Źli
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Re: Źli
I w ten sposób koło się zamyka. Jesteśmy dobrzy i źli jednocześnie, bo wszystko ma na tym Świecie dwie strony, nic nie jest absolutnie dobre i absolutnie złe. Sęk w tym, że wolę patrzeć na tę jasną stronę rzeczy, wolę szukać dobra i skupić się na nim, niż zajmować się złem. Wolę szukać tego, co dobre, a gdy je znajdę w człowieku, choćby to był mały płomyczek dobroci, wolę nazwać człowieka dobrym niż złym. Jeśli zobaczę w nim choć cień dobroci, będzie dla mnie dobry, bo wiem, że nie nie mam wiedzy absolutnej o nim, wiem, że nie widzę wszystkiego; wierzę, że z perspektywy transcendencji tego dobra jest więcej, że jest w nim tak dużo, by można było nazwać go dobrym w sensie obiektywnym. Wara w to wynika po części z mojego chrześcijańskiego sposobu odbierania Świata, ale nie tylko.
Teraz rozumiesz, dlaczego nie wierzę w złych ludzi? Rozumiesz mój sposób odbierania Świata? Nie musisz tego popierać, pewnie nie popierasz, ale chciałabym, byś zrozumiał. Rozumiesz?
Teraz rozumiesz, dlaczego nie wierzę w złych ludzi? Rozumiesz mój sposób odbierania Świata? Nie musisz tego popierać, pewnie nie popierasz, ale chciałabym, byś zrozumiał. Rozumiesz?
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- Matea
- Posty: 1162
- Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: z wnętrza :>
- Kontakt:
Re: Źli
Ale tu chyba chodzi o to ,że jesteś zły kiedy świadomie zadajesz ból. I wtedy najbardziej krzywdzisz samego siebie. To jest prawdziwe ZŁO.
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
_ 4w5_ (ENFj)
"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."
"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd
- Zielony smok
- VIP
- Posty: 1855
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: następna stacja...
Re: Źli
Zło od kołyski....
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )
Re: Źli
Ja jako dziecko nie utożsamiałam się z postaciami z założenia złymi; trzymałam ich stronę tylko wtedy, kiedy pozytywni bohaterowie wydawali mi się nierozgarnięci i nieciekawi.
Zawsze jednak widziałam siebie w roli ekscentryków i kpiarzy, którzy nie ujawniają swojej prawdziwej twarzy, za to pojawiają się i sieją twórczy zamęt, niekiedy wręcz od niechcenia.
Najbardziej jednak utożsamiałam sie ze zwierzętami. Kochałam w zasadzie wszystkie z nich, uwielbiałam je rysować, czytać o nich, wymyślać własne, ale jednak na pierwszym miejscu stały wszystkie te, które uważałam za "piękne" - czyli nie głupiutkie gryzonie, czy antylopy, a wilki, dzikie koty, ptaki drapieżne. Jednym z nich był kobuz - niewielki sokół, który wyróżniał się pełnym wdzięku i bardzo szybkim lotem. Był w stanie "upolować nawet jerzyka, a pustułce sprzątnać mysz sprzed nosa". Zdecydowanie intrygowały mnie stworzenia skryte i utalentowane.
W wieku 13 lat bardzo polubiłam kruki za ich poczucie humoru, spryt, wszechstronność i umiejętność nawiązywania głębokich relacji na całe życie.
Te skłonności widać było nawet w zabawach, gdzie prawie nigdy nie przyjmowałam tradycyjnej roli, a rolę jakiegoś zwierzęcia, obdarzonego specjalnymi zdolnościami, które stało i obserwowało z boku jak inni bawią się w dom. Czasami na mnie skarżyli.
Jedną z moich kultowych postaci jest niejaki dalmatyńczyk; był geniuszem, wirtuozem, najgrzeczniejszym psem na świecie, prymusem, umiał obsługiwać bardzo trudny komputer, jakiego nikt inny obsłużyć nie potrafił. A poza tym był melancholijny, samotny, skryty i podziwiany. Wszyscy go bardzo kochali i otaczali troską. Niezłe czwórkowe jazdy jak na osiem lat.
Były jednak postaci z gruntu złe... strasznie rajcowała mnie książka "Oto jest Kasia", potępiałam otwarcie Kasię, za jej zły charakter i złe traktowanie siostrzyczki, ale w głębi duszy utożsamiałam sie z nią (mimo, że nie przyznawałam się przed sobą do tego). Strasznie sie bałam, że urodzi mi sie młodsze rodzeństwo i stracę pierwszeństwo w sercach najbliższych, podobnie jak ona.
W zabawach również często prowokowałam sytuacje, gdzie jeden z bohaterów był skrajnie zły i nienawidził swojego młodszego rodzeństwa za odebranie mu uwagi rodziców. Zdecydowanie mój ulubiony wątek.
A jak widzę siebie? Jako kogoś, kto zawsze patrzy w tę dobrą stronę, nawet jeśli... no, nie wiedzie mu sie najlepiej i podupada duchowo. W sumie to zawsze tak było. Niemal zawsze jednak szukam pozytywnych wartości i tego co najlepsze, a zło musiałam po prostu oswoić, przyznać się do niego. Co ciekawe, czuję się lepszym i spokojnieszym człowiekiem, niż wcześniej.
Zawsze jednak widziałam siebie w roli ekscentryków i kpiarzy, którzy nie ujawniają swojej prawdziwej twarzy, za to pojawiają się i sieją twórczy zamęt, niekiedy wręcz od niechcenia.
Najbardziej jednak utożsamiałam sie ze zwierzętami. Kochałam w zasadzie wszystkie z nich, uwielbiałam je rysować, czytać o nich, wymyślać własne, ale jednak na pierwszym miejscu stały wszystkie te, które uważałam za "piękne" - czyli nie głupiutkie gryzonie, czy antylopy, a wilki, dzikie koty, ptaki drapieżne. Jednym z nich był kobuz - niewielki sokół, który wyróżniał się pełnym wdzięku i bardzo szybkim lotem. Był w stanie "upolować nawet jerzyka, a pustułce sprzątnać mysz sprzed nosa". Zdecydowanie intrygowały mnie stworzenia skryte i utalentowane.
W wieku 13 lat bardzo polubiłam kruki za ich poczucie humoru, spryt, wszechstronność i umiejętność nawiązywania głębokich relacji na całe życie.
Te skłonności widać było nawet w zabawach, gdzie prawie nigdy nie przyjmowałam tradycyjnej roli, a rolę jakiegoś zwierzęcia, obdarzonego specjalnymi zdolnościami, które stało i obserwowało z boku jak inni bawią się w dom. Czasami na mnie skarżyli.
Jedną z moich kultowych postaci jest niejaki dalmatyńczyk; był geniuszem, wirtuozem, najgrzeczniejszym psem na świecie, prymusem, umiał obsługiwać bardzo trudny komputer, jakiego nikt inny obsłużyć nie potrafił. A poza tym był melancholijny, samotny, skryty i podziwiany. Wszyscy go bardzo kochali i otaczali troską. Niezłe czwórkowe jazdy jak na osiem lat.
Były jednak postaci z gruntu złe... strasznie rajcowała mnie książka "Oto jest Kasia", potępiałam otwarcie Kasię, za jej zły charakter i złe traktowanie siostrzyczki, ale w głębi duszy utożsamiałam sie z nią (mimo, że nie przyznawałam się przed sobą do tego). Strasznie sie bałam, że urodzi mi sie młodsze rodzeństwo i stracę pierwszeństwo w sercach najbliższych, podobnie jak ona.
W zabawach również często prowokowałam sytuacje, gdzie jeden z bohaterów był skrajnie zły i nienawidził swojego młodszego rodzeństwa za odebranie mu uwagi rodziców. Zdecydowanie mój ulubiony wątek.
A jak widzę siebie? Jako kogoś, kto zawsze patrzy w tę dobrą stronę, nawet jeśli... no, nie wiedzie mu sie najlepiej i podupada duchowo. W sumie to zawsze tak było. Niemal zawsze jednak szukam pozytywnych wartości i tego co najlepsze, a zło musiałam po prostu oswoić, przyznać się do niego. Co ciekawe, czuję się lepszym i spokojnieszym człowiekiem, niż wcześniej.
- atis
- Posty: 2789
- Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: różowy balonik
Re: Źli
Widać to typowe nie tylko dla czwórek, bo też tak miałam.Będąc dzieckiem, od kiedy tylko pamiętam, zawsze utożsamiałem się z antagonistami w kreskówkach. Mierziła mnie kryształowa dobroć bohaterów pozytywnych, to, że "niewinnością" i ślepym szczęściem zawsze zwyciężali z intelektem i bezwzględnością "tych złych" - odrzuconych, wzgardzonych i poniżonych.
xxx xx/xx XXXx
-
- Posty: 15
- Rejestracja: czwartek, 10 lutego 2011, 10:09
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: The Valley of Death
Re: Źli
Tak - widzę siebie jako złą osobę, która zasługuje na to co się jej przytrafia... Demonstruje swoją nienawiść na zewnątrz, a ona do mnie wraca... Ale ja lubię cierpieć... Czuję się wyjątkowa przez swój ból... Myślę, że nie mogłabym żyć bez niego i nawet gdy jestem szczęśliwa na siłę go szukam...
4w5
"Take your hatred out on me
make your victim my head
You never ever believed in me
I am your tourniquet..."
"Take your hatred out on me
make your victim my head
You never ever believed in me
I am your tourniquet..."
- Martin Sherard
- Posty: 17
- Rejestracja: niedziela, 10 kwietnia 2011, 12:38
- Enneatyp: Indywidualista
Re: Źli
Czytając wasze wypowiedzi przypomniał mi się ,, Portret Doriana Graya '' Oscara Wilda . W dalszej części powieści bohater staje się naprawdę zdemoralizowany , jednak otoczenie odbiera go nadal jako wcielenie dobra , gdyż osoba , która jest piękna i czarująca nie może być osoba złą . U nas często pojawiają się podobne sytuacje . W stosunkach towarzyskich jesteśmy zapewne mili , uprzejmi , uroczy , zdarza się , że zauraczamy całe otoczenie , jednak wewnątrz różnie bywa .
Ja od często utożsamiałem się ze złymi bohaterami , na prykład stary film z Bondem ,, Zabójczy widok '' negatywna postać wydała mi się tak ciekawa i inteligentna , iż jej klęskę potraktowałem jako ,, unhappy end '' .
Ja od często utożsamiałem się ze złymi bohaterami , na prykład stary film z Bondem ,, Zabójczy widok '' negatywna postać wydała mi się tak ciekawa i inteligentna , iż jej klęskę potraktowałem jako ,, unhappy end '' .
Dramat wciąż trwa, w każdym momencie moge dopisac do niego następny akt.
- mietekssm
- Posty: 144
- Rejestracja: piątek, 25 lutego 2011, 16:07
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Łódź
Re: Źli
Coś w tym jest...
Szczególnie trafia do mnie to obrazanie z premedytacją, aby wyjśc na gorszego.
Jak sobie popatrzę wstecz, to czasami mi się tak zdarzało. Na szczęście staram się teraz to kontrolować(od jakichś 2-3 tygodni).
A źli, mimo iż kłamstwo się większości z nimi kojarzy, to dla mnie byli jakimś uosobieniem prawdy... Czasami niechcianej, czasami raniącej, ale prawdy.
Szczególnie trafia do mnie to obrazanie z premedytacją, aby wyjśc na gorszego.
Jak sobie popatrzę wstecz, to czasami mi się tak zdarzało. Na szczęście staram się teraz to kontrolować(od jakichś 2-3 tygodni).
A źli, mimo iż kłamstwo się większości z nimi kojarzy, to dla mnie byli jakimś uosobieniem prawdy... Czasami niechcianej, czasami raniącej, ale prawdy.
Re: Źli
Wypowiem się jako 8-ka.
Sam swojego czasu jak byłem sporo młodszy interesowałem się antybohaterami (mój obecny avek to świetny przykład). Patrząc po znanych mi 4 wcale nie jest regułą że lubią one tego typu klimaty i wzorce. Mniej zdrowe, kontrowersyjne w poglądach i zachowaniu i z charakteru mściwe 4 tak. Podobnie jak ja miałem. U 4 może się to wiązać też z niezwykłym scenariuszem w którym fajnie byłoby wziąć udział, bo to życie jest taaakie przyziemne i nudne
A z czego jeszcze to wynika? Moim zdaniem i z doświadczeń życiowych - scenariusz danego filmu jakoś przypomina Ci warunki w których się kiedyś kiedyś znajdowałeś, no i taki antybohater utożsamia też jakoś część (albo i większość) Twoich cech charakteru, przez co staje się jakby odzwierciedleniem Ciebie samego - cynizm, ironia, arogancja, pewność siebie, butność, indywidualizm itp... ale posuwa się o wiele dalej - czyli tam gdzie Ty się nie posuniesz albo ze względu na psychiczne opory (to ze postać fikcyjna ich nie ma może dawać jej magnetyzm i niesamowita charyzmę jak na nią patrzysz bo zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń jest jakby lepsza wersją Ciebie) albo po to żeby nie spieprzyć sobie życia po prostu. A fascynujesz się tym bo sam chętnie byś zrobił niejedną zadymę ale siedzisz biernie albo zawsze przegrywasz.
Natomiast samo to że walczy o coś nie jest aż tak istotne jak sam fakt że walczy i na swój sposób wygrywa - przeciwko wszystkiemu co inne niż on, że ma na to siłę, odwagę, nie jest niczym ograniczony jak przeciętny człowiek i jest poza tym jakoś charakterologicznie podobny. Stanie się nawet namiastką kogoś takiego w życiu codziennym, w środowisku gdzie jesteś aktywnie przeciwko wszystkim (bez tych wszystkich kretyństw - efektów s-f ani zabójstw) to ciężka rzecz.
Miałem podobne fazy i sympatie dopóki sam nie stałem się skurwielem jak potrzebne to było w danym momencie. Sam nie lubię cukierkowych klimatów u pozytywnych postaci, tak samo nie lubię wstawek miłosnych w takich filmach - jak rozwalać to rozwalać, czułości są spoko ale nie powinny być pokazywane, a jeżeli mają być to dopiero jak cała zadyma już się skończy (a to że takich czułostek w filmach bardzo nie lubisz może być kwestią tego ze sam chcesz to mieć ale nikt ci tego nie daje i zawiść w oczy kole )
Ale założenie że bohaterowie pozytywni tacy są jest głupotą, mnie nie bawią ludzie którzy wszystkimi cechami charakteru są mega porządnymi obywatelami a tu nagle potrafią kogoś zatłuc, rozwalić połowę osiedla żeby kogoś złapać itp... to jest żałosne. Moim zdaniem każdy bohater, pozytywny też ma w sobie jakiś pierwiastek skurwiela i duży pokład siły, a zbytnie społeczniactwo uważam nie predysponuje nikogo do takich ról - najwyżej do pilnowania porządku, na poziomie którego działań takiej osoby nikt nawet by nie zauważył a na film by się nie nadawały.
Mi się najbardziej podobają normalni, dość cyniczni, ironiczni ale i dobrzy ludzie, którzy z powodu jakichś tam trudności po jakims czasie odwalili taką akcje jakby nie byli sobą robiąc winnemu coś naprawdę złego - zdają sobie sprawę z tego co zrobili i nie żałują tego bo było to usprawiedliwione. Ale to już nie jest bohater filmu, najwyżej serialu. Bo jest człowiekiem bez nadzwyczajnych możliwości.
Sam swojego czasu jak byłem sporo młodszy interesowałem się antybohaterami (mój obecny avek to świetny przykład). Patrząc po znanych mi 4 wcale nie jest regułą że lubią one tego typu klimaty i wzorce. Mniej zdrowe, kontrowersyjne w poglądach i zachowaniu i z charakteru mściwe 4 tak. Podobnie jak ja miałem. U 4 może się to wiązać też z niezwykłym scenariuszem w którym fajnie byłoby wziąć udział, bo to życie jest taaakie przyziemne i nudne
A z czego jeszcze to wynika? Moim zdaniem i z doświadczeń życiowych - scenariusz danego filmu jakoś przypomina Ci warunki w których się kiedyś kiedyś znajdowałeś, no i taki antybohater utożsamia też jakoś część (albo i większość) Twoich cech charakteru, przez co staje się jakby odzwierciedleniem Ciebie samego - cynizm, ironia, arogancja, pewność siebie, butność, indywidualizm itp... ale posuwa się o wiele dalej - czyli tam gdzie Ty się nie posuniesz albo ze względu na psychiczne opory (to ze postać fikcyjna ich nie ma może dawać jej magnetyzm i niesamowita charyzmę jak na nią patrzysz bo zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń jest jakby lepsza wersją Ciebie) albo po to żeby nie spieprzyć sobie życia po prostu. A fascynujesz się tym bo sam chętnie byś zrobił niejedną zadymę ale siedzisz biernie albo zawsze przegrywasz.
Natomiast samo to że walczy o coś nie jest aż tak istotne jak sam fakt że walczy i na swój sposób wygrywa - przeciwko wszystkiemu co inne niż on, że ma na to siłę, odwagę, nie jest niczym ograniczony jak przeciętny człowiek i jest poza tym jakoś charakterologicznie podobny. Stanie się nawet namiastką kogoś takiego w życiu codziennym, w środowisku gdzie jesteś aktywnie przeciwko wszystkim (bez tych wszystkich kretyństw - efektów s-f ani zabójstw) to ciężka rzecz.
Miałem podobne fazy i sympatie dopóki sam nie stałem się skurwielem jak potrzebne to było w danym momencie. Sam nie lubię cukierkowych klimatów u pozytywnych postaci, tak samo nie lubię wstawek miłosnych w takich filmach - jak rozwalać to rozwalać, czułości są spoko ale nie powinny być pokazywane, a jeżeli mają być to dopiero jak cała zadyma już się skończy (a to że takich czułostek w filmach bardzo nie lubisz może być kwestią tego ze sam chcesz to mieć ale nikt ci tego nie daje i zawiść w oczy kole )
Ale założenie że bohaterowie pozytywni tacy są jest głupotą, mnie nie bawią ludzie którzy wszystkimi cechami charakteru są mega porządnymi obywatelami a tu nagle potrafią kogoś zatłuc, rozwalić połowę osiedla żeby kogoś złapać itp... to jest żałosne. Moim zdaniem każdy bohater, pozytywny też ma w sobie jakiś pierwiastek skurwiela i duży pokład siły, a zbytnie społeczniactwo uważam nie predysponuje nikogo do takich ról - najwyżej do pilnowania porządku, na poziomie którego działań takiej osoby nikt nawet by nie zauważył a na film by się nie nadawały.
Mi się najbardziej podobają normalni, dość cyniczni, ironiczni ale i dobrzy ludzie, którzy z powodu jakichś tam trudności po jakims czasie odwalili taką akcje jakby nie byli sobą robiąc winnemu coś naprawdę złego - zdają sobie sprawę z tego co zrobili i nie żałują tego bo było to usprawiedliwione. Ale to już nie jest bohater filmu, najwyżej serialu. Bo jest człowiekiem bez nadzwyczajnych możliwości.
- mietekssm
- Posty: 144
- Rejestracja: piątek, 25 lutego 2011, 16:07
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Łódź
Re: Źli
Cholera. Tak szczerze mówiąc - czy istnieją w ogóle źli bohaterowie?Tanpopo pisze: To dlaczego mieliby być w takim razie "źli"?
Każdy może ich określić inaczej. Przylepić inną, wyżej wspomnianą, łatkę...
Może źli są lepsi od dobrych?
Re: Źli
Życie nie jest czarno-białe. Każdy jest na swój sposób zły i dobry, każdy w różnych proporcjach i zależnie od sytuacji. Wszystko zależy od posiadanego systemu wartości. Czasem nie zgadza się on z ogólnym przyjętym przez grupę czy społeczeństwo i wtedy to co zrobimy czy powiemy zostanie uznane za złe.
Prawda jest taka że przesadnie dobrzy ludzie są nudni. Stają się takimi idealistami których bardzo nie lubię. Różowe okulary, wszystko jest dobre i piękne niezależnie od sytuacji. Tak samo skrajnie źli ludzie nie są pociągający. Dlatego nie powinno się przesadzać i starać się być na siłę dobrym czy złym... Tak mi się wydaje, że musi być zachowana jakaś równowaga.
Prawda jest taka że przesadnie dobrzy ludzie są nudni. Stają się takimi idealistami których bardzo nie lubię. Różowe okulary, wszystko jest dobre i piękne niezależnie od sytuacji. Tak samo skrajnie źli ludzie nie są pociągający. Dlatego nie powinno się przesadzać i starać się być na siłę dobrym czy złym... Tak mi się wydaje, że musi być zachowana jakaś równowaga.
małe 4w5, walnięta artystka
Re: Źli
Oglądając kreskówki zawsze cierpiałam z pokrzywdzonymi bohaterami, było mi ich szkoda, a do krzywdzących czułam niechęć. Ogólnie jak wiele osób, które tu pisały - jestem bardzo wrażliwa i zranienie kogokolwiek przychodzi mi z trudem. Powiedzenie jakiegoś komentarza prosto w oczy, skrytykowanie, sprawienie komuś przykrości. Jeśli już dochodzi do tego, to mnie potem gnębi, włada mną, jak ja mogłam? Wstydzę się z ludźmi, mimo że ja nic nie zrobiłam, cierpię z ludźmi, mimo że to nie mi dzieje się krzywda. Chyba, że odzywa się moja ZŁA strona. Taki nadwrażliwiec, a potrafi być sadystą emocjonalnym... Tak. Potrafię być ohydna. Potrafię się pastwić nad kimś słabszym, kimś, kto mnie niezmiernie kocha, kto jest mi oddany, nad jedną jedyną kruchą istotą, jakiej poświęciłam ogromną cześć siebie, która oddała mi swoje życie, prowokując sytuacje, w których to ja jestem ofiarą. Wtedy cierpię, pogrążam się w bólu i wymagam błagania, wymagam korzenia się przede mną i błagania o litość, użalania się nade mną, jestem biedna i wymagam uwagi, ja i moje wewnętrzne przeżycia. Jestem panią sytuacji wtedy i dobrze mi z tym. Jak śmiem? Nie wiem. Przecież nienawidzę, gdy ktoś cierpi... Nie rozumiem siebie. Chyba dlatego, że normalnie nie mam z kim analizować moich uczuć, nie mam z kim prowadzić dysput, nie mam. Potrzebuję uwagi. Nie ma uwagi. Nie ma też równowagi, jest ból.
4w3 czy 4w5.
sx/sp
INFP
Zagubiona we własnych myślach usiłuję stłamsić poczucie wyjątkowości, ohydne umiłowanie do cierpienia. Człowieczek, który się łudzi, że karmiony pożywką własnych chwiejnych emocji, hoduje w sobie coś nietuzinkowego.
sx/sp
INFP
Zagubiona we własnych myślach usiłuję stłamsić poczucie wyjątkowości, ohydne umiłowanie do cierpienia. Człowieczek, który się łudzi, że karmiony pożywką własnych chwiejnych emocji, hoduje w sobie coś nietuzinkowego.
- Martin Sherard
- Posty: 17
- Rejestracja: niedziela, 10 kwietnia 2011, 12:38
- Enneatyp: Indywidualista
Re: Źli
Całkiem możliwe , w każdym razie zapewne bardziej cierpią . Każdy grzech , czy zbrodnia stwarza w człowieku swego rodzaju ślad , przez co stopniowo taka osoba najpierw czuje się nienajlepiej , potem może się pojawić myśl , iż jest okrążona z każdej strony , boi się , że wszyscy znają jej grzechy . To jest prawdziwa cena tak zwanych ,,ciężkich grzechów'' .Cholera. Tak szczerze mówiąc - czy istnieją w ogóle źli bohaterowie?
Każdy może ich określić inaczej. Przylepić inną, wyżej wspomnianą, łatkę...
Może źli są lepsi od dobrych?
Czy źli są naprawdę źli ? Myślę , iż nie ma czegoś takiego jak jednoznaczne kategorie dobra i zła przez co trudno to określić , jednak to pewnie zależy od rodzaju zła jakie dana postać popełnia .
Dramat wciąż trwa, w każdym momencie moge dopisac do niego następny akt.