Strona 17 z 21

: piątek, 12 września 2008, 15:16
autor: sardynka
In3orn pisze:Absynt ma rację. 3 miesiące pracy nad sobą i efekty jakich się nie spodziewałem, a przynajmniej nie tak szybko. Jestem teraz szczęśliwy i o :)
co rozumiesz przez "3 miesiące pracy nad sobą"? rzucać się na głęboką wodę i pchać tam, gdzie nikogo nie znam? wmawiać, że jestem pewna siebie? codziennie rano stawać przed lustrem i mówić "jesteś piękna"? czy to wystarczy???

: piątek, 12 września 2008, 16:46
autor: Zoidie
sardynka pisze:Faceci lubią wyluzowane laski, nie kaczątka z kompleksami i przerażeniem wypisanymi na czołach.
Wyluzowane są dobre do... 8) Mówię z obserwacji, nie z doświadczenia.
Ale coś w tym jest. Można się zniechęcić kiedy się widzi, że laska klei się do każdego :P Więc u wielu będziesz miała plus za swoją nieśmiałość. O ile oczywiście nie wiąże się ona z zapieczętowaniem ośrodka mowy, bo jeśli przy kilku rozmowach będziesz komuś odpowiadać uśmiechami lub w porywach krasomówstwa jednym lub dwoma słowami - możesz spłoszyć kogoś ciekawego. Akurat przerażenie chyba niezbyt łatwo u Twojej płci poznać - prędzej weźmie się je za brak zainteresowania, za jasny znak, żeby sobie darować :P

A kompleksy dobra sprawa. Ludzie zbyt pewni siebie są beznadziejni we współżyciu :wink:

: piątek, 12 września 2008, 17:14
autor: dorotascorpio
Zoidie pisze:A kompleksy dobra sprawa. Ludzie zbyt pewni siebie są beznadziejni we współżyciu
Zgadzam się:) Chociaż zamiast słowa "zakompleksiony" wolę "skromny".

: piątek, 12 września 2008, 19:23
autor: Absynt
Kompleksy sa dobre o_O?
Np. wiem, ze moje cialo nie jest rzezby Erosa, ale kompleksem by bylo, gdybym je ukrywal, coraz bardziej sie garbil i nosil coraz szersze i komiczne ciuchy.
A ja, chudzielec z krzywym kregoslupem staram sie chodzic prosto, podkreslac co w mojej sylwetce jest ciekawe i do tego cwicze.
No powiedzcie mi, ze uwielbiacie gotow za to co soba prezentuja... :P
Zalosnosc - swiadomie potegowana.
Nie sympatyzuje juz z autodestrukcja i zalosnoscia, bo mam jej dosc.

: piątek, 12 września 2008, 20:18
autor: Zoidie
Absynt pisze:Kompleksy sa dobre o_O?
Na pewno dla otoczenia. Trudniej się dogadać z kimś, kto za bardzo za sobą przepada. Takie osobniki zwykle patrzą z góry :wink:
Absynt pisze:A ja, chudzielec z krzywym kregoslupem staram sie chodzic prosto, podkreslac co w mojej sylwetce jest ciekawe i do tego cwicze.
Ee, to ja mam do tego zapadniętą klatkę i wąskie ramionka :D Nóżek pajączka nie liczę, bo chodzenie w spodenkach i tak jest przypałem, bez względu na kształt nośników 8) I weź tu coś podkreśl :lol:
Absynt pisze:No powiedzcie mi, ze uwielbiacie gotow za to co soba prezentuja... :P
Nom. Chociaż w mojej dziurze (:wink:) widuję raczej samice gotów, a im ten styl często bardzo pasuje, więc...
Absynt pisze:Nie sympatyzuje juz z autodestrukcja i zalosnoscia, bo mam jej dosc.
Chyba nie powiesz, że nie wyniosłeś z tamtego sposobu życia żadnych korzyści? Skoro teraz jesteś z siebie zadowolony, to weź pod uwagę, że musiałeś do tego dojść właśnie przez autodestrukcję :P A przynajmniej ja wierzę w tak kręte koleje losu.

: piątek, 12 września 2008, 20:47
autor: Absynt
No chyba tak. Uczymy sie na bledach.

: piątek, 12 września 2008, 21:02
autor: Zoidie
Otóż to. A im więcej błędów, tym więcej wiedzy. Włożysz rękę w ogień na sekundę, a przekonasz się, że parzy. Włożysz na 5 sekund - dowiesz się, że fajczy. Na 5 minut - ile kosztuje proteza. Dlatego ja póki co z tego bagna nie wychodzę i innym chyba też bym nie polecał :P

: sobota, 13 września 2008, 12:04
autor: sardynka
Zoidie pisze:A kompleksy dobra sprawa. Ludzie zbyt pewni siebie są beznadziejni we współżyciu :wink:
kompleksy nie są dobre, a pewność siebie nie jest zła( zwróćcie uwagę na to, że pewność siebie to nie musi być to samo, co wyniosłość i zarozumiałość). Kompleksy potrafią zasrać człowiekowi życie.
Ja sama nie wiem, czy mam kompleksy... lubię to, jak wyglądam(chociaż mogłabym być wyższa...) i tak dalej... no, może jedynym moim kompleksem jest właśnie nieśmiałość... lubię siebie, ale podobno sprawiam odwrotne wrażenie.

Moim problemem jest to, że nie mam siły przebicia, nie rzucam się w oczy, często w rozmowach z przyjaciółmi muszę się porządnie natrudzić aby ich przekrzyczeć i zabrać głos. Faceci nie wiedzą o tym, że istnieję, nie potrafię się rozreklamować. Moi koledzy są albo zajęci, albo nie nadają się do stworzenia trwałych związków, a z poznawaniem nowych facetów jest ciężko...

...ale ok! nie będę narzekać! Jeśli się w kimś w końcu zakocham z wzajemnością, to ok. Jeśli nie, to znak, że tak po prostu miało być ;p

Re: Zakochałeś/aś się! - co robisz?

: niedziela, 3 czerwca 2012, 18:41
autor: Amisu
Zamykam się w domu na cztery spusty i czekam aż przejdzie. :wink:
Poważnie, gdy się zakocham to przestaję myśleć racjonalnie, robię głupoty, mówię głupoty i zachwycam się byle chwastem na łące. A kysz!

Re: Zakochałeś/aś się! - co robisz?

: niedziela, 3 czerwca 2012, 20:19
autor: Nikt
Ulala, to ile razu się już zakochałaś?

Ja mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że prawdziwie - tylko raz. Natomiast zauroczony byłem już 3 razy.

A przepraszam. 4 ;)

Re: Zakochałeś/aś się! - co robisz?

: niedziela, 3 czerwca 2012, 21:08
autor: Amisu
Tak prawdziwie to również tylko raz i o ten jeden raz za dużo.
Zauroczona byłam za to trzy razy.

Re: Zakochałeś/aś się! - co robisz?

: niedziela, 3 czerwca 2012, 22:47
autor: maroz
Tak prawdziwie to również tylko raz i o ten jeden raz za dużo.
Dlaczego za dużo?

Re: Zakochałeś/aś się! - co robisz?

: niedziela, 3 czerwca 2012, 23:09
autor: Nikt
Widocznie wiążą się z tym jakieś ciężkie przeżycia, do których nie chce się wracać, proste?

Re: Zakochałeś/aś się! - co robisz?

: niedziela, 3 czerwca 2012, 23:15
autor: maroz
Hmm. Zazwyczaj warto się zakochać ponownie tym razem pozytywnie ;-)

Re: Zakochałeś/aś się! - co robisz?

: poniedziałek, 4 czerwca 2012, 12:54
autor: Nikt
Warto się zakochać?

Pewnie, że warto, ale jaka jest pewność, że będzie to zakochanie szczęśliwe?

To piękne uczucie, ale gdy osoba, w której się zakochujemy jest po za naszym zasięgiem choćby nie wiem co, to wtedy zakochanie jest tylko nieustającym bólem.