Utrata talentu.

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
skylines
Posty: 109
Rejestracja: niedziela, 9 listopada 2008, 15:12

#31 Post autor: skylines » piątek, 5 grudnia 2008, 12:12

Rilla pisze:Może talent, to w moim wypadku za dużo powiedziane, ale urodziłam się z kredką w ręce. Od zawsze wyrażałam się poprzez rysowanie. Gdy nieco jednak podrosłam, zaczął mnie denerwować brak naturalności w swoich rysunkach. To wszystko było takie sztuczne, nienaturalne, dziecinne. Nie potrafiłam dostatecznie dobrze wydobyć swojej wizji na papier. I nie potrafiłam sobie z tym poradzić.
Ze mną było podobnie... Jako dziecko uwielbiałam rysować i malować, a moje prace się podobały. Niejednokrotnie nauczycielka plastyki wybierała je na różne międzyszkolne konkursy, itp., więc jakość była w porządku :)
Ale mniej więcej na przełomie podstawówki i gimnazjum talent powoli zaczął znikać, a przynajmniej ja przestałam być zadowolona z rezultatów, bo tak jak napisała Rilla, ja również miałam problem z przenoszeniem na papier tego, co widziałam w wyobraźni :| No i chociaż starałam się z tym walczyć, pracować nad sobą, po prostu przestało mi wychodzić. I tym sposobem na wiele lat porzuciłam kredki i farby.
Kilka lat temu, pewnej letniej nocy (a latem zdarza mi się cierpieć na bezsenność), żeby zabić czas chwyciłam za kredki i papier. Efekt był bardzo zadowalający, ale niestety była to tylko rekreacja czyjegoś obrazu, a nie moja własna oryginalna twórczość.
Tak czy inaczej, już dawno temu zamieniłam kredki na aparat fotograficzny i jestem zadowolona :) Choć żal, że z rysowaniem mi nie wyszło pozostaje...

Poza tym odkąd pamiętam miałam fantazję o napisaniu książki :D Jest to trochę zabawne, bo jako dziecko na prawdę nie lubiłam czytać (odmieniło mi się i teraz połykam jedną książkę za drugą). Pisałam za to masę różnych opowiadań. Później zaczęłam nawet pisać powieść. Napisałam jej całkiem sporą część, ale nie udało mi się dobrnąć do jakiegokolwiek zakończenia, bo najwyraźniej straciłam wenę :P Ostatnio na dnie szafki znalazłam nawet manuskrypt tego "dzieła" i nieźle się uśmiałam :lol: Mój brak zainteresowania literaturą w tamtym okresie aż bije po oczach :twisted:

Ale faktem jest, że pisać nadal uwielbiam - co prawda już nie powieści i opowiadania... ale, kto wie, może kiedyś? :)


. 4w5 . INFp .

"My dreams were all my own;
I accounted for them to nobody;
they were my refuge when annoyed ---
my dearest pleasure when free."
/ Mary Shelley

Awatar użytkownika
m.a.r
Posty: 14
Rejestracja: środa, 5 listopada 2008, 22:20

#32 Post autor: m.a.r » czwartek, 11 grudnia 2008, 02:15

Już nieco dłuższy czas temu pewien znajomy zadał mi pytanie - czym się zajmujesz? Pytanie, choć wyrwane teraz z kontekstu, nie odnosiło się do pracy bądź studiów, lecz do pasji/zamiłowania/hobby. Zupełnie nie wiedziałem co odpowiedzieć, wystrzeliłem krótkie tworzę, ale te kilka słów dało mi do myślenia!
Rzeczywiście, tworzę, przede wszystkim słowem i kształtem.
Mam taki osobisty zbiór własnych wierszy, który skrystalizował się z dni kilku lat; to daje mi możliwość spojrzenia w progres swojego pisania i, mówiąc kolokwialnie, lecz najprościej, ogarniam. Mimo wszystko, jest mi niezręcznie jednoznacznie stwierdzić - mam talent do pisania - o takie deklarację trzeba poprosić kogoś z otoczenia.
Tworzenie kształtem odnosi się do grafiki komputerowej. Być może moje pracę nie są dziełami sztuki (w znacznym stopniu opierają się one na modyfikacji fotografii), lecz bardzo lubię zabawę z motywami, lubię przekształcać temat na wiele sposobów, dodawać lub ujmować barwy, eksperymentować. Kuzynka stwierdziła jednoznacznie - zapisz się na kurs projektowania i rozwijaj ten talent. Być może dostrzegła to, czego ja wciąż nie zauważam.
Od pewnego czasu rozpocząłem także poszukiwania talentu kulinarnego! Niestety, na próżno! Chociaż wiem, że jest to pasja (gotowanie mnie odpręża i stanowczo poprawia nastrój), to jednak talentem tego nazwać nie mogę. Trochę szkoda.
czterywpięć
"a te słowa, te zdania, bukiet fraz i sentencji,
są jak ziarna czarnej kawy; i choć
powietrze rozciera je, spalając w bezkres
zapach tenże schwycić zdążę sercem, wcześniej"

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#33 Post autor: Rilla » niedziela, 21 grudnia 2008, 00:26

Memory pisze:(...) Ale lekkość pisania to absolutnie nie moja dziedzina, co potwierdzają wypracowania przygotowywane na lekcji.
Nie wierzę abym mogła przerobić to na zawód, na przykład wydać własną książkę, nie wydaje mi się to realne.
Nie myśl w ten sposób. Rozumiem Cię, bo myślałam do tej pory podobnie. Chyba jednak nie była to dobra droga.
Pisanie na lekcji, pod presją, a na spokojnie w domowym zaciszu, nie można ze sobą porównywać, bo jest to niesprawiedliwe. Każdy jest inny, potrzebuje innych warunków do pracy. Jeden pisze szybciej, drugi wolniej; jeden potrafi pisać nawet w z mieczem zawieszonym nad głową, a drugi potrzebuje zrelaksowania i ciepłej herbaty, by dobrze mu się pisało. To, że źle, czy przeciętnie idzie Ci pisanie na lekcji nie oznacza, że piszesz źle.
Nie każdy też, kto umie dobrze pisać, napisze książkę. Jest wiele możliwości. Jesteś jeszcze młoda. Nie mów "nie" temu, co może Cię spotkać w przyszłości. Posłuchaj się swojego ojca i kształć się w piśmie, jeśli to kochasz, i nie szukaj argumentów przeciw.

skylines, jeśli czujesz żal, że nie wyszło Ci w rysowaniu, to znaczy, że jest to dla Ciebie ważne. Dobrze, że fotografujesz, że sprawia Ci to przyjemność, ale nie odwracaj się plecami do tego co kochasz, nie skreślaj tego. I Ty, Memory nie rób tego, jeśli na prawdę Ci na tym zależy, by rysować.
Właśnie dopiero teraz los nauczył mnie, iż nie jest ważne to, że nie tworzę tak dobrze, jak moje koleżanki, które dostały się na ASP, e nie tworzę tak dobrze jak da Vinci czy Renoir. Co z tego? Ważne, by robić to, co się kocha. Miłość bywa bolesna, przynosi prócz szczęścia także ból i cierpienie. Mamy prawo być wściekli na swoją twórczość, mamy prawo nienawidzić, ale nie mamy prawa okłamywać samych siebie, że nie jest dla nas ważna, nie mamy prawa skreślać jej sensu.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
boogi
Pan Admin
Pan Admin
Posty: 5875
Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
Enneatyp: Perfekcjonista
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

#34 Post autor: boogi » niedziela, 21 grudnia 2008, 01:03

Historia z mojego życia.
Zawsze lubiłem coś tam pisać, w sumie widać chyba nawet po moich postach, że nie mam problemów z wysłowieniem się, ortografią, składaniem poprawnych językowo zdań itp. Raz nawet podjąłem się próby napisania czegoś większego - miała to być opowieść, do której natchnęła mnie fabuła gry komputerowej (C&C Tiberian Sun, jakby ktoś pytał). To dzieło się tak powoli tworzyło i tworzyło... miałem wtedy wiele zapału, ale słomianego, bo mało było wytrwałości. Niemniej jednak, jakoś się powoli tworzyło. Byłem wtedy chyba w drugiej klasie liceum.
I jakoś tak w tym czasie na polskim dostaliśmy zadanie domowe - opisać jakąś historię. Nie pamiętam dokładnie polecenia, ale dawało dużą dowolność: napisać własne opowiadanie.
Napisałem.
Świetne było!
Trzy dni chyba pisałem, dopieściłem i dopracowałem na maksa. Historia - taka, że byłem z niej bardzo zadowolony. Bez fałszywej skromności - liczyłem na ocenę celującą (6).
Dostałem 4-. I komentarz: "sam to pisałeś?".

No... to na wiele lat miałem przerwę dzięki temu. Mój polonista mnie po prostu zastrzelił tym komentarzem. Nawet w tej chwili, kiedy to opisuję, czuję ciągle smutek za to, że zostałem tak potraktowany.

Pierwszą dłuższą własną rzecz (nie licząc co dłuższych wypowiedzi na forum ;) ) napisałem dopiero parę dni temu, była to relacja z Nocnego Marszu na Orientację. Usiadłem, w 20 minut po prostu napisałem, co się działo, i już. Podesłałem paru osobom, celem zachęcenia do następnego Marszu który będą wiosną. Nie spodziewałem się, że otrzymam taki odzew: koleżanka napisała, że sama nie wie co lepsze: marsze, czy styl napisania relacji. Przyjaciel powiedział "świetne!", po czym zapytał "to co, zostajesz dziennikarzem?". Ktoś inny powiedział, że relacja świetna i bardzo się spodobała. Jeden z uczestników - człowiek którego wcześniej nie znałem ani on nie znał mnie - napisał, czy może zamieścić relację na swojej stronie...

I tak się zastanawiam - jak to jest, kiedy dosyć wcześnie zostaniemy mocno skrytykowani i zamkniemy się w sobie z tego powodu. Ja miałem ~16 lat jak zacząłem pisać i dostałem zimny prysznic. Dopiero teraz widzę, że paradoksalnie, ale było to jednak docenienie! (W pierwszej klasie liceum więcej czasu spędzałem na graniu w gierki, niż na nauce, więc byłem też średnim uczniem, i nagle taki wyskok z dobrym tekstem sprawił, że polonista zareagował całkiem rozumnie: nie uwierzył w tak nagłą zmianę mojego poziomu.) Wtedy się zasmuciłem i odwróciłem od pisania na, jak teraz liczę, jakieś 8 lat. W tej sobie pluję w brodę za własną głupotę ;)
Powinienem był zrozumieć, że "sam to pisałeś" znaczy nie "jesteś baranem, który nie potrafi stworzyć coś takiego", a raczej "dotychczas nie przejawiałeś wcześniej takich umiejętności, lecz jeżeli powtórzysz swój wyczyn, to zacznę w nie wierzyć". Ja niestety uwierzyłem wtedy, że stworzenie czegoś fajnego to był mój jednorazowy i, co najgorsze, przypadkowy wyskok.
No i oczywiście przez dłuższy czas całkiem przyjemnie było mi pławić się we własnej niemożności i mówić "polonista mówi, że nie potrafię, to znaczy że nie potrafię", zamiast jednak wziąć się do roboty za to, co potrafiłem i całkiem lubiłem.

Może i tak jest z Wami - kiedy dajecie coś z siebie, oczekując pozytywnej reakcji, a będzie ona negatywna (lub zostanie odebrana jako negatywna), to wtedy bardzo łatwo tracicie wiarę w swoje umiejętności?
Dopiero człowiek upewniony w tym, co robi (oczywiście upewnienie przyjść może jedynie z zewnątrz, szczególnie w przypadku typów czujących, oraz w pewien inny sposób także dla typów myślących) jest w stanie znieść krytykę. A ktoś, kto jeszcze jest "zielony", początkujący, kto nie został upewniony o swoich umiejętnościach przez autorytet zewnętrzny - jest o wiele słabszy w przyjmowaniu krytyki, i bardziej na nią wrażliwy, wyczulony na każde słowo. Jak małe dziecko ;)

Życzę Wam, Artyści wszelkiej maści, gatunku, rodzaju i sztuki: pisarze, poeci, malarze, muzycy, abyście odpoczęli chwilkę, po czym wrócili z nadzieją i spokojem do robienia tego, co lubicie. Dla siebie, nie dla kogoś. Sztuka musi mieć odbiorcę - ale co stoi na przeszkodzie, żeby na początek odbiorcą był jedynie twórca*? A z czasem coś z tego, co robicie, przypuszczalnie samo wyjdzie na jaw. Ktoś doceni. I będzie pięknie :)

No cóż. Ja wracam do pisania. Może ktoś ma jakiś temat na historyjkę? :D




*kiedy robi się sztukę "bo ja chcę być doceniony", to może to zajeżdżać lekko komerchą; tego nie chcemy ;)
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire

>> bardzo dziwny link <<

Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix

Awatar użytkownika
Riviette
Posty: 405
Rejestracja: niedziela, 29 października 2006, 13:09
Enneatyp: Lojalista

#35 Post autor: Riviette » niedziela, 21 grudnia 2008, 10:49

Nie znam żadnej Czwórki, która nie potrafiłaby dobrze pisać czy rysować. Bardzo wam tego zazdroszczę, sama chciałabym umieć wylać na papier to, co mi w głowie siedzi. :) Macie naprawdę bogatą wyobraźnię (przeboleję nawet to, że nie zawsze robicie coś poprawnie - ważne, że z sensem ^^)

No, i te talenty artystyczne raczej się trzymają całe życie...
6w5, IEI

washin_machine
Posty: 7
Rejestracja: wtorek, 13 stycznia 2009, 18:42

#36 Post autor: washin_machine » piątek, 23 stycznia 2009, 21:07

Pisać lubię, ale nie za bardzo mi wychodzi, bo zawsze gdzieś w środku pracy zmieniam koncepcję. Po czym wychodzi banał :) Rysować owszem, uwielbiam, ale brak mi... jak to ująć... inspiracji, która sprawiłaby, że wiem JAK i ŻE TO WAŻNE. Potrzebne. Niebanalne. Godne poświęcenia czasu... Jeśli ktoś mniej więcej zrozumiał, to gratuluję :D O, mam: osobiste i niekomercyjne.
Więc wyrażam się w muzyce, kiedy grasz, chodzi przecież o to, by odtworzyć coś już stworzonego we własny, indywidualny sposób. I myślę, że to mi wychodzi lepiej niż własne twory :D
Nie uważam, że talent można stracić. GDZIEŚ tkwi. :)

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#37 Post autor: Matea » piątek, 23 stycznia 2009, 21:23

Riviette pisze:Nie znam żadnej Czwórki, która nie potrafiłaby dobrze pisać czy rysować. Bardzo wam tego zazdroszczę, sama chciałabym umieć wylać na papier to, co mi w głowie siedzi. :) Macie naprawdę bogatą wyobraźnię (przeboleję nawet to, że nie zawsze robicie coś poprawnie - ważne, że z sensem ^^)

No, i te talenty artystyczne raczej się trzymają całe życie...
Bo sztuka jest językiem emocji. Wystarczy się na nich skupić... trochę je poanalizować. Tak mi sie wydaje.

,,Najważniejszym obowiązkiem sztuki jest rozwijanie emocjonalnej strony psychiki człowieka. Ona tylko bowiem, sztuka, posiada zdolność nastrajania umysłu, przygotowania go do percepcji najbardziej skomplikowanych treści. Któż nie zna czarodziejskiej łatwości pojmowania, rodzącej się z wrażeń estetycznych, jakich dostarcza muzyka, barwy, kształty?"

...i przedewszystkim NIE WSTYDZIĆ się własnych emocji.
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Kasmona
Posty: 45
Rejestracja: czwartek, 10 lipca 2008, 17:39

#38 Post autor: Kasmona » piątek, 23 stycznia 2009, 23:48

Rilla pisze:Właśnie dopiero teraz los nauczył mnie, iż nie jest ważne to, że nie tworzę tak dobrze, jak moje koleżanki, które dostały się na ASP, e nie tworzę tak dobrze jak da Vinci czy Renoir. Co z tego? Ważne, by robić to, co się kocha. Miłość bywa bolesna, przynosi prócz szczęścia także ból i cierpienie. Mamy prawo być wściekli na swoją twórczość, mamy prawo nienawidzić, ale nie mamy prawa okłamywać samych siebie, że nie jest dla nas ważna, nie mamy prawa skreślać jej sensu.
Prawdziwe. Dałaś mi do myślenia. Nigdy nie patrzyłam w ten sposób na tworzenie. Mnie radość daje pisanie, poza tym podobno nieźle mi to wychodzi. Jednak od pewnego czasu robię to bardzo rzadko, praktycznie tylko wtedy, kiedy muszę (zobowiążę się do udziału w jakimś konkursie lub trafi się wypracowanie o temacie pozwalającym na tzw. lanie wody). Często mam zamiar zabrać się za pisanie, ale coś sprawia, że tego nie robię. Chyba strach. Trudno to wytłumaczyć, ale boję się, że znowu nie będę w stanie napisać czegoś sensownego albo że nawet jak już coś napiszę, to i tak nie odważę się nikomu tego pokazać ze strachu przed krytyką. Ma to pewnie związek z moim trwającym już od długiego czasu kiepskim nastrojem i niskim poczuciem własnej wartości (podejrzewam u siebie lekką depresję, ale nie byłam jeszcze u psychologa). Ale wiesz co? Myślę, że masz rację. Może dzięki Tobie zacznę znowu pisać. Tylko i wyłącznie dla siebie. Dla przyjemności.

motylica wątrobowa
Posty: 108
Rejestracja: sobota, 27 grudnia 2008, 16:04
Kontakt:

#39 Post autor: motylica wątrobowa » sobota, 24 stycznia 2009, 13:15

U mnie z pisaniem jest raczej średnio, przynajmniej ja nie czuję, żebym jakoś specjalnie się w tym wyrażała. Fakt, e w liceum polonistka bardzo chwaliła moje wypracowania, ale nie do końca jej dowierzałam, może dla tego, że wypracowania na ściśle określony temat rodziły się u mnie w bólach i były schematyczne też do bólu, aż samą mnie raziło. Tak, musze przyznać, że miałam swój szablon, wg którego pisałam wypracowania - wstęp (kilka odniesień do innych dzieł, dwa, czy trzy pyania retoryczne)-rozwinięcie, (zależy na jaki temat) - zakończenie (odpowiedź na zadane pytania retoryczne ) No, ale jak pisałam, nie cierpiałam tego że muszę sztywno trzymać się jakichś analiz, więc tk sobie sprawę ułatwiałam. Czasami był jakiś dowolny temat, wtedy pisało mi się lepiej. Kiedyś pokazałam jakieś moje pisaniny koleżance i stwierdziła, że mam szkolny styl i przestałam pisać w ogóle. Teraz wiem, ze nie powinnam tak przejąć się jej krytyką, ale trudno, było minęło.

Rysować też rysowałam, ale jakoś mi odeszło samo. Pozostały tylko mazy na notatkach - najśmieszniej jest jak ktoś chce je sobie odkserować.

Udzielałam się także teatralnie, występowałam w spektaklach szkolnych i nie-szkolnych, w konkursach recytatorskich. Ale też już nie mam zapału, nie zaczarował mnie teatr tak jak niektórych.

Bardziej żałuję tego, że przestałam śpiewać .
Teraz próbuję coś podśpiewywać ale nie umiem wydobyć pełnego głosu, zaśpiewać tak czysto jak kiedyś (nie mówię tu o fałszowaniu) Nawet nie zdawałam sobie wtedy sprawy jak to na mnie działało - poprawiało humor, uspokajało. A rzuciłam to w cholerę, bo pewnego razu podczas występu zjadła mnie trema, zaczął trząść mi się głos, prawie popłakałam się na scenie. Wtedy potrzebowałam największego kopa od mamy, która tak jakby mnie prowadziła, ale go nie dostałam. W dodatku to był taki głupi wiek, że wstydziłam się tego - bo w moim otoczeniu właściwie nikt nie śpiewał. No i skończyło się rumakowanie.
Od jakiegoś czasu planuję wybrać się na jakieś lekcje, żeby zdobyć jakiś warsztat, ale póki co pozostaje to w sferze zamierzeń, bo albo nie mam czasu albo pieniędzy.
"Na szyi zamordowanego kota wisiała karteczka z napisem MIAU."

The_Crow
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 25 marca 2008, 22:39
Lokalizacja: z dołka

#40 Post autor: The_Crow » piątek, 6 lutego 2009, 14:04

A więc tak... Utrata inteligencji.... jeśli można nazwać to w ten sposób. Od roku jestem w gronie ludzi, bez zainteresowań, bez inteligencji itd. No i jak to się mówi "kto z kim przystaje, sam się takim staje". Co prawda zainteresowań mam wiele i tego mi nikt odebrać nie może, ale jest problem z inteligencją =) Ale to tylko tak nawiasem ( ktoś mnie o tym uświadomił i było mi przykro )

A tak odnośnie talentu... Chodzi mi o rysowanie. Nie u miem rysować bez czyjejś krytyki. Bez kogoś odrobine lepszewgo u boku, kogoś, kto zna się na tym choć odrobinkę. A więc obecnie brak mi kogoś takiego. No i cokolwiek nabaźgram, wszyscy niedoinformowani mówią, że piękne. A ja się cofam. Mam problem ze szkicem. Jedyne, co mi jeszcze wychodzi, to baźgranie pastelami suchymi... Gdy chce ćwiczyć, wmawiam sobie, że jestem beznadziejna i nie umiem. A gdfy już się wezmę w sobie i zaczne coś "tworzyć" to po trzech kreskachg wyrzucam i jestem zła na cały świat. No cóż...
4w5

samaniewiemjaka
Posty: 125
Rejestracja: piątek, 6 lutego 2009, 21:57
Lokalizacja: z łona matki;]

#41 Post autor: samaniewiemjaka » piątek, 6 lutego 2009, 22:03

utrata inteligencji ! haha, czy to jest mozliwe, czy ja tezjestem glupsza ? i mam wiecej problemow z nauka, a moze to lenistwo ?
talenty talenty... hm. bolesny temat dla mnie. :) wiec napisze moje pierdoly moze nastepnym razem. pozdrawiam.

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#42 Post autor: impos animi » piątek, 6 lutego 2009, 22:43

Ja wiem, czy to możliwe, chyba nie... Mi rok temu powiedzieli, że to przez chorobę i leki, w sumie to nie do końca wierzyłam lekarzom i wmówiłam sobie, że po prostu jestem głupia... Ale teraz jak się z depresji wyleczyłam, leki też odstawiłam, to chociażby po wynikach z matury widzę, że wcale nie jest ze mną tak źle... Więc może faktycznie złe wyniki w szkole to była wina leków a nie moja. Bo odkąd czuję się lepiej, to mam wrażenie, że nie tylko wracam do siebie, do swojej starej osobowości, ale też do potencjału intelektualnego. Więc 'utrata' intelektu to może po prostu słabsze wykorzystanie potencjału ze względu na różne czynniki.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

samaniewiemjaka
Posty: 125
Rejestracja: piątek, 6 lutego 2009, 21:57
Lokalizacja: z łona matki;]

#43 Post autor: samaniewiemjaka » piątek, 6 lutego 2009, 23:01

albo brak poparcia i pomocy.
a np. w moim przypadku talen muzyczny.. w dziecinstwie nie bylo kasy, wiec nie poszlam do szkoly muzycznej, czuje ze to mi zanika, spiewam tez gorzej,a co do gry mialam sie zapisywac, ale nie bylo miejsc na moj kochany instrument wiec zrezygnowalam w ogole.:| stwierdzilam, ze nie ja pierwsza nie ostatnia.. i co z takim dziwadlem robic ?

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#44 Post autor: Matea » piątek, 6 lutego 2009, 23:25

talenty...

Ja to bym nie chciała duszy utracić.
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

The_Crow
Posty: 34
Rejestracja: wtorek, 25 marca 2008, 22:39
Lokalizacja: z dołka

#45 Post autor: The_Crow » poniedziałek, 23 lutego 2009, 22:15

Duszę można zgubić. Ale utracić? Nie.
Zgubić, albo cisnąć w kąt samego siebie.
4w5

ODPOWIEDZ