problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Nie wiem, jakie oczekiwania masz w stosunku do tego tematu, poniewaz oczywistym chyba jest, ze grono nieznajomych z forum internetowego twoich problemow nie rozwiaze. Zdziwie sie, jesli tobie - jako osobie dojrzalej, po psychoterapii, z dosc glebokim zrozumieniem samego siebie - chociazby w niewielkim, najmniejszym stopniu moglo to pomoc.
Nie jestes wyjatkowy. Sam jestem taki jak ty, znam mnostwo ludzi takich jak ty. Mysle, ze w glebi wiekszosc jest taka jak my - jednak to co wyroznia nas, to brak zdolnosci do wyparcia swoich pierwotnych pragnien, porzucenia idealow, przystosowania sie do rzeczywistosci, ktora po prostu nam nie odpowiada.
Niektorzy z wygody potrafia zyc u boku osoby ktorej nie kochaja, wykonywac prace ktorej niecierpia, porzucac swoje mlodziencze ambicje - przyjmujac, ze tak po prostu musi byc, ze tak wyglada zycie. Ty, jak domniemam - nalezysz do tej grupy osob, ktora zrobic tego nie potrafi.
Twoj brak idealow, o ktorym piszesz - moze wlasnie przechodzisz proces "dostosowania". Moze po latach rozczarowac twoja podswiadomosc zaczela odrzucac zbyt wygorowane, nierealne pragnienia - jako ze do tej pory byly one zrodlem jedynie/glownie rozczarowania i cierpienia.
Nie jestes wyjatkowy. Sam jestem taki jak ty, znam mnostwo ludzi takich jak ty. Mysle, ze w glebi wiekszosc jest taka jak my - jednak to co wyroznia nas, to brak zdolnosci do wyparcia swoich pierwotnych pragnien, porzucenia idealow, przystosowania sie do rzeczywistosci, ktora po prostu nam nie odpowiada.
Niektorzy z wygody potrafia zyc u boku osoby ktorej nie kochaja, wykonywac prace ktorej niecierpia, porzucac swoje mlodziencze ambicje - przyjmujac, ze tak po prostu musi byc, ze tak wyglada zycie. Ty, jak domniemam - nalezysz do tej grupy osob, ktora zrobic tego nie potrafi.
Twoj brak idealow, o ktorym piszesz - moze wlasnie przechodzisz proces "dostosowania". Moze po latach rozczarowac twoja podswiadomosc zaczela odrzucac zbyt wygorowane, nierealne pragnienia - jako ze do tej pory byly one zrodlem jedynie/glownie rozczarowania i cierpienia.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Dokladnie tak. U mnie slowo ,,kompromis" w takim ujeciu, jak to najczesciej sie przyjmuje, po prostu nie istnieje.Niektorzy z wygody potrafia zyc u boku osoby ktorej nie kochaja, wykonywac prace ktorej niecierpia, porzucac swoje mlodziencze ambicje - przyjmujac, ze tak po prostu musi byc, ze tak wyglada zycie. Ty, jak domniemam - nalezysz do tej grupy osob, ktora zrobic tego nie potrafi.
Mysle, ze jest na odwrot. Ja jeszcze bardziej zrazam sie do rzeczywistosci i nie dostoswywuje sie do niej w coraz wiekszym stopniu za co place chyba bardzo duza cene; odpadaja przyjaciele (wlasciwie ich nigdy nie mialem bo moja osoba dziala na innych jak cos, co ,,straszy" i bulwersuje wiec ludzie wczesniej czy pozniej doslownie uciekaja albo maja do mnie rezerwe bo jak tu byc z kims kto publicznie np. mwi o tym, ze mam gdzies spoleczne uwarunkowania itp.), mozliwosci (zawodowe, spoleczne), ale chyba najbardziej dotkliwe jest poczucie samotnosci wynikajace z braku drugiej osoby (,,bratniej duszy"). Czuje sie troche juz jak emigrant we wlasnym kraju - zamiast rozumiec wiecej, rozumiem coraz mniej .Twoj brak idealow, o ktorym piszesz - moze wlasnie przechodzisz proces "dostosowania". Moze po latach rozczarowac twoja podswiadomosc zaczela odrzucac zbyt wygorowane, nierealne pragnienia - jako ze do tej pory byly one zrodlem jedynie/glownie rozczarowania i cierpienia.
Jak mam byc szczery, to jak tak dalej pojdzie bede miec wlasciwie jedyna alternatywe: albo sie jakos dostosuje zeby przezyc (wlasciwie juz powoli docieram do tego momentu) albo miec wszystko w dupie i zostac bezdomnym (wlasciwie coraz bardziej ciagnie mnie do tego, pojechac gdzies w glab Rosji czy innego kontynentu i ,,zginac", wloczyc sie...).
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Racja. A moge zapytac, czy Tobie cos pomoglo ,,popchnac" temat do przodu, skoro masz podobnie?Nie wiem, jakie oczekiwania masz w stosunku do tego tematu, poniewaz oczywistym chyba jest, ze grono nieznajomych z forum internetowego twoich problemow nie rozwiaze.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Cieszyc sie chwila, przebywaniem drogi. Wybranie drogi, ktora da nam szczescie. Uzaleznianie swojej zyciowej satysfakcji od celow i osiagniec to najgorsze, co mozna zrobic.zepster pisze:Racja. A moge zapytac, czy Tobie cos pomoglo ,,popchnac" temat do przodu, skoro masz podobnie?Nie wiem, jakie oczekiwania masz w stosunku do tego tematu, poniewaz oczywistym chyba jest, ze grono nieznajomych z forum internetowego twoich problemow nie rozwiaze.
Proba uzyskania wewnetrznej harmonii. Stanu w ktorym znacznie latwiej rozroznic to, czego chcemy, od tego, czego nie chcemy.
Uwolnienie sie od ambicji, ktore motywowane sa naszym niskim poczuciem wlasnej wartosci (czyli np. "chce byc muzykiem", zamiast "chce byc slawnym/nagradzanym muzykiem".
Zrozumienie, ze szczescie plynie z wewnatrz, a nie zewnatrz.
ale to takie pierdoly, bardzo ogolne mysli, moze nie maja zastosowania w twoim przypadku. Wszystkie takie osoby ktore znam, sa gleboko nieszczesliwe - i moze wcale nie jest tak, ze jestesmy nieszczesliwi, bo nasze marzenia sa zbyt odlegle - ale odwrotnie - jestesmy wewnetrznie nieszczesliwi, wiec tworzymy sobie wyidealizowane wizje z nadzieja, ze dosiegniecie ich zapewni nam szczescie.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
tego niestety się nie wie, dopóki się drogi nie przejdzieWybranie drogi, ktora da nam szczescie.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Ale wlasnie istotą tego zdania jest to, ze podazanie ta droga ma dawac nam szczescie, a nie ukoczenie jej.kangur pisze:tego niestety się nie wie, dopóki się drogi nie przejdzieWybranie drogi, ktora da nam szczescie.
A wiec jest to cos, co wiadome jest niemal natychmiast.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Wlasnie gdzies ,,po drodze" stracilem to poczucie szczescia z samego faktu, ze po prostu jestem bo pamietam, ze kiedys wlasnie tak postrzegalem swiat i bylo mi z tym dobrze.Cieszyc sie chwila, przebywaniem drogi. Wybranie drogi, ktora da nam szczescie. Uzaleznianie swojej zyciowej satysfakcji od celow i osiagniec to najgorsze, co mozna zrobic.
Ja odczuwam to tak, ze stracilem to poczucie bo czegos zaczalem pragnac i to pragnienie nie moglo zostac zrealizowane. To pragnienie wciaz jest obecne ale jakos tak pechowo nie idzie w ogole zrealizowac tego. I tu nie chodzi o pragnienie pt. zdobyc cos, osiagnac cos. Tu chodzi o cos bardziej ,,uniwersalnego", o np. zycie tak, jak ja tego potrzebuje.
No to jest wlasnie to, co ja nazywam wplywem zachodniej kultury, gdzie stawia sie na pierwszym miejscu bycie kims a nie, ze po prostu chce sie cos tam robic dla samego siebie. I to strasznie mnie irytuje i zamyka wiekszosc drzwi, chocby temat pt. praca. Zyc i jesc trzeba - to oczywiste - a zeby dzis pracowac, trzeba sie ciagle ubiegac o te prace, walczyc, wykazywac. Nawet w najbardziej prozaicznych zajeciach widze te ceche. Ja tak nie potrafie. U mnie nie ma w ogole wewnetrzego mechanizmu, ktory by byl odpowiedzialny za takie zachowanie. A z tego, co widze, to zdaza do kierunku, gdzie beda ludzie chcacy ciagle cos osiagac i oni beda mieli zapewnione pewne rzeczy a osoby z takim podejsciem, jak ja beda skazane na bytowanie na marginesie, mozliwe ze wrecz w doslownym tego slowa znaczeniu (tak, jak to ma sie np. w USA gdzie duze grono bezdomnych to wbrew pozorom inteligentne osoby tyle ze nie odnajdujace se w tamtejszych realiach spolecznych).Uwolnienie sie od ambicji, ktore motywowane sa naszym niskim poczuciem wlasnej wartosci (czyli np. "chce byc muzykiem", zamiast "chce byc slawnym/nagradzanym muzykiem".
A zastanawiales sie kiedys, czy czesciowym rozwiazaniem tego poczucia nieszczesliwosci nie byloby sprawianie szczescia np. drugiej osobie (dawanie od siebie czegos innym)? Takie wyjscie poza swoj swiat, rezygnacja z koncentrowania sie na sobie. Czy to akurat w naszym przypadku jest niemozliwe, chocby ze wzgledu na nasz trudny charakter, ktory powoduje ze nie ma szans wejsc w stala relacje?Wszystkie takie osoby ktore znam, sa gleboko nieszczesliwe - i moze wcale nie jest tak, ze jestesmy nieszczesliwi, bo nasze marzenia sa zbyt odlegle - ale odwrotnie - jestesmy wewnetrznie nieszczesliwi, wiec tworzymy sobie wyidealizowane wizje z nadzieja, ze dosiegniecie ich zapewni nam szczescie.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
DA się. Nie nakręcaj się tak negatywnie.chocby ze wzgledu na nasz trudny charakter, ktory powoduje ze nie ma szans wejsc w stala relacje?
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Nie nakrecam sie, jednak bedac 4w5 i majac typ INFP jest to o tyle trudne, ze ten ,,rodzaj" czlowieka, a wlasciwie swiadomosci, jest wlasciwie dosc unikatowy (od razu mowie, ze nie mam na mysli poczucia bycia lepszym czy wyzszym od kogos). Mi chodzilo bardziej o sam fakt zaprzestania koncentrowania sie na sobie i przezuceniu uwagi na kogos/na ludzi.
Mnie osobiscie jeszcze nie udalo sie spotkac takiej osoby i w ogole raczej nie spotykam ludzi podobnych sobie.
Mnie osobiscie jeszcze nie udalo sie spotkac takiej osoby i w ogole raczej nie spotykam ludzi podobnych sobie.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
doskonale wiem, bo (patrz podpis) też jestem 4w5, INFP i tak dalej.
chciałbyś spotkać kogos bardzo podobnego do siebie, ale może warto podjąć trochę trudu i wyszukiwać interesujące cię cechy lub coś co jest wartościowe u osób za którymi nie przepadasz/unikasz kontaktu. I nie zrażać się po paru tygodniach, bo ludzie nie od razu odkrywają swoje prawdziwe ja. Do części wad da się przyzwyczaić, nie wszystko to co na początku denerwowało będzie denerwować później, magia przyzwyczajenia i zderzenia z rzeczywistością. Nie masz nic do stracenia (z tego co piszesz już niewielu bliskich ci zostało).
chciałbyś spotkać kogos bardzo podobnego do siebie, ale może warto podjąć trochę trudu i wyszukiwać interesujące cię cechy lub coś co jest wartościowe u osób za którymi nie przepadasz/unikasz kontaktu. I nie zrażać się po paru tygodniach, bo ludzie nie od razu odkrywają swoje prawdziwe ja. Do części wad da się przyzwyczaić, nie wszystko to co na początku denerwowało będzie denerwować później, magia przyzwyczajenia i zderzenia z rzeczywistością. Nie masz nic do stracenia (z tego co piszesz już niewielu bliskich ci zostało).
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Wiem, o czym mowisz. Problem tylko w tym, ze tego typu relacje u mnie dosc szybko sie koncza....bo brakuje wlasnie tego ,,czegos". I to nie dlatego, ze ja zrywam wiezi czy kontakty i nie dlatego, ze moge powiedziec cos, co zostanie odebrane jako cos dziwnego ale po prostu brakuje wspolnych tematow, plaszczyzn. I znajomosc samoistnie wygasa...
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Dwójka to droga stresu dla czwórki, więc, przyanjmniej w teorii, nie, nie pomogłoby, bo czwórka zmieniłaby się wówczas w służalczego psa, który 'daje siebie' innym bo ma kompleksy i karze samego siebie własnie służalczoscią.A zastanawiales sie kiedys, czy czesciowym rozwiazaniem tego poczucia nieszczesliwosci nie byloby sprawianie szczescia np. drugiej osobie (dawanie od siebie czegos innym)?
kazdy typ ma pod pewnymi względami trudny charakter, nawet dziewiątka. U Ciebie nie jest problemem bycie 4w5 i INcoś, lecz niski poziom zdrowia skutkujący koncentracją na negatywach i wyżalaniem się na forum. Nie tędy droga... Hellbike i kangur dobrze prawią, może warto by było przeanalizować bliżej ich rady i zastanowić się głębiej, czemu nie działają, dojść do faktycznych przyczyn. Cholernie łatwo powiedzieć "jestem inny i unikatowy więc nic mi się w życiu nie uda, bo jestem wyjątkowo i inny, mówiłem już że jestem inny?".chocby ze wzgledu na nasz trudny charakter
Z tym niedostosowaniem do "zwykłej" pracy - mnie wcale nie dziwi, że pracodawcy nie chcą kogoś, kto jest nastawiony anty-wszystko, ma wiecznie naburmoszony wyraz twarzy i podchodzi do prozaicznych czynnosci na zasadzie "jestem stworzony do wyższych celów". Po co komu pracownik który nie zamierza się starać i nie będzie szanować pracy po uważa że przeznaczone mu jest 'cos lepszego'.
Nikt od razu nie jest milionerem/gwiazdą/cokolwiek, bo coś trzeba z siebie dać, żeby coś osiągnąć, a większość dyrektorów i prezesów zaczyna od skanowania dokumentów i otwierania kopert.
Tak, rynek pracy jest trudny, nieprzyjemny i pierwsze zderzenia z nim bywają bolesne - dla mnie też były, a ja tkwiłam w znerwicowanej rozpaczy, że mnie traktują jak bezmózgie popychadło - I BARDZO DOBRZE że traktowali, bo bez iluś kopniaków i sprowadzenia człowieka do ziemi nie da się wybić, więcej! Nie da się docenić tego, ze w pewnym momencie, w miarę zdobywania obycia/wiedzy/doświadczenia nadchodzą pierwsze sukcesy.
Mam wrażenie, że czwórką i introwertykom w ogóle, tym bardziej potrzeba 'szkoly życia' na pewnym etapie, bo jak obserwuje znajomych i rodzinę - to jedyne, co wyciąga was z leniwego letargu i uniesionego poczucia bycia 'ponad to'.
xxx xx/xx XXXx
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Miedzy innymi po tutaj napisalem o tym, co mnie ,,boli" . Samemu jakos nie udalo mi sie rozwalic tego.może warto by było przeanalizować bliżej ich rady i zastanowić się głębiej, czemu nie działają, dojść do faktycznych przyczyn
No coz.....mysle ze problemem nie jest to, ze sa tacy jak ja tylko ze tworzy sie sztywne reguly do ktorych ,,zmusza" sie innych. I czemu myslisz, ze mysle o sobie jako o kims, kto zostal stworzony do wyzszych celow? Moge byc z Toba szczery - nie tylko nie mam wyzszych celow ale nie mam wlasciwie zadnego poza checia dowiedzenia sie, jak wyjsc z tego impasu.Z tym niedostosowaniem do "zwykłej" pracy - mnie wcale nie dziwi, że pracodawcy nie chcą kogoś, kto jest nastawiony anty-wszystko, ma wiecznie naburmoszony wyraz twarzy i podchodzi do prozaicznych czynnosci na zasadzie "jestem stworzony do wyższych celów". Po co komu pracownik który nie zamierza się starać i nie będzie szanować pracy po uważa że przeznaczone mu jest 'cos lepszego'.
Zgadzam sie z tym, ale powatrzam raz jeszcze ze ja nie mam abicji bycia kimkolwiek a juz na pewno nie milionerem/specjalista itp.Nikt od razu nie jest milionerem/gwiazdą/cokolwiek, bo coś trzeba z siebie dać, żeby coś osiągnąć, a większość dyrektorów i prezesów zaczyna od skanowania dokumentów i otwierania kopert.
A czy teraz jestes zadowolnym czlowiekiem? Czy moze po prostu dostosowalas sie bo wolisz zyc tak jak inni niz np. zetknac sie z problemem bezdomnosci czy wykluczenia spolecznego jesli bys sie niedostosowala? Sorry ze to tak zabrzmialo dumnie ale troche zycia poznalem (wwbrew temu, co o mnie myslisz) i naprawde nie dzialaja na mnie tego typu kazania i grozby .Tak, rynek pracy jest trudny, nieprzyjemny i pierwsze zderzenia z nim bywają bolesne - dla mnie też były, a ja tkwiłam w znerwicowanej rozpaczy, że mnie traktują jak bezmózgie popychadło - I BARDZO DOBRZE że traktowali, bo bez iluś kopniaków i sprowadzenia człowieka do ziemi nie da się wybić, więcej!
Mamy wiec calkowicie odmienne wrazenia. Mi sie wydaje, ze swiatu potrzeba wiecej spokoju i zrozumienia a nie ciaglej pogoni i materializmu ktory jest dziw wszechobecny i promowany w wiekszosci dziedzin zycia. ,,Szkola zycia" mowisz - powiem Ci cos: samodzielnie przemierzylem polowe kuli ziemskiej (doslownie) aby doswiadczyc, czy gdzies tam nie jest lepiej. Nie bylo. Imalem sie tez kilku innych rzeczy. Troche jednak zycie mnie nauczylo. To tak na marginesie .Mam wrażenie, że czwórką i introwertykom w ogóle, tym bardziej potrzeba 'szkoly życia' na pewnym etapie, bo jak obserwuje znajomych i rodzinę - to jedyne, co wyciąga was z leniwego letargu i uniesionego poczucia bycia 'ponad to'.
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
o nie, nie, nie i jeszcze raz nie – w każdym razie u mnieatis pisze:Mam wrażenie, że czwórką i introwertykom w ogóle, tym bardziej potrzeba 'szkoly życia' na pewnym etapie, bo jak obserwuje znajomych i rodzinę - to jedyne, co wyciąga was z leniwego letargu i uniesionego poczucia bycia 'ponad to'.
'szkoła życia’ powoduje, że jeszcze bardziej zamykam się w sobie i mam problemy z wyjściem z domu
natomiast zaczynam ładnie pracować w przyjaznej atmosferze, motywują mnie mili ludzie, bo nie chcę ich zawieść/nadużyć zaufania i tak dalej
PS: samo życie jest już ‘szkołą życia’ więc po co jeszcze utrudniać
Re: problem z radzeniem sobie w rzeczywistosci
Moze dlatego, ze spolecznie ludzie prezentuja bardzo odmienny typ? Nie przyszlo Ci to do glowy bo mnie juz dawno.... . Problem tylko w tym, ze jednostka ma niewiele do powiedzenia co z jednej strony jest dobre bo chroni przed tyrania ale z drugiej.....a co jesli spleczenstwo jest bardziej patologiczne niz jednostka?U Ciebie nie jest problemem bycie 4w5 i INcoś, lecz niski poziom zdrowia skutkujący koncentracją na negatywach