Z wcześniejszych wypowiedzi wywnioskowałem, że chodzi tu o to, jaka kobieta mogłaby zostać moją partnerką, a nie jaka mogłaby wzbudzić jakikolwiek rodzaj sympatii.
A więc:
Nie będę oszukiwał, że wygląd nie ma znaczenia, bo ma bardzo duży.
To, że sam raczej nie jestem specjalnie przystojny, nie znaczy, że będę zaniżał w tym względzie oczekiwania wobec potencjalnej partnerki.
Potencjalny związek to dla mnie poważna sprawa, a zarazem nie widzę żadnego musu, żeby w takowy wstępować, więc nie zamierzam nawet próbować czegokolwiek z kobietą, u której widzę jakieś niedostatki i z którą mógłbym nie być w pełni usatysfakcjonowany. Opisywać ze szczegółami nie będę, bo powszechne kanony atrakcyjności są raczej stałe. Z takich bardziej konkretnych rzeczy to:
- Nie lubię, gdy kobieta farbuje włosy. Nie robi mi większej różnicy, czy jest to blondynka, brunetka, ale ważne, by jej kolor włosów był naturalny. Preferuję też, gdy ma raczej proste włosy (nie za krótkie), nie lubię nawet najmniejszego udziwniania fryzur typu spinania włosów w kitki, o bardziej skomplikowanych fryzurach nie wspomnę.
- Jeżeli potencjalna partnerka ma być z pogranicza wagi prawidłowej, to lepiej niech ta waga graniczy z niedowagą, niż nadwagą. Jestem przyzwyczajony do swojego, szczupłego ciała, więc niespecjalnie podobają mi się nieco puszyste dziewczyny, nawet, gdy nie mają nadwagi.
- Nie lubię też ostrego makijażu, tapety, ale o tym wspominało już wielu tutaj. Nie lubię też nienaturalnej opalenizny. Czasami widać, że opalenizna pochodzi z solarium, albo że dziewczyna o wrodzonej, niewielkiej ilości pigmentu (jasne włosy i oczy inne, niż brązowe) zbyt mocno spaliła się na słońcu. Wtedy mi się nie podoba. Nie mam jednak nic przeciwko kobietom o ciemnej karnacji, u której widać, że nie musiała się specjalnie starać o swój kolor skóry.
Może coś by się jeszcze znalazło, ale chyba każdy wie, jak wygląda atrakcyjna kobieta.
Jeśli chodzi zaś o sprawy, które nie dotyczą wyglądu:
- Musi mieć sprawny umysł i być dość inteligentna. Dogadywanie się z kimkolwiek o niskiej inteligencji jest dla mnie katorgą, gdyż jestem intelektualistą i gdy dana osoba nie jest w stanie pojąć pewnych rzeczy, nigdy nie przekona się do moich racji. Musi też posiadać, jak ja to nazywam: "otwarty umysł", czyli pozwalać się przekonywać, gdy argumenty są słuszne, a nie twardo obstawać przy swoim, gdy nie ma racji.
- Musi mieć w miarę stały charakter. Oczywiście u kobiet bywa z tym różnie, ale znam takie, które nie dają po sobie poznać, że mają "gorsze dni".
Rozumiem niespotykane u mężczyzn wahania poziomu hormonów, ale tak jak wspomniałem, są kobiety, z którymi nie da się w pewnym momencie cyklu wytrzymać, a są takie, których reakcje są znacznie mniej szkodliwe dla otoczenia i właśnie potencjalna partnerka musiałaby do tej drugiej grupy należeć.
- Musi akceptować moją potrzebę niezależności i to, że potrzebuję sporo czasu, kiedy absolutnie nikt (bez względu na to, jakim uczuciem darzę daną osobę) nie ma prawa mi przeszkadzać swoją obecnością. Najlepiej, jakby posiadała wstręt do alkoholu i papierosów (ja odwdzięczę się tym samym
). Nie może wymagać ode mnie, że będę szalony, romantyczny itp. Musi mieć świadomość, że nie będę, jak książę z bajki, jak ideał większości kobiet, że poruszam się na nieco innej płaszczyźnie i mam nieco inne atuty do zaoferowania. Musi mieć świadomość tego, jaki jestem i nie oczekiwać, że będę inny. Musi przestrzegać pewnych zasad, które z pewnością zostałyby ustalone, gdybym wszedł z kimś w związek.
To na tyle. Oczywiście to tylko teoria, bo najpewniej będę sam do końca życia, a nawet jeśli nie, to pewnie i tak z kobietą, która część z tych warunków nie spełnia. Ale przynajmniej w miarę wyczerpująco odpowiedziałem na pytanie.
-