Unikanie ludzi
Unikanie ludzi
Witam, chciałem się Was spytać, czy mieliście podobne przypadki. W podstawówce lub gimnazjum często nie chodziłem do szkoły, w podstawówce głównie z lenistwa, ale w gimnazjum po prostu ze... strachu przed ludźmi. Nie bałem się ich fizycznie, nie bałem się, że ktoś mnie może pobić czy coś takiego, ale bałem się kontaktu z nimi (klasy wspaniałej nie miałem niestety). Czy mieliście podobne doświadczenia? Czy kłamaliście wtedy swoim rodzicom, że np. boli was głowa/brzuch/cokolwiek, żeby nie iść do szkoły, a gdy poszliście, czuliście się, jakbyście szli na egzekucję? Czekam na Wasze opinie.
Rilla: Zmieniłam temat "Chodzenie do szkoły" na bardziej pasujący do dyskusji.
Podobny temat:
Od do ludzi
Rilla: Zmieniłam temat "Chodzenie do szkoły" na bardziej pasujący do dyskusji.
Podobny temat:
Od do ludzi
Makoś w szkole nie miałem takich problemów, w szkole byłem duszą towarzystwa i to mnie się bali a nie ja ich. Ale opowiem ci jak to działa, ci co wyglądają na najbardziej pewnych siebie w większości udają i boją się tak samo. Boją się odrzucenia, dlatego graja twardych z tym, że udało im się utworzyć lepsze maski. W gimnazjum każdy jest jeszcze niepewny siebie, swojej pozycji w grupie, i każdy boi się odrzucenia. Ci troche sprytniejsi zbijają się w grupki i wzajemnie podbudowują swoje ego poprzez (między innymi) szydzenie i wyśmiewanie tych słabszych. Ale spróbuj podejść do takiego "twardziela", spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć co o nim myslisz. Założe się, że przez kilkanaście sekund nie odpowie nic, dopiero jak się zorientuje, że w pobliżu stoją kumple to wtedy coś tam wykrztusi.
Wszyscy boją się tak samo, tylko niektórzy umieją to ukrywać lepiej, inni gorzej.
Zatem nie przejmuj się tak co inni o Tobie myśla, oni boją się tak samo jak ty, tylko nie pokazują tego.
Wszyscy boją się tak samo, tylko niektórzy umieją to ukrywać lepiej, inni gorzej.
Zatem nie przejmuj się tak co inni o Tobie myśla, oni boją się tak samo jak ty, tylko nie pokazują tego.
10w10
Re: Chodzenie do szkoły
...
Ostatnio zmieniony czwartek, 9 lipca 2009, 17:46 przez Lifelover, łącznie zmieniany 1 raz.
Jesli CI z tym dobrze to spoko, myslalem ze Cie to męczy, że nie mogłas sie jakos zintegrowac z grupą, ale jak Ci to pasowalo to ja nic do tego nie mam. Moge zapytać czemu uczysz sie teraz indywidualnie ?Lifelover pisze:a moge wiedzieć co takiego wywołuje Twoje współczucie i politowanie? Mi jest dobrze ze sobą, poprostu źle czuje się między ludźmi z którymi się uczyłam. Całe szczęście teraz mam nauczanie indywidualne.Corvinus pisze:Współczuje Lifelover, tak na marginesie - chodzisz do gimnazjum czy liceum ?
10w10
Nie chce sie wtrącać, ale, wnioskuje, że chodzisz do liceum. Przepraszam, że tak wnikam, jesli chcesz żebym sie zwyczajnie odpieprzył, to spoko powiedz tylko słowo. Jednak, nie uważasz, że takie uciekanie przed ludźmi może sie na Tobie zemścić w przyszłości ? Znajdziesz pracę, o której marzyłaś i okaże się, że nie odpowiada Ci towarzystwo a będziesz musiała z nim współpracować. Co wtedy zrobisz ? Przecież nie powiesz szefowi, że chcesz pracowac indywidualnie. Szkoła właśnie uczy korelacji z innymi ludźmi i przygotowuje to dorosłego życia.Lifelover pisze:Trudno, żeby coś takiego pasowało komukolwiek. Było mi z tym ciężko i właśnie dlatego uczę się teraz indywidualnie.Corvinus pisze:Jesli CI z tym dobrze to spoko, myslalem ze Cie to męczy, że nie mogłas sie jakos zintegrowac z grupą, ale jak Ci to pasowalo to ja nic do tego nie mam. Moge zapytać czemu uczysz sie teraz indywidualnie ?Lifelover pisze: a moge wiedzieć co takiego wywołuje Twoje współczucie i politowanie? Mi jest dobrze ze sobą, poprostu źle czuje się między ludźmi z którymi się uczyłam. Całe szczęście teraz mam nauczanie indywidualne.
Nie musisz odpowiadać, jesli nie chcesz.
10w10
Wiesz każdy ma znajomych, ja tez miałem kiedys mnóstwo, myslałem, że jestem "panem świata". Znajomi tym różnią sie od "innych" ludzi, że życzą Ci z reguły dobrze, nie chcą Cię skrzywdzić ani w żaden sposób upokorzyć, zgnoić. Gdy idziesz do pierwszej pracy wszystko się zmienia, ludzie stają się dla Ciebie rywalami, gdy robią Ci jakies świństwo, zaczynasz się zastanawiac co takiego zrobiłaś źle, czym im zawiniłaś. Musisz z nimi walczyć, wystawiają na próbe Twój charakter. Szkoła właśnie tego uczy, jest takim sprawdzianem przed dorosłym życiem i uciekanie przed tym nie jest najlepszym wyborem, bo dorośli ludzie są inteligentniejsi, sprytniejsi, przebieglejsi i potrafia bardziej zranić niż przeciętny nastolatek.Lifelover pisze:[
Nie uciekam od ludzi. Mam znajomych. Wprawdzie trudno mi nazwać ich moimi przyjaciółmi, ale to wynika raczej z mojej wewnętrznej bariery.
Tak na marginesie powiem, że bardziej przypominasz mi szóstkę od czwórki, ale to tylko moje zdanie
10w10
- disoriented
- Posty: 53
- Rejestracja: piątek, 10 lipca 2009, 13:37
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: lubuskie
Hm coś w tym jest. Nie lubię chodzić do szkoły, bo nie lubię kontaktów z ludźmi. Jestem samotnikiem, czesto w szkole kierowałam sie strachem, jednak nigdy nie kłamałam przed rodzicami, bo to nie w moim stylu. Raczej nie opuszczałam lekcji, jendakże gdy nadchodzil weekend to już w sobotę wieczorem myslałam o szkole, bałam się nie wiadomo czego. Tzn wtedy nie wiedziałam czego, teraz to sobie już uświadamiam.
5 w 4
Whatever.
W podstawówce chodziłem do szkoły jak każde normalne dziecko, czyli spidalałem kiedy tylko sie dało pod pretekstem choroby ;P
W gimnazjum generalnie chodziłem, jak mogłem, bo to w gim jednego roku 3 razy rękę złamałem xD w tym raz prawą i wtedy nie chodziłem do szkoły przez jakiś czas...i choć byłem nielubiany, odpychany, szykanowany itp nie zaważało to na jakimś lęku przed chodzeniem do tego ustrojstwa czy przed ludźmi, niechęć do nich tak, ale nie lęk, zło konieczne i upór do życia swoim życiem jakoś sie w to wplotły ;P
Liceum to z grubsza inna materia ;P taki boom rozwojowy więc zawsze chętnie tam lazłem, ale i wagarowałem dużo.
Bycie czwórką wpłynęło na moją frekwencję o tyle iż chodziłem do budy jak kciałem ;P
W podstawówce chodziłem do szkoły jak każde normalne dziecko, czyli spidalałem kiedy tylko sie dało pod pretekstem choroby ;P
W gimnazjum generalnie chodziłem, jak mogłem, bo to w gim jednego roku 3 razy rękę złamałem xD w tym raz prawą i wtedy nie chodziłem do szkoły przez jakiś czas...i choć byłem nielubiany, odpychany, szykanowany itp nie zaważało to na jakimś lęku przed chodzeniem do tego ustrojstwa czy przed ludźmi, niechęć do nich tak, ale nie lęk, zło konieczne i upór do życia swoim życiem jakoś sie w to wplotły ;P
Liceum to z grubsza inna materia ;P taki boom rozwojowy więc zawsze chętnie tam lazłem, ale i wagarowałem dużo.
Bycie czwórką wpłynęło na moją frekwencję o tyle iż chodziłem do budy jak kciałem ;P
nie zawsze chodziłam do skzoły, ale to nie było przez to, że bałam się ludzi
na początku 1 klasy gimn może mnie przerażali ci najstarsi, zdarzyło się, że spotkałam się z niechęcią z ich strony, ale jakoś się tym nie przejmowałam na tyle, żeby nie przychodzić so szkoły
na początku 1 klasy gimn może mnie przerażali ci najstarsi, zdarzyło się, że spotkałam się z niechęcią z ich strony, ale jakoś się tym nie przejmowałam na tyle, żeby nie przychodzić so szkoły
4w5
"Nie, nie, nie prawda, że nie mamy nic prawdziwego
Jest, jest jak było przed wiekami piekło i niebo"
"Nie, nie, nie prawda, że nie mamy nic prawdziwego
Jest, jest jak było przed wiekami piekło i niebo"
-
- Posty: 17
- Rejestracja: sobota, 11 lipca 2009, 22:00
- Lokalizacja: Ciechanów
Ja zazwyczaj chodziłam do szkoły, ale w poprzednim roku szkolnym uciekałam od tego jak tylko mogłam, wykręcałam się udawanym bólem brzucha, itp. Bałam się iść do szkoły ze względu np. na to co zrobię jeśli źle mi pójdzie na kartkówce, albo na kłótnię z bliskim znajomym/znajomą i niechęć rozmowy z Nim/Nią. I to wszystko przerodziło się w tak jakby lęk przed szkołą, bo kojarzyła mi się z nieprzyjemnymi uczuciami.
Look what You did. Is this how You wanted it to be?...
4w5
4w5