Problemy, których nie ma
Problemy, których nie ma
Problemy, których (jeszcze) nie ma.
No właśnie, macie je?
Ja na przykład jestem w stanie przejmować się sytuacją Y, która może mieć miejsce nawet za rok, albo dwa (choć może i już za dzień lub tydzień). Ale, żeby sytuacja Y miała miejsce, najpierw musi zajść sytuacja X, a czasem nawet musi zajść ciąg sytuacji: A -> B -> X.
Niby wszystko to jest prawdopodobne, tyle że równie dobrze nie musi się zdarzyć, a ja już zawracam sobie tym głowę. Martwię się.
Zamiast jednego problemu mam kilka gratis.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to jest głupie i należy się tego pozbyć. (Udało się Wam?) No i, że takie coś, zdecydowanie źle wpływa na cerę.
No właśnie, macie je?
Ja na przykład jestem w stanie przejmować się sytuacją Y, która może mieć miejsce nawet za rok, albo dwa (choć może i już za dzień lub tydzień). Ale, żeby sytuacja Y miała miejsce, najpierw musi zajść sytuacja X, a czasem nawet musi zajść ciąg sytuacji: A -> B -> X.
Niby wszystko to jest prawdopodobne, tyle że równie dobrze nie musi się zdarzyć, a ja już zawracam sobie tym głowę. Martwię się.
Zamiast jednego problemu mam kilka gratis.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to jest głupie i należy się tego pozbyć. (Udało się Wam?) No i, że takie coś, zdecydowanie źle wpływa na cerę.
4w5 / 6?
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
To ja też tak miewam.Pnin pisze:Niby wszystko to jest prawdopodobne, tyle że równie dobrze nie musi się zdarzyć, a ja już zawracam sobie tym głowę. Martwię się.
Zamiast jednego problemu mam kilka gratis.
Bywa, że zignoruję przesłanki odzwierciedlające przyszły stan rzeczy, ale zdarza mi się też zatracić i reagować z powodu bezsilności np. płaczem. To męczące.
Mogę tylko doradzić, byś nauczyła się większej wiary w to, co nadejdzie. Nigdy nie pozbędziesz się uczestnictwa w złych wydarzeniach, ale skup się raczej na rzeczach dobrych, które też Cię czekają.
6w7 sp/sx, EIE
Matea, właściwie masz rację. Przeniesiecie, jeśli można?
No i w tym jest problem (dla odmiany bardzo realny), żeby się nauczyć. Mam takie chwile krótsze lub dłuższe, że jestem w stanie cieszyć się drobnostkami, tym co jest, patrzeć w przyszłość optymistycznie. Ustawić ten właściwy tok rozumowania -> jeśli nawet coś się nie uda, wyjdzie źle, to będzie inne coś - może nawet lepsze. A już samo podjęcie działania, zmaganie się z przeciwnością też może być ciekawe.
Tylko, kiedy znów przychodzi dołek -> pesymistyczne myśli, to już wszystko wygląda zupełnie inaczej. Problem który "może być", przysłania to co jest fajnego teraz. Wiem, że rozwiązaniem jest nie dać się wciągnąć ponurym myślą, ale nie to niestety nie jest takie łatwe.
Zdaję sobie sprawę, jak bardzo wszystko zależy od nastawienia (nastroju) i jestem zły na siebie, że daję się porwać tym złym nastroją.
Jasne, że nie uniknie się złych wydarzeń, bo trzeba by się zamknąć w kokonie (czasami mam ochotę). Ale już to jak je odbieramy w bardzo dużej mierze zależy od nas.
Wiem, że można być szczęśliwym człowiekiem, kiedy prawie wszystko się psuje, i jednocześnie być nieszczęśliwym, kiedy wszystko jest dobrze.
Kiedy łapię ten stan wiary w to co nadejdzie, niezależnie od tego co to będzie, i przychodzi poczucie własnej "zajebistości", czuję się świetnie. Macie też coś takiego?
edit:
No, i miło wiedzieć, że nie jestem sam.
Tylko problem, że do Y2, prowadzi X2, a co jeśli X2 się nie uda?SuperDurson pisze:Znajdź Y2, które jest inne od Twojego Y, fajniejsze, ciekawsze, dobre. I skup się na tym Y2, które Ci pasuje.
Możesz sobie do tego dopasować X2. Ba! Możesz sobie nawet dopasować A -> B -> X2 -> ... -> Y2.
- nauczył (tak, wiem, ta cera...)Memory pisze:Mogę tylko doradzić, byś nauczyła się większej wiary w to, co nadejdzie. Nigdy nie pozbędziesz się uczestnictwa w złych wydarzeniach, ale skup się raczej na rzeczach dobrych, które też Cię czekają.
No i w tym jest problem (dla odmiany bardzo realny), żeby się nauczyć. Mam takie chwile krótsze lub dłuższe, że jestem w stanie cieszyć się drobnostkami, tym co jest, patrzeć w przyszłość optymistycznie. Ustawić ten właściwy tok rozumowania -> jeśli nawet coś się nie uda, wyjdzie źle, to będzie inne coś - może nawet lepsze. A już samo podjęcie działania, zmaganie się z przeciwnością też może być ciekawe.
Tylko, kiedy znów przychodzi dołek -> pesymistyczne myśli, to już wszystko wygląda zupełnie inaczej. Problem który "może być", przysłania to co jest fajnego teraz. Wiem, że rozwiązaniem jest nie dać się wciągnąć ponurym myślą, ale nie to niestety nie jest takie łatwe.
Zdaję sobie sprawę, jak bardzo wszystko zależy od nastawienia (nastroju) i jestem zły na siebie, że daję się porwać tym złym nastroją.
Jasne, że nie uniknie się złych wydarzeń, bo trzeba by się zamknąć w kokonie (czasami mam ochotę). Ale już to jak je odbieramy w bardzo dużej mierze zależy od nas.
Wiem, że można być szczęśliwym człowiekiem, kiedy prawie wszystko się psuje, i jednocześnie być nieszczęśliwym, kiedy wszystko jest dobrze.
Kiedy łapię ten stan wiary w to co nadejdzie, niezależnie od tego co to będzie, i przychodzi poczucie własnej "zajebistości", czuję się świetnie. Macie też coś takiego?
edit:
No, i miło wiedzieć, że nie jestem sam.
4w5 / 6?
Znam to doskonale.Tylko, kiedy znów przychodzi dołek -> pesymistyczne myśli, to już wszystko wygląda zupełnie inaczej. Problem który "może być", przysłania to co jest fajnego teraz. (...) Zdaję sobie sprawę, jak bardzo wszystko zależy od nastawienia (nastroju) i jestem zły na siebie, że daję się porwać tym złym nastrojom.
Wniosek nasuwa mi się tylko jeden. Jesteś albo szczególnie nadwrażliwą 4, albo 6. Dla szóstek bardziej są charakterystyczne takie stany.
6w7 sp/sx, EIE
- dostojewska
- Posty: 101
- Rejestracja: środa, 10 września 2008, 09:36
- Lokalizacja: Z Księżyca
niedawno miałam taki okres... niby nic nowego, stale problem samotności, do której już ię trochę przyzwyczaiłam i czasem bez której nei mogę się obejść, ale znowu mnie złapało, płacz, skręcanie się z bólu, ale wewnętrznego...Pnin pisze:
No i w tym jest problem (dla odmiany bardzo realny), żeby się nauczyć. Mam takie chwile krótsze lub dłuższe, że jestem w stanie cieszyć się drobnostkami, tym co jest, patrzeć w przyszłość optymistycznie. Ustawić ten właściwy tok rozumowania -> jeśli nawet coś się nie uda, wyjdzie źle, to będzie inne coś - może nawet lepsze. A już samo podjęcie działania, zmaganie się z przeciwnością też może być ciekawe.
Tylko, kiedy znów przychodzi dołek -> pesymistyczne myśli, to już wszystko wygląda zupełnie inaczej. Problem który "może być", przysłania to co jest fajnego teraz. Wiem, że rozwiązaniem jest nie dać się wciągnąć ponurym myślą, ale nie to niestety nie jest takie łatwe.
ale wtedy pomyślałam: tyle razy próbowałam to zmienić i nic nie wychodziło, nie pozostaje mi nic innego jak próbować dalej, a już przedewszystkim nie myśleć o tym. zajęłam się czymś - uczyłam się, obejrzałam film, później pozowliłam sobie jednak wrócić do tych myśli, ale nie siedząc, albo leżąc bezczynnie w łóżku tylko wysprzątałam mieszkanie, wziełam kąpiel i jakoś odrazu lepiej do całej tej sytuacji podeszłam.
też tak mam, czasami czuję, że wszyscy mnie lubią i podziwiają, a jak ktoś się znajdzie kto tak nie uważa to próbuję to zmienić. uwielbiam ten stan jakbym jednoczesnie czuję niesamowitą radość życia, chęć działania i przecudowny spokój w duszy. nie mam wtedy problemów, jedynie zadania do rozwiązaniaPnin pisze: Zdaję sobie sprawę, jak bardzo wszystko zależy od nastawienia (nastroju) i jestem zły na siebie, że daję się porwać tym złym nastroją.
Jasne, że nie uniknie się złych wydarzeń, bo trzeba by się zamknąć w kokonie (czasami mam ochotę). Ale już to jak je odbieramy w bardzo dużej mierze zależy od nas.
Wiem, że można być szczęśliwym człowiekiem, kiedy prawie wszystko się psuje, i jednocześnie być nieszczęśliwym, kiedy wszystko jest dobrze.
Kiedy łapię ten stan wiary w to co nadejdzie, niezależnie od tego co to będzie, i przychodzi poczucie własnej "zajebistości", czuję się świetnie. Macie też coś takiego?
post napisany pod wpływem utworów tracy chapman (nie wiem do końca dlaczego o tym napisałam, czułam taką niedpartą potrzebę...)
4w5 i w1 INFJ
"Kłamstwo to najbardziej osobisty akt tchórzostwa."
"Kłamstwo to najbardziej osobisty akt tchórzostwa."
- Katiks
- Posty: 582
- Rejestracja: czwartek, 24 lipca 2008, 18:39
- Enneatyp: Entuzjasta
- Lokalizacja: Wszechświat!
Wiesz, im wiecej myślisz o złych, nieprzystępnych, nieciekawych, niepozytywnych sytuacjach, nagle pojawia się coraz więcej powodów do takiego myślenia, więcej myśli i w koncu Twoje przeczucia się sprawdzają. Prosta reakcja. Jedna zła myśl -> dwie złe myśli -> więcej złych myśli -> zła sytuacja i jeszcze wiecej złych myśli.
Można tak zrobić na odwrót, u mnie się sprawdza. Nagle Pojawia się tyle miłych rzeczy.
Można tak zrobić na odwrót, u mnie się sprawdza. Nagle Pojawia się tyle miłych rzeczy.
"„Jesteś kobietą o olbrzymiej intuicji i inteligencji. Twój cięty języczek doprowadza mnie do szczytu rozkoszy duchowej. A teraz, walnij tego idiotę tłuczkiem, ukryj zwłoki pod trybunami Hufflepuffu i ucieknijmy razem do twojej wieży”. "
Zgadzam się. Tylko chodzi o to aby wyłapać ten moment, w którym pojawia się zła myśl i mieć akurat wystarczająco dużo siły, aby ją odepchnąć. Myśleć pozytywnie albo przynajmniej trzeźwo.
Już w sumie nie wiem, gdzie się mam zaliczać. Krążę gdzieś w obrębie 4-5(-6). Może kryzys tożsamości (albo enneagramowy) przechodzę.Memory pisze:Wniosek nasuwa mi się tylko jeden. Jesteś albo szczególnie nadwrażliwą 4, albo 6. Dla szóstek bardziej są charakterystyczne takie stany.
Potwierdzam, że aktywność dobrze robi, choć czasem nawet o to trudno, jak się pozwoli aby myśli narobiły zbyt wiele zamętu. A z nauką, to u mnie by nie przeszło No... chyba, żebym miał nóż na gardle. Formy aktywności fizycznej już zdecydowanie bardziej.dostojewska pisze:przedewszystkim nie myśleć o tym. zajęłam się czymś - uczyłam się, obejrzałam film, później pozowliłam sobie jednak wrócić do tych myśli, ale nie siedząc, albo leżąc bezczynnie w łóżku tylko wysprzątałam mieszkanie, wziełam kąpiel i jakoś odrazu lepiej do całej tej sytuacji podeszłam.
no, dokładnie (pewnie każdy ciut inaczej, ale jednak dokładnie o to chodzi ).dostojewska pisze:czuję niesamowitą radość życia, chęć działania i przecudowny spokój w duszy. nie mam wtedy problemów, jedynie zadania do rozwiązania
4w5 / 6?
Pozostaje mi tylko przyznac wam racje. Tez sobie dokladam problemow, ale zamiast sie martwic mozna zaczac je powoli rozwiazywac. Zawsze jeden mniej, zamiast wymyslania kolejnych. Ostatnio sie przemoglem i mimo, ze nic mi sie nie udalo, to staralem sie wszystko odkrecic. To byly banaly, ale w mojej glowie urosly do strasznych problemow, ktorych nie moglem przeskoczyc, bo juz widzialem wszystkie konsekwencje. Wystarczylo poswiecic chwilke i poodkrecac, nie myslec, ze trzeba zadzwonic, ale to zrobic. Tak - to takie proste. Co prawda nie potrafie zastosowac tej taktyki jeszcze do wszystkiego, to dopiero poczatek drogi, ale dajcie sobie szanse, z jakimis banalami najpierw, zeby sie nie zniechecic ;)
Pnin: zrob test na enneagram.com.pl - tam pokaza ile jest w tobie danego typu. Mi wyszlo bardzo duzo 4, 5, 6 i chyba jeszcze 1 oraz 9.
Pnin: zrob test na enneagram.com.pl - tam pokaza ile jest w tobie danego typu. Mi wyszlo bardzo duzo 4, 5, 6 i chyba jeszcze 1 oraz 9.
Tymi słowami tylko potwierdziłeś moje przypuszczenia. Na pewno jesteś 6w5, jak ja.Pnin pisze:Już w sumie nie wiem, gdzie się mam zaliczać. Krążę gdzieś w obrębie 4-5(-6). Może kryzys tożsamości (albo enneagramowy) przechodzę
Zapraszam tu. Dowiesz się znacznie więcej.
http://enneagram.pl/forum/viewtopic.php?t=2810
6w7 sp/sx, EIE
A z tym zastanawianiem się, to jest całkowita prawda. Jak dostaję impuls, że trzeba/przydałoby się/chciałbym coś zrobić i po prostu to robię, to to robię. A jak się zacznę zastanawiać, dopuszczę wahanie, to się często kończy na tym, że rezygnuję.Wystarczylo poswiecic chwilke i poodkrecac, nie myslec, ze trzeba zadzwonic, ale to zrobic. Tak - to takie proste.
No i po teście.
Najwięcej na 6 (czyli jednak?), później niemal równe na 7-4-5-3-9, reszta szczątkowo lub brak.
Gdyby tak wziąć negatywny test, to nie jestem tylko 8.
Memory pisze:Tymi słowami tylko potwierdziłeś moje przypuszczenia. Na pewno jesteś 6w5, jak ja.
Hehe. Może, może...
4w5 / 6?
Ponieważ szóstki z reguły mają problem z oszacowaniem rozmiaru swojego strachu i swoich obaw, często używają innych kryteriów i mylnie indentyfikują się z innymi typami.
To, co Ci doskwiera, zwie się projekcją i wynika z bardzo rozbudowanej wyobraźni. Jest to nasza metoda przygotowawcza na nadchodzące kłopoty i szukanie sposobu na efektywne zmierzenie się z nimi.
6w7 sp/sx, EIE
- dostojewska
- Posty: 101
- Rejestracja: środa, 10 września 2008, 09:36
- Lokalizacja: Z Księżyca