Przy mnie możesz.
Lubię słuchać ludzi niezależnie od tego, co mówią, jeśli tylko zbytnio się nie powtarzają, a ludzie to wykorzystują, tworząc często długie, fascynujące monologi przerywane moimi komentarzami w stylu: "aha", "ojej", "poważnie?", nie możliwe", "a jednak?", "dziwne", itd. Jeśli mówi mi ktoś coś i wiem, że to, co mówi, jest prawdopodobne, to uznaję to za prawdę, ale nie będzie to dla mnie wielkim zaskoczeniem, jeśli okaże się, że prawdą nie było i nie będzie mi z tego powodu przykro. A to co usłyszę, będę mówić innym pod etykietką "prawdopodobnie", "podobno", słyszałam, że". Gdy ktoś skwituje to, mianując bzdurą- dobrze, może to i nie prawda. Czy to ważne? Ważne, że ciekawe. O to mi chodziło w tej hiperboli z kosmitami.
Oczywiście, że jeśli wyczuję, że dana osoba w danym momencie żartuje czy kłamie, to jej nie uwierzę i uznam jej fałsz za oczywisty. Nie jestem taką ofermą, by przyjmować wszystko jak leci bez odsiewki. Jest to jednak wyjątek od reguły.
Dlaczego uważasz Perwiku, że nie możesz mówić bez opamiętania? Z mojego doświadczenia wynika, że znaczna część ludzkości ma "w dużym poważaniu" to, co mówi, słowa nie mają dla nich żadnego większego znaczenia, tylko wstydzą się do tego przyznać. To właśnie przez nich jestem kompletnie zdezorientowana w poczuciu prawdy i fałszu. Wszyscy na około paplają bez opamiętania. Te moje koleżanki, które najgłośniej i najgoręcej zarzekały się, że nigdy nie wsiądą za kierownicę, zapisały się na kurs prawa jazdy, gdy tylko dostały taką możliwość, a egzamin zdały za pierwszym czy drugim razem.
Chcesz paplać bez opamiętania i dostawać jeszcze za to pieniądze? Zostań politykiem lub nauczycielem. Dla mnie to zawody, w których mówi się byle co, byleby tylko mówić, namiętnie.