Przejawy 4 w dzieciństwie

Wiadomość
Autor
bíumbíumbambaló
Posty: 882
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
Lokalizacja: Wrocław

Przejawy 4 w dzieciństwie

#1 Post autor: bíumbíumbambaló » poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 13:55

Chęć przejawiania dziwacznych uczuć, pakowania się w dziwne przypadki, inspirowanie się kreskówkami, książkami, życie w urojonym świecie- tutaj mozecie wypisywać jakimi 4 byliscie w dzieciństwie.
Ostatnio zmieniony piątek, 8 maja 2009, 09:38 przez bíumbíumbambaló, łącznie zmieniany 1 raz.



Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#2 Post autor: Matea » poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 17:12

hehe...

No ,no gdyby nie moja chroniczna amnezja (mało pamiętam chociażby sprzed 5 lat) to byłby to dla mnie pewnie temat rzeka ;P

Znam tylko parę historyjek mojej mamy apropo moich "dziwnych" i "nienaturalnych" zachowań. Moja mama juz wielu "chorób" się u mnie doszukiwała ,ale chyba w końcu poprzestała na niczem i sobie darowała ;P

Pamiętam ,że w wielu 10 lat lekarz stwierdził u mnie załamanie nerwowe. W sumie to nic nadzwyczajnego ,moi rodzice prowadzili nieustające kłótnie ,więc napięcie było praktycznie nieustannie ,bo "Co sie zaraz stanie..." Starałam się wczuwać w ich nastroje ,żeby się zabezpieczyć przez kolejnych ,nagłym i bezpodstawnym odrzuceniem. Jednego dnia potrafili śmiać się razem ,drugiego rzucać w siebie piorunami.

To chyba normalne ,że w takich sytuacjach zaczyna sie szukać jakiejś alternatywy ,jakiegoś punktu wyjścia.

Z zewnątrz podobno byłam nieustannie rozkojarzona ,często zupełnie nie reagowałam gdy się do mnie mówiło. Właściwe chyba już od dzieciństwa lubiłam chodzić własnymi ścieżkami ,pamiętam ,że na początku podstawówki to klasa i nauczycielki musiały sie dostosowywać do mnie ,a nie ja do klasy xD Nie cierpiałam kiedy ktoś mi dyktował co ma robić ,wszystko wolałam robić po swojemu.
Ach. I byłam bardzo honorowa :D Zawsze stawałam w obronie słabszych często nawet zupełnie bezpodstawnie. Ot tak dla zasady. Byłam bardzo wyczulona na wszelką niesprawiedliwość. Z jednej strony byłam bardzo naiwna i ufna ,z drugiej potrafiłam nienawidzić gdy ktoś np. niedotrzymywał słowa.

Silne emocje. Pamiętam ,że zawsze wszystko bardzo przeżywałam. O wiele mocniej niż to było tego warte.
Moja mama często wytykała mi nieczułość. Nie niby nic mnie nie obchodzi.
Przeżyłam wszystko 10 razy mocniej w samotności niż mogłabym to okazać zaraz po jakimś zajściu.

W gruncie rzeczy dobrze wspominam swoje dzieciństwo. Miałam swój własny unikalny światek do którego nikt nie miał wstępu. :>
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#3 Post autor: Rilla » poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 17:14

Mieć dziecko, jakim ja byłam, to okrutna kara boska. Już po pierwszych dniach zryłam tak porządnie rodzicom psychikę, że nie dziwię się, że są, jacy są. Wykończyłam ich. Od urodzenia płakałam bez powodu nie dając im zmrużyć oka. Mając już parę lat, też płakałam z niewyjaśnionych przyczyn. Aż w końcu zaczęto zaklejać mi usta taśmą klejącą i wyrzucano mi zabawki przez okno. Do dziś jestem płaczliwa z dokładniej niewyjaśnionych przyczyn, tylko nauczyłam się, że nie wolno płakać wśród ludzi.
Poza tym wszystko mnie dziwiło, zastanawiało. Lubiłam obserwować tych dziwacznych ludzi wokół mnie i próbować ich pojąć. Nie potrafiłam zrozumieć ich sposobu myślenia. Dziś porównałabym ten otaczający mnie świat do groteski rodem z Gombrowicza. Traktowano mnie zupełnie inaczej niż inne dzieci, a przynajmniej tak to odbierałam. Dlaczego? Do dziś zastanawiam się nad tym.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
Rinn
VIP
VIP
Posty: 695
Rejestracja: sobota, 21 czerwca 2008, 21:12
Kontakt:

#4 Post autor: Rinn » poniedziałek, 11 sierpnia 2008, 22:28

Matea pisze:(...)moi rodzice prowadzili nieustające kłótnie ,więc napięcie było praktycznie nieustannie ,bo "Co sie zaraz stanie..." Starałam się wczuwać w ich nastroje ,żeby się zabezpieczyć przez kolejnych ,nagłym i bezpodstawnym odrzuceniem. Jednego dnia potrafili śmiać się razem ,drugiego rzucać w siebie piorunami.

Z zewnątrz podobno byłam nieustannie rozkojarzona ,często zupełnie nie reagowałam gdy się do mnie mówiło. Właściwe chyba już od dzieciństwa lubiłam chodzić własnymi ścieżkami ,pamiętam ,że na początku podstawówki to klasa i nauczycielki musiały sie dostosowywać do mnie ,a nie ja do klasy xD Nie cierpiałam kiedy ktoś mi dyktował co ma robić ,wszystko wolałam robić po swojemu.
Ach. I byłam bardzo honorowa :D Zawsze stawałam w obronie słabszych często nawet zupełnie bezpodstawnie. Ot tak dla zasady. Byłam bardzo wyczulona na wszelką niesprawiedliwość. Z jednej strony byłam bardzo naiwna i ufna ,z drugiej potrafiłam nienawidzić gdy ktoś np. niedotrzymywał słowa.
Matea, czy Ty aby nie masz czegos z 6? :wink:
w lęku nie ma nic
czego trzeba by się bać

Awatar użytkownika
Emka
Posty: 185
Rejestracja: poniedziałek, 12 lutego 2007, 17:19
Lokalizacja: Polska

#5 Post autor: Emka » wtorek, 12 sierpnia 2008, 09:43

Bardzo spokojna. Niesamodzielna i głęboko przeżywająca strach. Nawet nie chcę myślec o bezsennych nocach, kiedy wokół mnie krążyły wyimaginowane szepty, a na szafie czaiła się pantera. I tylko w nocy płakałam.
4w5

Awatar użytkownika
Matea
Posty: 1162
Rejestracja: sobota, 28 kwietnia 2007, 19:40
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: z wnętrza :>
Kontakt:

#6 Post autor: Matea » wtorek, 12 sierpnia 2008, 10:09

Rinn pisze: Matea, czy Ty aby nie masz czegos z 6? :wink:
Eee... nie wydaje mi się. :P Wiele czwórek jest wyczulonych na ludzką krzywde.
"Ja nie jestem szalony. Mnie tylko interesuje wolność" - Jim Morrison

_ 4w5_ (ENFj)

"A ja włóczęga, niespokojny duch
Ze mną można tylko
w dali znikać cicho..."

"Together we stand, divided we fall" - Pink Floyd

Awatar użytkownika
Zojka
Posty: 42
Rejestracja: piątek, 1 sierpnia 2008, 14:14

...

#7 Post autor: Zojka » wtorek, 12 sierpnia 2008, 17:36

Ja byłam największą beksą świata chyba.
Wszystkiego się bałam i nie szło mnie odkleić od przysłowiowej matczynej spódnicy.
Lękliwa i uczuciowa - taka byłam od dziecka

Awatar użytkownika
Kivi
Posty: 235
Rejestracja: sobota, 2 czerwca 2007, 17:15
Lokalizacja: Warszawa

#8 Post autor: Kivi » wtorek, 12 sierpnia 2008, 19:02

A ja miałam całkiem nieczwórkowe dzieciństwo. Byłam raczej wesoła i rozgadana, spontaniczna, trochę bezczelna. Przejawami czwórkowatości była chorobliwa wręcz nieśmiałość w stosunku do obcych, przedwczesne myśli o śmierci, tendencja do głębokiego odczuwania wszystkiego, nadwrażliwość, dużo fantazjowania i pociąg do wszystkiego co inne, dziwne, nietypowe.
"Myślimy, że jesteśmy tacy oryginalni, że wszystko w nas jest takie wyjątkowe i niespotykane. Ale to niesamowite, do jakiego stopnia jesteśmy tylko echem innych, własnej rodziny i tego, jaki kształt nadało nam dzieciństwo."

impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

#9 Post autor: impos animi » wtorek, 12 sierpnia 2008, 19:13

Możecie mi wierzyć lub nie, ale pierwszym moim wspomnieniem jakie pamiętam, jest rozmyślanie nad tym, jaką dziwną rzeczą jest samo życie, jakie to dziwne, że się urodziłam akurat w tym ciele, a nie innym i dlaczego akurat w tym, jak by to było, gdybym się urodziła w innym i takie tam, podczas samotnego błąkania się po sali w przedszkolu w wieku trzech lat. Nie ściemniam. Niech mi ktoś powie, że dzieci są głupie i mało świadome, to go wyśmieję.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Boski
Posty: 19
Rejestracja: poniedziałek, 28 lipca 2008, 22:27
Lokalizacja: Bydgoszcz

#10 Post autor: Boski » środa, 13 sierpnia 2008, 02:07

Może to nie kwestia dzieci, co indywidualnej wrażliwości. Nie każdy ma "Piekny Umysł", żeby posłużyć się przykładem :) I jak czytam wasze wypowiedzi musze powiedzieć, że podobnie było ze mna. Również w bardzo młodym wieku interesowałem się takimi rzeczami jak śmierć i życie po śmierci. Bardzo głęboko przeżywałem (i nadal tak jest) wszystkie wydarzenia, skłonności do płaczu, huśtawki emocjonalnej, uzależnienia od aprobaty innych. Poza tym, zadziwiająco dobra pamięć do przykrych wydarzeń. Mając 21 lat potrafie pamiętać ludziom urazy i zniewagi z przed ponad 10 lat. Do tego spora sztywność, brak spontaniczności przez co znacznie lepiej czułem się w gronie osób starszych niż "głupich" rówieśników, wobec których zawsze stałem z boku.

bíumbíumbambaló
Posty: 882
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
Lokalizacja: Wrocław

#11 Post autor: bíumbíumbambaló » środa, 13 sierpnia 2008, 14:40

Mając 21 lat potrafie pamiętać ludziom urazy i zniewagi z przed ponad 10 lat.
Dokladnie.

Ja zapamiętalam dziwne uczucie depersonalizacji, ktore dopadalo mnie w mlodym wieku. Poza tym mialam bardzo silne pasje i zainteresowania, oczywiscie w dzieciecej wersji, ktora stopniowa dorastala wraz ze mną. Zaczynalo sie od siedzenia w kacie i namitnego rysowania scenek z zycia owadow, poprzez imponujaca wiedze na temat dizkich kotow w wiek uwczesnoszkolnym po obsesje na punkcie artystów żywych czy martwych.

Dzieciństwo mialam roznorodne, bywaly smutne i bardzo szczesliwe epizody.

Jako dziecko bylam też bardzo rozkojarzona i to co się działo dookola traktowalam raczej obojętnie- przeżywalam bardziej to co nieuchwytne i ukryte miedzyslowami, napięcie, szarość dnia codzinnego lub na odwort, pieknio przyrody, dni spedzone w niezmąconej przyjazni.

Awatar użytkownika
psychobabble
Posty: 40
Rejestracja: niedziela, 2 grudnia 2007, 16:14

#12 Post autor: psychobabble » środa, 13 sierpnia 2008, 21:57

Kivi pisze:A ja miałam całkiem nieczwórkowe dzieciństwo. Byłam raczej wesoła i rozgadana, spontaniczna, trochę bezczelna. Przejawami czwórkowatości była chorobliwa wręcz nieśmiałość w stosunku do obcych, przedwczesne myśli o śmierci, tendencja do głębokiego odczuwania wszystkiego, nadwrażliwość, dużo fantazjowania i pociąg do wszystkiego co inne, dziwne, nietypowe.
Dokładnie.

Pamiętam, że wpłynęły na mnie najbardziej sytuacje, które doprowadziły do utraty mojego zaufania do ludzi. Zamknęłam się na wszystkich w poczuciu, że wszyscy chcą mnie skrzywdzić. Do tej pory mam tak, że boję się, że wszystko to, co powiem, zostanie obrócone przeciwko mnie, więc dopóki nie zaufam komuś, to raczej nic wartościowego ode mnie nie się nie usłyszy.
Ostatnio zmieniony środa, 13 sierpnia 2008, 23:36 przez psychobabble, łącznie zmieniany 1 raz.
4, a skrzydło się waha:/

"You must be the change you want to see in the world." - Gandhi

bíumbíumbambaló
Posty: 882
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
Lokalizacja: Wrocław

#13 Post autor: bíumbíumbambaló » środa, 13 sierpnia 2008, 22:18

Czasy alienacji- wiek 4-7 lat
Czasy integrownaia sie z bliźnim i szczescia- 8-9 lat
Czasu wzglednej otwartosci do ludzi ale uporczywego niepokoju i poczucia braku szczescia i niskiej samooceny- 10-14 lat
Czasy wysokiej samooceny i permanentnej alienacji polaczonej z istnym BPD - 15-18 lat

Dobrze, że istnieje takie forum, coby sobie ponarzekać.

Awatar użytkownika
Lawenda
Posty: 147
Rejestracja: piątek, 21 marca 2008, 15:22

#14 Post autor: Lawenda » czwartek, 14 sierpnia 2008, 19:24

Kiedyś sądziłam, że w dzieciństwie byłam 9, ale nic z tego. Byłam 4 od zawsze, ale pozbawioną jakiegoś dziwnego pierwiastka narcyzmu, który mam teraz.

Jakim byłam dzieckiem? Niesamowicie wrażliwym, przywiązanym do rodziców, płaczącym, ciągle płaczącym, nieśmiałym, zamkniętym w sobie.
Ale pamiętam te wszystkie dziwne, irracjonalne odczucia, które towarzyszą mi do dziś. Pamiętam swoją pierwszą... psychozę? Nie wiem, czy tak moge to nazwać, miałam wtedy 8 lat. I to dziwne, bezsensowne poczucia szczęścia i nieszczęścia, płynące zewsząd. I to rozgraniczanie na zasadzie 'tobie pokażę siebie taką, bo cię nie znam, ciebie znam, ale ci nie ufam, więc zobaczysz mnie jako kogo innego'.

Co się zmieniło do tej pory? Nie potrafię płakać tak otwarcie jak kiedyś. Z całą pewnością.
"Chcę być większy niż moja sztuka"
- Herbert von Karajan

4w3 sx/sp INFp

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#15 Post autor: Rilla » czwartek, 14 sierpnia 2008, 20:19

impos animi pisze:Możecie mi wierzyć lub nie, ale pierwszym moim wspomnieniem jakie pamiętam, jest rozmyślanie nad tym, jaką dziwną rzeczą jest samo życie, jakie to dziwne, że się urodziłam akurat w tym ciele, a nie innym i dlaczego akurat w tym, jak by to było, gdybym się urodziła w innym i takie tam, podczas samotnego błąkania się po sali w przedszkolu w wieku trzech lat. Nie ściemniam. Niech mi ktoś powie, że dzieci są głupie i mało świadome, to go wyśmieję.
Mnie identyczne myśli dopadły w wieku 6 lat. Pamiętam jak przechadzałam się po szkolnym korytarzu i próbowałam wyobrazić się na miejscu koleżanki i... tu miałam problem, bo niby jak? Jeśli byłabym w jej ciele i miała jej rodziców, to przecież byłabym inna. Mała bym inny charakter, inną osobowość, a więc mnie jako tej osoby obecnej by nie było. Z tego wychodzi, że gdybym nie urodziła się w mojej rodzinie, to nie istniałabym. Nie byłoby mnie wcale. To mnie tak przeraziło (jako dziecko nie potrafiłam wyobrazić siebie jako nikogo, jako nic), że do dziś pamiętam wrażenia tego filozofowania. Wtedy poraz pierwszy w pełni świadomie zaczęłam myśleć o własnym istnieniu i świadomie wierzyć w Siłę Sprawczą.
W przedszkolu byłam raczej spryciulą znającą się na ludziach niż filozofką. ;) Ale to też były piękne czasy...

W ogóle dzieci są niezwykle mądre. Najciekawsze poglądy i 'filozofie' jakie udało mi się wymyślić w życiu pochodzą właśnie z okresu dzieciństwa lub z wczesnych lat nastych. Z wiekiem oleju w głowie mi ubyło do tego stopnia, że nie czuję za dużo wspólnych cech z tamtych lat, jakby ja teraźniejsza i przeszła to w rzeczywistości były inne osoby. Moje dzieciństwo zasnuło się aurą ideału, do którego staram się wrócić teraz. Może to zabrzmi jak szczyt narcyzmu, egocentryzmu itp., ale gdybym miała podać autorytet, na którym staram się wzorować, to jest on mną z okresu do 13 lat, kiedy byłam najzdrowszą Czwórką, jaką w ogóle potrafię sobie wyobrazić.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

ODPOWIEDZ