Sens cierpienia
Sens cierpienia
Czy dostrzegacie jakiś sens swojego cierpienia? Utożsamiacie się z Hiobem? Ostatnio natknąłem się na wiersz Miłosza inspirujący mnie do założenia tego tematu.
Dlaczego nie przyznać, że nie postąpiłem w mojej
religijności poza Księgę Hioba?
Z tą różnicą, że Hiob uważał siebie za niewinnego, ja
natomiast obarczyłem winą moje geny.
Nie byłem niewinny, chciałem być niewinny, ale nie
mogłem.
Zesłane na mnie nieszczęście znosiłem nie złorzecząc
Bogu, skoro nauczyłem się nie złorzeczyć Bogu za
to, że stworzył mnie takim człowiekiem, nie innym.
Nieszczęście było według mnie karą za moje istnienie.
Dzień i noc zwracałem do Boga pytanie: Dlaczego?
Do końca niepewny czy rozumiem
Jego niejasną odpowiedź.
W pełni utożsamiam się z tym wierszem. Często mam problemy z odpowiedzią na pytanie o sens mego cierpienia. W zasadzie, to jeszcze nigdy sobie na to nie odpowiedziałem. Nieszczęście me, jest karą za me istnienie. Tak to sobie tłumaczę.
Temat w pewnym stopniu wiąże się z naszą wiarą, ale nie dla wszystkich (niektórzy mogą odczuwać inny sens cierpienia, lub nie odczuwać go wcale), dlatego też postanowiłem go założyć. (piszę to w celu uniknięcia oskarżeń o dublowanie tematów o wierze)
Dlaczego nie przyznać, że nie postąpiłem w mojej
religijności poza Księgę Hioba?
Z tą różnicą, że Hiob uważał siebie za niewinnego, ja
natomiast obarczyłem winą moje geny.
Nie byłem niewinny, chciałem być niewinny, ale nie
mogłem.
Zesłane na mnie nieszczęście znosiłem nie złorzecząc
Bogu, skoro nauczyłem się nie złorzeczyć Bogu za
to, że stworzył mnie takim człowiekiem, nie innym.
Nieszczęście było według mnie karą za moje istnienie.
Dzień i noc zwracałem do Boga pytanie: Dlaczego?
Do końca niepewny czy rozumiem
Jego niejasną odpowiedź.
W pełni utożsamiam się z tym wierszem. Często mam problemy z odpowiedzią na pytanie o sens mego cierpienia. W zasadzie, to jeszcze nigdy sobie na to nie odpowiedziałem. Nieszczęście me, jest karą za me istnienie. Tak to sobie tłumaczę.
Temat w pewnym stopniu wiąże się z naszą wiarą, ale nie dla wszystkich (niektórzy mogą odczuwać inny sens cierpienia, lub nie odczuwać go wcale), dlatego też postanowiłem go założyć. (piszę to w celu uniknięcia oskarżeń o dublowanie tematów o wierze)
Nie widzę sensu w cierpieniu.
Ale jest ono nieodłączną częścią ludzkiego życia i w dzisiejszych czasach - goniący za przyjemnościami, opatuleni zdobyczami cywilizacji - nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.
Kiedyś szczęście, satysfakcja, błogostan, to były ulotne momenty dane jak diamenty, na codzień była walka z ciałem, bólem, przeżyciem. Dziś żądamy nieustannego dobrostanu życiowego i duchowego, a okruchy cierpienia doprowadzają nas do spazmów.
Ludzie zawsze szukali sensu do nadania cierpieniu - religijnego, duchowego, mistycznego, artystycznego - bo bez tego trudno dotrwać do końca życia.
Ale jest ono nieodłączną częścią ludzkiego życia i w dzisiejszych czasach - goniący za przyjemnościami, opatuleni zdobyczami cywilizacji - nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.
Kiedyś szczęście, satysfakcja, błogostan, to były ulotne momenty dane jak diamenty, na codzień była walka z ciałem, bólem, przeżyciem. Dziś żądamy nieustannego dobrostanu życiowego i duchowego, a okruchy cierpienia doprowadzają nas do spazmów.
Ludzie zawsze szukali sensu do nadania cierpieniu - religijnego, duchowego, mistycznego, artystycznego - bo bez tego trudno dotrwać do końca życia.
4w5, INFj, sp/sx
Powiem tak - zaczyna mnie nudzić to całe gadanie o "cierpieniu". Może to kwestia wieku, może czegoś innego, ale uważam, że gdybyści zaczęli wreszcie uczciwie, ciężko pracować, to nie mielibyście czasu na takie głupoty
Depresja? Cierpienie? A po co mi to? Ja chcę ŻYĆ tak jak chcę i robić WSZYSTKO to, na co mam cholerną ochotę, przestać rozpamiętywać, analizować, myśleć o tym co myślą inni (zwłaszcza, że inni myśla głównie tylko o sobie:P) Nie ma sytuacji bez wyjścia, nie ma rzeczy, których nie możecie osiągnąć. Odrobina świadomości i silnej woli. Zaraz ktoś to zaneguje, ale w sumie co mnie to
Kurna, to jest najbardziej pozytywny post jaki w życiu napisałem
Depresja? Cierpienie? A po co mi to? Ja chcę ŻYĆ tak jak chcę i robić WSZYSTKO to, na co mam cholerną ochotę, przestać rozpamiętywać, analizować, myśleć o tym co myślą inni (zwłaszcza, że inni myśla głównie tylko o sobie:P) Nie ma sytuacji bez wyjścia, nie ma rzeczy, których nie możecie osiągnąć. Odrobina świadomości i silnej woli. Zaraz ktoś to zaneguje, ale w sumie co mnie to
Kurna, to jest najbardziej pozytywny post jaki w życiu napisałem
4 pory roku w Rosji: zimno / zimno kur** / kur** zimno / kur**!
Człowiek, to istota, która zawsze próbuje znaleźć sens, we wszystkim w czym się tylko da.aliszien pisze:Nie widzę sensu w cierpieniu.
Ale jest ono nieodłączną częścią ludzkiego życia i w dzisiejszych czasach - goniący za przyjemnościami, opatuleni zdobyczami cywilizacji - nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć.
Kiedyś szczęście, satysfakcja, błogostan, to były ulotne momenty dane jak diamenty, na codzień była walka z ciałem, bólem, przeżyciem. Dziś żądamy nieustannego dobrostanu życiowego i duchowego, a okruchy cierpienia doprowadzają nas do spazmów.
Ludzie zawsze szukali sensu do nadania cierpieniu - religijnego, duchowego, mistycznego, artystycznego - bo bez tego trudno dotrwać do końca życia.
Ja osobiście nie postrzegam cierpienia do końca jako coś złego. Staram się zauważać jego dobre strony. Dzięki cierpieniu rozwijam się. Ból mnie inspiruje, pobudza - do myślenia, do tworzenia. Gdyby nie cierpienie nie docenialibyśmy dobrych chwil. Gdyby istniały tylko przyjemności stały by się one czymś normalnym, monotonnym, niczym, straciły by na swojej wadze. Jak ktoś kiedyś powiedział ból uszlachetnia. Święta prawda.
My, ludzie, powinniśmy brać przykład z Syzyfa...
Zdrowa postawa.adaś pisze: Ja osobiście nie postrzegam cierpienia do końca jako coś złego. Staram się zauważać jego dobre strony. Dzięki cierpieniu rozwijam się. Ból mnie inspiruje, pobudza - do myślenia, do tworzenia.
Albo nie dotknęło cię prawdziwe cierpienie - bo jaki jest sens w cierpieniu fizycznym związanym z chorobą, kalectwem, umieraniem, znalezieniem się na dnie życiowym? Chyba, że jest się Fridą Kahlo
Weltschmerzen i przeciwieństwa losu jako autorzy cierpienia, to rzeczy to ogarnięcia i przetworzenia w coś konstruktywnego.
Jest jednak cierpienie, które ani nie wzbogaca, ani nic nie daje, ani nie pomaga. Tylko zezwierzęca.
4w5, INFj, sp/sx
ja w cierpieniu widze jedynie role uziemiania, sprowadzania na ziemie, kiedy sie za bardzo rozmarze i zapragne realizowac, a potem zdam sobie sprawe ze jest to niemozliwe. pokazuje, jak za bardzo chce, jak jestem naiwna, robi mnie madrzejsza. i pokazuje ze jeszcze zyje, nawet jak mi sie wydaje ze gdzies sie zgubilam.
w moim przypadku to jest znajdywanie braku sensuadaś pisze:Człowiek, to istota, która zawsze próbuje znaleźć sens, we wszystkim w czym się tylko da.
8w7 sp/sx/so oraz wplyw z 4 i dumna z tego ISTP
"Szybko zmieniający się temperament, markotność, egocentryzm, gwałtowne wybuchy gniewu"
coz i pragne dodac ze jestem wredna!
"Szybko zmieniający się temperament, markotność, egocentryzm, gwałtowne wybuchy gniewu"
coz i pragne dodac ze jestem wredna!
- Basketcase
- Posty: 716
- Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09
CIerpienie nie ma oczywiście żadnego sensu., Żaden element naszej egzystencji nie ma sensu. Nie ma ona celu, tylko przyczyny czysto "techniczne".
Ale człowiek lubi szukać jakichś duchowych i filozoficznych rozwiązań. I nigdy ich nie znajdzie. Nie dlatego, że "życie to droga, nie liczy się cel" (jak by chcieli niektórzy filozofowie) ale dlatego, że tych rozwiązań życiowego równania po prostu nie ma. 0=0, układ nieokreślony.
Ale człowiek lubi szukać jakichś duchowych i filozoficznych rozwiązań. I nigdy ich nie znajdzie. Nie dlatego, że "życie to droga, nie liczy się cel" (jak by chcieli niektórzy filozofowie) ale dlatego, że tych rozwiązań życiowego równania po prostu nie ma. 0=0, układ nieokreślony.
Abstrakując już o wcześniej zapodanych celów cierpienia, warto by się zastanowić co jest w nim takiego że przyciąga do siebie ludzi dla których szklanka jest zawsze pół-pusta (czyt. tragicznych romantyków). Dlaczego akurat my musimy znosić te nostalgie za tym czego nie mamy, najmocniej z wszystkich typów ? Dlaczego wreszcie Ta nostalgia jest dla nas jak powietrze, dlaczego kiedy coś nas martwi nie możemy zachowac się w posób typowy dla innych typów tylko na siłe owo skaranie celebrujemy ?
Ciężko mi sobie wyobrazić, sytuacje kiedy np. rzuca mnie dziewczyna, ja siadam na wersalce i przez 20 min. szukam powodu dla którego mam sie z w/w powodu dołować zamiast spróbować to zmienić. Nie pytam tutaj o filozoficzny sens cierpienia ale bardziej o jego podłoże psychologiczne, skoro sadomasochizm można w ten sposób wyjaśnić, więc te psychiczne znęcanie się nad samym sobą pewnie też.
Może to będzie jeden z tych elementów uzależnionych od "zastrzyku" odpowiednich substancji, może tak jak niektórzy potrzebują skoku adrenaliny, skacząc na bungee tam my potrzebujemy czegoś innego, usadowiająć się w nostalgicznej pozie tragicznego romantyka ?
Co o tym sądzicie moje drogie czwóreczki ?
Ciężko mi sobie wyobrazić, sytuacje kiedy np. rzuca mnie dziewczyna, ja siadam na wersalce i przez 20 min. szukam powodu dla którego mam sie z w/w powodu dołować zamiast spróbować to zmienić. Nie pytam tutaj o filozoficzny sens cierpienia ale bardziej o jego podłoże psychologiczne, skoro sadomasochizm można w ten sposób wyjaśnić, więc te psychiczne znęcanie się nad samym sobą pewnie też.
Może to będzie jeden z tych elementów uzależnionych od "zastrzyku" odpowiednich substancji, może tak jak niektórzy potrzebują skoku adrenaliny, skacząc na bungee tam my potrzebujemy czegoś innego, usadowiająć się w nostalgicznej pozie tragicznego romantyka ?
Co o tym sądzicie moje drogie czwóreczki ?
My soul's leading by enneagram science's (Aristocratic)
Myślę, że to jest po prostu taka potrzeba. Ktoś miał tu gitez podpis "Pierwsza mowa szatana do narodu ludzkiego, zaczeła się niewinnie od słowa: "dlaczego?"" Czasami warto pominąć to pytanie "dlaczego" i po prostu być sobą. Akceptuję moją czwórkowość. Może faktycznie potrzebuję tych mrocznych nastrojów i poczucia osamotnienia. Akceptuję to. Nie po to znalazłem enneagram, żeby się nad sobą rozczulać i dołować jaki to jestem do dupy. Znalazłem go po to, żeby wiedzieć jaki jestem na prawdę i żeby być lepszym człowiekiem. Tu jest zajebista strona o enneagramie (w gogglach chyba na 16 stronie w wyszukiwarce była): http://www.itelekom.pl/~romilita/enneagram.html . Póżniej kliknijcie sobie na typy: emocjonalne. Jest sporo wskazówek do wszystkich typów. Praktycznie ta strona dała mi więcej niż enneagram.pl
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ
Gabriel:
Praktycznie ta strona dała mi więcej niż enneagram.pl[/quote]
Strona całkiem sympatyczna. Nie mniej jednak to tylko kompilacja, krótkie zestawienie zrobione na podstawie książek, które są tam wskazane, jako te które ukazały się w kraju. Taka "ściąga" jest przydatna dla "powtórki" materiału, nie zastąpi jednak w zaden sposób wiedzy w nich zawartej. Można to obkuć, tak jak uczeń obkuwa treść bryku albo innej ściągi, ale rzetelnej i ugruntowanej wiedzy się na takiej podstawie nie nabędzie.
Praktycznie ta strona dała mi więcej niż enneagram.pl[/quote]
Strona całkiem sympatyczna. Nie mniej jednak to tylko kompilacja, krótkie zestawienie zrobione na podstawie książek, które są tam wskazane, jako te które ukazały się w kraju. Taka "ściąga" jest przydatna dla "powtórki" materiału, nie zastąpi jednak w zaden sposób wiedzy w nich zawartej. Można to obkuć, tak jak uczeń obkuwa treść bryku albo innej ściągi, ale rzetelnej i ugruntowanej wiedzy się na takiej podstawie nie nabędzie.
Dla kogoś kto nie czytał tych książek ta strona jest prawie jak oświecenie Taa. 23 grudnia na medicon.pl zamówiłem "Enneagram" Helen Palmer. A zamówienie do teraz ani o cal do przodu się nie posunęło :/ No ale wróćmy do tematu
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ
ale koniecznie nie poprzestawaj na Palmer. Ta książka jak żadna charakteryzuje każdy typ, zresztą wszystkie są przedstawione właściwie od najgorszych cech. Sama Palmer jest 6, którą o ile pamiętam znaleziono jako niemowlaka porzuconego w jakimś kościele, w Stanach.Gabriel pisze:Dla kogoś kto nie czytał tych książek ta strona jest prawie jak oświecenie Taa. 23 grudnia na medicon.pl zamówiłem "Enneagram" Helen Palmer. A zamówienie do teraz ani o cal do przodu się nie posunęło :/ No ale wróćmy do tematu
Jeżeli chcesz pracować ze sobą to KONIECZNIE kup "ENNEAGRAM W DZIAŁANIU" (Hurley i Dobson) Ta pozycja daje konkretne wskazówki, co człowiek powinien uczynić, by być szczęśliwszym (zdrowszym). I też omawia poszczególne typy, jednak w łagodniejszy sposób.