Ja to po prostu po sobie widzę.szerfi1991 pisze:Właściwie to skąd taki wniosek??
Może to zły przykład, ale... chociażby na rodzinie w ogóle mi nie zależy, a nie zawinili mi nigdy. Najchętniej zostałabym sama, a przecież powinnam ich w jakiś sposób kochać. Tymczasem są mi zupełnie obojętni.
Moja (pod)świadomość przy każdym przykrym doświadczeniu buduje coraz to grubsze bariery przeciwko głębszym uczuciom. To dlatego zapewne nie potrafię normalnie czuć. Ani zdefiniować uczuć.
Może z perspektywy mojego wieku brzmi to idiotycznie... („kolejna emowata, pokrzywdzona, niedojrzała nastolatka”) Ale boli mnie to już teraz.