#200
Post
autor: Mavander » niedziela, 5 grudnia 2010, 21:08
O ile nie chciało mi się sprawdzać wszystkich stron (nie wiem czemu, ale sprawy związane z enneagramem zawsze mnie usypiają, chociaż uważam je za ciekawe...) to dostrzegłem jeden powtarzający się motyw.
Wasze marzenia naprawdę są takie... przyziemne? Oczywiście to tylko moje zdanie, ale marzenie o tym, żeby ktoś odwzajemnił miłość, o tym aby mieć odwagę - TO nazywacie marzeniami? I nagle czuję się czwórką w gronie czwórek, indywidualistą pomiędzy indywidualistami!
Moje marzenia nigdy się nie spełnią. Oczywiście CHCIAŁBYM, żeby się spełniły - kto tego nie chce? - ale to się nie wydarzy. Wierzę w to, ale wiem, że tak nie będzie. Czemu?
Zacznijmy może od "Czemu wszyscy rzucają swoje marzenia tak ogólnikowo?".
Cóż, moim marzeniem jest inny świat. Wiem, już niby było, ale dla was innym światem jest chyba świat, gdzie wszystko idzie pięknie i idealnie. Nuda, nuda, nuda. Życie, śmierć, radość, smutek, miłość, nienawiść, mądrość, głupota, wiara, rozpacz, wszystkie uważam za potrzebne. Wszystkie są częściami mnie, wszystkie mnie ukształtowały, wszystkie są dla mnie cennymi lekcjami i przyjaciółmi - no, dobra, miłość nie, bo ten skurczybyk jeszcze się boi podejść, ale chyba rozumiecie?
Inny świat, świat gdzie istnieje MAGIA, gdzie jest i DOBRO i ZŁO. Biel i czerń. Ten świat jest szary. Jego mieszkańcy są szarzy. Ludzie przez to że się urodzili są wrzucani w schematy. Oh, jakie piękne dziecko, zaraz znajdziemy szkółkę, dojdzie do liceum, zda maturę, pójdzie na studia a potem będzie robić piękną i owocną karierę.
Na wszystkich bogów, mrocznych i świetlistych, po cholerę nam kariera?! Czy nasz świat ograniczył się do tego, że ideałem człowieka w nim jest wysoki zarobek? Czy to naprawdę wszystko?
Inny świat, magia, elfy, krasnoludy, bogowie, demony, stal i krew! O tym marzę. Czy można marzyć o czymś innym? Czy można tęsknić za miejscem gdzie powinno się urodzić? Nie uznaję się za człowieka. Nie uznaję się za coś lepszego i gorszego od człowieka - po prostu obok. Widzę ludzi i widzę ich wady, ale tak samo ludzie widzą mnie i widzą moje wady. Nie jesteśmy jednym.
Nie twierdzę, że ten świat jest zepsuty dla każdego. Być może dla niektórych z was jest piękny. Ale dla mnie jest znienawidzony.
Ale, ale, mimo wszystko marzenia sprowadzają się do prostych rzeczy, prawda? W takim razie mówiąc prosto: chcę wolności. Czym jest wolność, pytacie? To zdolność ruszenia w drogę bez celu i poczucia winy, dla samej przyjemności wędrówki. Tego nienawidzę w tym świecie najbardziej. Tego, że nie można tego zrobić. Tego, że ludzie natychmiast odrzuciliby taką osobę.
Może was obraziłem (mam nadzieję, bo to znaczy, że angażujecie się emocjonalnie...), może zafascynowałem (wątpliwe, ale mimo wszystko niepożądane), nie wiem. Być może zwyczajnie uznacie mnie za dziwadło - w to mi graj! Bo czy ktoś może zrozumieć wiatr?
Epickość mą chorobą, mym błogosławieństwem i mym oddechem.
4w5