zwiazek 1w2 i 2w1

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: zwiazek 1w2 i 2w1

#31 Post autor: Venus w Raku » piątek, 25 września 2009, 16:30

Dużo z tego, co NoLeader i Grin_Land napisali, to prawda. Ja sobie sama na głowę te obowiązki biorę, a potem gadam, że obciążona jestem i złoszczę się wewnętrznie lub zewnętrznie.

Staram się sobie odpuszczać. Przynajmniej od maja tak świadomie "zawalam" coś, czy nie robię, czy odkładam na potem, ale ciągle to w świadomości istnieje. I to poczucie, że jak sobie odpuszczę, to świat się zawali, że stanie się coś złego. A jak się rozzłoszczę, czy chcę zabić ten lęk, to jeszcze więcej robię, żeby się uspokoić i wtedy jestem bardzo wydajna.

Bardziej staram się przyjmować życie takie jakie jest i ludzi takimi jacy są, ale jest straszna rzecz, bo jednocześnie zrobiłam się bardziej wybuchowa. I tak jak napisałam w dziale Jedynek, że to jest niezintegorowana ta emocjonalna strona, której muszę się nauczyć. Poza tym ja tak naprawdę, to nie mam jakichś negatywnych uczuć do innych, ale potrafię się przyczepić i zaatakować... jak jestem zła sama na siebie. A potem dopiero zaczynam się zastanawiać skąd to się wzięło i wtedy dopiero się wewnętrzny krytyk włącza. No więc, zaraz szukam, co tu zrobić, żeby się do pionu doprowadzić i odzyskać dobrą opinię o sobie.

Jak jestem poza domem, czy sama na wakacjach, to potrafię się wyluzować. Mam poczucie humoru. Całkowicie inna osoba.


1w9, 6w5, sp/sx

NoLeader
Posty: 783
Rejestracja: czwartek, 19 października 2006, 01:50

Re: zwiazek 1w2 i 2w1

#32 Post autor: NoLeader » piątek, 25 września 2009, 17:07

moja znajoma jedynka wyklazuje wszystkie zaznaczone cechy, ale te "pomiędzy" dotyczące innych-właśnie nie.
Widzisz, to pewnie zależy od stopnia tolerancji takiej jedynki. Nie wiem też jak blisko jesteś ze swoją koleżanką, ale to mogłoby się zmienić wszystko w sytuacjach nazwijmy to rodzinnych. Wtedy jedynka ma podparcie moralne w stylu: troszczę się o dom i rodzinę i może rozpętać się terror :mrgreen: Chociaż faktem jest, że taka jedynka może się "nauczyć" że inni mają trochę inne podejście do spraw porządku itp. Użyłem cudzysłowu ponieważ wg mnie ona nigdy nie skuma tego, że ktoś może mieć wyjebane na porządek :d
Mój stary przykładowo w pewnym momencie się poddał jeśli chodzi o mnie :D Nie raz jednak widziałem jego wkurwioną minę jak nie brałem ochoczo się do porządków. Cóż, sam jest sobie winny, kiedy w czasach dzieciństwa dawał mi do czyszczenia żeberka od kaloryfera, a w nagrodę dostawałem..kolejny kaloryfer do czyszczenia szmatką. Pasjonujące zajęcie dla dziecka :mrgreen: (Chyba już lepiej na grochu klęczeć hehe)
Takimi sposobami rozjebał mi totalnie jakąkolwiek chęć do systematycznej pracy nad czym boleję :mrgreen:
Doprowadziło to do tego, że mieszkając kiedyś z trzema kumplami (co jakoś specjalnie też nie cenili porządku) w jednym mieszkaniu o mało nie zatoneliśmy w puszkach od coli i po piwie i pudłach po pizzy - armageddon :lol: Ale to temat na inne opowiadanie :mrgreen:
Żeby jednak trochę oddemonizować jedynki, faktem jest, że w sytuacjach ekstremalno-wojennych dają radę. Pamiętam sytuację, że ojciec wyciągnął matkę z problemów kiedy trzeba było liczyć jakieś zaległe papiery księgowe i trwało to całą noc, bo termin był na następny dzień.
Za to ja nie potrafię zrozumieć czemu, skoro najpierw wzięła pracy za 3 osoby i ma parcie żeby każdą wykonać na 300%, później w trakcie narzeka że nie ma kiedy spać i że to wszystko takie straszne. Ale ja gruboskórna jestem, nie mogłam w podobny sposób zrozumieć samoudręczania 4rki a później narzekania że ona ma gorzej i jest jej tak źle, że ma doły takie straszne i byłoby jej łatwiej bez nich.
Bo to jest enneagramowe zafiksowanie na zmaganiu się (u jedynki) i pływaniu w dołach (u czwórki). To jest jak narkotyk u nich. Coś im to daje, a jednocześnie zabiera (to oczywiście nie dotyczy tylko 1 i 4, ale każdego typu enneagramu)
1 czują się, że kontrolują sytuacje jak ciężko pracują, ich życie nabiera sensu. Czwórki lubią się taplać w duchach przeszłości, bo słodka melancholia gasi ich poczucie wyobcowania. Jednak w tym przesadzają i je to eksploatuje.

To jak na imprezie, kiedy pije się alkohol, a później na kacu mówi się: ja pierdolę... po co ja piłem, łeb mi pęka. :mrgreen: Później się o tym zapomina i przed następną imprezą jest podobnie. Nie wiem Grin czy pijesz alkohol :D ale pewnie znasz jakieś sytuacje gdzie wiedziałaś, że będzie fajnie i było, ale koszta później też były...

Pozdrawiam

edit:
Venus w Raku pisze:
Jak jestem poza domem, czy sama na wakacjach, to potrafię się wyluzować. Mam poczucie humoru. Całkowicie inna osoba.
Dokładnie to samo moja matka mówi o ojcu. O co tu chodzi? Czemu poza domem jest inaczej? To ciekawe...

Awatar użytkownika
Venus w Raku
VIP
VIP
Posty: 1058
Rejestracja: środa, 23 września 2009, 10:08
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: zwiazek 1w2 i 2w1

#33 Post autor: Venus w Raku » piątek, 25 września 2009, 19:36

"Dokładnie to samo moja matka mówi o ojcu. O co tu chodzi? Czemu poza domem jest inaczej? To ciekawe..."

Sama jestem ciekawa, ale tak jest. Bo jak idę do znajomych, czy przyjaciół, to nikomu życia nie chcę układać, a w rodzinie czuję się w obowiązku, żeby sobie przypadkiem jakiejś krzywdy nie zrobili, żeby w chaosie się nie pogrążyli. Tzn. i siebie, i mnie.

Biedny Syntonic będzie uciekała z krzykiem od Jedynki. Miejmy nadzieję, że nie, bo Jedynki też są różne, ale trzeba ją powstrzymywać, jak się za bardzo zapędzi i zwracać uwagę na niewłaściwe zachowanie. Pewnie się bardzo wzburzy, ale trzeba wtedy zostawić ją w spokoju i dać jej czas do przemyślenia. Problem może tylko jest, że Dwójka nie potrafi tak wprost powiedzieć, a Jedynka potrzebuje czasami, żeby jej tak wprost powiedziano w przyjaznej atmosferze, albo nawet wydrzeć się na nią to zazna trochę własnego lekarstwa. Jedynka może zacząć krzyczeć, że "Wynocha i dam sobie radę bez ciebie." Tylko tak sobie myślę, że panicznie boi się odrzucenia, ale ten strach zepchnęła do podświadomości. Buta jest w tym wszystkim i naprawdę trzeba świętego, żeby wytrzymać z pewnymi Jedynkami, a jak przeciętnie zdrowe, to tak będą manewrowały, żeby nikt nic nie mógł im zarzucić. Ja mam sama dosyć już w sobie tego moralnego autorytetu. Ale tak, jak mówię Jedynka Jedynce nierówna. Niektórzy mnie nie znoszą, a niektórzy mnie bardzo lubią. Ostatecznie moja Siódemka, ze mną wytrzymuje już kilka lat, a czasami jest ostro, ale potrzeba mi tego jego optymizmu, poczucia humoru i "nie ma problemu", a konflikty nie ciągną się dniami, ale za piętnaście minut już zapomina, to ja raczej obrażam się i pamiętam.

A Dwójki też są różne. Znam Dwójki. Moja przyjaciółka bardzo zdrowa Dwójka. Kochana osoba. Zawsze jest wokół niej pełno ludzi. Ciągle kogoś zaprasza i niańczy ich, ale potrafi powiedzieć, co myśli, ale w jakiś taki sposób, że nie można tego przyjąć negatywnie. Może tajemnica tkwi w tym, że wyszła młodo za mąż i ma udane małżeństwo, a więc jakieś strachy z porzuceniem i byciem samotnym nigdy ją nie dopadły.
Druga Dwójka też kobieta, ale już starsza i samotna. Bardzo chora. Potrafiła zamęczyć każdego i pomóc nie można było, i nic wytłumaczyć. Aż żal było patrzeć jak się męczyła i inni z nią, ale chciała dawać i chciała dogodzić innym, ale w jakiś taki nieprzyjemny sposób, a jak nie spełniło się jej oczekiwań, to znienawidziła i wtedy mściła się. Nie chcę pisać, bo to bardzo nieprzyjemna sprawa.
Dlatego jest ważne, żeby dobrać sobie odpowiedniego partnera. Jedynki mogą żyć samotnie, ale kurcze nikt nie chce być sam. A dla Dwójek samotność jest chyba ciężka do zniesienia. Tylko, że potrzeba im trochę dystansu. Czasami odgrodzenie własnych potrzeb od potrzeb drugiej osoby. Zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo trudne, tak jak dla Jedynki jest trudne zbliżyć się i oddać się całkowicie drugiej osobie w sensie emocjonalnym. Ale może świadomość siebie coś pomaga i pozwala łatwiej komunikować kim się jest i co się chce. W pierwszym momencie, to było dla mnie szokiem, że ludzie potrafią być tacy różni, bo zakładałam,że wszyscy są tacy, jak ja, a więc powinni zrozumieć mój punkt widzenia, a to nie zawsze wychodziło. Teraz mam jakby większą akceptację i wyrozumiałość dla innych. Wiem, że nie wszyscy myślą tak, jak ja, a faktycznie stawiam sobie chyba za duże wymagania, a to z kolei ogranicza mnie w życiu i marzę o jakichś przyjemnościach i rozluźnieniu się, a jak to przychodzi, to zaraz poczucie winy, że za wesoło jest i do roboty, żeby przypadkiem nie wypaczyć się.
1w9, 6w5, sp/sx

ODPOWIEDZ