U mnie właśnie wręcz przeciwnie. Rodzice do dzisiaj potrafią zachowywać się jak zakochani nastolatkowie i wcale się z tym nie kryją. Jak byłam mała, to byłam największą przylepą tatusia, ciągle się do któregoś z rodziców tuliłam, często też się wspólnie bawiliśmy, wygłupialiśmy. Byłam do nich przywiązana do tego stopnia, że czasem potrafiłam wpaść w szał, kiedy zostawiali mnie w samochodzie i miałam na nich poczekać (panicznie bałam się, że mnie w tym samochodzie porzucą). Natomiast dziś wręcz nie potrafię znieść dotyku zwłaszcza ojca, który prawie codziennie próbuje się do mnie przytulić, a ja ciągle mu się wyrywam.basiczka pisze:ja mogę odp na to w ten sposób, że nigdy nie zdarzyło mi się, że np. byłam przytulana przez ojca z taką ojcowską czułością, był zimny jak głaz. nie widziałam też, by rodzice okazywali sobie czułość publicznie. ich stosunek względem siebie był nacechowany takim dystansem. moja mama, wprawdzie ciepła kobieta, ale swoją miłość okazywała raczej w inny sposób niż fizycznie. więc moje dzieciństwo było zimnicą totalną jeśli chodzi o takie bliskie relacje międzyludzkie-okazywanie bliskości poprzez dotyk i czułości i dlatego czuję się nieswojo, gdy sytuacja "wymaga" ode mnie zbliżenia fizycznego. co nie znaczy, że nie mam takich potrzeb, bo mam, ale nie potrafię...tak sama z siebie. instynkt-instynktem, ale brak pewnej spontaniczności.
Reakcja 4 na dotyk i bliskość
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
JAkby to opisać... Unikam ludzi jak sie da. Nie patrze na nikogo kiedy ide ulicą, głowe mam spuszczoną, nienawidze nawet kontaktu wzrokowego. Jeśli zdazy sie że dotknie mnie ktoś przypadkiem, nie reaguje, choć bardzoctego nie lubie. Jeśli ktoś chce zrobić to specjalnie poprostu uciekam, odchodze, większośc ludzi z którymi sie znam bliżej wie ze jestm taka.. dzika. Stresujące jest dla mnie obcowanie z ludzmi ....
4w5 / "Gdyby Jezus zstąpił dziś na ziemię zostałby zabity przez CIA lub FBI z powodu strachu przed przejęciem kontroli"
~~Serj Tankian~~
~~Serj Tankian~~
hmmm.. może na to wpływa niska samoocena, sama nie wiem
Większość czasu spędzam sama w pokoju, moim przyjacielem jest komputer, ewentualnie pies .. chyba sie przyzwyczaiłam...
Jak ktoś pisał wczęsniej "nigdy nie zdarzyło mi się, że np. byłam przytulana przez ojca z taką ojcowską czułością..." u mnie jest podobnie..
Nie twierdze że to wina rodziców, bo moja napewno większa, ale nie jestem nauczona żeby okazywac uczucia innym, a kiedy ktoś chce okazaać je mnie, stresuje sie...
zrozumiale napisałam?
Większość czasu spędzam sama w pokoju, moim przyjacielem jest komputer, ewentualnie pies .. chyba sie przyzwyczaiłam...
Jak ktoś pisał wczęsniej "nigdy nie zdarzyło mi się, że np. byłam przytulana przez ojca z taką ojcowską czułością..." u mnie jest podobnie..
Nie twierdze że to wina rodziców, bo moja napewno większa, ale nie jestem nauczona żeby okazywac uczucia innym, a kiedy ktoś chce okazaać je mnie, stresuje sie...
zrozumiale napisałam?
4w5 / "Gdyby Jezus zstąpił dziś na ziemię zostałby zabity przez CIA lub FBI z powodu strachu przed przejęciem kontroli"
~~Serj Tankian~~
~~Serj Tankian~~
Tego nikt nie potwierdzi i nie zaprzeczy, bo sie ze sobą nigdzie do lekarza nie wybrałam, ale kiedyś miałam taki czas, byłam o tym przekonana.
Teraz wydaje mi sie ze sobie to wmówiłam.. poprostu mam takie humory, że chce być sama
A jeśli chce być sama gdzieś od 4 klasy podstawówki, to nie moze być depresja, nie? Uznałam że mam taki charakter
Teraz wydaje mi sie ze sobie to wmówiłam.. poprostu mam takie humory, że chce być sama
A jeśli chce być sama gdzieś od 4 klasy podstawówki, to nie moze być depresja, nie? Uznałam że mam taki charakter
4w5 / "Gdyby Jezus zstąpił dziś na ziemię zostałby zabity przez CIA lub FBI z powodu strachu przed przejęciem kontroli"
~~Serj Tankian~~
~~Serj Tankian~~
a jednak wina (choć to niezbyt trafne określenie, bo prawie nigdy rodzic świadomie nie krzywdzi swego dziecka, najczęściej robi to w imię "krzywo" pojmowanej miłości, albo powiela wzorce swoich rodziców) leży po stronie nie okazujących czułości rodziców a nie po Twojej! nie obwiniaj się, porzuć to! jak można mieć za złe samej sobie tego, że się nie potrafi być czułym albo nieudolnym w okazywaniu ciepłych uczuć, gdy samemu się nie doświadczyło tego na własnej skórze? masz trudniej, bo to co innym wydaje się tak naturalne, to Ty musisz się tego uczyć. witaj w klubie-też tak mam.Francies pisze:hmmm.. może na to wpływa niska samoocena, sama nie wiem
Większość czasu spędzam sama w pokoju, moim przyjacielem jest komputer, ewentualnie pies .. chyba sie przyzwyczaiłam...
Jak ktoś pisał wczęsniej "nigdy nie zdarzyło mi się, że np. byłam przytulana przez ojca z taką ojcowską czułością..." u mnie jest podobnie..
Nie twierdze że to wina rodziców, bo moja napewno większa, ale nie jestem nauczona żeby okazywac uczucia innym, a kiedy ktoś chce okazaać je mnie, stresuje sie...
zrozumiale napisałam?
4w5/5w4 czyli dzikuska;)) INFp sp/so/sx
mam trochę podobnie jak autor watku: dotyk obcych ludzi mnie irytuje, ale tych których znam... nie, przeciwnie. choć z drugiej strony... hmmm. dotyk to dla mnie wchodzenie w sfere intymną. to otwarcie się przed kimś. nawet zwykłe przytulenie. dziś bardzo mi go potrzeba, ale brak ramion, w których mogłabym się schować...
"Dni człowieka są jak trawa..."
Mnie tam ponoć rodzina przytulała. Ale chyba ostatnio jak byłem w przedszkolu, bo za nic tego nie pamiętam. Wypomniałem im to jakiś czas temu, to mama przez chwilę wmówiła sobie, że to przez to jestem... no jaki jestem.
Nie liczę "obłapiania" brata, dziadka i przyjezdnych cioć, babć i praktycznie obcych dla mnie ludzi, bo tego wręcz nie znoszę Ale nie mam serca krzyknąć im "Wara ode mnie!"
Nie liczę "obłapiania" brata, dziadka i przyjezdnych cioć, babć i praktycznie obcych dla mnie ludzi, bo tego wręcz nie znoszę Ale nie mam serca krzyknąć im "Wara ode mnie!"
Dokładnie.vvob pisze:Ja nie znoszę nawet gdy kogoś znam, ktoś z rodziny narusza moją sferę tzn przebywa zbyt blisko, powiedzmy mniej niż 1m. Dostaję jakiegoś dziwnego lęku, strachu, paniki... muszę uciec.
Jednak czasem nie mam nic przeciwko bliskości. Ale to rzadko, zależy od dnia
"Chcę być większy niż moja sztuka"
- Herbert von Karajan
4w3 sx/sp INFp
- Herbert von Karajan
4w3 sx/sp INFp
Ah... przypomniało mi się coś... no mam takiego znajomego, który często jak rozmawia z kimś to podchodzi tak maksymalnie blisko. Ja się odsuniesz to on sie przybliża xD Wkurza mnie to, denerwuje, już nie raz mu powiedzialam prosto w oczy,żeby sie odsunął bo mnie to wkurza.:] Ale ten człowiek chyba nie rozumie tego. Ale to tylko jeden taki przypadek i właściwie nadal nie wiem czemu on tak ma.
5w4 /jakieś INFp
"Wszyscy ludzie, których napotykamy na swojej drodze przede wszystkim pokazują nam nas samych."
--
"Wszyscy ludzie, których napotykamy na swojej drodze przede wszystkim pokazują nam nas samych."
--