktoś coś chce. Koniec świata.
Zniósłbym pewnie jeszcze zycie w dwie osoby, ale wiecej, to już tłum. Nie wiem, jak to połączyć z checią posidania trójki pociech ; >
Zniósłbym pewnie jeszcze zycie w dwie osoby, ale wiecej, to już tłum. Nie wiem, jak to połączyć z checią posidania trójki pociech ; >
“It is better to be hated for who you are, than to be loved for someone you are not. ”
Pamiętam, jak byłam berbeć i wozili mnie na spędy rodzinne. Na godzinę przed dojechaniem do celu telepałam się w samochodzie z obrzydzenia przed witaniem się z całą familią, obcałowywanie, macanie, porównywanie, ach och bleeeee.
A wyjazdy były gorsze, bo wtedy oni wszyscy dodatkowo płakali
Utrzymuję kontakty z 4 osobami z mojej rodziny, najbliżsi. Z jedną z nich mieszkam. Nie zależy mi na reszcie. Tyle. Wspólnota genetyczna mi różnicy nie robi, liczą się więzi.
A wyjazdy były gorsze, bo wtedy oni wszyscy dodatkowo płakali
Utrzymuję kontakty z 4 osobami z mojej rodziny, najbliżsi. Z jedną z nich mieszkam. Nie zależy mi na reszcie. Tyle. Wspólnota genetyczna mi różnicy nie robi, liczą się więzi.
Jestem rodzinna, bo te spotkania i rozmowa z większością członków mojej rodziny nie wymaga chowania żadnych uczuć. Mogę być szczera i wiem, że zawsze będę zrozumiana, albo przynajmniej potraktowana życzliwie. Czas spędzony ze 'swoimi' jest dla mnie bardzo relaksujący i zawsze mam później dobry humor.
Ostatnio zmieniony niedziela, 27 lipca 2008, 07:25 przez Emilia, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4
- Eruantalon
- Posty: 1963
- Rejestracja: piątek, 28 września 2007, 12:26
- Lokalizacja: Z dupy
- Kontakt:
Nie twierdzę, że nie jest ważna. Doceniam ich i kocham, przywiązana do nich jestem. Po prostu przychodzi czas, kiedy człowiek marzy już o własnym kawałku podłogi. No i my piątki mamy dużą potrzebę niezależności, prywatności itp. stąd nasz mało emocjonalny stosunek do rodziny jako takiej.Snufkin pisze:Zobaczycie, że jak stracicie swoją rodzinę kiedyś to zrozumiecie jak bardzo jest ważna i ile znaczy.
Mam kolegę, który ma już własną rodzinę (żonaty, dzieciaty), a jak ze 2 razy w ciągu dnia nie wpadnie do domu rodzinnego, to jest chory. Dla mnie to patologia. W każdym razie kompletnie tego nie rozumiem, bo ja z moją nie jestem aż tak związana i wiem, że kiedy się wyprowadzę nie będę miała potrzeby zbyt częstego ich odwiedzania i nie będę telefonować do nich z każdą bzdurą typu "kupiłam sobie nową kanapę" ani nie będę przychylnie nastawiona do takich telefonów z ich strony. Że o niezapowiedzianym i/lub częstym odwiedzaniu mnie nie wspomnę.
5w4, sp/sx
EII
EII
W ogóle nie jestem przywiązana do mojej rodziny. Nie tęsknię za nimi, kiedy ich nie ma nawet na długo, nigdy nie mam ochoty z nimi rozmawiać, spotykać się, a najlepiej czuję się kiedy nie ma ich w pobliżu. Wkurzają mnie po paręnaście razy dziennie, mimo, że nie łatwo mnie zdenerwować. Nie jest postrzegam ich już co prawda tak źle jak kiedyś, mimo to nie przejęłabym się, gdybym już nigdy miała ich nie zobaczyć. Wręcz przeciwnie, pewnie nawet bym się ucieszyła.
Z ust mi to wyjąłeś.Mal pisze:Kiedy rodzina jest w domu, dostaje ostrej kurwicy każdego dnia. Wtrącają się w prywatność, próbują narzucać swoją wolę, oczywiście bezskutecznie, co drażni i ich, i mnie. Codzienne kłótnie o nic, całkowite oddanie ICH rutynie, konieczność dostosowania się do ich trybu życia.
Ciągle te same, powtarzające się w nieskończoność pytania, a potem pretensje o moje wybuchy, że nie chce odpowiadać, lub odpowiadam chamsko.
9w1 (?)
"Control your emotion or it will control you."
"Control your emotion or it will control you."
U mnie się rodzinność skończyła jak mając ~10lat chciałem zajebać rodziców siekierą. Teraz w sumie też chce, ale siekiery brak, no i sankcje prawne mnie odstraszają.
I tutaj nie żartuje, nawet w pewnej sprawie sądowej(nie dotyczyła bezpośrednio mnie, ale wyciągane były praktycznie wszystkie brudy i błędy mojej rodziny więc i ja z siekierką tam trafiłem) mi to wypomnieli...
Ciotek, wujów etc. to ja w zasadzie nie mam. Znaczy się może i mam, ale nic mi o nich nie wiadomo oprócz tego, że są, bo moja rodzina jest bardzo rodzinna...
Ogólnie to dogaduje się tylko z jednym bratem, a to i tak ciężko przychodzi.
I tutaj nie żartuje, nawet w pewnej sprawie sądowej(nie dotyczyła bezpośrednio mnie, ale wyciągane były praktycznie wszystkie brudy i błędy mojej rodziny więc i ja z siekierką tam trafiłem) mi to wypomnieli...
Ciotek, wujów etc. to ja w zasadzie nie mam. Znaczy się może i mam, ale nic mi o nich nie wiadomo oprócz tego, że są, bo moja rodzina jest bardzo rodzinna...
Ogólnie to dogaduje się tylko z jednym bratem, a to i tak ciężko przychodzi.
5w4; INTp podtyp ekspert