Jak długo zajmie otrząśnięcie

Wiadomość
Autor
mateuszc111
Posty: 2
Rejestracja: niedziela, 19 września 2010, 14:08
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#31 Post autor: mateuszc111 » niedziela, 19 września 2010, 15:37

osobiście nie zostałem 'rzucony' bo nigdy z NIĄ nie byłem, ale jak się 3 lata temu zakochałem to tak do dziś nie przeszło choć czasem zdawało mi się, że już prawie zapomniałem.........;]


4w5

Awatar użytkownika
KUFA
Posty: 12
Rejestracja: sobota, 30 stycznia 2010, 14:30
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#32 Post autor: KUFA » wtorek, 23 listopada 2010, 21:32

Jeżeli znajdę kogoś komu znowu zaufam zacznę starać się otrząsnąć...
Uśmiechnij się=) ja nie kłamie ja chronie Cię przed prawdą...
4w5

grzesiek
Posty: 97
Rejestracja: wtorek, 13 marca 2007, 21:38

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#33 Post autor: grzesiek » środa, 24 listopada 2010, 19:23

Ja się rozstałem rok temu i wciąż mi ta osoba chodzi po głowie, co źle na mnie wpływa. Chociaż to było zauroczenie, a nie miłość, to za to teraz szczerze nienawidzę i ta nienawiść tkwi we mnie. Często na nowo analizuję jaką skrajną egoistką ona była (typ 7) i jakim naiwnym głupkiem byłem ja. Z tych analiz oczywiście nic nie wynika poza tym, że się denerwuję i dołuję. :)

mateuszc111
Posty: 2
Rejestracja: niedziela, 19 września 2010, 14:08
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#34 Post autor: mateuszc111 » niedziela, 31 lipca 2011, 23:43

mateuszc111 pisze:osobiście nie zostałem 'rzucony' bo nigdy z NIĄ nie byłem, ale jak się 3 lata temu zakochałem to tak do dziś nie przeszło choć czasem zdawało mi się, że już prawie zapomniałem.........;]
pisałem prawie rok temu, we wrześniu miną 4 lata jak nadal ją kocham z tym, że od prawie roku nie nawiązałem z nią żadnego kontaktu. Mimo wszytko nadal to trwa...
4w5

Awatar użytkownika
szerfi1991
Posty: 476
Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Gniezno

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#35 Post autor: szerfi1991 » poniedziałek, 1 sierpnia 2011, 20:42

Ostatnio mam na wszystko taki zlew że nic nie jest w stanie mnie złamać prócz mnie samego. W sumie to są dwie osoby ale na tyle im ufam że wiem że mnie nie zostawią na lodzie 8)
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#36 Post autor: jouziou » środa, 17 sierpnia 2011, 22:51

Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
szerfi1991
Posty: 476
Rejestracja: sobota, 2 lipca 2011, 02:19
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Gniezno

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#37 Post autor: szerfi1991 » środa, 24 sierpnia 2011, 01:28

mateuszc111 pisze:
mateuszc111 pisze:osobiście nie zostałem 'rzucony' bo nigdy z NIĄ nie byłem, ale jak się 3 lata temu zakochałem to tak do dziś nie przeszło choć czasem zdawało mi się, że już prawie zapomniałem.........;]
pisałem prawie rok temu, we wrześniu miną 4 lata jak nadal ją kocham z tym, że od prawie roku nie nawiązałem z nią żadnego kontaktu. Mimo wszytko nadal to trwa...
Czyli co, poddałeś się?
4w5
"By żyć trzeba czuć"
"Chcieć znaczy móc, móc nie znaczy chcieć"

Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#38 Post autor: kangur » sobota, 10 września 2011, 12:31

żyję chyba we własnej głowie... Dwa razy się zakochałam ''na zabój'', otrząśnięcie zajęło mi za każdym razem plus minus - rok. Co ciekawe, niedawno, kiedy było mi najbliżej ze wszystkich razy do czegoś prawdziwego, do naprwdę fantastycznie zapowiadającego się związku, kiedy już moje uczucia pogalopowały i rozhulały się na dobre-bach, skończyło się. Ile mi zajęło wygrzebanie się z emocjonalnego bagna? Pierwsza faza, kiedy byłam przekonana, że już nic nie czuję do tamtego osobnika zajęła mi 3 miesiące. Ale dopiero kubeł lodowatej wody, który wylał mi niespodziewanie (i chyba nieświadomie :D) na łeb uświadomił mi, że przez te 3 miesiące cały czas miałam cichą nadzieję. Spowodowało to też, że cały rok znajomości przeleciał mi przed oczami jak film, ale tym razem bez omijania niewygodnych i niemiłych scen na które byłam przedtem ślepa. Takie catharsis :D . Dopiero od tamtego momentu mogę z czystym sumieniem powiedzieć że się z tego wygrzebałam.
Reasumując-im bardziej realny związek, tym pozbieranie zajmuje mi mniej czasu, im więcej coś dzieje się tylko w mojej wyobraźni tym boleśniej i dłużej :lol: . So far, życie pokaże, czy następnymi razami też tak będzie;)

Awatar użytkownika
Aske
Posty: 43
Rejestracja: czwartek, 13 października 2011, 21:45
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: Wielka Brytania

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#39 Post autor: Aske » czwartek, 20 października 2011, 23:14

Ile zajmuje otrząśnięcie? Miesiące w moim przypadku, najdłuższe trwało ponad rok, zakończone zresztą bardzo nieprzyjemnie. Bardzo indywidualna rzecz, dużo zależy od samej chęci wyjścia z tego szoku jakim jest rozstanie, zwłaszcza jeśli pokładało się w tym związku wielkie nadzieje, do tego przypieczętowane "poważnymi" gestami. Pierwsze miesiące to ból i rozdrapywanie wszystkiego wkoło i wkoło. Potem apatia, depresja i maksymalne psychiczne wycieńczenie. W końcu jakiś punkt krytyczny, gdzie albo się zbierasz i idziesz dalej, albo...
A czy ponowne zakochanie się jest jakimś lekarstwem? Trzeba być niezłym twardzielem żeby uderzyć w romanse zaraz po rozstaniu, to jakoś nie konweniuje z moim sposobem postrzegania rzeczywistości. :wink:
4w3

Pablo
Posty: 1892
Rejestracja: piątek, 11 stycznia 2008, 00:12
Enneatyp: Szef

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#40 Post autor: Pablo » wtorek, 25 października 2011, 13:02

Patrząc po znanych mi 4 to conajmniej pół roku zbieranie się u nich trwało. Czasem ponad rok w skrajnych przypadkach i co ciekawe - zawsze jak zwiazek nie był typowo sielankowy, ale było w nim sporo problemów na przemian z okresami sielanki i beztroski - nie wiem czy to kwestia tego że w 4 wtedy uruchamiają się te schematy tęsknoty za tymi sielankami, a może po części jak są jazdy góra/dół to wydaje im się cała ta relacja bardziej autentyczna i prawdziwa - może oba te czynniki wzmacniają jakoś u nich więź do 2 osoby?
Czas "bycia z kims" tu nie grał roli zadnej. Tak samo mocno potrafiły się wkręcać w chęć zdobycia kogoś nawet nie bedąc z tą osobą - starczy że trafił się w otoczeniu ktoś na czyim punkcie takiej 4 badziej odbiło - uzależnić się potrafiły od tego stanu nieprawdopodobnie, chyba nawet jeszcze mocniej niż gdyby miały tego kogoś dla siebie.
Zauważyłem że po etapie rozmyślań i dręczenia się, gdy 4 zrozumie już że skrajnie kogoś wyidealizowała to jest u niej już ostatni etap dochodzenia do siebie - potem się nagle otrzepuje i dochodzi do wniosku "kurxx co ja widziałem w tym kretynie?" A nie zauważyłem żeby jakoś można było ten proces z zewnątrz przyspieszyć.

Awatar użytkownika
alopeks
Posty: 39
Rejestracja: sobota, 16 lipca 2011, 20:45

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#41 Post autor: alopeks » piątek, 28 października 2011, 09:44

Ojoj
Przede wszystkim musisz być świadomy tego, że sam zrobiłeś kupę ze swojego życia( tak wiem, moralizuję, chociaż jestem taki sam ha!)
Przykro mi, ale nie zamierzam Cię głaskać, bo z autopsji wiem, że przynosi to efekt odwrotny do zamierzonego.
Jeżeli chodzi o dziewczynę to będziesz jeszcze długo cierpiał po stracie, dopóki nie zmienisz nastawienia do życia.
Dlaczego będziesz cierpiał? Ano dlatego, że każde rozczarowanie w czasie teraźniejszym przeniesie Cię do magicznego świata wspomnień
oraz konkluzji "Gdyby ona tu była, wszystko byłoby inne". Poza tym 4 często szukają sobie tzw. kontenera, do którego mogą wyrzucać swoje pretensje i żale, który pójdzie precz gdy nam zaśmierdzi i wróci, kiedy znowu zechcemy mu coś dorzucić. Jeżeli Cię rzuciła, pewnie miała swoje powody.
Jeżeli chcesz rady, zmień się, postaraj się zrobić coś ze swoim życiem, tak byś mógł po jakimś czasie powiedzieć sobie "teraz dopiero widze jaki byłem mały, nie zasługiwałem na nią" i rozpacz ustąpi miejsca rozrzewieniu. Wszystko wtedy zmieści sie do szuflady "ciekawe doświadczenia z młodości" i zaczniesz sobie szukac nowych wrażeń i tak dalej, i tak dalej...

Powodzenia.

Awatar użytkownika
rabika
Posty: 58
Rejestracja: środa, 5 października 2011, 17:35
Enneatyp: Indywidualista

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#42 Post autor: rabika » piątek, 28 października 2011, 10:15

alopeks pisze: Jeżeli chcesz rady, zmień się, postaraj się zrobić coś ze swoim życiem, tak byś mógł po jakimś czasie powiedzieć sobie "teraz dopiero widze jaki byłem mały, nie zasługiwałem na nią"
no nie wiem, czy dojście do konkluzji, że "nie zasługiwałam na nią" pomoże komukolwiek w dojściu do siebie po stracie ukochanej osoby. moim zdaniem to najlepsza droga do totalnej deprechy dla czwórki, która i tak ma problem z poczuciem wartości i właśnie pogrąża się w schemacie "nie zasługuję na czyjąkolwiek miłość". oczywiście wyciąganie wniosków z doświadczeń ma służyć naszemu rozwojowi, ale to nie tak, że mamy "umniejszać" siebie z przeszłości. raczej uświadomić sobie, że podejmowaliśmy takie decyzje, na jakie nas było wówczas stać. mi osobiście właśnie uświadomienie sobie, że każdy podejmuje najlepsze decyzje, na jakie go stać w danym momencie życia pomaga w uporaniu się z przeszłością, a także zaakceptować decyzje innych, zwłaszcza takich, które mnie zraniły.
4w3
ENFP
ILE

Awatar użytkownika
alopeks
Posty: 39
Rejestracja: sobota, 16 lipca 2011, 20:45

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#43 Post autor: alopeks » piątek, 28 października 2011, 21:34

Hmm... nie wydaję mi się żebym pisał o tym, kto zasługuje lub nie zasługuje na miłość, na nią zasługuje każdy bez wyjątku. Posilę się nawet św. Pawłem, że bez miłości bylibyśmy niczym. Subiektywna nadinterpretacja.
Ja rozumiem, że 4 są niedogłaskane, po coś przecież istnieje to forum.
Trzeba niestety spojrzeć prawdzie w oczy, kochać w pełni, żarliwie można( a w każdym razie należy) jedynie w czasie teraźniejszym, w innym wypadku jest to tylko wypróżnianie się nidokochanego ego. Znowu chciałbym uniknąć nadinterpretacji- pomijam takie uczucia jak rozrzewienie, nuta nostalgii itp. po stracie "ukochanej osoby" - czas leczy rany, no chyba że życie dostarcza nam ciągłych rozczarowań, wtedy najlepiej szukać schronienia w lukrowanej przeszłości z "naszą ukochaną", "Ach, ach gdyby ona tu była..."
Myśle, że weryfikacja swoich (przede wszystkim!) błędów pozwala nam nabrać dystansu i pomóc w rozwoju własnej osobowości.
Nie oszukujmy się, nie zasługiwał na nią, 4 rzadko w młodym wieku na kogoś zasługują. Zwykle są tak przepełnione patetycznymi emocjami, że nie zwracają uwagi na partnera, dopóki ten nie zechce odejść.
Uważam, że nic tak dobrze nie zrobi 4, jak porzucenie. Stawia to ją przed podjęciem ważnej decyzji( wreszcie!) życiowej- No jak zmieniamy coś czy nie?
Oczywiście wybór nie musi być aż tak ktegoryyczny... można jeszcze poodgrywać komedie z próbami samobójczymi (zaraz ile to łyknąć, żeby mnie karetka zwinęła, a moja dziewczyna się mną przejeła?), podcinać sobie żyły, zostać włoczęgą, transwestytą, alfonsem, terrorystą, gejem, jest tyle możliwości!

Poza tym ja nie pisalem, żeby teraz sobie mówił " nie zasługiwałem na nią", to byłby nonsens. Jak się zmieni( i tylko wtedy), sam dojdzie do takiego wniosku, mając już punkt odniesienia- Jaki jestem teraz, a jaki byłem wtedy. Jeżeli nie, to polecam mu wypłakiwanie się na forum i wcinanie czekolady (endorfiny i te sprawy). Myśle, że tutaj się odpowiednio dopieści.
A co do "umniejszania przeszłości", żadnej 4 to nie zaszkodzi, z uwagi na lubowanie się w jej przesładzaniu. To nie przeszłość o nas stanowi, a dzień dzisiejszy. Z brzaskiem poranka rodzisz się na nowo, pomna przeszłości, skazujesz się na życie ziemskie, kiedy masz szansę żyć dużo wyżej.

Także chłopczęta i dziewczęta

zacznijcie od siebie

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#44 Post autor: jouziou » poniedziałek, 31 października 2011, 19:10

zawsze dłużej niż się początkowo wydaje

hahhaha, alopeks jakie świetne określenie na czwórki: niedogłaskane ; ddd może i prawda ; dd
ale pamiętaj że weryfikacja błędów nie równa się zrzucaniu winy na siebie, może po prostu solidna analiza relacji, opinia znajomej czy bliskiej osoby na ten temat więcej zdziała niż robienie sobie kuku poczuciem winy, wystarczy już czwórce smutków

a co do tych post-rozstaniowych syndromów to zadziwia mnie jak ludzie mogą sobie robić krzywde z powodu drugiego człowieka, to chyba wynika z bardzo niskiego poczucia własnej wartości i braku tej świadomości, że tyle lat się bez danej osoby przeżyło, więc po co w jednej chwilii sobie całe życie rujnować?

i pisz troche jaśniej bo nawet zacytowanie konkretnych słów nie pomaga, twój post jest jak dobra powieść: próba cytatu kończy się wyrwaniem tych słów z kontekstu, nie ogarniam tego chaosu i mam permanentne wrażenie what's the point ; >
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
alopeks
Posty: 39
Rejestracja: sobota, 16 lipca 2011, 20:45

Re: Jak długo zajmie otrząśnięcie

#45 Post autor: alopeks » poniedziałek, 31 października 2011, 20:33

jouziou pisze:ale pamiętaj że weryfikacja błędów nie równa się zrzucaniu winy na siebie
Ojej, ja nie wiedziałem, że wy tacy nie cacy, gdy przychodzi o weryfikację własnych błedów oraz wyciąganie z nich wniosków...
mmm... pewnie zbyt chaotycznie wszytko ujmuję, skoro druga osoba pisze o "obwinianiu się", gdzież, gdzież?
Pisałem żeby wziąć dupsko w troki i zabrać się za siebie- czy to znaczy "obwiniać się"?
Oczywiście można to zrobić po naszemu- głupia kurva była, a ja ją tak kochałem...buuuu..... lepiej napisze o tym na forum...buuuu..... łączmy się w bólu...chlip,chlip...snnif...macie rację! nie zasługiwała na mnie!nie będe płakać, nie bede, nie... nie...buuuuuu..buuuu.

A co do syndromu porozstaniowego- odmalowałem tylko możliwą sytuacje, masz rację, że nie ma co babrać się w przeszzłości. Mniemam jednak, ze 4 nie odcinają się łatwo od przeszłości, dlatego lepiej zamienić uczucie nostalgii, melancholii w rozrzewienie(oczywiście zaznaczam, najlepiej w ogóle zapomnieć), a to jest możliwe tylko wtedy,gdy teraz uderzymy się w pierś i zaczniemy nad sobą pracować, aby stać się lepszym czowiekiem, a plony zbierze już inna :wink:

Ps: Cały czas pisze o konstruktywnej krytyce wobec siebie( nie o "obwinianiu się"->nadinterpretacja),wyciągnięciu wniosków i do przodu.
Po co te smęty, że każę wam się obwiniać?Albo nie głaszczę, skoro powinienem głaskać...!

ODPOWIEDZ