Znaczenie wyglądu
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 października 2010, 23:23 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
Ostatnio zmieniony czwartek, 21 października 2010, 23:23 przez sledz, łącznie zmieniany 1 raz.
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.
- Emjotka
- Posty: 2747
- Rejestracja: niedziela, 1 lipca 2007, 15:34
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraków (O-c Św.)
Na szaro? Yusti, nie pamiętasz już jak mnie o alfowość posądzili?
Choć rzeczywiście ubieram się raczej w stonowane kolory, od szarości nie stronię.
Choć rzeczywiście ubieram się raczej w stonowane kolory, od szarości nie stronię.
Zawsze noszę jeansy, podkoszulek i koszulę w kratkę, czasami jak nie da się inaczej to popielata marynarka i czarna koszula bez krawata. Przeważnie stonowane kolory, właściwie cała skala szarości, ale czasami jeżeli mam na prawdę dobry humor lubię włożyć coś bardziej kolorowego. Ostatni taki przypadek zakończył się żółtymi sznurówkami w czarnych glanach, niebieskimi jeansami, pomarańczowym podkoszulkiem i koszulą z jaskrawozielono-czarną kratkę;] Nie przywiązuję jakiejś specjalnej wagi do wyglądu, ma być wygodnie i przewiewnie, nienawidzę uczucia duszności, ale to takie trochę zboczenie: zwykle nie zapinam nawet kurtki /czarnej/ o ile temperatura nie spada poniżej -10 stopni... na szczęście jestem pogodoodporny;]
Cierpienie nie uszlachetnia, daje za to siłę do wyrafinowanej zemsty.
Re: Znaczenie wyglądu
No, więc tak.
Okularów nie noszę, mam zdrowy wzrok.
Mam pewną wizję mojego wyglądu, która by zahaczała o czwórkowy indywidualizm, gdyby nie to, że ubrania trzeba kupić, a to się wiąże ze zdobyciem pieniędzy i pójściem do sklepu. Więc zwyczajnie po piątkowemu - ograniczam się. Chodzę raczej w prostych ubraniach, które nie są obecnie modne. Nie noszę na co dzień obuwia sportowego. Część mojej garderoby odziedziczyłem po starszym bracie lub kuzynie. Tzn. kilka koszulek i może spodnie (stare jeansy z łatą w kroku). Ogólnie miesiącami noszę to samo, dopóki się nadaje do użytku. Aha, i zdecydowanie nie przepadam za jakimikolwiek napisami lub logami.
Obecnie chodzę:
- w tych moich skórzanych trzewikach/ półbutach (nie wiem jak to nazwać) lub butach zimowych (skórzanych i najtańszych jakie znalazłem w mieście);
- spodniach czarnych sztruksowych lub tych starych jeansach;
- zielonej koszuli w kratkę (ale nie flanelowej, chociaż miałem zamiar kupić taką w sklepie z roboczym ubraniem), mam jeszcze taki sweterek szary, bury i ponury, który wygląda archaicznie, jakbym go po dziadku odziedziczył, ale jak na razie używam go tylko w domu lub przy kumplach;
- i jakichś koszulkach, byle nie polo, żeby mi kołnierzyki nie kolidowały.
Okularów nie noszę, mam zdrowy wzrok.
Mam pewną wizję mojego wyglądu, która by zahaczała o czwórkowy indywidualizm, gdyby nie to, że ubrania trzeba kupić, a to się wiąże ze zdobyciem pieniędzy i pójściem do sklepu. Więc zwyczajnie po piątkowemu - ograniczam się. Chodzę raczej w prostych ubraniach, które nie są obecnie modne. Nie noszę na co dzień obuwia sportowego. Część mojej garderoby odziedziczyłem po starszym bracie lub kuzynie. Tzn. kilka koszulek i może spodnie (stare jeansy z łatą w kroku). Ogólnie miesiącami noszę to samo, dopóki się nadaje do użytku. Aha, i zdecydowanie nie przepadam za jakimikolwiek napisami lub logami.
Obecnie chodzę:
- w tych moich skórzanych trzewikach/ półbutach (nie wiem jak to nazwać) lub butach zimowych (skórzanych i najtańszych jakie znalazłem w mieście);
- spodniach czarnych sztruksowych lub tych starych jeansach;
- zielonej koszuli w kratkę (ale nie flanelowej, chociaż miałem zamiar kupić taką w sklepie z roboczym ubraniem), mam jeszcze taki sweterek szary, bury i ponury, który wygląda archaicznie, jakbym go po dziadku odziedziczył, ale jak na razie używam go tylko w domu lub przy kumplach;
- i jakichś koszulkach, byle nie polo, żeby mi kołnierzyki nie kolidowały.
Generalnie od jakiegoś czasu zaczęłam bardziej zwracać uwagę na ubrania. Czyli czy jakieś kolory do siebie pasują, nawet całkiem zgrabnie mi to dobieranie wychodzi. I zaczęłam nosić naszyjniki. Makijażu czy kolczyków brak.
Nie lubię nosić dżinsów i nie założę wydekoltowanej bluzki.
Stonowane kolory, najlepiej zielone, proste kroje, dosyć jednolite. Grunt, by było wygodnie i ciepło, no i chyba że jakiś sprawdzian, czy coś, to żeby miało rękawy do zaginania.
Ostatnio kupiłam taki świetny sweter-sukienka, trochę powyżej kolan (ok. 5-10 cm). Świetny, jest, po prostu świetny i jaki ciepły. Szary wyszywany drobną czarną nitką, jednolity wzór. Do tego ciemnoszary pasek, wełnianobawełniane brąz rajstopy i brąz kozaki oraz brąz naszyjnik ze zwierzątkami afrykańskimi - to jest na obecną chwilę moja ulubiona kompozycja. I jednyna z sukienką. I jedyna, gdzie mam tak wysoko pokazane nogi.
Nie lubię nosić dżinsów i nie założę wydekoltowanej bluzki.
Stonowane kolory, najlepiej zielone, proste kroje, dosyć jednolite. Grunt, by było wygodnie i ciepło, no i chyba że jakiś sprawdzian, czy coś, to żeby miało rękawy do zaginania.
Ostatnio kupiłam taki świetny sweter-sukienka, trochę powyżej kolan (ok. 5-10 cm). Świetny, jest, po prostu świetny i jaki ciepły. Szary wyszywany drobną czarną nitką, jednolity wzór. Do tego ciemnoszary pasek, wełnianobawełniane brąz rajstopy i brąz kozaki oraz brąz naszyjnik ze zwierzątkami afrykańskimi - to jest na obecną chwilę moja ulubiona kompozycja. I jednyna z sukienką. I jedyna, gdzie mam tak wysoko pokazane nogi.
You dress up for Armageddon, I dress up for summer!
Kan du talar svenska?
Kan du talar svenska?
- sUk
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 28 stycznia 2009, 19:47
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Ja tam nigdy do wyglądu nie przywiązywałem wagi, no chyba że ide na coś ważnego dla mnie to potrafie sie z bólem do porządku doprowadzić , ale jak ide czy do sklepu, czy gdzie indziej to wisi mi czy mam w spodniach na dupie dziure, czy koszulka jest na złą strone założona. O włosach i zaroście nawet nie mowie, bo czasem mi bezdomni "cześć" prawie mówią po prostu nie czuje potrzeby posiadania szafy ubrań, innej koszuli na każdy egzamin czy kilku par butów. To co mam starczy mi w nadmiarze, no i koniecznie nie może być modne - bo modne rzeczy wyglądają komicznie czasem :/ epilepsji można dostać
Nie przykładam do tego jakiejś specjalnej wagi. Nie interesuje mnie co jest akurat modne, mam od lat swój styl (a że niektóre rzeczy w międzyczasie stały się modne i działa mi to na nerwy, to już inna sprawa ) w którym czuję się dobrze. Najbardziej lubię skórę i dżins. Kolory głównie ciemne, czarny, brązowy, granatowy, zielony, bordo, z jasnych ecru. Bluzki najlepiej z dekoltem (ale nie do pępka ), spódnice też nie są złe...no i oczywiście ładne buty
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 2 lutego 2009, 20:41 przez Gudrun, łącznie zmieniany 1 raz.
Plamy zdecydowanie nie...ale dziury tak...oczywiście celowe a nie wynikające z niedbalstwapiotr pisze: Generalnie, daje się zauważyć, że żeńskie Piątki bardziej dbają o swój wygląd, nie posiadają dziur na d..., plam na spodniach
No to złapałeś mnie na błędzie Ecru....taki kolor, nie słyszałeś?piotr pisze: znają jakieś dziwne i trudne słowa związane z odzieżą, np..Gudrun pisze:e cri