The Secret?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: The Secret?

#31 Post autor: Zielony smok » czwartek, 6 stycznia 2011, 15:49

Co do raka.....nie byłbym tak do końca pewny...
..
Brytyjscy naukowcy Thomas Morris i Steven Greer wskazali na istnienie
osobowości nowotworowej", inaczej określanej jako osobowość typu C" czy wzór zachowania C" (w skrócie WZC). Osoba z WZC nie jest zdolna do zachowań agresywnych, charakteryzuje się natomiast cierpliwością, kooperatywnoscią, brakiem asertywnosci, ukrywaniem negatywnych emocji (zwłaszcza gniewu) i uległością wobec zewnętrznych autorytetów. Doktor Lawrence Le Shan, amerykański psycholog, pionier psychoterapii holistycznej, mówi o typie osobowości podobnym do WZC. Jej cechy to ukrywanie się za fasadą łagodnej dobroci, niezdolność do gniewu, brak swobody w kontaktach, niska satysfakcja z życia seksualnego, mała aktywność społeczna, zależność od otoczenia, głębokie poczucie winy, poczucie opuszczenia i samotności, powierzchowność i niestałość związków. Le Shan twierdzi, że przyczyną powstania takiej osobowości jest odrzucenie przez rodzica (strata), która powoduje poczucie krzywdy, opuszczenia, samotność, a później lęk i przekonanie, że bliskie relacje z innymi przynoszą ból i rozczarowanie. Z kolei Tina Morris, Gerrit Jansen, Christophe Meune, Brunhilde Blomke jako cechy charakterystyczne osobowości nowotworowej podają wypieranie lęku i gniewu oraz małą ekspresję emocjonalną. George Kissen i Robert Bahnson piszą o specyficznym stylu reagowania emocjonalnego na stres - wyparciu i zaprzeczaniu trudnym negatywnym odczuciom. Natomiast Hans Eysenck - nieżyjący już brytyjski badacz i teoretyk osobowości - WZC wiąże ze współistnieniem neurotyzmu i introwersji. Według niego napięcie, lęk i smutek powodują u tych osób chroniczne napięcie emocjonalne, którego ekspresja jest blokowana. Na WZC składa się też racjonalne i anty-emocjonalne zachowanie, unikanie konfliktów, nadmierne społeczne dostosowanie (tzw. hyperadaptacja społeczna), rezygnacja ze swoich potrzeb na rzecz innych.
Z powyższego artykułu wynika, ze myśli mają wpływ na ciało, choć nie aż tak potężny jakby to wynikało z lektury secretu. Nie wszystkie choroby nowotworowe są spowodowane czynnikami psychicznymi i emocjonalnymi.

A co do Secretu...

Swego czasu, co bogatsze kobiety w starożytnym Rzymie, robiły z pozoru idiotyczną rzecz – kupowały buteleczki z potem gladiatorów. Dopiero w ciągu ostatnich paru lat ten pozorny idiotyzm nabrał sensu. Wykryto feromony, czyli substancje chemiczne wytwarzane przez organizmy żywe. A pot gladiatorów – klasycznych samców alfa zawierał testosteron, który miał oddziaływał na libido Rzymianek.
Jako ,,fabryczki chemiczne” funkcjonowaliśmy ,,od zawsze”, a kompletnie nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Dlaczego Krysię pociąga bardziej Józek niż Franek ? Krysia jakoś swoje doJózkowe uczucia przełoży na rozum, ale nie wie że Józek ma bardziej odmienny od niej genotyp niż Franek, co może zaowocować zdrowszym bejbikiem . I to jest klucz do Krysiowych echów i achów….
To już wiemy a i teraz nauka tylko trochę wgryzła się w temat, więcej niewiadomych niż pewników.
Prawo przyciągania, o którym jest mowa w Sekrecie, bazuje na stwierdzeniu, że myśląc o określonych sprawach, mózg wysyła energie, która oddziaływuje na otoczenie. Wysyłane feromony można już przebadać, ale miejmy świadomość ze dopiero teraz poziom nauki i precyzja przyrządów naukowych jakimi dysponują naukowcy pozwala nam badać to zjawisko. Z falami wysyłanymi przez mózg – będzie o wiele, wiele, gorzej. Można oczywiście powiedzieć, że skoro tego czegoś nie można zmierzyć ani zważyć, to tego po prostu nie ma, ale tak właśnie było z feromonami lat temu parę.
Przykład z feromonami, jest o tyle pouczający, bo ledwo naukowcy rzucili hasło feromony, od razu zareagował rynek i pojawiły się lubczyki z ,,naukowo udowodnionym” oddziaływaniem feromonów w nich zawartych. Wystarczy spryskać się, wyruszyć na imprezę, a płeć odmienna ściągana magią feromonów lgnąć będzie do nas jak magnes, ku sromocie konkurencji. Produktów tego typu pojawiło się sporo ….I co..i nic…gdyby oferowane specyfiki miałyby obiecywana skuteczność, na płaszczyźnie relacji damsko- męskich mięlibyśmy jakąś straszliwą rewolucję, w której ,,użycie broni chemicznej”, byłoby wręcz niezbędnym czynnikiem żeby sobie coś przygruchać. Bo konkurencja nie śpi i też się zbroi.
Podobne zjawisko widzę w przypadku Sekretu. Sekret jest produktem marketingowym, który obiecuje, ze przez sposób myślenia, ściągniemy do życia ,,same dobre rzeczy”. To co, jako efekt uboczny pojawi się tajemnicza otoczka, obroni nas przed nieszczęściami świata tego?
Sam osobiście , mam na podstawie doświadczeń własnych, ze ,,prawo przyciągania” w moim życiu istnieje. Na zasadzie, że każde wydarzenie w moim życiu, łącznie z negatywnymi, jest lekcją, która weryfikuje mnie na określonym etapie rozwoju. I po to jest. Ale daleki jestem od tego, aby własne doświadczenia, przekształcić w jedynie słuszny aksjomat, efektownie polać metafizycznym sosikiem, i sprzedawać jako ,,klucz do szczęścia”.


9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Vadi
Posty: 460
Rejestracja: środa, 16 lipca 2008, 21:20
Lokalizacja: Zambrów

Re: The Secret?

#32 Post autor: Vadi » środa, 12 stycznia 2011, 19:23

Przeczytałam tylko na czym polega ta metoda, więc nie wiem wiele, ale...

Nie wystarczy wierzyć w Boga? Przecież to Bóg jest tą energią, która nas otacza.* Poza tym jest różnica, kiedy rozdzielamy tę energię i nas na składowe, a kiedy myślimy o tym jako o jednym, personifikujemy to coś. Z drugiej strony oni serwują tam podejście rozumowe, naukowe, ale jak można rozumowo, naukowo i uzasadnieniem ze względu na użyteczność tej metody wymusić wiarę? Wg mnie nie tędy droga, bo albo czujemy się częścią świata, jesteśmy szczęśliwi, albo nie. Poza tym uczuć negatywnych też nie da się w pełni wyrugować, oni uczucia negatywne traktują jakby były czymś "fikcyjnym", niepożądanym, a przecież wiadomo, że człowiek składa się zarówno z tej pozytywnej i negatywnej cząstki, i jedyne, co może zrobić, to swoim działaniem ulepszać siebie i świat. Mając nadzieję, że wszystko przebędzie pomyślnie, ale też obawy, które mają prawo być. Człowiek nie jest szczęśliwy zapominając o nieszczęściu, tylko powoli, mozolnie przezwyciężając je. Jest zresztą taka zasada, że rzeczy zdobytych zbyt łatwo tak mocno się nie ceni. Dla mnie ta książka to pic na wodę, ale ja traktuję tak większość poradników, które dają recepty na szczęście.

Wg mnie wiarę umacnia się poprzez jakieś życiowe doświadczenie, które wymagało wysiłku, wtedy słowa nabierają znaczeń, a nie poprzez powtarzanie jakiś słów jak mantr, bo jest to, że tak powiem, mało autentyczne.

*Choć oczywiście nie zawsze danej osobie w sensie materialnym się to opłaca. Więc nie jest to żadna reklama.

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: The Secret?

#33 Post autor: yusti » środa, 12 stycznia 2011, 19:45

Vadi pisze:Przeczytałam tylko na czym polega ta metoda, więc nie wiem wiele, ale...
ta książka to pic na wodę.
Przeczytałaś całą? Ile razy? Jaka książka by cię zadowoliła?
Wg mnie wiarę umacnia się poprzez jakieś życiowe doświadczenie, które wymagało wysiłku, wtedy słowa nabierają znaczeń, a nie poprzez powtarzanie jakiś słów jak mantr, bo jest to, że tak powiem, mało autentyczne.
Ależ tak! Wiara to wysiłek. Wierzysz mimo wszystko. W niewidzialne, niemierzalne, nieudowodnione. Jeśli nabywasz "życiowych wymagających wysiłku doświadczeń", twoja wiara jest silniejsza. Nie jest wtedy bowiem czczym gadaniem, lecz wspierającym pracę dopingiem.

Jest taka książeczka SMS-słowa mają siłę. Uważam, że słowa mają znaczenie jeszcze zanim czegoś z wysiłkiem doświadczymy. Słowa mogą być preludium sukcesu. Oczywiście jeśli ktoś ich używa w odpowiedni sposób. Można mówić dużo, ale to nic nie znaczy. A można powtarzać tylko jedno zdanko, ale silnie w nie wierząc, może zdziałać naprawdę wiele.

Wiara to coś tajemniczego, niezbadanego. Jest opozycją do doświadczeń, wiedzy, poznania. Wiesz- wytężona praca jest jak terapia medycyną naturalną. Ale dlaczego masz się ograniczać tylko do niej? Nie porzucaj jej, ale chyba warto wspomóc leczenie medycyną niekonwencjonalną (wiarą).
Wiara to coś nieautentycznego, nierzeczywistego. Jeśli chcesz-wyrzeknij się jej, ale czy to ci pomoże?
Pragnę zauważyć, że zanim zechcesz przystąpić do jakiegokolwiek wymagającego wysiłku doświadczenia, najpierw też musisz uwierzyć-w sukces.

Mało autentyczne dla kogo? Jeśli tramwaj Marcinowi przyjechał...mimo wszystko. Jeśli egzamin z książki prof. zdało tylko 10% roku, w tym ja najlepiej, choć nawet jej nie wertowałam i w przeciwieństwie do kolegów i koleżanek nie ściągam?
Powtarzanie słów jak mantrę ma znaczenie. Wymierne. Autentyczne. Jeśli tylko niezachwianie w nie wierzysz.

Awatar użytkownika
Vadi
Posty: 460
Rejestracja: środa, 16 lipca 2008, 21:20
Lokalizacja: Zambrów

Re: The Secret?

#34 Post autor: Vadi » środa, 12 stycznia 2011, 20:12

Przede wszystkim mi trudno jest uwierzyć w siebie bez wymiernych efektów. Jednym słowem na starcie, bo jakoś tak jest, że wszyscy mnie doceniali jak coś zrobiłam, a nie na początku w ogóle. Ale w sumie można się zastanowić, czy to że nas ktoś docenia na początku bądź po ma jakieś znaczenie. Można liczyć na to, że jakaś siła wyższa będzie nas prowadzić i wspierać. Tylko ja nie chciałabym się czuć wyręczana, ale raczej żeby wyniki pracy i wiary się sumowały, czy też może pomnażały, katalizowały... :wink: :P

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: The Secret?

#35 Post autor: yusti » środa, 12 stycznia 2011, 20:27

chciałabym żeby wyniki pracy i wiary się sumowały, czy też może pomnażały, katalizowały... :wink: :P
Ależ tak się dzieje!
Nie zastępujesz medycyny konwencjonalnej zielarstwem, ale ją nim wspierasz.

Wiara stoi w opozycji do "wymiernych efektów". Pojawia się przed nimi i może wspomóc ich zaistnienie. Nie gwarantuje ich. Nie zastępuje pracy.
Gdybyśmy mieli pewność wymierności osiąganego efektu, wiara byłaby niepotrzebna. A życie byłoby nudne :wink:
jakoś tak jest, że wszyscy mnie doceniali jak coś zrobiłam, a nie na początku w ogóle
Tak. Dlatego wpadłam w dwójkowy system złudzeń. A do 2 było mi przecież najdalej...
Spoiler:
Nie obchodzi mnie "ktoś" ani "wszyscy".

Wiara dotyczy ciebie, a jeśli interesuje cię tematyka szczęścia, to polecam "Przebudzenie" de Mello i jego myśl, że Twoje szczęście nie może zależeć od okoliczności zewnętrznych, opinii innych. Za łatwo byłoby je wówczas naruszyć, a tego byśmy nie chciały, prawda? :wink:

Awatar użytkownika
Vadi
Posty: 460
Rejestracja: środa, 16 lipca 2008, 21:20
Lokalizacja: Zambrów

Re: The Secret?

#36 Post autor: Vadi » czwartek, 13 stycznia 2011, 11:17

Chyba nadszedł ten wiekopomny moment, że cię zacytuję :D
yusti pisze: Wiara stoi w opozycji do "wymiernych efektów". Pojawia się przed nimi i może wspomóc ich zaistnienie. Nie gwarantuje ich. Nie zastępuje pracy.
Gdybyśmy mieli pewność wymierności osiąganego efektu, wiara byłaby niepotrzebna. A życie byłoby nudne :wink:
I kogoś jeszcze:
Czysta logika jest ruiną ducha (nie pamiętam ile kropeczek :P
Ile doświadczeń przebiegło w sposób nieplanowany, dając nieoczekiwany efekt i prowadząc do nieznanych odkryć...

Np. ten pan, który wynalazł szczepionkę przeciwko błonicy, a którego ponoć nie chcieli przyjąć do pracy nad nią. Dlatego odkrył ją niezależnie i sam... Tzn. jeszcze spytałabym się dla upewnienia, czy to na pewno o niego chodzi, ale chyba tak.

Ponadto drugie pytanie: ile dzieci urodziło się w sposób nieplanowany?

Jednym słowem światem rządzi przypadek i chaos i wiara jest potrzebna, żeby przetrwać. O.

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

Re: The Secret?

#37 Post autor: Matea » czwartek, 13 stycznia 2011, 22:17

Vadi pisze:
Jednym słowem światem rządzi przypadek i chaos i wiara jest potrzebna, żeby przetrwać. O.
brawo za to zdanie.

a to dla "poszukujących"...

http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic.php?f=21&t=6187
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Awatar użytkownika
Vadi
Posty: 460
Rejestracja: środa, 16 lipca 2008, 21:20
Lokalizacja: Zambrów

Re: The Secret?

#38 Post autor: Vadi » sobota, 15 stycznia 2011, 08:56

Tak naprawdę wszystko jest kwestią wiary.

Kiedy mogę powiedzieć, że coś wiem?

Kiedy uwierzę, że tak jest. Że wszystko składa się w taką właśnie całość.

Więc wiara i wiedza są nierozdzielne.

Awatar użytkownika
Paweu
Posty: 297
Rejestracja: czwartek, 20 maja 2010, 00:31
Enneatyp: Perfekcjonista
Kontakt:

Re: The Secret?

#39 Post autor: Paweu » sobota, 9 kwietnia 2011, 01:17

Oglądałem tylko film, książki nie czytałem. Z większością treści filmu się zgodzę, że jakby nie patrząc, pozytywne nastawienie do świata pozwala nam widzieć cel tego co robimy, a co za tym idzie jesteśmy bardziej skupieni, zmotywowani do pracy, a przez to efektywniejsi. I analogicznie, jeśli cały czas mamy nastawienie że nic nam w życiu nie wyjdzie, to automatycznie stajemy się gnuśni, leniwi, robimy się malkontentami, nie robimy nic sensownego i wiadomo, że nic nie osiągniemy. Proste, jasne i logicznie. Ale mimo tego, że przesłanie jest słuszne, sposób w jaki jest ono przekazane niezbyt mi się spodobało.
Wiara_w_Pana pisze:Zauważyłem, że nie ma on mocy na inne numerki
To oczywiście jest już subiektywna ocena, ale filmem będą zachwyceni głównie ludzie, którzy dużą wagę przykładają do roli uczuć i emocji w swoim życiu, u mnie akurat jest ona marginalna. O wiele bardziej patrzę na to, CO jest przekazane a nie JAK, ale wiadomo każdy jest inny i inaczej patrzy na daną rzecz.
Jeszcze tak odbiegając od tematu filmu, zauważyłem że w ciągu ostatnich kilku lat panuje trend na wszelkiej maści "treści motywacyjne", że tak to nazwę. Niby nie ma w tym nic złego, ale po mojemu to jest zbyt głośne, zbyt krzykliwe, zbyt agresywne. Swego czasu byłem na kilku spotkaniach grup działających w tym temacie oraz tym podobnych wynalazków. Owszem, lubię przebywać wśród ludzi pozytywnie nastawionych do życia, którzy mają jakiś cel, chcą coś osiągnąć, a nie tylko narzekają ale tam czułem się przytłoczony tą atmosferą, dusiło mnie to. I jeszcze jakby przyjrzeć się konkretowi, czyli co oni tam mówią, to można w jednym zdaniu ująć cały przekaz: "Jeśli będziesz myślał pozytywnie, to rozwiązanie znajdzie się samo." Mam pytanie, jak? Jak rozwiązanie ma się znaleźć samo, jeśli nie będę starannie zbierał informacji i likwidował niepewność do minimum? Potem oczywiście trzeba przejść do działania. Powoli, metodycznie, dbajac o każdy szczegół i eliminując emocje które nierzadko potrafią całą pracę. Ale to jest nudne, monotonne, trudne, wymagające czasu i nie raz pomimo największej dbałości popełni się błędy, które czasem bardzo bolą a "odkręcanie" tego może bardzo dużo czasu zająć... To całe wizjonerstwo, poleganie na intuicji, skupianie się na marzeniach etc. to bajeczka dla grzecznych dzieci. Ale co poradzić
Zielony smok pisze:Dziwny proces rozgrywa się na naszych oczach jeśli chodzi o cywilizację zachodnia. Kościoły chrześcijańskie jako instytucje więdną, słabnie wiara w Boga lub przynajmniej pewne dogmaty. Pojęcie grzechu zanika lub się relatywizuje. Czyżby tryumf racjonalizmu i nauki? A gdzie tam.....W miejsce instytucjonalnej religii tego pojawia się w ramach tęsknoty człowieka za metafizyka komercja typu ,,Secret" czyli jak jak już kupisz książkę i ów sekret z kart jej poznasz poznasz, ,,zrobisz sobie dobrze przy pomocy ..umysłu mocy" i umiejętnie stosowanej metafizyki " umiejętnie wykorzystując ,,przyciaganie kosmiczne, moc Wszechświata vel Universum czy Bóg wie co jeszcze polane w wonny sosie z fizyki kwantowej".
Jest całe multum tego typu ksiązek oferujących wiedzę wygodna, bezwysiłkową, uproszczoną, okrojona dla komercyjnych potrzeb - produkt ma ładnie się prezentować.
Uważam że jest coś w ,,prawie przyciągania", ale z,, Sekretem" nie ma to wiele wspólnego.
Żyjemy w trudnych czasach, ludzie coraz bardziej mają dosyć i szukają jakiegoś duchowego wsparcia. Ale niestety, brutalna prawda jest taka że trzeba się przystosować do tego co jest i szukać rozwiązań za pomocą logicznego rozumowania, a nie bujania w obłokach.
I tak na koniec, bo nie mogę się powstrzymać. Kiedyś "religią dla mas" był marksizm, teraz jest The Secret i podobne cudeńka :twisted:
Podobno 1w9 LIE

Awatar użytkownika
Alisa
Posty: 43
Rejestracja: wtorek, 5 kwietnia 2011, 15:11
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Polska

Re: The Secret?

#40 Post autor: Alisa » sobota, 9 kwietnia 2011, 21:31

Dostałam książkę na urodziny i teraz po tych wszystkich postach jutro się za nią zabieram xD Leży trzeci miesiąc tak bo albo lektury albo co innego ciekawego się trafia :? A właśnie nie wiedziałam, co sobie poczytać z półki... :wink:
4 w 5

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

Re: The Secret?

#41 Post autor: Zielony smok » sobota, 9 kwietnia 2011, 22:26

,,Ciekawostka a la Secret. James Arur Ray - patrz film poniżej - jeden z bohaterów filmu ,,Secret"
http://www.youtube.com/watch?v=f7TPoagu ... r_embedded


Jesienią 2009 roku na warsztatach Spiritual Warrior, które miały sprawić, że ludzie ‘dopasują swoją wibrację do wibracji bogactwa’ (czy coś w tym stylu) cztery osoby zmarły a osiemnaście hospitalizowano. James Artur Ray robił zjazdy w klimatach indiańskich tradycji. W ramach szkolenia, po półtoradniowym poście na pustyni, około sześćdziesięciu uczestników schodziło się w czymś, co miało pełnić rolę sauny parowej (wewnątrz namiotu są bardzo gorące kamienie polewane wodą). Prawidłowo zrobiona indiańska sauna działa tak, że namiot jest odpowiednio duży i jest z takiego materiału, że przepuszcza powietrze, a także dba się by temperatura nie była zbyt wysoka. Żadnej z tych rzeczy nie dopatrzono. Wcześniej było pranie mózgu – Ray mówił ludziom że nie mogą wychodzić, że będą czuli że umierają, ale to tylko ich stare ja umiera a oni się odradzają. Efektem był udar cieplny i inne uszkodzenia które cztery osoby doprowadziły do śmierci, osiemnaście do hospitalizacji – wiele z nich do dziś ma poważne problemy zdrowotne.
Ray został aresztowany i obecnie toczy się jego proces o spowodowanie śmierci przez zaniedbanie. Przy okazji procesu wyszło na jaw ze ‘pan Nauczę-Cię-Przyciagać-Wielkie-Bogactwo’ mając majątek ok. 5 milionów $, ma długi około 10 milionów $. Bo jedną rzeczą jest to, że zaniedbał bezpieczeństwa ludzi, którzy mu zaufali i że bawił się w Boga (jak ktoś widząc, że ludzie mdleją, próbował otworzyć klapę namiotu, Ray wrzeszczał „jak śmiesz tak robić przed swoim Bogiem”).. dobra, każdemu może odwalić. Ale później zatrudnił jakieś „medium” na telekonferencję z rodzinami ofiar i „medium” powiedziało, że to nie jest tak, że one zmarły. One podczas ceremonii oddzieliły się od ciała i tak im się spodobało, że już nie chciały wrócić.

Krótko mówiąc fajny ,,secretowy" chłopak....
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Paweu
Posty: 297
Rejestracja: czwartek, 20 maja 2010, 00:31
Enneatyp: Perfekcjonista
Kontakt:

Re: The Secret?

#42 Post autor: Paweu » niedziela, 10 kwietnia 2011, 16:57

Czyli podsumowując, sekciarze atakują tylko w troszku zmienionej formie, aby być atrakcyjnymi dla ludzi poszukujących silnego, charyzmatycznego lidera. Zielony, to co napisałeś to skrajny przypadek ale nie zmienia to faktu że te wszystkie miglance od "rozwoju osobistego" tylko szukają jeleni którzy chętnie będą przyjmowali ich nauki i jeszcze chętniej oddawali im kasę. Nikogo nie da się już łapać na sekty religijne, to trzeba było się przestawić na bajeczki o "łatwym biznesie w którym nie ma korporacyjnego wyzysku i w którym poznasz wielu wartościowych ludzi". I czy nie jest to podobne do tego co głosili Marks i Lenin? :twisted:
Podobno 1w9 LIE

Awatar użytkownika
inv
Posty: 1305
Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu

Re: The Secret?

#43 Post autor: inv » niedziela, 10 kwietnia 2011, 17:42

Paweu pisze:I czy nie jest to podobne do tego co głosili Marks i Lenin? :twisted:
połączenia są wszędzie.
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
w każdej chwili możesz zmienić miejsce swojego zasiedzenia.
logiką można udowodnić wszystko, wystarczy tylko dobrze ułożyć kolejność wiadomości i odpowiednio to zabarwić emocjonalnie i można w ten sposób uzyskać "prawdę" (jak to było ważne w japonii za czasów średniowiecznych, szczery był ten, komu wierzono na słowo :twisted: )
sam wybierasz.

co mnie biznes?
paradoksalnie, w życiu liczy się wszystko, poza wartościami liczbowymi.
Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.

Awatar użytkownika
Alisa
Posty: 43
Rejestracja: wtorek, 5 kwietnia 2011, 15:11
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Polska

Re: The Secret?

#44 Post autor: Alisa » niedziela, 10 kwietnia 2011, 19:44

Zaczęłam czytać :P Póki co brzmi to dla mnie jak podręcznik sekty :twisted: A od prób przyciągania myśleniem rozbolała mnie straszliwie głowa XD Ale przeczytam do końca, choćby by wyrobić sobie własne zdanie i odnieść się do tego co czytam na forum w temacie :wink:
4 w 5

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: The Secret?

#45 Post autor: yusti » piątek, 8 lipca 2011, 19:41

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 ... roszy.html

jak to sekret mu problemów narobił
dobro zawsze wraca?;p
czy się zwraca? :twisted:

ODPOWIEDZ