Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
xkairix
Posty: 270
Rejestracja: wtorek, 24 marca 2009, 20:02
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: 3city

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#16 Post autor: xkairix » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 07:20

phalcore pisze:Myślałem do tej pory uczuciem, w końcu jestem 4w5. Teraz już wiem, że to prowadziło do zguby.

Ale nie o mnie.


Uczucie przysłania wszystkie wady drugiej osoby. Teraz pomyślcie sobie, że po 10 latach wygasa uczucie i widzicie nagle wszystkie te wady drugiej osoby, których nie widzieliście bądź nie chcieliście widzieć.

I co?


I jesteście w dupie. :]

To myślenie typowe dla dzieci w wieku 13-14 lat. Żałość tryska z Twych poglądów w każdą możliwą stronę. Dziewczyna Cię zraniła/ rzuciła ? Nie chcesz brać ślubu - ok, ale podeprzyj to jakimiś racjonalnymi argumentami, a nie gadką o intercyzie i rzekomej przemianie kobiet po ślubie, o ich nieróbstwie i uderzającej głupocie. Bo mężczyźni to anioły bez wad...


sxe

phalcore
Posty: 414
Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 22:11

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#17 Post autor: phalcore » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 07:34

Przepraszam, już nie będę miał nigdy poglądów, które by Ci mogły nie odpowiadać. Przepraszam. :oops:


To logiczne, że kobiety będą bronić i przedstawiać małżeństwa w superlatywach bo mają w genach znaleźć samca co im otworzy oczy na świat i dla nich brak ślubu byłby załamaniem życia. :roll:

I komentarze zachowaj dla siebie bo psujesz klimat. :|

Awatar użytkownika
xkairix
Posty: 270
Rejestracja: wtorek, 24 marca 2009, 20:02
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: 3city

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#18 Post autor: xkairix » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 08:57

Co za szowinistyczne podejście do sprawy?! Infantylne do bólu!
Chłopcze, to, co piszesz jest absurdalne i wynika albo z braku doświadczenia, albo z totalnej głupoty. Nie wiem doprawdy, skąd u Ciebie stwierdzenie, że kobiety dążą do małżeństwa po trupach?! Osobiście, nie mam zamiaru brać ślubu, ani cywilnego, ani tym bardziej kościelnego i co więcej - wcale nie uważam, że moje życie z tego powodu straci sens. Mało tego! Myślę, że to dopiero byłaby załamka, gdybym trafiła na samca Twojego pokroju, który rzekomo miałby otworzyć mi oczy na świat. Oznaczałoby to tyle, co początek wieków ciemnych.
sxe

Awatar użytkownika
greenlight
Posty: 280
Rejestracja: wtorek, 1 czerwca 2010, 14:51
Lokalizacja: Łódź

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#19 Post autor: greenlight » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 09:11

To logiczne, że kobiety będą bronić i przedstawiać małżeństwa w superlatywach bo mają w genach znaleźć samca co im otworzy oczy na świat i dla nich brak ślubu byłby załamaniem życia.
Nie jestem kobietą...ale podejrzewałam to. :lol:
Można też w drugą stroną....Samiec u większości gatunków ma w genach zakodowane żeby zapłodnić jak największą ilość samic, więc uwiązanie przy jednej, gdy wokół tyle innych to dopiero byłby dla niego dramat! Dlatego mężczyźni powinni pisać o małżeństwie w sposób negatywny. :roll: Jeśli już kobiety mają coś zakodowane w genach to raczej znalezienie mężczyzny o dobrym materiale genetycznym i zdolnego do zapewnienia bezpieczeństwa jej i potencjalnemu potomstwu, nie koniecznie do otwierania im oczu (Co miałeś w ogóle na myśli przez to otwieranie oczu??)
Jesteśmy tylko zlepkiem komórek. Nie ważne nasze uczucia, emocje to tylko zachwiania równowagi hormonalnej. Jestem piźnięta, bo przysadka mi nawala. Nie ważne, jakie mamy podejście do małżeństwa, związków, bo i tak pójdziemy za swoimi hormonami...człowiek jest najgorszym ze wszystkich zwierząt.... małżeństwo, religia, obrządek to wszystko taka zabawa, sposób na uatrakcyjnienie kilkudziesięciu lat życia kupy mięsa. To dobijające
Nic nie wiem, nic nie rozumiem, nie wiem, o co chodzi na tej dziwnej planecie, naprawiam statek i wracam na moja asteroidę.
To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał

donL
Posty: 13
Rejestracja: poniedziałek, 28 czerwca 2010, 18:23
Enneatyp: Indywidualista

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#20 Post autor: donL » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 12:40

Ech... Jestem facetem i? I jestem za ślubem... Jestem może cholernym romantykiem, staroświeckim i staromodnym, który chce mieć tylko tą jedną jedyną do końca życia i nie wiem jak to będzie w przyszłości, ale w najbliższym czasie zdania nie zmienię...

Co do odbijania kobietą po ślubie, powiem tyle, jakoś częściej trafiam jak facetowi odbija, niż kobiecie. I myślę, że faceci w większości przypadku są niedojrzali i muszą dopiero dorosnąć żeby to zrozumieć, kobiety jakoś szybciej to wszystko pojmują: obowiązki, dzieci, rodzina, dom. Po prostu myślę, że są mądrzejsze :) (i nie to że picuje tylko tak jest)...

Ślub to nie jest kara ani przymus. Ślub to postawienie poprzeczki wyżej, wzięcie odpowiedzialności za drugą osobę, a zarazem dar :) takie jest moje zdanie...

Może się mylę, może jestem tylko naiwnym głupcem, ale tak właśnie myślę i w to wierzę.
"Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie,
W nicość popada - powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#21 Post autor: And » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 13:21

seele pisze:mysle, ze jak ktos znajdzie ta tzw jedyna/jedynego to nie mysli sie juz o takich sprawach jak co bedzie w razie rozwodu, a jesli ona zabierze 50%, a jesli przestanie sie malowac, a jesli.... ble ble ble

po prostu sie kocha, chce sie byc z tym kims. Zarowno facet jak i kobieta chca czuc sie pewni, ze nikt nie odbierze im tej 'drugiej polowki', moze obraczka jest metafora bezpieczenstwa
Taaa, wszystko fajnie. Nikt nie podejmuje w życiu takich wyborów, o których jest świadom, że są złe. Myślę, że jak ktoś znajdzie zwierzaka, który mu się podoba, to nie myśli o tym, że co będzie, jak ten zwierzak dorośnie i nie będzie już taki fajny, że będzie trzeba się nim zajmować i poświęcać mu swój czas i że to wielka odpowiedzialność. A potem tyle bezpańskich zwierząt w schroniskach i na ulcy. :(
Po prostu się kocha, a po jakimś czasie jedna ze stron stwierdza, że jednak nie kocha. I się zaczyna problem, bo wygasa uczucie które powodowało, że ta osoba była godną zaufania osobą dla współmałżonka. Nie zawsze jednak da się rozpoznać przed ślubem, że taka osoba może godną zaufania jednak nie być, tym bardziej, że będąc pod wpływem zakochania może robić wszystko, żeby przed nami dobrze wypaść. A zakochanie przeminie prędzej czy później. Możemy brać odpowiedzialność za to, że my pozostaniemy wierni, ale 100% pewności co do innej osoby nigdy mieć się nie da.
Według mnie trochę naiwne podejście.

Najbardziej skuteczną strategią rozrodczą dla mężczyzny jest zapłodnienie jak największej ilości kobiet. Najbardziej skuteczną strategią rozrodczą dla kobiety jest znalezienie odpowiedzialnego, najlepiej o wysokim statusie społecznym faceta, który stworzy odpowiednie warunki dla niej do wychowywania dzieci spłodzonych na boku z prawdziwymi macho, bo jeśli ojciec biologiczny jest w stanie doprowadzić do stosunków płciowych z dużą liczbą kobiet, to syn też będzie, czym rozprzestrzeni swoje geny skuteczniej, niż wspaniały, odpowiedzialny i wierny mąż jednej żony. I takie schematy ludzkich zachowań rozprzestrzeniły się na przestrzeni wieków, kto tak nie robił, tego geny ginęły w ogólnoludzkościowym wyścigu szczurów.
Więc jak widać małżeństwo nie jest czymś, co pasuje do tego schematu. Nasza kultura sprawiła, że oficjalnie takie coś istnieje i nawet część osób w poczuciu zobowiązania wobec społeczeństwa dobrze się w tym czuje. Ale nie oszukujmy się, że wszyscy. Nie da się przewidzieć momentu, w którym instynkt weźmie górę. Ludzie idący tunelem podczas niedawnej parady w Niemczech też zapewne nie zakładali przed zdarzeniem, że przyczynią się do śmierci wielu jednostek. A gdyby udało się zachować spokój, postępować tak, jak nakazuje kultura, napewno nie doszłoby do takiej tragedi. Ale jeśli chodzi w grę wchodzi życie, ludzie potrafią robić rzeczy, o które nikt by ich nie posądzał. Tak samo bywa z prokreacją.
Wiem, że to smutne, bo sam wolałbym ślub i odpowiedzialność za jedną osobę. Ale chyba jednak oprócz tego że smutne, to także niestety prawdziwe. :| Dlatego, że nie będę stosował tych niby najskuteczniejszych strategii, dlatego moje geny nigdy nie rozprzestrzenią się na dużą skalę. To, że mam o nich świadomość, nie znaczy, że je stosuję. Właśnie dlatego jestem tak wycofany ze świata, bo dostrzegam tego typu zachowania u większości osób, a sam wiem, że taki być nie potrafię, więc się wycofuję. Wycofuję się z wyścigu prokreacyjnego i będę miał mało potomków, albo w ogóle i nie będzie na świecie wystarczająco dużo małych Andów, żeby przytłoczyć pozostałych i coś zmienić. Dlatego jest jak jest i raczej się nie zmieni. Zresztą to, że ja nie przejawiam takich tendencji, nie znaczy, że moje dzieci nie będą, bo taka postawa jest głęboko zakorzeniona. Nie wykorzenią jej całkowicie 2 czy 3 pokolenia wychowywania w odpowiedzialności i poczuciu zobowiązania. Zresztą tak czy siak, prędzej czy później moi potencjalni potomkowie związaliby się z tymi, którzy ową najskuteczniejszą strategię stosują i znowu wszystko się wymiesza i przetrwają te geny, które najskuteczniej się rozmnożą, czyli tendencje powrócą.
Spójrzmy: Są kobiety A i B, mężczyźni C i D. Kobieta A i mężczyzna C żyją w małżeństwie i takie wartości przekazują swoim dzieciom. Kobieta B i mężczyzna D stosują przedstawione wcześniej najskuteczniejsze metody.
1 pokolenie: kobieta A i męzczyzna C są w małżeństwie, są sobie wierni i mają ze sobą czwórkę dzieci. Mężczyzna D dąży do "zaliczenia" jak największej ilości kobiet i płodzi 10 dzieci. Kobieta B nie ma stałego partnera lub nie jest mu wierna i płodzi 6 dzieci z mężczyznami podobnymi do D.
2 pokolenie: Każde z dzieci A i C zakłada małżeństwo, jest wierne i ma po 4 dzieci. Zakładamy, że B ma tyle samo córek, co synów. Każda córka płodzi kolejne 6 dzieci, a syn 10. To samo z D.
3 pokolenie: Schemat się powtarza. Wierni małżeństwu A i C mają po 64 potomków. B ma ich 486, a D 810.
Oczywiście schemat mocno uproszczony, ale daje do myślenia.
Sami widzicie, że tych, co nie przestrzegają wartości małżeńskich wyjdzie po jakimś czasie znacznie więcej. Więc niby przez kogo świat może być zdominowany? A chyba nie ma wątpliwości, że tacy ludzie na świecie istnieją od dawna. Można liczyć, że trafi się na kogo innego, kto wyłamie się z tego schematu, ale skąd pewność, że instynkt nie weźmie w pewnym momencie góry? :?
xkairix pisze: To myślenie typowe dla dzieci w wieku 13-14 lat. Żałość tryska z Twych poglądów w każdą możliwą stronę. Dziewczyna Cię zraniła/ rzuciła ? Nie chcesz brać ślubu - ok, ale podeprzyj to jakimiś racjonalnymi argumentami, a nie gadką o intercyzie i rzekomej przemianie kobiet po ślubie, o ich nieróbstwie i uderzającej głupocie. Bo mężczyźni to anioły bez wad...
A kto pisze, że mężczyźni to anioły bez wad? A gadka o przemianie kobiet po ślubie to co, jak nie argument? To nie wymysł phalcore'a, tylko udowodniony naukowo spadek motywacji, o czym pisałem wcześniej. Żeby nie było, że jestem szowinistą, pisałem także, że taki spadek występuje u obu płci. A phalcore nie zawsze musi wspominać o wadach mężczyzny, bo rozważa sytuację z własnego punktu widzenia. Z mężczyzną się przecież nie zamierza żenić, przynajmniej tak to wygląda z jego postów. :lol:



Mogę mieć inne spojrzenie na sprawę, niż czwórki, bo jednak u piątek większe znaczenie odgrywa strach. Ale strach pomaga przewidzieć potencjalne niebezpieczeństwa. Potencjalne są tu ważnym wyrazem. Nie twierdzę, ze wystąpią one w każdym, czy nawet w większości związków. Ale ja ich zbagatelizować nie potrafię. Jeśli ktoś potrafi i mu się uda, faktycznie ma szansę być szczęśliwszym. Sam wolałbym, żeby to, co ja piszę teraz, było wyolbrzymieniem, a najlepiej kompletną nieprawdą. Doświadczenia faktycznie nie mam, więc mogę się mylić. Ale w tym dzisiejszym, dziwnym świecie nic nie wydaje mi się takie różowe i krystaliczne, jak niektórzy tutaj piszą.

Awatar użytkownika
seele
Posty: 116
Rejestracja: czwartek, 29 lipca 2010, 18:26
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#22 Post autor: seele » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 13:32

Oczywiscie, masz rację
Skad moge wiedziec, co za kilka lat zrobi moj ukochany, moze nagle sie odkocha, moze mnie zdradzi, moze bedzie mnie bil albo popadnie w alkoholizm i tutaj juz nie bedzie miejsca na piekne opowiesci o slubie z pieknej romantycznej milosci.
A moze nawet mi sie odwidzi
Roznie bywa

Ale dla mnie glupota jest nie podejmowac sie czegos (czego w tej chwili chce - tutaj: chce z nim spedzic zycie, nie mysle juz co bedzie za x lat) tylko z tego powodu ze sie boje, bo moze kiedys cos tam cos tam.
Glupie jest tez branie slubu na zasadzie "dobra, on/ona chce, niech bedzie, ale zaloze sie ze to wszystko zniszczy". Samospelniajaca sie przepowiednia.

Ogolnie tutaj chyba trzeba zawrzec ze slub jest po to, by uszczesliwic ludzi, ktorzy go biora. Jesli nie jest im to potrzebne do szczescia, to super, nie widze problemu.
'A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół'

http://www.maxmodels.pl/lavendel.html

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#23 Post autor: And » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 13:49

seele pisze: Ale dla mnie glupota jest nie podejmowac sie czegos (czego w tej chwili chce - tutaj: chce z nim spedzic zycie, nie mysle juz co bedzie za x lat) tylko z tego powodu ze sie boje, bo moze kiedys cos tam cos tam.
Nikogo nie zamierzam przekonywać, żeby ślubu nie brał. Jeśli twierdzi, że będzie tym uszzcęśliwiony(a), to proszę bardzo. Jak już pisałem, wolałbym, żeby wartości małżeństwa były bardziej przestrzegane przez społeczeństwo, więc jeżeli znajdzie kochająca się para, wezmą ślub i będą razem szczęśliwi do końca życia, to fajnie, ale koniec końców i tak wielu ludzi zawsze będzie ciągnięta przez swój instynkt, by zrobić jakieś "wykroczenie" przeciw temu porządkowi, bo tak niestety działa dobór naturalny.

Zwracam tylko uwagę na pewne rzeczy, które niektóre tutaj osoby zdają się ignorować. Może niepotrzebnie, bo życie w nieświadomości to z reguły większe szczęście. No ale piątkowego INTjota zawsze będzie ciągnęło, żeby napisać to, co wie, jeśli inni zdają się ignorować pewne fakty. :wink:

Awatar użytkownika
seele
Posty: 116
Rejestracja: czwartek, 29 lipca 2010, 18:26
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#24 Post autor: seele » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 14:02

Wiesz, ja tez nie chce nikogo przekonywac zeby bral slub ;p
sprawa indywidualna.

I zdaje sobie z pewnych przykrych rzeczy typu dobór naturalny, instynkt itd. Tylko naiwnie wierze, ze a moze mezczyzna na tyle poddal sie ewolucji by jakos to wyciszyc ;P
Moze jeszcze bede ryczec w poduszke przez takie podejscie
A moze Ty bedziesz plakac ze byles glupi nie zeniac sie z Nią ;p chociaz zwazajac na to zes 5 to chyba plakac za mocno nie bedziesz? ;]
'A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół'

http://www.maxmodels.pl/lavendel.html

Awatar użytkownika
inv
Posty: 1305
Rejestracja: piątek, 25 czerwca 2010, 14:10
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: zakorkowana butelka w najbliższym morzu

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#25 Post autor: inv » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 14:11

ślub to powinien być stan umysłu. podpisany papierek niech starczy formalistom i materialistom.

byłbym w stanie znieść kogoś na tyle, żeby być w tym stanie umysłu.

tylko ze względu na moje podejście do tematu najprawdopodobniej zwiążę się z kimś ok 30 roku życia, bo dziewczyny w moim wieku (naokoło mnie) nie prezentują mojego podejścia do sprawy.

"ślub" można wziąć w każdej chwili, byleby oboje mieli świadomość świętości chwili, bo w kościele (jestem subiektywnie pewien), czy w urzędzie miasta, boga/miłości się nie znajdzie.
Stałe, zdrowe 8w7 sx/so
bzy bzy.

Awatar użytkownika
Ceres
Posty: 821
Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: UK

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#26 Post autor: Ceres » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 14:16

inv pisze: (...) bo dziewczyny w moim wieku (naokoło mnie) nie prezentują mojego podejścia do sprawy.
A można wiedzieć, ile masz lat? ;)
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...


4w5, sx/sp, EIE

Awatar użytkownika
Tanpopo
Posty: 283
Rejestracja: sobota, 22 maja 2010, 02:42
Enneatyp: Indywidualista

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#27 Post autor: Tanpopo » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 14:22

inv, Boga sie wszędzie znajdzie. ślub to stan umysłu.

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#28 Post autor: And » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 14:26

seele pisze: Moze jeszcze bede ryczec w poduszke przez takie podejscie
A moze Ty bedziesz plakac ze byles glupi nie zeniac sie z Nią ;p chociaz zwazajac na to zes 5 to chyba plakac za mocno nie bedziesz? ;]
Najpierw musiałbym mieć z kim się ożenić. :twisted: Nie zanosi się na to. Nawet jeśli, to płakać najpewniej nie będę. Raz, że nigdy nie żałuję decyzji podjętych z pełną świadomością, bo o tym, co stało się po fakcie, nie mogłem wiedzieć przed faktem. Dwa, że pewnie błbym sobie w stanie wytłumaczyć, że ta kobieta nie była dla mnie. A najlepsze jest to, że pewnie będę miał rację. :mrgreen:

Kiedyś żałowałem, że w swoim czasie nie otworzyłem się na pewną dziewczynę, która zachowywała się wobec mnie tak, jak bym się jej podobał. Racjonalność wzięła górę i przestałem żałować, wszak nie bez przyczyny nie potrafiła wzbudzić mojego zainteresowania w tamtej chwili.

Awatar użytkownika
Mandala
VIP
VIP
Posty: 502
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 10:25
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożenicie?

#29 Post autor: Mandala » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 14:37

Skąd założenie, że natura każe samcom pozostawiać jak najwięcej potomstwa, a nie jak najsilniejsze?

Spójrzcie na różne ogniwa łańcucha pokarmowego. Im niżej jest zwierzę, tym częściej pada ofiarą drapieżników, jest zabijane i potrzeba jak najwięcej osobników, by gatunek przetrwał. Dlatego stawia się na ilość, mioty są bardziej liczne itd. Za to zwierzęta stojące wyżej w łańcuchu pokarmowym nie potrzebują mieć jak największej konkurencji, ale jak największą siłę i spryt, by upolować zwierzynę, upilnować swojego terytorium itd. Dlatego ważna jest jakość potomstwa. Czyli samiec powinien szukać zdrowej, silnej samicy. Ludzie są na samym szczycie łańcucha pokarmowego. Nikt im nie zagraża, więc nawet jedno dziecko w większości przypadków przeżywa i nie trzeba płodzić ile wlezie, żeby geny przetrwały. Jest przeludnienie. Trudno o pracę. Gatunek będą dobrze wpierać jednostki zdrowe, wykształcone, inteligentne, zaradne. Logiczne więc się wydaje, że mężczyzna zamiast szukać setek kochanek, powinien szukać kobiety stabilnej, dobrze prosperującej, opiekuńczej, a także odznaczającej się dobrymi genami i pozostać przy niej, żeby zapewnić dziecku dobrobyt, wykształcenie, nauczyć jak najwięcej, dzięki czemu młody człowiek będzie atrakcyjny dla płci przeciwnej, wysoko wśród warstw społecznych i przekazane mu geny będą mogły dominować nad innymi.

Zauważcie, że od setek lat prosperuje model rodziny; monogamiczny lub poligyniczny (jeden mężczyzna ma parę żon, jednak o każdą dba tak samo i dalej pozostaje w zamkniętych związkach), z przewagą monogamicznego. Jest to aprobowane społecznie i użyteczne, po prostu się sprawdza, za to obecnie nie opłaca się mieć dzieci na boku (obecnie obowiązek alimentacyjny itp.). Ewolucja sprawia, że zwierzęta dostosowują się do warunków, w których żyją. Więc dlaczego mężczyzna żyjący w monogamicznym społeczeństwie, gdzie system rodziny się sprawdza i pozwala jego genom przetrwać i być "ponad" inne, miałby nie być w stanie się do tego dostosować? I czy rozwinąłby się taki model, gdyby naprawdę był taki nienaturalny?

W jakimś piśmie naukowym czytałam, że naukowcy zauważyli ścisłe powiązanie między jakąś częścią mózgu (nie pamiętam niestety dokładnie), a skłonnością do monogamii/poligamii. Jeśli to by była prawda, oznaczałoby to, że jedni ludzie mają naturalne predyspozycje do pozostawania w stałym związku, a inni odwrotnie. Trochę przykre by to było, ale tak czy siak oznaczałoby, że nie jest prawdą, że mężczyzna nie jest stworzony do pozostawania przy jednej kobiecie, a co najwyżej, że nie jest każdy jest.


Co do samego ślubu, to jest to użyteczna umowa, jeśli się zakłada rodzinę. Chociażby upoważnienia małżonka do opieki nad partnerem, w razie, jakby coś się stało, prawo spadkowe, wspólność majątkowa wbrew pozorom też ma swoje dobre strony, a jak ktoś się obawia rozwodu w przyszłości, to spisuje intercyzę. :roll:
......................................................................... ZŁOTY ŚRODEK!
6 z mocnym wpływem obu skrzydeł - kiedyś nauczę się latać
"Jeśli nie wiesz do jakiego portu zmierzasz, żaden wiatr nie jest ci sprzyjający"

Awatar użytkownika
atis
Posty: 2789
Rejestracja: czwartek, 23 kwietnia 2009, 20:58
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: różowy balonik

Re: Czwórki a podejście do małżeństwa. Czy w ogóle sie ożeni

#30 Post autor: atis » poniedziałek, 2 sierpnia 2010, 15:47

phalcore czyta wyznaje jak widać starą szkołę z tymi samcami rozpłodowymi, tak gdzieś z 50 lat temu wciskano ludziom tego rodzaju kity i to się nawet sprawdzało w społeczeństwie, gdzie kobieta nie miała specjalnego kontatku ze światem zewnętrznym, bo 90% jej czasu zajmowało bycie kurą domową spelniającą zachcianki męża.
xxx xx/xx XXXx
Obrazek

ODPOWIEDZ