Jak radzicie sobie z problemami?

Wiadomość
Autor
bíumbíumbambaló
Posty: 882
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
Lokalizacja: Wrocław

#16 Post autor: bíumbíumbambaló » czwartek, 18 września 2008, 22:56

Najprostsza recepta- wyłącz myślenie i kieruj się mądrościami z filmów, telenoweli, horoskopów i ciasteczek z wróżbą.

Mówię zupełnie serio.



impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#17 Post autor: impos animi » czwartek, 18 września 2008, 23:10

Nie, nie, biumbium, to jest bardziej szkodliwe dla ludzkości niż wszystkie odpady atomowe razem wzięte. Tyle się trąbi o efekcie cieplarnianym, dziurze ozonowej, lasach tropikalnych, a zapomina się, że dla człowieka najbardziej szkodliwe są te durnoty w telewizji.

Dlaczego? Bo Impos zdarzało się w te durnoty pogapić. I dzisiaj doszłam do wniosku, że to przez te skrajnie głupie komedie i romanse, w które gapiłam się "dla odprężenia" w głowie utkwił mi fałszywy obraz ludzi pięknych i dobrych, którzy potrafią zrozumieć swoje błędy, wybaczają innym, są wspaniałomyślni, potrafią wiele zaakceptować, nie zwracają uwagi na czyjeś wady, potrafią kogoś pozytywnie zaskoczyć, pomagają w potrzebie, a gdy ktoś wpada w depresję to jego wspaniali przyjaciele rzucają wszystko i biegną mu na ratunek. Stek horrendalnych bzdur bez pokrycia w rzeczywistości. Potem wyrasta z człowieka taki nieżyciowy idealista, który gdy nagle odkrywa, że świat wcale nie jest taki fajny i prosty, nie wytrzymuje napięcia i z byle gównianego powodu wpada w depresję.
Telenowele, horoskopy, porady w gazetach dla pań to szatańskie zło, przed którym wszystkich przestrzegam!
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

bíumbíumbambaló
Posty: 882
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
Lokalizacja: Wrocław

#18 Post autor: bíumbíumbambaló » czwartek, 18 września 2008, 23:20

Właśnie, a przecież sztuką jest, by w odpowiedzi na ból stać się nie tyle gruboskórnym, czy cynicznym emocjonalnym anorektykiem, a znaleźć w banalnych, cukierkowych mądrościach siłę by żyć.
Mnie też opuścili "przyjaciele" (niektórych zaś sama musiałam się pozbyć, na dokładkę) a mimo to wciąż wierzę, że znajdzie się ktoś komu ofiaruję swoje najbardziej naiwne i szlachetne uczucia.

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

Re: ...

#19 Post autor: Matea » piątek, 19 września 2008, 13:14

Zojka pisze:teoretycznie póki się uczysz rodzice maja obowiązek alimentacji...zawsze możesz zaskarżyć ich do sądu:))
o_O Ciekawe ja moją matkę chyba z wielu względów powinnam zaskarżyć do sądu. Przedewszystkim za to ,ze jest niezrównoważona ,a wychowuje/wychowywała dziecko ,które ma teraz trwałe ślady na psychice :P

Życie jest okrutne xD
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Awatar użytkownika
Pusteknik
Posty: 330
Rejestracja: niedziela, 10 lutego 2008, 19:53

#20 Post autor: Pusteknik » piątek, 19 września 2008, 20:29

impos animi pisze:" w głowie utkwił mi fałszywy obraz ludzi pięknych i dobrych, którzy potrafią zrozumieć swoje błędy, wybaczają innym, są wspaniałomyślni, potrafią wiele zaakceptować, nie zwracają uwagi na czyjeś wady, potrafią kogoś pozytywnie zaskoczyć, pomagają w potrzebie, a gdy ktoś wpada w depresję to jego wspaniali przyjaciele rzucają wszystko i biegną mu na ratunek
ja bym jeszcze dodał wielka romantyczną miłość, bohaterskie czyny i małe wielkie gesty a nazwał bym to wszystko magią, której faktycznie w życiu brak :? ludzie o niej zapomnieli :( , wszystko sprowadzone jest do parteru :roll: mimo wszystko może warto w to wierzyć........... przecież to jest piękne



a może ktoś oglądał tak samo głupie film, też to wszystko zakodował sobie w głowie i będzie chciał spełnienia takiej magii,przy okazji rozsieje jej trochę dookoła:)
ALL IN

Czuję się źle, czuję się przykro, jestem w najlepszym wieku mojego życia

Awatar użytkownika
M.
Posty: 1196
Rejestracja: czwartek, 31 stycznia 2008, 20:31
Kontakt:

#21 Post autor: M. » piątek, 19 września 2008, 21:26

Impos, jak ktoś, kogo się miało za taki chodzący, przyjazny ideał da Ci kopa w dupę, to przechodzi raczej nastawienie o jakim piszesz. Ale nadal jestem idealistką, zupełnie nieżyciową, nie na te czasy, na żadne chyba.

A jak sobie radzę z problemami? Jeśli macie na myśli problemy poważne, o jakich nie chce się myśleć- po prostu udaję, że ich nie ma. Walnięta metoda, stosowana od zawsze, działa, ale są efekty uboczne, niestety.
5w4, sp/sx
EII

Awatar użytkownika
Kimondo
Posty: 1599
Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Spaghettiland
Kontakt:

#22 Post autor: Kimondo » piątek, 19 września 2008, 21:41

Jedno wasze słowo a zarzuce was sposobami na wyjści z dołka. Albo z drugiej strony wciągne was do dołka w którym jestem. W każdym razie koffam was!
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ

qos
Posty: 87
Rejestracja: wtorek, 4 marca 2008, 17:24

#23 Post autor: qos » piątek, 19 września 2008, 22:05

właśnie!
rozumiem doskonale.
ja sie nie dostałam na akademie sztuk pieknych:d nie mam talentu, raskolnikowem nie bede, znaczy jestem. niewazne.
i mam 2 wyjscia nie isc przez ten rok na studia popracowac zbierac kase <bo za rok chce studiowac w innym miescie (akademia mosrka!)> albo isc tam gdzie pchaja mnie rodzice na platną architekture wnetrz. ale tylko na rok? , to troche bezsensu. a w tym roku musze jeszcze nauczyc sie mat i fiz na tyle zeby zdac maturke z tych dodatkowych przedmiotow.
ciezko mi tez troche bo od wakacji nie wiem na czym stoje a czas biegnie nieubłaganie i do jutra musze sie zdecydowac.
tak czy inaczej ty juz wiesz na czym stoisz. na mojej drugiej opcji:D czyli do pracy na pewno dasz rade nie obijaj sie zrob sobie plan. i badz konsekwentna!
5w4

NoLeader
Posty: 783
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 01:50

#24 Post autor: NoLeader » piątek, 19 września 2008, 22:09

bíumbíumbambaló pisze:Właśnie, a przecież sztuką jest, by w odpowiedzi na ból stać się nie tyle gruboskórnym, czy cynicznym emocjonalnym anorektykiem, a znaleźć w banalnych, cukierkowych mądrościach siłę by żyć.
Nie zgodzę się. Większość tak robi. Albo zapycha ból drobnostkami, które sprawiają mu mikro przyjemność, i pcha ten beznadziejny życiowy wózeczek, oszukując się takimi emocjonalnymi cukierkami, albo właśnie popada w cynizm.

Sztuką jest mieć w sobie żądze życia, która może przybierać formę całkowitej łagodności i pokory, albo rozpętania terroru i zniszczenia, reszta to dla mnie imitacja życia.

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#25 Post autor: Absynt » piątek, 19 września 2008, 22:24

Robcie to co 6 - im bardziej zycie daje w kosc, tym bardziej lapcie wkur.wa i pedzcie jak szatany zabijajac po drodze niewinne ofiary :twisted:
Ave! :D
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

bíumbíumbambaló
Posty: 882
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
Lokalizacja: Wrocław

#26 Post autor: bíumbíumbambaló » piątek, 19 września 2008, 22:58

NoLeader pisze:
bíumbíumbambaló pisze:Właśnie, a przecież sztuką jest, by w odpowiedzi na ból stać się nie tyle gruboskórnym, czy cynicznym emocjonalnym anorektykiem, a znaleźć w banalnych, cukierkowych mądrościach siłę by żyć.
Nie zgodzę się. Większość tak robi. Albo zapycha ból drobnostkami, które sprawiają mu mikro przyjemność, i pcha ten beznadziejny życiowy wózeczek, oszukując się takimi emocjonalnymi cukierkami, albo właśnie popada w cynizm.
Zarzucasz ludziom brak autentyczności, ale jednak niektórzy potrafią odnaleźć w tym szczęście (czasami tak silne, że bardzo bliskie bólu) i nadal wiedzą czym jest głębia doznań. Bez względu na to czy wierzysz w to, czy nie.
Sztuką jest mieć w sobie żądze życia, która może przybierać formę całkowitej łagodności i pokory, albo rozpętania terroru i zniszczenia, reszta to dla mnie imitacja życia.
Brzmi pięknie z tym, że ja wystrzegam sie czarno-białych teorii. Miernikiem życia jest nie tyle jego forma co głębia/siła/trwałość doznań które umie się z niego wyciągnąć. Możesz być zwykłą wiejska praczką a mimo to przeżywać uniesienia na niedzielnej mszy w kościele.

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#27 Post autor: Absynt » piątek, 19 września 2008, 23:24

Ech, juz zaczynacie gadac o pierdolach.

Chetnie bym wyciagal z zycia same radosci, gdyby serotonina, endorfiny i takie tam byly wyzwalane przez sleczenie nad ksiazkami, wkuwanie, pisanie sprawdzianow i ewentualnie dobre oceny. Nie! Dla mnie frajda jest wysilek fizyczny i nagroda. Wcale nie chodzi o to ile umiem z czego wyciagnac, lecz o to co mnie kreci. Przeciez nie oszukasz nikogo bium, ze musi szorowac koszula o tare z wiekszym entuzjazmem, bo spiewaja ptaszki, a sloneczko swieci i dzieki temu bedzie szczesliwy. Nie bedzie jesli nie jest, no kurna... Grunt to sie odnalezc, a nie szukac, bo jak sie bedzie szukac tak szczescia w ciemnosciach po omacku, to sie zacznie bladzic w samej dupie.
impos animi pisze: Dlaczego? Bo Impos zdarzało się w te durnoty pogapić. I dzisiaj doszłam do wniosku, że to przez te skrajnie głupie komedie i romanse, w które gapiłam się "dla odprężenia" w głowie utkwił mi fałszywy obraz ludzi pięknych i dobrych, którzy potrafią zrozumieć swoje błędy, wybaczają innym, są wspaniałomyślni, potrafią wiele zaakceptować, nie zwracają uwagi na czyjeś wady, potrafią kogoś pozytywnie zaskoczyć, pomagają w potrzebie, a gdy ktoś wpada w depresję to jego wspaniali przyjaciele rzucają wszystko i biegną mu na ratunek. Stek horrendalnych bzdur bez pokrycia w rzeczywistości. Potem wyrasta z człowieka taki nieżyciowy idealista, który gdy nagle odkrywa, że świat wcale nie jest taki fajny i prosty, nie wytrzymuje napięcia i z byle gównianego powodu wpada w depresję.
Telenowele, horoskopy, porady w gazetach dla pań to szatańskie zło, przed którym wszystkich przestrzegam!
A Ty jestes 6 i sie nie wyprzesz. Przeczytaj lepiej moje wypociny o szóchach :P.
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#28 Post autor: impos animi » piątek, 19 września 2008, 23:30

Pusteknik pisze: ja bym jeszcze dodał wielka romantyczną miłość, bohaterskie czyny i małe wielkie gesty a nazwał bym to wszystko magią, której faktycznie w życiu brak :? ludzie o niej zapomnieli :( , wszystko sprowadzone jest do parteru :roll: mimo wszystko może warto w to wierzyć........... przecież to jest piękne
Ano też prawda, chociaż ja bym to raczej nazwała fantasy albo science fiction. "Harry Potter" już jest chyba bliższy rzeczywistości niż jakieś "M jak Miłość" czy inne Wspólne i Klany.
M. pisze: Impos, jak ktoś, kogo się miało za taki chodzący, przyjazny ideał da Ci kopa w dupę, to przechodzi raczej nastawienie o jakim piszesz. Ale nadal jestem idealistką, zupełnie nieżyciową, nie na te czasy, na żadne chyba.
Wydaje mi się, że to chyba w tym idealizowaniu tkwi haczyk - gdybym potrafiła patrzeć na coś/kogoś realistycznie, biorąc pod uwagę zarówno wady jak i zalety, rozważając różne opcje danej sytuacji, a nie stawiała wszystkiego na dwóch skrajnych końcach - wszystko albo całkowicie czarne albo śnieżnobiałe - to rozczarowania chyba by tak bardzo nie bolały i nie wpadałabym w taką histerię, gdy coś nie wychodzi.
M. pisze:A jak sobie radzę z problemami? Jeśli macie na myśli problemy poważne, o jakich nie chce się myśleć- po prostu udaję, że ich nie ma. Walnięta metoda, stosowana od zawsze, działa, ale są efekty uboczne, niestety.
No właśnie, tylko czy na dłuższą metę to rzeczywiście zdaje egzamin? Może na chwilę, ale gdy wszystko się spycha do dalszych zakamarków świadomości, to zaczyna się kumulować i czeka na wybuch wulkanu. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Może dlatego, że wszystko co w sobie gromadzę jest tak bardzo parzące, że choćbym się zesrała, to nie jestem w stanie w nieskończoność udawać, że nie ma problemu. A już zdążyłam się przekonać, że im dłużej się zwleka z rozwiązaniem czegoś i im dłużej coś się gromadzi, tym bardziej to się zaplątuje, tym trudniej to rozwiązać i tym silniej to eksploduje...
Kimondo pisze:Jedno wasze słowo a zarzuce was sposobami na wyjści z dołka.
słowo
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

NoLeader
Posty: 783
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 01:50

#29 Post autor: NoLeader » piątek, 19 września 2008, 23:41

bíumbíumbambaló pisze: Zarzucasz ludziom brak autentyczności, ale jednak niektórzy potrafią odnaleźć w tym szczęście (czasami tak silne, że bardzo bliskie bólu) i nadal wiedzą czym jest głębia doznań. Bez względu na to czy wierzysz w to, czy nie.
Tak silne, że bliskie bólu? Dla mnie szczęscie i ból stoją na przeciwnych krańcach. I wiesz, ja znam ludzi, którzy są w stanie się naćpać (czy to dragami, czy jakimiś emocjami) i czuć się wspaniale i dzieki temu zrobić parę kroków do przodu. Ale to mija i znów trzeba podlać psychikę czymś takim. Dla mnie to imitacja życia. Nie znaczy to oczywiście, że ja żyję jakoś lepiej.

Brzmi pięknie z tym, że ja wystrzegam sie czarno-białych teorii.
A co jest złego w czarno białych teoriach? Czy nie są one jakimś wyznacznikiem do którego mozna się odnieść albo dążyć? Zamiast mydlić sobie oczy? Są ludzie, ktorzy siędza po uszy w gównie, ale oni odnajdują plusy sytuacji, zamiast stwierdzić, że są upaprani w łajnie
i próbowac z niego wyjść.
Miernikiem życia jest nie tyle jego forma co głębia/siła/trwałość doznań które umie się z niego wyciągnąć. Możesz być zwykłą wiejska praczką a mimo to przeżywać uniesienia na niedzielnej mszy w kościele.
Napisałem o formie, ale jako efekcie żądzy życia. Nie chodzi mi o formę dla formy. Jeśli ktoś sieje zniszczenie, albo udaje pokornego, bo tak sobie przyjał, a w środku jest zagubionym króliczkiem, to tak naprawde niczym się to nie różni, od "zwykłego" człowieka.

Awatar użytkownika
M.
Posty: 1196
Rejestracja: czwartek, 31 stycznia 2008, 20:31
Kontakt:

#30 Post autor: M. » sobota, 20 września 2008, 12:44

Impos- ja przestałam idealizować, kiedyś tak robiłam, jak byłam młodsza. A teraz potrafię dość obiektywnie ocenić człowieka i cenić go za jego zalety, mimo jego wad, wobec których jestem wyrozumiała.
Udaję, że problemu nie ma do momentu kiedy dojrzeję, żeby go rozwiązać. Wszystko w swoim czasie.

bium- swoimi wypowiedziami ostatnimi w tym wątku bardzo zyskałaś w moich oczach. Mam podobne podejście do życia.
Możesz być zwykłą wiejska praczką a mimo to przeżywać uniesienia na niedzielnej mszy w kościele.
Dokładnie. "Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania".

NoLeader, nie rozumiem co dla Ciebie nie jest imitacją życia. To, że ktoś się z czegoś ucieszył nie jest ok? Przecież nie musi się przy tym zaraz oszukiwać, że to uczucie będzie trwało zawsze. Może być zupełnie pogodzony z ulotnością tej chwili, po prostu ją przyjmuje, pozwala, sobie jej doświadczyć, przejść przez niego, a potem odejść. Taki defetyzm się z Twoich słów przebija.
5w4, sp/sx
EII

ODPOWIEDZ