za 20 lat o tej porze:
będę siedziała z przyjaciółką na klimatycznie urządzonym poddaszu mojego domu, będziemy plotkowały, piły czekoladę ze śmietaną i równocześnie dusiły się ze śmiechu.
potem zejdę krętymi schodkami na dół, do mężczyzny mojego życia, zrobimy razem jakąś megasuperwyjebongowyrąbistą kolację, dołożymy świece, dobre wino i tonę miłości.
następnego dnia będzie premiera mojego megasuperwyjebongowyrąbistego spektaklu na scenie w podziemiach domu, po której to premierze mężczyzna mojego życia uraczy mnie jakąś megasuperwyjebongowyrąbistą niespodzianką.
kilka dni później, w ciągu 2 minut podejmiemy decyzję 'wyjeżdżamy!", wrzucimy do walizki parę najpotrzebniejszych rzeczy, kupimy pierwszy lepszy bilet i polecimy w nieznane po przygodę życia.
po powrocie spędzimy tydzień bez przerwy w łóżku i będziemy żywić się pizzą i spaghetti jedzonym rękoma.
po tygodniu słodkiego lenistwa uznamy, że czas wracać do pracy i będziemiemy rzucać co dzień rano budzikiem o ścianę, całować się w biegu na pożegnanie i żałować, że tak mało czasu spędzamy razem. Co któryś dzień wyskoczymy w przerwie na wspólny lunch i krótkie zakupy. Popołudnia i wieczory będziemy spędzali razem, z herbatą w łapkach, grzejąc nogi przy kominku, bujając się w bujanych fotelach; na dobrej kolacji; beznadziejnej dyskotece; megasuperwyjebongowyrąbistym karaoke przepełnionym cudownym fałszem lub w sypialni, pod najpiękniejszą, najabrdziej miękką i najładniej pachnącą pościelą.
poza tym będzie
my realizowali się zawodowo, pieniądze nie będą dla nas przeszkodą, ale nie będziemy też dążyli do statusu szlachty, będzie
my czuli się spełnieni i nadal dążyli do nowego spełnienia, każde będzie lubiło swoją pracę, jeszcze bardziej będzie
my lubili wolne od tej pracy, będzie
my mieli cudownych przyjaciół i poczciwych sąsiadów, będzie
my się kochali do szaleństwa, będzie
my padali sobie w objęcia po każdej kłótni, będzie
my zrzędzili, gadali głupoty, gadali trochę mniejsze głupoty, czytali wspólnie książki, wspólnie marzyli, odkładali pieniądze na wspólne cele, od czasu do czasu kupowali całkiem tandetne i niepotrzebne rzeczy, wsiadali w środku nocy do samochodu i jeździli nad jezioro, żeby z pomostu obserwować gwiazdy, będzie
my chodzili do opery, filharmonii i teatru, chodzili do kina i megasuperyjebongowyrąbistego czegoś, co do tego czasu wymyślą, będzie
my chodzili na spacery, organizowali pikniki, rowerowe wyprawy, będzie
my bawili się w spadochroniarzy, wyjeżdżali w góry, tańczyli w ogrodzie w środku ulewy, przebierali za siebie nawzajem i zamieniali na kilka godzin rolami, przebierali za bajkowe postaci i wychodzili tak z domu, rozśmieszając wszystkich dookoła, będzie
my stroili wspólnie choinkę, dawali sobie cudwone prezenty, kupowali drobiazgi i uszczęśliwiali innych, organizowali megasuperwyjebongozabawne akcje charytatywne dla dzieciaków, malowali ściany, toczyli bitwę na mąkę podczas pieczenia ciasta...
gdzieś tam, w tym wszystkim znajdzie się jeszcze miejsce na nasze ukochane dzieci i psa lub kota, ewentualnie rybki. Dużo miejsca się znajdzie. I czasu dużo. I miłości. I zrozumienia. I bezpieczeństwa. I szaleństwa. I troski. I zaufania. I wsparcia wzajemnego. I radości. I przyjaźni.
i...będzie
my szczęśliwi