Strona 12 z 15

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 23 kwietnia 2011, 22:28
autor: kangur
jedno z moich rodziców to 7, drugie 6 lub 9 (szczerze to nie mam pojęcia). Wesoła siódemka, dla której wszystko jest piękne, proste i przyjemne, ja zakompleksiona introwertyczna czwóra ciągle popychana przez 7 w najgorsze piekła. Jako że rodzic mnie nie rouzmiał, a ja w stresowych sytuacjach wogóle nie mówiłam że coś nie gra czułam się zupełnie nierozumiana. To bardzo mnie jako dziecko bolało, najbliższa mi osoba nie rozumiała mnie albo traktowała moje lęki z przymrużeniem oka :? .
Żeby nie było-miałam szczęśliwe dzieciństwo :P ale pewne sytuacje to po prostu rany na psychice dziecka nieumyślnie zadane przez wiecznie uśmiechniętego entuzjastę :?

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 23 kwietnia 2011, 22:48
autor: Lukrecja
SuperDurson, starałam się mówić o tym, co mi nie pasuje, ale najczęściej taka rozmowa kończyła się na zasadzie: "A ty to niby jesteś taka idealna...?":(

Re: Błędy Waszych rodziców

: niedziela, 24 kwietnia 2011, 07:53
autor: ein
Lukrecja: To wynika z jakiegos chorego uwielbienia rodzicow. Za krytyke jeszcze niedawno sie po prostu dostawalo w pysk. Idziesz do kosciola? Nie? <trzask-prask> Idziesz? No, wiedzialem, ze idziesz. Nie wiem ile w tym prawdy, ale z tego co mi rodzice opowiadali, to nie bylo czegos takiego jak krytyka matki i ojca. Po prostu sobie na to nie pozwalali. Nagle pojawia sie pokolenie nieco bardziej swiadome. Zainteresowane swoim zyciem, dieta, psychologia i robi jakies dziwne problemy. Musze przyznac, ze moja rodzina jest dosc mocno skolowana tym co mowie, co przez bardzo dlugi czas reagowali agresja, do czasu, w ktorym moje fanaberie zwiazane z dieta zostaly potwierdzone przez lekarza xD

Re: Błędy Waszych rodziców

: wtorek, 3 maja 2011, 12:50
autor: Alisa
I znowu będę gadać na rodziców na forum :(
Ogólnie mam strategię "zacisnąć zęby,nie przejmować się i przeczekać do studiów" ale ta kwestia o której chcę pisać... Jakoś potrzebuję usłyszeć zdanie kogoś z zewnątrz. :?
Więc. Mój ojciec pracuje za granicą.W zeszłym roku pojechaliśmy do niego na pare tygodni. Bez możliwości zadzwonienia do kogokolwiek, czytania (bo jak mam ostrego doła to nie moge czytać, chociaż czytanie i książki ubóstwiam), całe dnie spędzałam włócząc się po okolicy. Miasteczko małe,ja znająca średnio na jeża angielski. Całe dnie zabijałam czas chodząc po mieście,cykając fotki wszystkiemu, generalnie wynudziłam się potwornie. Tak,telewizja też po angielsku. Malowałam jakiś czas ale pieniądze na farby i płótna szybko się skończyły,a rodziców nie umiałam prosić. Pogłębił mi się dołek,wróciłam nerwowa,skazana na rodziców wyłącznie przez kilka tygodni,rodziców których nie lubię bardzo, obiecując sobie że więcej nie pojadę.
Matka ubzdurała sobie zaś,że koniecznie powinnam w następnym roku przyjechać i pracować tu. Jasne,okej, nie to mam jej za złe. Mam za złe jej to,że po pierwsze pomysł głównie motywuje tym,że "ta,ta,ta,ta i ta" córka jej koleżanki pracuje w moim wieku.Po drugie, mogę jej mówić że nie chcę jechać bo wynudziłam się, jak bd potrzebowała bo studia bo coś okej pojadę popracuję ale nie mam ochoty, zostanę (to akurat nie problem,żebym została). Ale w odpowiedzi, i naprawdę nie wyolbrzymiam,słyszę na zmianę wrzask albo litanię "że tak najlepiej jak rodzice dadzą tak tak (mam cholerną blokadę by ich o cokolwiek,nawet kieszonkowe na drugie śniadanie,prosić, tak tak boisz się pracy boisz się pracy (w domu robię wszystko o co mama poprosi bez marudzenia, a jest cholernie pedantyczna i to nie moje zdanie jedynie) i jesteś leniwa,okropna,niedobra, boisz się pracy boisz" i wrzaski i szantaże. :cry:
Nie,w domu nie ma problemów że muszę koniecznie jechać zaraz by pomóc rodzicom, jak też nie proszę ich o pieniądze co chwila i często. Po prostu sprawa ciągnie się właściwie od tamtych wakacji i dzisiaj wróciła (z wrzaskiem, nastawianiem ojca na to jaka jestem niedobra) oraz szantażami. Po prostu chciałam prosić,żeby ktoś, zapoznawszy się, powiedział coś mi na to... Wiem,wiem, ale ja to cholernie jak typowa czwórka przeżywam i przejmuje się,poza tym sama nie wiem już momentami co myśleć i się gubię. XP

Re: Błędy Waszych rodziców

: wtorek, 3 maja 2011, 20:17
autor: atis
Jak jesteś pełnoletnia, to mogą sobie życzyć zebys poszla do pracy, skoro wszystko chcą ci zalatwic.

Re: Błędy Waszych rodziców

: wtorek, 3 maja 2011, 20:34
autor: Alisa
O rany... Wiedziałam,że wyszło koszmarnie chaotycznie :P
Otóż od początku... Tylko nie wiem,od czego zacząć.
Napisałam to pod wpływem emocji i chwili,więc wyszło masakrycznie niejasno. Problemem dla mnie jest to,że największą pobudką dla moich rodziców,która każe mnie przekonywać (baaardzo głośno) do pracy jest fakt, że pracą w wakacje zajmuje się ta,ta i ta córka ich znajomych. Wiem, naturalne,usłyszę. Niestety tu zaczyna się długa i nudna historia dziewczyny, która jako że bardzo długo nie miała bliższych sobie osób oraz była nieśmiała, siedziała w domu, "przespała" już okres szaleństwa gimnazjalnego a teraz przesypia licealnego, w rodziców była zapatrzona jak w obrazek,a oni wiecznie zapatrzeni w dzieci znajomych (i tu nie przesada, większość to prymusy) i porównywali córkę do nich nieustannie.Córka uważała że jest niedobra, zmarnowała pierwszy rok liceum towarzysko bo sprzątała cały dom, była słodka miła uśmiechała się ile wlezie i mówiła że idzie na prawo bo to mama chciała usłyszeć.. Ale mniejsza. W każdym razie dopiero niedawno ocknęłam się że wychowuje się w rodzinie lekko toksycznej i mimo jej niewątpliwej miłości,troski,poświęcenia etc etc które serio doceniam, to ich nadopiekuńczość,zaborczość oraz to że tyle lat im na to pozwalałam narobiła dużo dużo złego.
Jeśli chodzi o bloki i kartki, cóż, o to mniejsza po prostu innego sklepu niż firmowy nie było naprawdę w okolicy ale mniejsza naprawdę o to. Chodziło mi o to,że mam lekkie...skrzywienie w rodzaju nie mogę poprosić rodziców o pieniądze na bilet bo czuję wielkie poczucie winy i blokadę. Mniejsza.
Po trzecie... Boże,nie narzekam, nie marudzę.Naprawdę. Właściwie, powinnam narzekać,marudzić, sprzeciwiać się,buntować, tylko ten czas kiedy trzeba było przegapiłam i teraz mi trudniej bo mama przyzwyczaiła się że bez jej aprobaty nie ośmiele się kupić ubrania czy ufarbować. Naprawdę,"zdrowiej" byłoby dla mnie odmawiać jej, marudzić, bo póki co zamiast stosować zdrowy egoizm to tylko klnę w milczeniu że ludzie wytrzeszczają oczy na to ile robię w domu i o jakie rzeczy moi rodzice mają żal.Z wyjazdem sprzeciwiam się bo z doświadczenia wiem, że wrócę poddenerwowana komentowaniem, wymaganiami nieustannymi, nieustannym wysłuchiwaniem kłótni między nimi samymi.
Ufff... Że też komuś będzie się chciało to czytać... :P Mam nadzieję,że tym razem jasno to wyjaśniłam.

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 14 maja 2011, 12:38
autor: Martin Sherard
@Alisa :
Nie klnij w samotności , po prostu naucz się mówić ,,nie'' . Masz niemal 18 lat ( mniemam iż data w Twoich profilach z podpisów jest datą Twoich narodzin ) , więc powinnaś nauczyć się samodzielności . Zacznij od spraw drobnych , potem stopniowo odmawiaj im w sprawach coraz większych . Jeśli tak nie zrobisz to zakładając sytuację , iż mieszkasz w mieście w którym nie ma kierunku studiów na który chcesz pójść to rodzice stwierdzą , że nie możesz mieszkać w akademiku , tylko albo codziennie dojeżdżać , albo iść na jakąś mniejszą uczelnię w Twoim mieście , albo która jest bliżej Twojego miasta .
Nie wiem , czy to co pisze ma sens , ponieważ nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w posiadaniu rodziców , jednak jest to oparte na tym co udało mi się zaobserwować .

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 14 maja 2011, 14:48
autor: Windowlicker
Póki rodzice łożą na nią kasę, to to czy będzie mieszkać w akademiku, czy nie, czy będzie studiować u siebie w mieście czy gdzieś indziej zależy tylko od nich. Z tym mówieniem 'nie' rodzicom nawet po skończeniu 18 lat nie jest tak prosto. Chyba, że już od razu na początku studiów się usamodzielni, ale wtedy to w sumie tylko zaoczne wchodzą w grę, a i tak jest ciężko wtedy się utrzymać zakładając brak jakichś szczególnych umiejętności cenionych na rynku pracy.

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 14 maja 2011, 15:07
autor: Martin Sherard
Myślę jednak , że nawet w takiej sytuacji nie jest tak źle , może wystarczy rzeczowa rozmowa z rodzicami na ten temat ?
Tylko w takiej sytuacji należałoby wybrać odpowiedni moment : kiedy rodzice nie są z jakiegoś powodu nerwowi , albo śpieszą się , poza tym nic nie powinno takiej rozmowy zakłócać i w takim przypadku lepiej nie ulegać emocjom .

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 14 maja 2011, 15:15
autor: Windowlicker
Z własnego doświadczenia powiem, że jak zdecydowałem zrobić sobie rok przerwy na dopisanie do zdanej już matury czegoś konkretnego, zarobienie i odłożenie forsy na utrzymanie na przyszłych studiach w innym mieście itp., to skończyło się to ultimatum ze strony mojej rodzicielki pt . "albo idziesz teraz na studia w pobliżu, albo teraz w tym momencie się pakujesz i wynosisz z domu". Ogólnie reakcja ze strony mojej mamy bardzo nerwowa (jak zresztą zawsze na wszystko), zaczęła drzeć się bez wyraźnego powodu, aż w końcu rzeczywiście się spakowałem i wyszedłem. Poszedłem do dziadka, a tam już zostałem kolejno spacyfikowany (a w praktyce opier*****y) przez pół rodziny z góry. Tak się skończyła moja przygoda pokemon. Także różowo raczej bywa rzadko.

Pamiętam, że jak wróciłem do domu po jakimś czasie, to mam chciała, żebym ją jeszcze 'przepraszał'. Aż mną zagotowało, ale spytałem się spokojnie 'za co?'. No bo tak na prawdę za co?

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 14 maja 2011, 15:28
autor: Martin Sherard
Zatem to wszystko może być bardziej skomplikowane .

Re: Błędy Waszych rodziców

: sobota, 14 maja 2011, 19:03
autor: Alisa
Ze studiami nie ma problemu.Mieszkam w małej miejscowości, że wyjadę gdzieś na jakiś "porządny" uniwersytet to oczywiste.A że zbliża się to coraz bardziej, bardziej zaciskam zęby i chcę przeczekać. Najgorszym problemem jest, że w liceum dopiero zauważyłam jak bardzo różni się stosunek moich rodziców do mnie od stosunku innych dzieci, że nie umiem nawet wybrać koloru farby do włosów bez konsultacji i aprobaty matki i większość rzeczy którą robię jest w celu zwrócenia na siebie (pozytywnej) uwagi rodziców. Ale pracuję nad tym nieustannie,by ogarnąć się jakoś.
Z wyjazdem już przyjęli do wiadomości, że nie wybieram się (aczkolwiek w nerwach niekiedy to mi wyrzucają) ale twardo nie chcę. Chcę owszem, zarobić pieniądze, jak zresztą każdy pewnie w moim wieku, chcę się usamodzielniać,ale nie na zasadzie, że kolejny raz będą załatwiać za mnie to co oni chcą,wisieć nade mną przy tym i rozliczać mnie oraz męczyć,na co powinnam wydać. I naprawdę, to nie moje widzi-mi-się ani wymysły że taki jest prawdopodobny scenariusz tego XP Ale cóż. Nie ja pierwsza nie ostatnia mam taki problem, generalnie akcje w rodzaju rodzice kontrolujący obsesyjnie każdy krok i uzależniający od siebie to jakoś plaga tych czasów.

Re: Błędy Waszych rodziców

: niedziela, 29 maja 2011, 18:13
autor: Raphaell_
matka mnie rozpieszczala, przez co jestem bardziej uczuciowy/empatyczny - ogolnie delikatny psychicznie, chociaz nigdy tego nie okazuje - to bym zmienil.

Do swoich dzieci? Wspieralbym je, bo ja nie mam wgl wsparcia w rodzinie - tylko ode mnie wymagaja i to rzeczy czesto niemozliwych w tym wieku. Jak na swoje 19lat przezylem w zyciu znacznie wiecej, niz inni rowiesnicy. Ogolnie moje zycie i moj rozwoj toczy sie jakos dziwnie - nie tak, jak u innych, ja uderzam w kazda sfere zycia z grubej rury albo wcale. Czesto mam wrazenie, ze o moim zyciu moznaby bylo nagrac film i bylby to duzy hit, bo kazdy odnalazlby czastke siebie w moim wnetrzu i ludzi zaintrygowaloby moje zycie... - marze o wlasnej biografi heh ;)

Re: Błędy Waszych rodziców

: środa, 15 czerwca 2011, 22:56
autor: agnieszka_w116
mnie wychowywala tylko mama i najwiekszy blad jaki popelnila to brak informacji o moim ojcu. rozumiem ze chciala dla mnie dobrze, nie wiedziala jak przyjme wiadomosc o tym ze jestem owocem gwaltu, ale uwierzcie ze lepiej jest sie dowiedziec tego niz cale zycie zastanawiac sie czy facet ktory cie wlasnie mija na ulicy nie jest twoim ojcem.

moj synek ma prawie 2 latka i obiecalam sobie ze bede zawsze wobec niego szczera, najgorsza prawda zawsze bedzie lepsza od sterty klamstw w dobrej wierze

i wiem ze kiedy on bedzie juz dorosly bedzie mogl napisac bardzo dlugi post o tym jak wiele bledow popelnila jego mama, ale jestem tylko czlowiekiem...

Re: Błędy Waszych rodziców

: wtorek, 5 lipca 2011, 01:32
autor: Rilla
agnieszka_w116 pisze:mnie wychowywala tylko mama i najwiekszy blad jaki popelnila to brak informacji o moim ojcu. rozumiem ze chciala dla mnie dobrze, nie wiedziala jak przyjme wiadomosc o tym ze jestem owocem gwaltu, ale uwierzcie ze lepiej jest sie dowiedziec tego niz cale zycie zastanawiac sie czy facet ktory cie wlasnie mija na ulicy nie jest twoim ojcem.
Może nie powinnam tego pisać, ale jeśli napisałaś to, co napisałaś... Czy ta informacja coś zmienia? Osoba, za sprawą której żyjesz i tak może cię mijać na ulicy i będzie ona faktycznie twoim biologicznym ojcem. Nie pomyślałaś też, że taka prawda może być też bardzo trudna dla twojej matki i że nie chciała ci o tym powiedzieć, bo o takim przeżyciu po prostu nie chce się wspominać, mówić, a nawet myśleć?