Strona 1 z 1

Skrzydła u 2

: niedziela, 4 października 2009, 21:48
autor: Aleksandrowa
Jak sie dokladnie przejawia u Was skrzydlo 3 i skrzydlo 1?

Re: Skrzydła u 2

: poniedziałek, 5 października 2009, 00:19
autor: boogi
U mnie to widziałaś sama jak - jestem raczej cichy, więcej obserwuję niż mówię, potrafię się jedynkowo czepiać wszystkiego co nie dopięte na ostatni guzik u każdego, a w szczególności u siebie samego. Skrzydła Trójki po prostu nie zauważam, bo nie jestem ani przewodzący towarzystwu, ani jakiś głośniejszy, ani też nie mam żadnych ambicji osiągania czegokolwiek większego w życiu (nie uważam się z tego powodu za nieudacznika, chociaż np. MartiniB miałby pewnie inne zdanie na ten temat - po prostu nie kręci mnie bieganie za kasą i prestiżem), ot po prostu żeby jakoś się żyło i żeby porządek w miarę był. Finansami w życiu nie potrafiłem się dobrze zająć, a finanse to chyba domena Trójek mocna. Jeżeli jest coś, co mnie ze skrzydłem 3 bądź Trójką jako taką łączy, to chyba kompetencja - jak coś obiecam, to dopilnuję; z tym, że motywacja jest inna, u mnie wynika jak odczuwam ze skrzydła Jedynki zdecydowanie: bo tak po prostu trzeba.
Proste ;)

Re: Skrzydła u 2

: poniedziałek, 5 października 2009, 08:38
autor: Snufkin
.

Re: Skrzydła u 2

: poniedziałek, 5 października 2009, 21:14
autor: boogi
;)
Snufkin pisze:Kierując się Twoja definicją to ja też mam skrzydło w 1 bo nie czuję potrzeby bycia 'kimś'. Ewentualnie mogę zostać jakimś milionerem:)
Nie nie nie, nie moją definicją bo ja takiej nie podałem. Ja napisałem jedynie "nie czuję skrzydła 3 bo nie mam wielkiego trójkowego pragnienia osiągnięć", a Ty to zrozumiałeś jako "mam skrzydło w 1 bo nie czuję pragnienia osiągnięć" - nie to napisałem :)

Re: Skrzydła u 2

: wtorek, 6 października 2009, 13:59
autor: Vadi
U mnie skrzydło 3 przejawia się w ten sposób, że zwykle bardziej mobilizuje mnie fakt, że moja praca zostanie zauważona, oceniona czy doceniona przez innych. Nie mam potrzeby robiena czegoś dla samej zasady, "bo tak powinno być", wręcz przeciwnie, postępuję tak jak mi wygodnie, czasami naginając te zasady, aby osiągnąć swój cel. Na pewno nie jestem perfekcjonistką jeśli chodzi o porządek czy załatwianie przyziemnych spraw, bo lubię postępować tak, aby odpowiadało to potrzebom chwili a nie odgórnie wyznaczonym normom. Czasem mam tak, ze celowo wpycham kij w szprychy biurokracji np. już trzeci miesiąc niosę wyniki badań na uczelnię. Może to taka podświadoma chęć zaznaczenia indywidalizmu, aby respektowano czyjeś potrzeby? Sztywne reguły mam jeśli chodzi o relacje z innymi, ale i tu na początku staram się przystosować i wczuć się w czyjś sposób myślenia. Jeżeli coś mi się ewidentnie nie podoba, to po prostu odchodzę, sprawy pozostawiając swojemu biegowi. Nie mam idelistycznego przekonania, że wszyscy ludzie będą chodzili jak w zegarku i zmienię świat. Jeżeli sobie szkodzą - niech szkodzą, oby z dala ode mnie. Może kiedyś się zreflektują, ale mimo wszystko uważam, że mam na to niewielki wpływ. Raczej cenię sobie to, że mogę obracać się w gronie ludzi, których darzę już pewnym zaufaniem, niż kogoś strofować czy naprawiać świat. Więc zwykle bardziej też zależy mi na ocenie tych osób, które są dla mnie wartościowe i bardziej się wtedy staram.