Wspaniale być sobą. (?)

Wiadomość
Autor
The_Crow
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 25 marca 2008, 22:39
Lokalizacja: z dołka

#76 Post autor: The_Crow » czwartek, 19 marca 2009, 20:13

A więc czy lubię być sobą? Czy jestem z siebie dumna?
Ja tu już większość powiedziała, to i tak i nie.

Najczęściej nie jestem z siebie zadowolona. Gdy jestem z ludźmi staram się być bardziej nie-czwórkowa. Nawet mi to wychodzi, bo ludzie na ogół mnie lubią i traktują bardzo swobodnie. Problem w tym, że to taka przykrywka. Sprawiam wrażenie niewrażliwej i obojętnej na przytyki, komentarze itd. Wewnątrz... Bywa ciężko. Człowiek zostaje sam i zaczyna robić się nieciekawie. Lubię samotność, ale czasem nie mogę sobie z nią poradzić. Albo raczej nie tyle z nią, co z uczuciami, które we mnie wywołuje. Wszystko sobie wypominam. Każdy nawet najmniejszy błąd analizuję i złoszczę się na siebie. Wymyślam scenariusze jakby to było, gdybym zrobiła inaczej. I tak w koło macieju. Wszystko to prowadzi do tego, że samotność zamiast przynosić mi ulgę, bardziej pogrąża mnie w melancholii, bólu, swoim własnym niewytłumaczalnym idiotyźmie... Tego aspektu swojej czwórkowości bardzo nie lubię. Wręcz nienawidzę.

Z drugiej strony jestem z siebie dumna. Co prawda czytałam to już we wcześniejszych postach, ale to chyba normalne, że mamy podobne poglądy i prtzeżycia - w końcu te same charaktery. Cieszę się trochę z tego, że mam rozbudowaną duszę. I że ją znam. Mogę na nią liczyć. Jeszcze jedno niekończące się koło mego wewnętrznego życia: jezt mi źle; zostaję sama; myślę myslę i myślę; jestem zadowolona ze swoich rozmyślan i wewnętrznego życia; melancholine myśli stają się zbyt... raniące(?): i znowu jest mi źle...(powtarza od początku).

Oprócz tego rzecz jasna wieczne kompleksy. Dochodzą do tego niezaspokojone potrzeby. I czwórkowość staje się bardzo nieprzyjemna.


4w5

Awatar użytkownika
koyot
Posty: 47
Rejestracja: piątek, 10 kwietnia 2009, 14:07
Lokalizacja: Łódź

#77 Post autor: koyot » środa, 15 kwietnia 2009, 17:45

The_Crow pisze:Gdy jestem z ludźmi staram się być bardziej nie-czwórkowa.... Problem w tym, że to taka przykrywka. ....Każdy nawet najmniejszy błąd analizuję i złoszczę się na siebie. Wymyślam scenariusze jakby to było, gdybym zrobiła inaczej.
Też kiedyś próbowałem krakać jak i inne wrony, ale potem po paru latach okazało się, że te inne wrony nie dali sie na to nabrać i lubili mnie lub nie mimo dziwaczności, którą we mnie znaleźli. Nie ma co udawać tego kim sie nie jest bo sie i tak nie uda :D
A rozdrapywanie minionych sytuacji też było moją pasją i nadal mi się zdarza, tylko że teraz staram sie nie oceniać, tylko sobie wybaczyć że nie było idealnie że znowu nie byłem Hansem Klosem i mówię sobie " bo to życie jest a nie reklama jogurtu"....czasem nie pomaga i tego nie lubię :x
The_Crow pisze:Oprócz tego rzecz jasna wieczne kompleksy. Dochodzą do tego niezaspokojone potrzeby. I czwórkowość staje się bardzo nieprzyjemna.
o to jest nieprzyjemne i kiepsko mi z tym

ale generalnie lubię być czwórką, nie dlatego że ten typ nazywa się indywidualista, ani dlatego że Johny Deep jest w moim klubie ale dlatego bo po prostu... bo to ja... i to jest dobre :D
4w5
KOJOT Naciągacz, błazen. Stwórca i nauczyciel ludzi. Kojot cały czas się czai, sprawiając kłopoty i robiąc psikusy. Indianie Pomo utrzymują, że Kojot stworzył ludzi a następnie ukradł słońce żeby ich ogrzać. Siuksowie mówią, że stworzył konie.

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

#78 Post autor: jouziou » czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:51

Absolutnie lubie siebie i jestem z siebie dumna.Ale tylko wtedy kiedy w lustrze widze,to co chciałam zobaczyć,a nie jakiegoś przyczajonego żukoskoczka.
By the way,rzadko widzę,to co chce zobaczyć : )
Bycie sobą...A kim innym niby jestem? Nie lubie tego sfromułowania, „być sobą”.Na „mnie” składa się kilka jouzioUff,lubię grać i w stosunku do obcych ludzi potrafię mieć kilkanaście obliczy.Natomiast znajomi raczej wiedzą,czego mogą się po mnie spodziewać i że jestem w stanie pobawić się nawet w któregoś z nich,przedstawiając tylko najbardziej rzucające się w oczy cechy charakteru,bądź jakiś element fizysu; i tak: osoby,które mnie znają wiedzą,że gram,nieznajomi myślą,że ja którą widzą,to prawdziwa JA.No i jak w tej gmatwaninie „być sobą”? :lol:
Ale na serio,charakter ciągle się kształtuje,zwłaszcza u tak młodej,świeżuchnej osoby,jakOM jestem,a jestem sobie dziwadłem,ale gdybyście mnie spotkali na ulicy,to nie powiedzielibyście,że taki ze mnie żukoskoczek za jakiego się uważam,hm 8) :P Nothing special,ot co.
PS Powiem Ci za kilka lat,jak znoszę „bycie sobą”,kiedy już się do siebie przyzwyczaje i lepiej siebie poznam <omatkoboska> :roll:
Ostatnio zmieniony piątek, 1 maja 2009, 00:03 przez jouziou, łącznie zmieniany 1 raz.
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
evident
Posty: 13
Rejestracja: wtorek, 8 lutego 2011, 22:03
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Wspaniale być sobą. (?)

#79 Post autor: evident » czwartek, 10 lutego 2011, 02:12

Tak, według mnie wspaniale jest być sobą.
Naprawdę, jestem szczęśliwa, że postrzegam świat w sposób odmienny, niż większość ludzi. Fakt, że potrafię dostrzec piękno w prawie każdym przedmiocie, człowieku, sytuacji jest fascynujący. Jest mi wręcz żal ludzi, którzy tego nie umieją, wciąż tylko narzekają na to co ich spotyka, na pogodę, wręcz na wszystko. Oczywiście, też zdarza mi się narzekać, ale głównie na to do czego sama doprowadziłam, niż na rzeczy, na które nie mam większego wpływu. Bo jaki w tym tak naprawdę jest sens? Możliwe, że chociażby taki, iż ja w tym wszystkim czuję się wyjątkowa? :P Pewnie coś w tym jest, możliwe, że gdyby każdy zachowywał się w mój sposób, ja byłabym kompletnym przeciwieństwem. Jeśli chodzi o cechy osobowości, to niestety niektóre mi przeszkadzają. Głównie to, że nie potrafię się otworzyć "od razu" i przed wszystkimi, zbyt duże skupianie się na tym, jak czuję się w chwili obecnej, przez co podejmuję decyzje, które innym wydają się niedorzeczne, a ja dopiero po pewnym czasie widzę, że naprawdę takie były, ale zazwyczaj jest już za późno, by coś zmienić (a nawet jeśli nie, to mimo chęci rzadko coś zmieniam :x). Nie podoba mi się to, że często zdarza mi się niepoprawnie patrzeć na daną sytuację, przez to, że coś wydaje mi się inne niż jest w rzeczywistości potrafię się pogubić sama w sobie.
Co lubię? Wylewanie myśli, odczuć, emocji na papier. Nie zawsze mogę, lub chcę dzielić się tym z innymi ludźmi, więc zatrzymuję to dla siebie, swojego pamiętnika, w którym piszę już od dość długiego czasu, lub choćby przypadkowych kartek. Przez długi czas byłam krytycznie nastawiona do swojej przeszłości oraz większości podjętych przeze mnie decyzji. Zmieniło się to dość niedawno, teraz raczej patrzę na to co się stało, jako na kształtowanie się mnie samej, co wciąż trwa. Staram się znaleźć pozytywny aspekt w każdej sytuacji. Jednak nie zawsze taka jestem... Kiedy nie potrafię poradzić sobie z jakimś problemem, a nawet najbliżsi nie rozumieją, zamykam się w sobie, praktycznie nie dopuszczając nikogo, chociaż tak naprawdę chciałabym, żeby ktoś mnie z tego wyciągnął. Tak przynajmniej było w zeszłym roku, jednak udało mi się samej sobie z tym poradzić, wyjść z tego. Rozwiązania problemu bynajmniej nie udało mi się znaleźć, no ale to już inna bajka... Odrzucanie osób, które próbują się do mnie zbliżyć też jest cechą, której chciałabym się pozbyć przynajmniej po części. Boję się, że w pewnym momencie nie będę potrafiła się otworzyć nawet na osobę, na której będzie mi naprawdę zależeć. Mimo wszystko jednak wierzę w to, że życie ułoży mi się po mojej myśli.
Jest mi dobrze z tym jaka jestem :)
=D

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Wspaniale być sobą. (?)

#80 Post autor: yusti » czwartek, 10 lutego 2011, 06:53

wow. jaki świetny post. rodem z książki Willa Bowena, a akurat czytam rozdział z takimi "Certyfikatami szczęścia".
ja w tym wszystkim czuję się wyjątkowa?
Eee coraz więcej osób zasila rzesze ruchy Wolnych Od Narzekania
[urlhttp://www.acomplaintfreeworld.org/]AComplaintFreeWorld.org[/url] Psychologia pozytywnego myślenia, prawa przyciągania są stare. Ale tak proste, że mało kto w nie wierzy. No i narzekanie jest bezpieczne, łatwe. Na niskich wibracjach. Jeśli zawyżasz poziom energii, to musisz "odstawić" rzesze "przyjaciół" zwłaszcza w Polsce;p
Skargi, krytyka i narzekanie są wręcz normą. Jeśli nawet dużo kobiet na co dzień o tej podróży duchowej czyta, to nie ma motywacji do wytrwania w utrzymaniu fioletowej bransoletki na jednym przegubie. Zwłaszcza bez wsparcia bliźnich. W końcu żyjemy kolektywnie i od tego się to wzięło. By nie truć innych a i siebie nie pasztetować* nadmiernie.

*
Spoiler:
Bo jak mówi pradawna nauka Huna
1. IKE- Twoja myśl tworzy rzeczywistość.


Skargi ją kształtują, a Amerykanie nawet wierzą, że skoro podobne przyciąga podobne, to wydając z siebie negatywną energię nie tylko nie jest nam lepiej, ale nawet jest gorzej;p

A w ogóle to z Ciebie 7 jest! :wink:
4 skupia się na przeszłości.
No chyba że to już przepracowałaś, masz za sobą i teraz może być tylko lepiej;p

Awatar użytkownika
greenlight
Posty: 280
Rejestracja: wtorek, 1 czerwca 2010, 14:51
Lokalizacja: Łódź

Re: Wspaniale być sobą. (?)

#81 Post autor: greenlight » czwartek, 10 lutego 2011, 07:42

Nie znoszę bycia sobą ale nie chciałabym być kimkolwiek innym.
To wszystko czego chcę
To wszystko czego mi brak
To wszystko czego ja nigdy nie będę miał

Awatar użytkownika
evident
Posty: 13
Rejestracja: wtorek, 8 lutego 2011, 22:03
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Wspaniale być sobą. (?)

#82 Post autor: evident » czwartek, 10 lutego 2011, 15:18

Coś w tym jest, moja siostra, która jest niezdrową czwórką, która choć sama wciąż narzeka na wszystko wokół, wyprowadziła się z Polski, mieszka sama i wiem, że wcale nie jest szczęśliwa. Kiedy spędzam u niej trochę czasu, to ledwo z nią wytrzymuję. Nie potrafię zrozumieć jej osobowości i sposobu życia. Boi się samotności, ale nie potrafi nic zrobić by z tego wyjść, mam wrażenie, że gdybym z nią zamieszkała to przejęłabym jej negatywną energię i zrobiłabym się taka sama.

Hmm, czasem mi się wydaje, że po prostu mam w sobie dwie osobowości. Nie jest mi z tym źle, choć często sama sobie utrudniam w ten sposób życie. ;P
Fakt, dość niedawno pozostawiłam za sobą przeszłość, choć niekiedy zdarza mi się do tego wracać. Różnica jest taka, że dawniej skupiałam się przede wszystkim na krytykowaniu własnych decyzji, myśleniu i wobrażaniu sobie "Co by było gdyby...?". Zdaję sobie sprawę, że miałabym w pewnym sensie szczęśliwsze życie, ale jednak obecna ja stara się być pozytywnie nastawiona do wszystkiego co się dzieje. Kiedyś wydawało się to dla mnie wręcz niemożliwe, byłam tak strasznie niezadowolona z samej siebie, ze swojego życia, że doprowadziło to do czegoś w rodzaju depresji. Przez kilka miesięcy trzymał się mnie melancholijny nastrój i nierzeczywisty obraz tego co się działo wokół. Większość ludzi tego nie rozumiało, w sumie pewnie dlatego,że tylko niektórym próbowałam coś wyjaśnić. Cóż, jednak udało mi się z tego wyjść, teraz jestem pozytwnie nastawiona do większości spraw, choć ponoszę skutki tego "zamknięcia" i przez pewien czas jeszcze będzie to na mnie oddziaływać.
W dodatku przez cały ten czas miałam w głowie nierozwiany obraz idealnej miłości. Problem w tym, że nadal to we mnie siedzi, chociaż na pewien czas zniknął. Jednak podjęłam decyzję, że w końcu się wezmę za sprawdzenie, na ile moja wyobraźnia mnie poniosła w tym względzie. Muszę to zrobić, bo mam świadomość, że nawet jeśli będę wiodła szczęśliwe życie to pojawi się przede mną ta twarz z pytaniem "co by było gdyby...?". Chyba odbiegam od tematu :@
=D

ODPOWIEDZ