Co innego czuję, co innego mówię
Tak. Prawda wychodzi na jaw. U mnie - jeżeli chodziło na przykład o oceny w szkole - to panowało przekonanie, że "po co mówić mamie, i tak zrobi awanturę, i tak będzie sie ciskać, więc po co ma to robić kilka razy? o wszystkim dowie się na zebraniu."
jeszcze niedawno 4w5, teraz dość duży przechył w stronę 4w3, ale jestem ogólnie między a między.
W połowie drogi mojego żywota posród ciemnego znalazłem się lasu. Las ten, co gorsza, był z i e l o n y.
W połowie drogi mojego żywota posród ciemnego znalazłem się lasu. Las ten, co gorsza, był z i e l o n y.
-
- Posty: 13
- Rejestracja: czwartek, 18 czerwca 2009, 15:47
- Kontakt:
Re: Co innego czuję, co innego mówię
Rozetka:
"Czwórki są zamknięte w sobie, czwórki nie ukazują emocji... Tak, wiem. Mam jednak jedno pytanie - jeśli czwórka mówi, że nic dla niej nie znaczysz, że ci nie ufa, jeśli czwórka tak jakby 'odrzuca' twoje wsparcie, choć chwilę później tak naprawdę je przyjmuje, to co to znaczy? Jeśli mówi, że nie jesteś dla niej przyjacielem, a kiedy ma problem, ta czwórka, choć z początku wzbrania się przed tym (właśnie pod tym 'nie ufam ci'), to i tak w ostateczności [i]zawsze[/i] wypłakuje ci się na ramieniu?
(...)"
jest jakas urazona albo nie chce sie przyznac, ze sie pomylila, uwaza ze nie ma sensu nic wyjasniac, ale wie zes dobry czlowieka typ, generalnie niezdecydowana by przekreslic albo podkreslic wage danej osoby... wiec popada w skrajnosci, bo odrzucanie kogos tez boli... to z mojego doswiadczenia, ale tu tylko twoja cierpliwosc i jej samoswiadomosc pomoze i czasami kopa w dupe dac, by sie okreslila
"Czwórki są zamknięte w sobie, czwórki nie ukazują emocji... Tak, wiem. Mam jednak jedno pytanie - jeśli czwórka mówi, że nic dla niej nie znaczysz, że ci nie ufa, jeśli czwórka tak jakby 'odrzuca' twoje wsparcie, choć chwilę później tak naprawdę je przyjmuje, to co to znaczy? Jeśli mówi, że nie jesteś dla niej przyjacielem, a kiedy ma problem, ta czwórka, choć z początku wzbrania się przed tym (właśnie pod tym 'nie ufam ci'), to i tak w ostateczności [i]zawsze[/i] wypłakuje ci się na ramieniu?
(...)"
jest jakas urazona albo nie chce sie przyznac, ze sie pomylila, uwaza ze nie ma sensu nic wyjasniac, ale wie zes dobry czlowieka typ, generalnie niezdecydowana by przekreslic albo podkreslic wage danej osoby... wiec popada w skrajnosci, bo odrzucanie kogos tez boli... to z mojego doswiadczenia, ale tu tylko twoja cierpliwosc i jej samoswiadomosc pomoze i czasami kopa w dupe dac, by sie okreslila
najwiekszym grzechem wobec zycia jest umiarac z nudow.
4w4
4w4
- Adormidera
- Posty: 104
- Rejestracja: czwartek, 4 czerwca 2009, 12:29
- Lokalizacja: Gdańsk
U mnie jest tak, że czasem wolę zrobić wszystko byle by tylko się nie rozpłakać... Jakoś tak czuję, że przez to dałabym do zrozumienia osobie, z którą się np. kłócę czy sprzeczam, że udało jej się mnie dotknąć, trafił na mój czuły punkt, "i-tu-cię-mam!" itd. Dlatego wolę wtedy mówić co mi ślina na język naniesie byle by tylko siebie odprowadzić od tych smutnych myśli. W tych chwilach najczęściej pogarszam swoje relacje z ludźmi- mimo że przecież nie mam tego na celu. Jednakże w tej chwili słabości (którą staram się ukryć) myślę tylko o tym by się nie rozryczeć... Bo jak już płaczę to nie jestem w stanie powiedzieć nawet powodu czy jak mi pomóc.
Paranoja.
Paranoja.
4w5 i jeszcze mocniej.
- Włóczęga?... Ty Sandra jesteś MENEL! xD
- Włóczęga?... Ty Sandra jesteś MENEL! xD
Nie umiem się otwierać, zostałam upośledzona w tym zakresie. Kiedy tylko próbuję okazać swoje uczucia, natychmiast daje się we znaki moje kalectwo. Grzęźnie mi głos w gardle, kiedy podejmuje się próby pokazania, co siedzi mi w sercu. Mieszam się, gubię, a zanim zdążę uchwycić myśl, uczucia się natychmiast rozpraszają, jak stado spłoszonych motyli i nie jestem w stanie ich przywrócić. Pragnę przestać się wstydzić, co mam do przekazania, ale to wydaje się tak niesamowicie trudną sztuką. Pozostaję na co dzień cichą i wycofaną osobą, czekającą na nadejście szczęścia, które wszystko odmieni. Na zewnątrz stwarzam tylko pozory. Zdołam tylko się komunikować poprzez udawanie wesołego nastawienia. Tylko to pozwala mi przetrwać. Zaciskam zęby i prę do przodu, chociaż mam wielką ochotę czasem się schować przed całym, zasranym światem i pozwolić mu się toczyć bez mojego znikomego udziału. Nikt mnie tak naprawdę nie zna. Nikt nic o mnie nie wie, chociaż wielu niesłusznie uważa, że może powiedzieć o mnie wiele.
Już się wstydzę, że to napisałam, ale musiałam to z siebie wreszcie wyrzucić.
Już się wstydzę, że to napisałam, ale musiałam to z siebie wreszcie wyrzucić.
6w7 sp/sx, EIE
co do poczatku tematu i problemu to ja tak mam ze wole w mowic sobie cierpienie ktorego nie ma by go nie bylo zreszta czworki sa nie ufne i taka zostana a najbardziej widza szare i czarne a biale zadko a jak juz to nagle robi sie dla niej czarne i jest gorzej niz szare
pokazywalem po sobie w szkole ze nikogo nie chce nie potrzebuje problemu a zarem pokazywalem moj bol i cierpienie ale i tak pozniej temu zaprzeczalem i sam sie zastanawiam czemu?
potem chyba wszystkich tym znudzilem i naprawde dali m ispokoj az to mnie uderzylo choc co innego mi pomoglo
pokazywalem po sobie w szkole ze nikogo nie chce nie potrzebuje problemu a zarem pokazywalem moj bol i cierpienie ale i tak pozniej temu zaprzeczalem i sam sie zastanawiam czemu?
potem chyba wszystkich tym znudzilem i naprawde dali m ispokoj az to mnie uderzylo choc co innego mi pomoglo
4w5