1 krok do przodu, 2 w tył

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Kwiecia
Posty: 213
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej

1 krok do przodu, 2 w tył

#1 Post autor: Kwiecia » niedziela, 15 lutego 2009, 09:13

Za każdym razem, za którym próbuję coś w swoim życiu zmienić na lepsze, idzie mi świetnie - przez kilka godzin, dzień, dwa. A później jak gdyby coś we mnie się buntowało, budzi się we mnie agresja, nad którą nie potrafię zapanować... i kończę jeszcze gorzej, niż zaczęłam.

Zarzućcie radą, zanim zniszczę swoje życie, próbując je naprawić...


4w5 :)

Awatar użytkownika
\4w5/
Posty: 32
Rejestracja: środa, 11 lutego 2009, 20:07

#2 Post autor: \4w5/ » niedziela, 15 lutego 2009, 10:20

hmm mysle ze musisz przemyslec wszystko co do najmniejszego szczegolu ;]

Awatar użytkownika
Kwiecia
Posty: 213
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej

#3 Post autor: Kwiecia » niedziela, 15 lutego 2009, 11:09

Przemyśleć, zaplanować - to jedna sprawa. Trzeba jeszcze żyć swoim szczegółowym planem dłużej niż dzień, jakoś uspokoić podświadomość która krzyczy swoje odwieczne przekonania, wywołuje agresję i cały szereg nieprzyjemnych psychicznych i fizycznych objawów. Temu nie daję rady.
4w5 :)

Leniwcz
Posty: 5
Rejestracja: wtorek, 20 stycznia 2009, 18:57

#4 Post autor: Leniwcz » niedziela, 15 lutego 2009, 11:37

Heh mam podobnie ;/ ile razy czuje, że nareszcie zaczyna mi coś wychodzić, przychodzi taka chwila, że robie coś wbrew temu co planowałem, coś co niszczy odrazu wszsytko co udało mi się zdobyć... nieodwracalnie niestety ;(
Obrazek

Tragiczne 4w5

Awatar użytkownika
El Kalafiorro
Posty: 308
Rejestracja: czwartek, 18 grudnia 2008, 23:11
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: ze Szczecina

#5 Post autor: El Kalafiorro » niedziela, 15 lutego 2009, 12:21

A może najlepszym sposobem jest nie starać się specjalnie? Nie w sensie, że olać zupełnie, ale po prostu nie zakładać totalnej perfekcji od razu. Zmiany wymagają czasu. Nie ma sensu planować zmian w sobie samym w detalach. Warto zacząć od czegoś drobnego. Krok po kroku, a nie wszystko na raz :) Zmienić się można, ale do tego albo trzeba zmienić zupełnie otoczenie w jakim się przebywa na takie, które nas nie zna (wtedy łatwiej jest stać się kimś, kim chcielibyśmy być), albo założyć, że to nie przyjdzie z łatwością i będzie potrzeba dużo czaso a po drodze wiele razy popełni się błąd :)
Dominującym podmiotem jest dominujący podmiot nieregulowany...

4w5 a ostatnio 1w2 ;]

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

#6 Post autor: Snufkin » niedziela, 15 lutego 2009, 12:51

.
Ostatnio zmieniony sobota, 27 marca 2010, 19:16 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Fenol
Posty: 501
Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 00:23
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: bananolandia

#7 Post autor: Fenol » niedziela, 15 lutego 2009, 13:03

tak to często jest. Chcemy się zmienić najczęściej pod wpływem jakiś wydarzeń (nie ważne czy to krótko-, czy długoterminowych). Coś nam w naszym ogólnym życiu, czy spojrzeniu na siebie przestaje pasować. Ale jest jeden problem - to co już jest, jest dla nas znane, a chcąc zrobić duży krok naprzód, stawiamy stopę w czymś zgoła odmiennym, co może wydać się przerażające (nie dla nas, a dla naszej podświadomości) Więc nawet gdy zmiany idą pomyślnie, możemy się zacząć w sobie buntować. Zadajemy sobie pytanie "czy podołamy?", "czy zawsze będzie lepiej?", "czy to stare nie wróci?" i w ten sposób przywołujemy wszystkie stare odczucia. Zaczyna narastać frustracja, zmęczenie nową sytuacją i chęć powrotu do stabilnej (choć niekorzystnej) przeszłości.

Dlatego metoda małych kroków jest - jak zauważyli poprzednicy - najbardziej efektywna. Chyba, że ktoś ma tyle samozaparcia w sobie, że jest sobie w stanie poradzić z niepewnością i wytrwać w postanowieniach ;) ale to jest ciezkie, niewątpliwie.
Warto poczuć się swobodnie w tym co się postanowiło, nie narzucać sobie nadmiernego rygoru :) mało kto lubi rozkazu - nawet wydawane przez samego siebie ;) warto pamietać, że to my chcemy się zmienić, dla naszej korzyści, a nie, ze musimy się zmienić. :)
6w5

Członek - choć pewnie zostanę wkrótce wykopany na zbity pysk - UPS - Unia Piątkowo - Siódemkowa

Awatar użytkownika
\4w5/
Posty: 32
Rejestracja: środa, 11 lutego 2009, 20:07

#8 Post autor: \4w5/ » niedziela, 15 lutego 2009, 13:31

Hmm, ja mam taki problem , ze gdy juz ekstaza szczescia do mnie dociera w 100% nagle wszystko !@#$.

Awatar użytkownika
pumpkin
Posty: 282
Rejestracja: środa, 8 listopada 2006, 13:37

#9 Post autor: pumpkin » niedziela, 15 lutego 2009, 13:48

ale chyba nawet przy małych krokach chociaż minimalna wiara w siebie powinna być...
mi jej niestety brakuje i jakoś trudno mi się przemóc...
nigdy mi nie wychodzi. zawsze (właśnie tak jak pisano wyżej) mam negatrywne myśli w pewnym momencie.
ehh
4w5
"Nie, nie, nie prawda, że nie mamy nic prawdziwego
Jest, jest jak było przed wiekami piekło i niebo"

Awatar użytkownika
Czarny_Charakter
Posty: 61
Rejestracja: poniedziałek, 25 sierpnia 2008, 22:57
Lokalizacja: Outta time

#10 Post autor: Czarny_Charakter » niedziela, 15 lutego 2009, 14:26

Kwiecia pisze:Przemyśleć, zaplanować - to jedna sprawa. Trzeba jeszcze żyć swoim szczegółowym planem dłużej niż dzień, jakoś uspokoić podświadomość która krzyczy swoje odwieczne przekonania, wywołuje agresję i cały szereg nieprzyjemnych psychicznych i fizycznych objawów. Temu nie daję rady.
W takim razie świadome pragnienia są sprzeczne z podświadomymi ideałami?

U mnie jest podobnie. Ilekroć ustanawiam sobie jakieś złote rady na życie, wzorce zachowań w trudnych chwilach, postanowienia co robić lepiej, ilekroć mam plany - często są to niekonsekwentne plany.

Niektórych ważnych rzeczy umiem się trzymać, tak. Ale kiedy już się ich trzymam, przychodzi jakiś kryzys. I wszystko szlag trafia, i znów jestem zła, niszczę, zostaję raniona, i znów mam tysiące myśli jak to wszystko zostawić...
Ogólnie rzecz biorąc ta dewiza tyczy się głównie mojego szczęścia. Przepiękny, optymistyczny i pełen nadziei krok do przodu a potem dwa wielkie, tragiczne i niszczące wszystko kroki do tyłu. Skrajności. Nie umiem sobie radzić w tych chwilach, coraz rzadziej dostaję pomoc i tak jest teraz. Nie umiem zatrzymać w sobie negatywnych emocji,a gdy się uda to i tak nie przynosi ulgi.
If you won't save me, please don't waste my time.


/ INFj/p, 4w5 /

Awatar użytkownika
vhax
Posty: 488
Rejestracja: czwartek, 15 stycznia 2009, 00:38
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Szczecin

#11 Post autor: vhax » niedziela, 15 lutego 2009, 16:07

a tak mi przyszło do głowy, ze może ktoś by Wam pomógł w tych małych kroczkach, niewielkich zmianach. Oczywiście nie że w sensie ze na siłę przypominał o tym, ze mieliście przecież się zmienić, tylko wspierał Was jak przyjdzie ten czas kiedy zrobi się niemiło i nieprzyjemnie. Może właśnie to minimalne dopuszczenie do siebie kogoś kto chce Was zrozumieć będzie w jakimś stopniu pomocą.
7w8

Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że Ci się to przytrafiło (Gabriel García Márquez)

Awatar użytkownika
pumpkin
Posty: 282
Rejestracja: środa, 8 listopada 2006, 13:37

#12 Post autor: pumpkin » niedziela, 15 lutego 2009, 17:07

aaaaaaaaaaaaaaaaaaale jeżeli nie ma kogoś takiego, kto chciałby cię zrozumieć???? ; ]
: p

ojj to bardzo ładnie brzmi, ale praktyka (jak zawsze) jest dupna : |
4w5
"Nie, nie, nie prawda, że nie mamy nic prawdziwego
Jest, jest jak było przed wiekami piekło i niebo"

Awatar użytkownika
vhax
Posty: 488
Rejestracja: czwartek, 15 stycznia 2009, 00:38
Enneatyp: Entuzjasta
Lokalizacja: Szczecin

#13 Post autor: vhax » niedziela, 15 lutego 2009, 17:17

wiesz ja wierzę, ze zawsze jest taki ktoś... tylko spotyka się go na różnym etapie życia :D

ale tak teoretycznie rzecz biorąc jako 4 chyba byś się przychyliła do takiej opcji jak widzę:D
7w8

Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że Ci się to przytrafiło (Gabriel García Márquez)

Awatar użytkownika
El Kalafiorro
Posty: 308
Rejestracja: czwartek, 18 grudnia 2008, 23:11
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: ze Szczecina

#14 Post autor: El Kalafiorro » niedziela, 15 lutego 2009, 17:34

nie zawsze jest ktoś kto nas rozumie. tylko od nas samych zależy jak bardzo damy się zrozumieć. możemy zamknąć się wpół słowa i już nic dalej nie objaśniać, bo wtedy uznamy, że to nie ma sensu. inna opcja jest taka, że przełkniemy strach, pokonamy granice ustanowione przez nasze umysły i pozwolimy drugiej stronie się poznać. tylko to wymaga od nas wiary w dobro ludzi i w to, że nie każdy czyha by nas skrzywdzić.
Dominującym podmiotem jest dominujący podmiot nieregulowany...

4w5 a ostatnio 1w2 ;]

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#15 Post autor: Absynt » niedziela, 15 lutego 2009, 18:57

Kwiecia pisze:Przemyśleć, zaplanować - to jedna sprawa. Trzeba jeszcze żyć swoim szczegółowym planem dłużej niż dzień, jakoś uspokoić podświadomość która krzyczy swoje odwieczne przekonania, wywołuje agresję i cały szereg nieprzyjemnych psychicznych i fizycznych objawów. Temu nie daję rady.
To co mowisz to wewnetrzny konflikt.

Robisz cos wbrew sobie.

Rob to, co naprawde chcesz robic.

Ale najpierw sie dowiedz czego tak naprawde chcesz.
Sprawdz Core Transformation w Hyde Parku.
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

ODPOWIEDZ