Tak miałem kiedyś, nie mogłem patrzeć na siebie na zdjęciach. To głównie z powodu nieprzyjemnej wady jaką jest jedno słabsze oko, a co za tym idzie to że ucieka mi na lewo kiedy się czemuś przyglądam. Umiem to kontrolować, ale wtedy widzę gorzej a wiadomo na co dzień idąc ulicą czy czytając cokolwiek trzeba widzieć dobrze. Dlatego przez jakieś 95% dnia nieświadomie wyglądam okropnie i zwykle "psułem" grupowe zdjęcia co tak bardzo mnie bolało że aż ciężko sobie to wyobrazić. Ale cóż, pogodziłem się z tym bo to przecież nie moja wina, no i można to skorygować operacyjnie... kiedyś tam może będzie mnie na to stać. Ogólnie jeszcze z takich ciekawych rzeczy na ten temat to nie widzę przez to odległości ;o kiedy chcę mogę spojrzeć na świat w trójwymiarze jednak wymaga to dość dużego wysiłku. Gdy patrzę w lustro wszystko jest normalnie, i prawdopodobnie gdy patrzę innym ludziom w oczy jest tak samo. Z tąd pewnie wzięło mi się to że gdy tylko widzę lustro muszę się w nie spojrzeć, mam lustro w przedpokoju i zawsze przechodząc obok patrzę sobie w oczy. Zdarza mi się też zawieszać przed lustrem. Ogólnie akceptuję siebie ale zajęło mi wiele lat zanim jakoś to ogarnąłem. Ciężko przyszło mi napisanie o tym, ale skoro tutaj są osoby które wiele rozumieją to wiem że jestem bezpiecznyfioletowastokrotka89 pisze:Ja jak większość wypowiadających się tu osób podchodzę zbyt emocjonalnie do własnego wyglądu wyolbrzymiając każdą niedoskonałość.
Nie przejmujcie się zbytnio wyglądem, bo na prawdę są na świecie ludzie którzy mają 100 razy bardziej prze***ane i jakoś sobie radzą. To że są osoby na tyle ograniczone by się śmiać z czyjegoś wyglądu czy też po prostu czuć niesmak jest nie do przeskoczenia, i niech sobie żyją w swoim własnym, małym, pustym i żałosnym świecie. Za to ten prawdziwy świat należy do nas !!
Pozdrawiam