Ale jesteś dociekliwa. :p Zasypujesz mnie dziś gradem pytań.impos animi pisze:Ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie ;p
A więc zdarzyło mi się, ale nie było to nic drastycznego. Nie byłabym w stanie dokuczyć komuś w ten sposób wprost.
No ale co by było gdyby pracował tak naprawde długi czas??(5<lat)NIe ma możłiwości żeby to sie na nim nie odbiło.Przykład...
Wiesz to nie dowód.Zarabanie na studia w "mniej atrakcyjnych zawodach"to normalka.A on wtedy tak zarabiał na studia. Teraz ten człowiek zarabia duże pieniądze za granicą, a ta dziewczyna jest jego żoną...
Chyba się nie rozumiemy.Powtarzam jeszcze raz żę myśłe że poprostu nasz zawódi poz.społeczna odbija sie na nas w znacznym stopniu.Co nie oznacza że zmienia nas absolutnie i nie oznacza też że nie ma wyjątkó od tej regóły.To chyba wszystko co chciałem powiedzieć.Jeśli chodzi o moje własne doświadczenia. Zdarzało mi się rozmawiać ze śmierdzącymi menelami, niezbyt trzeźwymi o sztuce, wymieniać tytuły przeczytanych książek i czytać coś, co mi polecili. Ludzie nie są tym, za co ich mamy.
Ale po co pokazywac cala skale zachowan? Na prywatnosc tez powinno byc miejsce. Nie wiem tylko po co czuc sie na sile zle, oceniac sie. Wbrew pozorom, da sie byc normalnym . Trza na to pracowac. Nigdy sie nie poddawac. Ciagle walczyc. To ludzkie ponosic porazki, ale liczy sie tylko podnoszenie z nich.M. pisze:A ufasz ludziom do tego stopnia, aby pokazać mi całą skalę swoich zachowań, myśli, uczuć? Czy będziesz bluzgał przy babci, nawet jeśli masz na to ochotę? Czy powiesz koledze z pracy, że tak naprawdę uważasz go za kawał ch..., czy powiesz matce, że ten prezent, który właśnie ci dała to najdebilniejsza rzecz, jaką w życiu dostałeś? Ja o tym mówię, a nie o określaniu siebie względem kogoś innego.
A bo ciekawe wydało mi się to, co pisałaś. Ten temat generalnie mnie nurtuje. I byłam ciekawa jak to w praktyce wygląda... I chyba chciałam sprawdzić na ile myślimy podobnie.bíumbíumbambaló pisze:Ale jesteś dociekliwa. :p Zasypujesz mnie dziś gradem pytań.impos animi pisze:Ale nie odpowiedziałaś mi na pytanie ;p
A więc zdarzyło mi się, ale nie było to nic drastycznego. Nie byłabym w stanie dokuczyć komuś w ten sposób wprost.
No nie wiem... W moim przypadku bylo tak, ze do okolo 15. roku zycia, nie liczac wczesniejszego dziecinstwa, bylem calkiem normalny. Wiem, ze te deprechy, psychozy i dziwnosc to kwestia braku balansu - nieodpowiedniego srodowiska. Zlych wyborow - owszem, ale kazdy ma prawo do popelniania bledow. Wczoraj mialem taka jazde, ze czulem sie soba... Tak jak przed laty, kiedy czulem sie bezpiecznie. Mam nadzieje, ze to zwiastun tego, ze wracam do rownowagi.impos animi pisze:Tylko jak tego dokonać, kiedy nikt nie akceptuje tego, jakim jest się w środku, kiedy otoczenie ten środek bojkotuje i mówi Ci cały czas, że jest on zły, zaburzony, krzywdzi innych i ciebie samego, że nie pasuje do ich standardów i kanonów, i wiesz, że jeśli nie będziesz chciał i próbował się zmienić, to zostaniesz całkowicie sam?Absynt pisze:Jakim sie jest w srodku, takim trzeba byc na zewnatrz.
Inaczej jest sie w konflikcie ze soba.