Depresja

Wiadomość
Autor
Kashmir
Posty: 3
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 10:30
Lokalizacja: skontowni

Depresja

#1 Post autor: Kashmir » czwartek, 16 listopada 2006, 10:48

no właśnie jak to jest z tymi depresjami?
i czy uwazacie ze jestescie depresyjno-maniakalni?
bo ponoc duzo czwórek tak uwaza...



Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#2 Post autor: aliszien » czwartek, 16 listopada 2006, 11:17

Nie wiem, czy to cecha charakterystyczna czwórek, ale cecha charakterystyczna dla mnie.
Trafiały mnie co jakiś czas depresje, z których wyłaziłam o własnych siłach, ale dopiero niedawno skorzystałam z pomocy fachowca. I farmakoterapii. Nie sądziłam, że usprawnienie przepływu dopaminy w mózgu potrafi tak przewartościować i zmienić życie. Ostatnio zabrałam się za rzeczy, których kiedyś się bałam, albo bałam się porażki :P
Nie czuję się z tego powodu wyjątkowa, raczej trochę "życiowo upośledzona" :lol:
Jak ślimak wyciągnięty ze skorupy i przeciągnięty po leśnej ścieżce pełnej igliwia i kamyków.
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Słomkowy_Kapelusz
Posty: 850
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 11:58
Lokalizacja: Z głowy
Kontakt:

#3 Post autor: Słomkowy_Kapelusz » czwartek, 16 listopada 2006, 14:23

Farmakoterapia, to rozwiązanie najprostsze dla lekarza, ale chyba najgorsze dla pacjenta. Dla lekarza najlepsze, bo wypisanie recepty trwa niepomiernie krócej niż przewartościowanie przekonań pacjenta. Poza tym jeśli lekarz źle prowadzi terapię, to pacjent zmienia lekarza, a jeśli lek źle działa, to lekarz zmienia lek.
Lek działa tyle, ile działa. Nigdy dłużej. Gdy przestanie działać powróci to, co było. Nie słyszałem o jakimś leku, który raz wzięty rozwiązywałby problemy na dłużej niż wynosi czas jego obecności w organizmie.

Ja nie leczyłem się, ale gdybym miał kłopoty i lekarz zaproponowałby mi farmakoterapię, to podziękowałbym mu za współpracę. Jestem ósemką i moje ewentualne destrukcyjne wzorce zachowań można przebudowywać tylko wspólnie ze mną. Musiałbym mieć nad tym procesem pełną kontrolę. Zmiana musi być trwała i świadoma. A lek? Lek jest tylko lekiem. Nigdy nie wiadomo jak dokładnie działa. Niby wiadomo, że opóźnia lub przyśpiesza neuroprzekaźnictwo, ale tak do końca mało kto rozumie to głębiej niż na poziomie ogólników.

Poza tym jest jeszcze kwestia natury filozoficznej. Skoro lek zmienia myślenie, to skąd miałbym wiedzieć, które myśli są rzeczywiście moje (w czystej postaci), a które są wynikiem działania leku.

Niemniej jednak jestem ciekawy wrażeń osób, które poddały się farmakoterapii. Chodzi mi tylko o osoby, które brały dawno temu. Nie wątpię, że ktoś kto miał depresyjny styl po pierwszych dawkach leków może czuć się jak hippies na koncercie rockowym. Ważne jest to, co było potem.

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#4 Post autor: aliszien » czwartek, 16 listopada 2006, 15:18

Był to mój świadomy wybór - potrzebowałam szybkiej, doraźnej pomocy, bo nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że w takim stanie mam - powolnym psychologicznym procesem - wychodzić z dołka. Miałes kiedyś depresję? Nie stać mnie na kilka miesięcy urlopu od życia, a żyć i pracować trzeba było :wink:

Farmakoterapię potraktowałam jako "gips" pod którym będę pracować nad moimi emocjami, zachowaniami, wyuczonymi skryptami reakcji. Bo jeśli tego nie zmienię to całe leczenie można o kant dupy potłuc. Tu masz rację.

I udaje się. Lepiej widzę, gdzie daję plamę i gdzie było źródło moich pewnych zachowań, odczuć. Nie stać mnie na psychoterapię, więc sama wyszukuję różnego rodzaju warsztaty, wykłady, książki, próbuję wynieść coś z tego dla własnego życia.

Jako ciekawostkę napiszę, że na początku dostałam silniejsze leki i samą mnie zaszokowało jak można sterować chemicznie człowiekiem - byłam non stop megaszczęśliwa i zadowolona z życia. Nawet z rzeczy, którym powinnam ewidentnie powiedzieć "stop" i zmienić. Gdyby tak cały świat faszerować chemią, to mielibyśmy raj pełen ludzi, którym ze szczęścia jest wszytko jedno :lol:
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Słomkowy_Kapelusz
Posty: 850
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 11:58
Lokalizacja: Z głowy
Kontakt:

#5 Post autor: Słomkowy_Kapelusz » czwartek, 16 listopada 2006, 15:55

Nie tak do końca aliszien. Poczucie szczęścia do pewnego stopnia jest sprawą względną. Tak względną jak np. zarobki. W oczach osoby, która zarabia tysiąc, 3 tysiące to wyśmienite zarobki. Dla Amerykanina 3 tysiące polskich złotych, to byłaby nędza, gdyby miał tu za tyle wyżyć. Im więcej masz tym, więcej Ci potrzeba, żeby Cię zadowolić, gdyż podnosi się poziom odniesienia.

Depresja to odpowiednik dochodów poniżej minimum socjalnego. Taką osobą łatwo zadowolić, bo skoro jest Ci bardzo, źle to nawet minimalna dawka pozytywu daje Ci niesamowitego kopa.
Ale zawsze po dniu przychodzi noc, a po nocy dzień. Nie da się podnosić nastroju w nieskończoność, bo wymagania rosną w tempie szybszym niż rzeczywiste możliwości ich zaspokojenia. Im jest Ci fajniej, tym grozi Ci upadek jest z wyższej wysokości, o ile nie masz trwałych fundamentów (i min. pierwszego piętra ;)). Im jest Ci lepiej tym bardziej boisz się tego upadku.
Moim zdaniem nie ma leku, antydepresyjnego, który nie uzależnia. Nawet jeśli nie uzależniałaby sama substancja, to mechanizm wzrastających oczekiwań spowodowałby, że do szczęścia potrzeba by było coraz więcej i więcej ...
Człowiek, który czerpie radość z realnych działań odczuwa radości i smutki, ale w ramach pewnej równowagi. Ktoś kto sztucznie podnosi nastrój zawsze zaciąga kredyt. Fajnie jest dostać kartę kredytową i iść zaszaleć do marketu. Gorzej jest spłacać odsetki.
Znowu posłużyłem się tą samą analogią. Człowiek, który chce podnieść standard życia ma dwa wyjścia. Jedno długotrwałe - dokształcać się i lepiej pracować. Efekty będą odległe i niepewne na 100%. Drugi sposób, to szybki kredyt. Ten drugi wybór daje murowany efekt, bo niby po co czekać na coś, co możesz mieć już teraz...
Tak mniej więcej widzę różnice między psychoterapią a farmakoterapią.

Teraz odpowiedź co do mnie. Nie miałem depresji. Miałem okresy przygnębienia, ale raczej w normie. Jednak mój opór przed środkami psychoaktywnymi jest tak duży, że chyba wolałbym chorobę niż lekarstwo.

Poza tym, nie wiedziałem, że nie ma państwowej psychoterapii. Wydawało mi się, że są poradnie zdrowia psychicznego, ale w praktyce nie wiem jak działają. Ostatecznie zostają też grupy wsparcia. Te płatne raczej nie są.

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#6 Post autor: Basketcase » czwartek, 16 listopada 2006, 16:27

Trzy słowa: Choroba afektywna dwubiegunowa.

I mam na to papiery.

A zamiast państwowej psychoterapii są chyba najwyżej państwowi psychiatrzy i państowe pigułki. Naprawdę myślisz, że mają tyle ludzi i funduszy, żeby przeprowadzać refundowane, pełne psychoterapie? Łatwiej jest nafaszerować lekami.

Ja też mam duże opory przed farmakoterapią, kilka miesięcy temu zacząłem brać, między innymi lit, ale szybko odstawiłem. Nie mogłem czuć doła, a pozytywnych bodźców z zewnątrz za dużo nie było, a jak już były, to miałem wrażenie, że nie do końca docierały, ale to chyba akurat nie było spowodowane lekami. W każdym razie, wolałem czuć się podle niż nic nie czuć, a być może przy okazji zryć sobie czymś mózg (i tak już wystarczająco nadpsuty).

Dowiedziałem się też, że czasem z depresji może wyciągnąć... zmiana diety. Upokarzające jest świadomość, że te wszystkie twoje wielkie problemy to tak naprawdę tylko nieprawidłowości w wydzielaniu chemikaliów w organiźmie.
Ostatnio zmieniony czwartek, 16 listopada 2006, 16:50 przez Basketcase, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
NoMatter
Posty: 1156
Rejestracja: czwartek, 26 października 2006, 15:31
Lokalizacja: Polska

#7 Post autor: NoMatter » czwartek, 16 listopada 2006, 16:34

No mnie powiedzieli że jestem niestabilny emocjonalnie :P

Awatar użytkownika
Słomkowy_Kapelusz
Posty: 850
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 11:58
Lokalizacja: Z głowy
Kontakt:

#8 Post autor: Słomkowy_Kapelusz » czwartek, 16 listopada 2006, 16:45

Basketcase i NoMatter moglibyście być braćmi. Ostatecznie moglibyście stworzyć homoseksualny związek :mrgreen: Gdy czytam na forum wasze posty, to widzę, że macie podobne spojrzenie na świat i jak widać osobowości ;)

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#9 Post autor: aliszien » czwartek, 16 listopada 2006, 16:45

Sądzę, że piszemy o zadowoleniu z dwóch różnych poziomów - "zadowolenie z powodu" i "zadowolenie jako takie". To było zadowolenie z czegokolwiek, bez względu na czynniki zewnętrzne :) Nie byłeś nigdy szczęśliwy kompletnie bez powodu, a nawet wbrew powodom? Tu nie ma poziomu odniesienia. To taka euforia. To się ludziom zdarza, ale to krótkie przebłyski raz na rzadki czas.
Teraz jeszcze korzystam z innych leków i zmiana jest ogromna, bo docierają do mnie też negatywne emocje. Mam siłę na to żeby je rozebrac na czynniki i poradzić sobie z nimi.

Człowiek, który czerpie radość z realnych działań odczuwa radości i smutki, ale w ramach pewnej równowagi.

I o to chodzi :!: Osoba w depresji nie czerpie radości z realnych działań. W sensie obiektywnym jej życie może być sukcesem. Ona czerpie radość z działań wewnętrznych, a tam może trwać druga Hiroshima :wink:

chyba wolałbym chorobę niż lekarstwo.

Ciężko to sobie wyobrazić, ale być może wołabyś lekarstwo.
Lub piszemy z pozycji dwóch osobowości - ja wszystko odbieram superemocjonalnie, ty w bardziej wyważony sposób. Tak więc nigdy, bez wdawania się w szczegółowe opisy, nie przekażę jak można się wtedy czuć. A nawet jeśli przekażę, to nie będziesz w stanie tego objąć.

Wpływ na moją decyzję miał też rachunek ekonomiczny. Wizyta u lekarza + lekarstwa zmieściła się ledwo ledwo w domowym budżecie. Psychoterapia by mnie zrujnowała, a o wiele bardziej wolałabym z tego korzystać. Jest jeszcze terapia grupowa, ale mam jakoś przed tym opory.

Państwowa oferta w tym względzie... Hmmm... No comments :evil:
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
lusylia
Posty: 383
Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 06:05
Lokalizacja: chi town

#10 Post autor: lusylia » czwartek, 16 listopada 2006, 16:52

Słomkowy_Kapelusz pisze:Basketcase i NoMatter moglibyście być braćmi. Ostatecznie moglibyście stworzyć homoseksualny związek :mrgreen: Gdy czytam na forum wasze posty, to widzę, że macie podobne spojrzenie na świat i jak widać osobowości ;)
Mnie sie tez troche ze soba kojarza, ale maja pewna powazna roznice, ktora mi sie podoba. Basketcase jest bardziej frywolny, a NoMatter troche bardziej ostrozny i ..jakby dluzej wazy slowa. Tak jest i niech bedzie.
1w9, INFJ/j, sx/sp/so (silny zwiazek z polaczeniami 7 i 4, oraz i8i6)
___
Oh laughing man
What have you won?
Don't tell me what cannot be done.

Awatar użytkownika
Basketcase
Posty: 716
Rejestracja: czwartek, 12 października 2006, 23:09

#11 Post autor: Basketcase » czwartek, 16 listopada 2006, 16:53

Basketcase i NoMatter moglibyście być braćmi. Ostatecznie moglibyście stworzyć homoseksualny związek
Przecież tworzyliśmy. Ale on wolał swoją dziewczynę. Teraz siedzę ze złamanym sercem i ostrzę nóż, żeby ciął wzdłuż.

Do tego rymuję, może napiszę jakiś wiersz o utraconej miłości.
Obrazek

Awatar użytkownika
Słomkowy_Kapelusz
Posty: 850
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 11:58
Lokalizacja: Z głowy
Kontakt:

#12 Post autor: Słomkowy_Kapelusz » czwartek, 16 listopada 2006, 16:53

Aliszien masz rację. Moje spojrzenie jest uwarunkowane byciem ósemką, czyli kimś, kto najgorzej znosi utratę kontroli.

Nie uważam, żebym nie był w stanie zrozumieć. Wejść w czyjąś skórę może byłoby nieosiagalne, ale zrozumieć zawsze się staram. :D

Awatar użytkownika
Słomkowy_Kapelusz
Posty: 850
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 11:58
Lokalizacja: Z głowy
Kontakt:

#13 Post autor: Słomkowy_Kapelusz » czwartek, 16 listopada 2006, 16:56

lusylia pisze: Mnie sie tez troche ze soba kojarza, ale maja pewna powazna roznice, ktora mi sie podoba. Basketcase jest bardziej frywolny, a NoMatter troche bardziej ostrozny i ..jakby dluzej wazy slowa. Tak jest i niech bedzie.
Po prostu Basket ma chyba zadatki na aktywnego chłopca w takim związku :mrgreen:

Prawda Basket? ;)

Awatar użytkownika
lusylia
Posty: 383
Rejestracja: sobota, 14 października 2006, 06:05
Lokalizacja: chi town

#14 Post autor: lusylia » czwartek, 16 listopada 2006, 17:00

Słomkowy_Kapelusz pisze:
lusylia pisze: Mnie sie tez troche ze soba kojarza, ale maja pewna powazna roznice, ktora mi sie podoba. Basketcase jest bardziej frywolny, a NoMatter troche bardziej ostrozny i ..jakby dluzej wazy slowa. Tak jest i niech bedzie.
Po prostu Basket ma chyba zadatki na aktywnego chłopca w takim związku :mrgreen:

Prawda Basket? ;)
Uwazam, ze zwiazek takich dwuch osobowosci jak Basketcase i NoMatter nie bylby specjalnie udany. Moze sie myle, ale z doswiadczenia mojego wynika, ze najlepsze zwiazki wynikaja z polaczenia przeciwienstw. Nie kompletnych, ale sporych.
Osobowosci dosc pokrewne sa jednak fajne na przyjazn, kumplowanie sie itp.
1w9, INFJ/j, sx/sp/so (silny zwiazek z polaczeniami 7 i 4, oraz i8i6)
___
Oh laughing man
What have you won?
Don't tell me what cannot be done.

Awatar użytkownika
NoMatter
Posty: 1156
Rejestracja: czwartek, 26 października 2006, 15:31
Lokalizacja: Polska

#15 Post autor: NoMatter » czwartek, 16 listopada 2006, 17:05

Moze sie myle, ale z doswiadczenia mojego wynika, ze najlepsze zwiazki wynikaja z polaczenia przeciwienstw. Nie kompletnych, ale sporych.
Dla Czwórki nie nic ważniejszego niż wzajemne zrozumienie.

ODPOWIEDZ