Przyjaźń jest dla mnie ważna, o przyjaźnie dbam, przyjaciołom jestem w stanie wybaczyć więcej, dla przyjaciół jestem skłonna zrobić więcej niż dla innych. Ale fakt, że mam tylko damsko-damskie przyjaźnie, a w damsko-męskie nie wierzę.
MartiniB pisze:Czy to u Was wrodzone, iż postrzegacie facetów jako potencjalnych dupków czyhających tylko na Waszą cnotę?
Wrodzone nie, wyuczone tak. Bo absolutnie zawsze było tak, że po jakimś czasie facet chciał czegoś więcej. Raz nawet zdarzyło się, że zaczęło się od przyjaznych kontaktów bez cienia sygnałów z mojej strony, że jestem zainteresowana w sensie damsko-męskim, a skończyło na niesmacznych próbach manipulacji i napastliwym nagabywaniu przez jeszcze rok (sic!) od czasu, kiedy zakomunikowałam, że intymna relacja mnie nie interesuje. Straciłam zaufanie do facetów jako potencjalnych kandydatów na przyjaciół. Nad czym ubolewam, bo z facetami dobrze mi się gada i chciałabym, żeby byli zdolni poprzestać z kobietą na przyjaźni.
Czy istnieje sposób ominięcia tych uprzedzeń i zbudowania z Wami uczciwej relacji? Bez podtekstów ?
Pewne istnieje, najlepiej chyba gdzieś na początku znajomości zaznaczyć, że interesuje Cię tylko przyjaźń i pilnować, żeby poza te ramy nie wychodzić. Chociaż w moim przypadku wymagałoby to pewnie sporej cierpliwości, bo ze względu na złe doświadczenia jestem zrażona i nieufna.
Czy jest w ogóle możliwe byście na przyjęcie pomocnej dłoni kogoś na pierwszy rzut oka całkowicie "z innej bajki" nie zareagowały alergicznie?
Hmm... rzeczywiście jeżeli mężczyzna, który mało mnie zna, oferuje mi pomoc, to mam podejrzenia, że za tę pomoc niedługo się upomni o coś więcej z mojej strony. Mam słabą wiarę w istnienie bezinteresownie pomagających mężczyzn. Ale to znowu wynika ze wspomnianych wyżej złych doświadczeń i tego, że zetknęłam się już z takim oferowaniem niby bezinteresownej pomocy, a potem się okazywało, że koleś liczył na "zapłatę" i potem miał pretensje, że przyjęłam pomoc, a teraz nie chcę się z nim przespać (no, trochę upraszczam, ze chodziło mu tylko o seks - chciał po prostu ze mną chodzić). Więc 10 razy pomyślę, zanim przyjmę pomoc od faceta.
Tak więc, drogie piąteczki. Jak wygląda wg. Was tzw "złoty środek" ? Co należy uczynić abyście się otworzyły i dały sobie czasami "pomóc" ? A także na WASZĄ pomoc zasłużyć ?
Trzeba być kobietą.
Nie no, żartuję. Pewnie duża cierpliwość i bardzo jasne sprecyzowanie, na czym ma polegać ta relacja i czego oczekujesz w zamian za ową pomoc (i że nie jest to seks).