Nie rozumiesz enneagramu to raz. Nie rozumiesz ludzi to dwa. Nie rozumiesz stereotypów to trzy. Nie rozumiesz na co to znaczy potwierdzać jakieś tezy to czteryliliangish pisze:blablablablabla
Nienawidzę szczerze 4!!!
-
- Posty: 882
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 14:34
- Lokalizacja: Wrocław
Bo widzisz Bium, niektorzy ludzie nie lubia jak sie o nich mowi negatywnie. Ja sie czuje bardzo zwiazany z typem cztery, na pewno bardziej niz z szostka. Znam doskonale problemy, wiem jak trudno jest czasami wstac z lozka. Take opinie naprawde potrafia zajsc za skore... i to nie jest gadanie jakiegos potluczonego nerda. Ludzie tez potrafia mnie w zyciu tak potraktowac. Przez to wszystko wiele razy jeszcze bardziej sie zamykalem. Teraz rozumiem, ze oni sami maja problemy, a jedyna forma obrony jest dla nich atak. Najchetniej tez bym ich wszystkich wymordowal, przynajmniej za to durnowate gadanie.
-
- Posty: 58
- Rejestracja: czwartek, 27 listopada 2008, 17:50
No nie wiem. Tego typu krytyka to wręcz myślenie stereotypowe. Nic nie daje, nic nie zmienia i faktycznie może uderzać. Ale bynajmniej nie osobiście, ein, po prostu wywoływać agresję.
Co innego krytyka, która daje do myślenia. Pod warunkiem, że ktoś potrafi ją wykorzystać i pod warunkiem, że jest uzasadniona. Kiedyś mnie nie dotyczyła, olewałam ją i nawet gdy było w niej ziarno prawdy, akceptowałam swoje wady, jeśli nie utrudniały mi życia i komunikacji z ludźmi, przynajmniej tymi ważnymi. A obecnie jestem na etapie przemian i krytyka to dla mnie sama rozkosz, esy floresy, no cud miód i orzeszki, poezja, delicje, baryłki.
NIGDY, powiadam Wam, NIGDY! nie jedzcie tyle ciasta, bo się potem tydzień ocieka lukrem. Bleh.
A... no i rzecz jasna, mając już dość tych wszystkich słodkości, upominam Was, by już nigdy przenigdy nie prawić mi żadnej krytyki!
Wstrętna obłuda 8)
Co innego krytyka, która daje do myślenia. Pod warunkiem, że ktoś potrafi ją wykorzystać i pod warunkiem, że jest uzasadniona. Kiedyś mnie nie dotyczyła, olewałam ją i nawet gdy było w niej ziarno prawdy, akceptowałam swoje wady, jeśli nie utrudniały mi życia i komunikacji z ludźmi, przynajmniej tymi ważnymi. A obecnie jestem na etapie przemian i krytyka to dla mnie sama rozkosz, esy floresy, no cud miód i orzeszki, poezja, delicje, baryłki.
NIGDY, powiadam Wam, NIGDY! nie jedzcie tyle ciasta, bo się potem tydzień ocieka lukrem. Bleh.
A... no i rzecz jasna, mając już dość tych wszystkich słodkości, upominam Was, by już nigdy przenigdy nie prawić mi żadnej krytyki!
Wstrętna obłuda 8)
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Ja się muszę przyzwyczauć do krytyki. Mam paranoj, urojenia, odpiera mi rozum, lubię wy[ić, to muszę się przuwyczaić. Ale mimo wszystgko mi sutno. Bor ro ni jest wesołe. Jednak przyjemuję na klatę to ilu ludzię mni nie nawidzi. Muszę z rtm żyć. Starałam się, ale nie wuyszło.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
impos chyba jutro czeka moralniak. Ja Cię lubię. Jeśli to Ci choć odrobinę poprawi humor na święta. Wyznanie płynące z niewymuszonych pobudek.
Ogólnie to rzecz oczywista. Zawsze znajdzie się ktoś, kto dostrzeże błędy, bez względu, jak mocno się starasz ich nie popełniać. Ważne, by zyskać umiejętność dystansowania się, poszerzać horyzonty samooceny, nabrać przekonania o wrodzonej wartości. Ja staram się nabrać odległości od wystawianych o mnie opinii, nie zawsze wyglądają pochlebnie, ale nie mam wpływu na ich zmianę. Próbuję być zawsze uczciwa, szczera i pomocna. Może niewiele wymieniłam, niezwykle daleko odbiegam od ideału, ale zawsze powinno się znaleźć choćby kilka cech zaprzeczających przeświadczeniom o braku potencjału. Coś, co pozwoli nam się utrzymać na wyższym stanowisku, niż skończone zero, za które co poniektórzy niesłusznie się uważają.
Jestem splamiona mnóstwem wad. Dziś przeglądając i trochę korygując z palącego wstydu pierwsze posty wstawione na forum, zdałam sobie sprawę, jak usilnie próbowałam je zatuszować i wmówić brak istnienia. Jednak za sprawą wydarzeń mającym miejsce przez ostatnie kilka miesięcy, przestała mnie obchodzić dobra prezencja. Nie żałuje doznanych ran, dzięki nim wiele pojęłam. Szukałam akceptacji, potrzebowałam aprobaty, nawet kosztem braku harmonii z uciszanym bez przerwy JA.
Niby czemu brałam się za siedem? Tak wspaniale grałam przed sobą, aż wprawiałam się w osłupienie. Niewiarygodnie mocno próbowałam się oszukać, aż się głupia zgubiłam.
Ale wiecie co? Przestałam się nabierać. Zamierzam lepiej siebie poznać, a nie wiecznie się chować. Wytkną mi wreszcie obnażone słabe punkty - nie szkodzi. Przynajmniej pozostanę kompatybilna z prawdziwymi potrzebami. Żadna hańba.
Niech mnie znienawidzą.
Ogólnie to rzecz oczywista. Zawsze znajdzie się ktoś, kto dostrzeże błędy, bez względu, jak mocno się starasz ich nie popełniać. Ważne, by zyskać umiejętność dystansowania się, poszerzać horyzonty samooceny, nabrać przekonania o wrodzonej wartości. Ja staram się nabrać odległości od wystawianych o mnie opinii, nie zawsze wyglądają pochlebnie, ale nie mam wpływu na ich zmianę. Próbuję być zawsze uczciwa, szczera i pomocna. Może niewiele wymieniłam, niezwykle daleko odbiegam od ideału, ale zawsze powinno się znaleźć choćby kilka cech zaprzeczających przeświadczeniom o braku potencjału. Coś, co pozwoli nam się utrzymać na wyższym stanowisku, niż skończone zero, za które co poniektórzy niesłusznie się uważają.
Jestem splamiona mnóstwem wad. Dziś przeglądając i trochę korygując z palącego wstydu pierwsze posty wstawione na forum, zdałam sobie sprawę, jak usilnie próbowałam je zatuszować i wmówić brak istnienia. Jednak za sprawą wydarzeń mającym miejsce przez ostatnie kilka miesięcy, przestała mnie obchodzić dobra prezencja. Nie żałuje doznanych ran, dzięki nim wiele pojęłam. Szukałam akceptacji, potrzebowałam aprobaty, nawet kosztem braku harmonii z uciszanym bez przerwy JA.
Niby czemu brałam się za siedem? Tak wspaniale grałam przed sobą, aż wprawiałam się w osłupienie. Niewiarygodnie mocno próbowałam się oszukać, aż się głupia zgubiłam.
Ale wiecie co? Przestałam się nabierać. Zamierzam lepiej siebie poznać, a nie wiecznie się chować. Wytkną mi wreszcie obnażone słabe punkty - nie szkodzi. Przynajmniej pozostanę kompatybilna z prawdziwymi potrzebami. Żadna hańba.
Niech mnie znienawidzą.
6w7 sp/sx, EIE
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Ale wlasnie wywoluje. Takie jakby nie patrzec pieprzenie. Bo nie dostalem zadnej informacji, ktora by mi mogla pomoc sie zmienic. Tylko tyle, ze najlepiej by bylo jakbym ze soba skonczyl.Konspiratorka pisze:No nie wiem. Tego typu krytyka to wręcz myślenie stereotypowe. Nic nie daje, nic nie zmienia i faktycznie może uderzać. Ale bynajmniej nie osobiście, ein, po prostu wywoływać agresję.
Impos - te ludki nawet nie pamietaja, ze Ciebie nie lubia. Chyba tylko czworki i szostki tak zapamietuja wazne dla nich sytuacje. Reszta nakrzyczy, przejdzie obok i juz - finisz... robia dalej swoje. Powolusienku sam sie do tego przyzwyczajam, czasem jest ciezko, ale mozna swoim tempem sobie wszystko wytlumaczyc. [Przynajmniej teraz tak uwazam, ale cicho!]impos animi pisze:Ja się muszę przyzwyczauć do krytyki. Mam paranoj, urojenia, odpiera mi rozum, lubię wy[ić, to muszę się przuwyczaić. Ale mimo wszystgko mi sutno. Bor ro ni jest wesołe. Jednak przyjemuję na klatę to ilu ludzię mni nie nawidzi. Muszę z rtm żyć. Starałam się, ale nie wuyszło.
No dawaj Yusti. Skombinuj. Dla czworek bardzo wazny jest drugi czlowiek. Czesto kazda opinia ma ta sama wartosc. Chcialbym bazowac tylko na opiniach ludzi, ktorzy mnie akceptuja, ale tego nie potrafie. Masz jakis pomysl? Jak mam niby pokochac siebie, kiedy widze najlepiej wszystkie swoje wady?yusti pisze:kurcze impos co ty masz za problem? LUBIĄ NIE LUBIĄ? no weź!
żyj bez lubienia. kochaj siebie. to jak z więzieniem....
i w więzieniu można być wolnym podobno
daj se to!
przestań się uzależniać od innych bo to ci na dobre nigdy nie wyjdzie!
masz paranoję bo ludzkie opinie się zmieniają. NORMALNIE.
a ty niestety na nich budujesz,
weź skombinuj fundament inna droga