Jam jest Enngiv, ten który jest dawcą...
Jam jest Enngiv, ten który jest dawcą...
Strzeż się, człowieku, który strzeżesz ścieżek żywego życia. Zostaniesz podstępnie wciągnięty w prowadzenie spustoszonych ludzi ku wolności, której oni nigdy nie będą potrafili znieść.
Zwiodą Cię i znowu będziesz dawał im wszystko, a od nich w zamian otrzymasz próżny podziw. Temu kto ich pocieszył, nie zwrócą pociechy, która uchodzi z nich daremnie wsiąkając w piasek.
Będziesz wierzyć, że mówią to, co myślą. Nieprawda. Mówią tylko po to, by sprawić Ci przyjemność, bo chcą od Ciebie dostać więcej nektary życia.
Przez chwilę pójdą za Tobą, potem, prędzej czy później, zaczną za Twoimi plecami śmiać się z Ciebie i mówić, jak zdumiewająco niemądry jesteś w swoim wielkim entuzjazmie, jak nierealistyczne jest Twoje przekonanie, że ta wielka nadzieja może stać się rzeczywistością. W ich przekonaniu nie może. Wiedzą to i mają rację. Dla nich jesteś marzycielem, fantastą, cudakiem, osobliwie przejętym, jak obłąkany. Mają rację, patrząc stamtąd gdzie są i czym są. Ale patrząc z miejsca, z którego Ty patrzysz racja jest po Twojej stronie. Dzieląca was przepaść jest głęboka i nie można jej niczym zapełnić.
Będą ciągle siedzieli w miejscu i ściągali Cię w dół, żebyś również i Ty z nimi usiadł. Przez chwilę pójdziesz z nimi ponieważ ich kochasz i będziesz dawał im nektar życia, którego nie mogą wydobyć z siebie. Myślisz, że po chwili odpoczynku wkrótce ruszą się i pójdą za Tobą. Ale nie. Będą siedzieli dalej i znienawidzą Cię za to, że sam idziesz do przodu. Chcą Twojej mocy, nie Twoich trosk, nie Twojej wiary w rzeczy niewidoczne, niebezpieczne i obciążone przyszłymi nieuchronnymi zdarzeniami. I w końcu, napełniwszy się wszystkim czego potrzebują i wciąż siedząc, powoli zaczną Cię nienawidzić, za to, że przeszkadzasz im cieszyć się ich komfortem.
Ostatecznie i nieuchronnie któryś z nich wyda Cię Twoim wrogom, zgodnie z doskonałą logiką zła, która oplątuję Cię i dusi.
Jeśli nie zabija Cię fizycznie ani nie wydadzą własnym wrogom na śmierć, skalają Twoje imię albo gmatwaniną słów i scholastycznymi wykrętami zabiją Twoją myśl, zrodzoną w bólu i smutku, o którym nic nie wiedzą.
Jeśli nie zabiją Twojej myśli, spłaszczą ją tak, że stanie się talmudycznym błotem. Nie wiń ich za to, bo nie mogą nic na to poradzić, nie potrafią działać inaczej. Ale nie poddawaj się również ich sposobom działania. Nie ulegaj ich pokusom, które oferują Ci z podziwem. Podziwiają Cię, żeby otrzymać więcej nektaru życia.
Nie lituj się nad nimi. Nic im to nie pomoże, a zaszkodzi Twojej sprawie i wraz z nią wielu, wielu nienarodzonym dzieciom, które będą jej potrzebowały. Sprawi tylko, że staną się jeszcze bardziej bezradni i o wiele głębiej uzależnieni.
Użyj ich w dobry sposób jako pomocników i powiedz, że służą dobrej sprawie. Będą Ci wdzięczni jeśli będą mogli służyć jakiejś sprawie z poświęceniem.
Pozostawaj sam, bądź niezależny. Twoje serce będzie lżejsze. Pozostaw ich samym sobie, ich własnej woli i sposobowi życia. Ostatecznie będą Ci za to wdzięczni. Tylko bardzo nieliczni znajdą drogę do miejsca, gdzie jesteś i zaczną rozumieć.
Początkowo samotność będzie nieznośna, ponieważ kochasz ludzi, kochasz przyjaźń i jesteś takim człowiekiem jak oni - podobnym mimo tak wielkiej przepaści. Ale musisz uznać samotność za nieunikniony warunek swojego sposobu życia. Dopóki ludzie są jałowi i nie wiedzą, czym jest miłość, samotność jest Twoim jedynym wyjściem.
Nie wyzwalaj ludzi. Twoi zwolennicy będą nakłaniali Cię do wyzwalania ludzi. Pozwól, by ludzie sami się wyzwalali. Jest to jedyny sposób na wyzwolenie : prawdziwe, rzeczywiste, zdrowe wyzwolenie. Życie jest wystarczająco mocne, by samo się wyzwoliło. Po prostu żyj swoim życiem.
Nie pisz dla ludzi, ale o najistotniejszych sprawach życia. Nie mów do ludzi dla poklasku, ale mów prawdę o ludziach, by oczyścić atmosferę z bólu daremnych emocji.
Pozwól swoim słowom i myślom wypływać w szeroki świat i pozostaw je światu, niech robi z nimi, co zechce. Może je wziąć albo odrzucić. Złe owoce wypaczenia będą należały do nich, tak samo jak ulga, którą może przynieść Twoja myśl.
A miłość spogląda głęboko w Twą dusze i bada Twoje emocje. Czy Ty także się lękasz??. Czy nie wycofałeś się z samotnego życia i zapomnienia. Czy nie przyłączyłeś się do nich i nie włóczyłeś się z nimi po okolicy, bo nie miałeś śmiałości być całkiem sam? Ty też ich potrzebowałeś, z wielu powodów : by rozmawiać z nimi, słyszeć jak Twoje słowa wracają od bliskich Ci ludzi, słyszeć echo swoich słów w ich pierwszych próbach, widzieć jak oczy przyjaciół rozbłyskują światłem nadziei, gdy odsłaniasz przed nimi swoje wizje, by sprawdzić grunt, na który w końcu spadną Twe nasiona, widzieć jak wydają owoc i rozdają Twe liczne bogactwa.
Zwiodą Cię i znowu będziesz dawał im wszystko, a od nich w zamian otrzymasz próżny podziw. Temu kto ich pocieszył, nie zwrócą pociechy, która uchodzi z nich daremnie wsiąkając w piasek.
Będziesz wierzyć, że mówią to, co myślą. Nieprawda. Mówią tylko po to, by sprawić Ci przyjemność, bo chcą od Ciebie dostać więcej nektary życia.
Przez chwilę pójdą za Tobą, potem, prędzej czy później, zaczną za Twoimi plecami śmiać się z Ciebie i mówić, jak zdumiewająco niemądry jesteś w swoim wielkim entuzjazmie, jak nierealistyczne jest Twoje przekonanie, że ta wielka nadzieja może stać się rzeczywistością. W ich przekonaniu nie może. Wiedzą to i mają rację. Dla nich jesteś marzycielem, fantastą, cudakiem, osobliwie przejętym, jak obłąkany. Mają rację, patrząc stamtąd gdzie są i czym są. Ale patrząc z miejsca, z którego Ty patrzysz racja jest po Twojej stronie. Dzieląca was przepaść jest głęboka i nie można jej niczym zapełnić.
Będą ciągle siedzieli w miejscu i ściągali Cię w dół, żebyś również i Ty z nimi usiadł. Przez chwilę pójdziesz z nimi ponieważ ich kochasz i będziesz dawał im nektar życia, którego nie mogą wydobyć z siebie. Myślisz, że po chwili odpoczynku wkrótce ruszą się i pójdą za Tobą. Ale nie. Będą siedzieli dalej i znienawidzą Cię za to, że sam idziesz do przodu. Chcą Twojej mocy, nie Twoich trosk, nie Twojej wiary w rzeczy niewidoczne, niebezpieczne i obciążone przyszłymi nieuchronnymi zdarzeniami. I w końcu, napełniwszy się wszystkim czego potrzebują i wciąż siedząc, powoli zaczną Cię nienawidzić, za to, że przeszkadzasz im cieszyć się ich komfortem.
Ostatecznie i nieuchronnie któryś z nich wyda Cię Twoim wrogom, zgodnie z doskonałą logiką zła, która oplątuję Cię i dusi.
Jeśli nie zabija Cię fizycznie ani nie wydadzą własnym wrogom na śmierć, skalają Twoje imię albo gmatwaniną słów i scholastycznymi wykrętami zabiją Twoją myśl, zrodzoną w bólu i smutku, o którym nic nie wiedzą.
Jeśli nie zabiją Twojej myśli, spłaszczą ją tak, że stanie się talmudycznym błotem. Nie wiń ich za to, bo nie mogą nic na to poradzić, nie potrafią działać inaczej. Ale nie poddawaj się również ich sposobom działania. Nie ulegaj ich pokusom, które oferują Ci z podziwem. Podziwiają Cię, żeby otrzymać więcej nektaru życia.
Nie lituj się nad nimi. Nic im to nie pomoże, a zaszkodzi Twojej sprawie i wraz z nią wielu, wielu nienarodzonym dzieciom, które będą jej potrzebowały. Sprawi tylko, że staną się jeszcze bardziej bezradni i o wiele głębiej uzależnieni.
Użyj ich w dobry sposób jako pomocników i powiedz, że służą dobrej sprawie. Będą Ci wdzięczni jeśli będą mogli służyć jakiejś sprawie z poświęceniem.
Pozostawaj sam, bądź niezależny. Twoje serce będzie lżejsze. Pozostaw ich samym sobie, ich własnej woli i sposobowi życia. Ostatecznie będą Ci za to wdzięczni. Tylko bardzo nieliczni znajdą drogę do miejsca, gdzie jesteś i zaczną rozumieć.
Początkowo samotność będzie nieznośna, ponieważ kochasz ludzi, kochasz przyjaźń i jesteś takim człowiekiem jak oni - podobnym mimo tak wielkiej przepaści. Ale musisz uznać samotność za nieunikniony warunek swojego sposobu życia. Dopóki ludzie są jałowi i nie wiedzą, czym jest miłość, samotność jest Twoim jedynym wyjściem.
Nie wyzwalaj ludzi. Twoi zwolennicy będą nakłaniali Cię do wyzwalania ludzi. Pozwól, by ludzie sami się wyzwalali. Jest to jedyny sposób na wyzwolenie : prawdziwe, rzeczywiste, zdrowe wyzwolenie. Życie jest wystarczająco mocne, by samo się wyzwoliło. Po prostu żyj swoim życiem.
Nie pisz dla ludzi, ale o najistotniejszych sprawach życia. Nie mów do ludzi dla poklasku, ale mów prawdę o ludziach, by oczyścić atmosferę z bólu daremnych emocji.
Pozwól swoim słowom i myślom wypływać w szeroki świat i pozostaw je światu, niech robi z nimi, co zechce. Może je wziąć albo odrzucić. Złe owoce wypaczenia będą należały do nich, tak samo jak ulga, którą może przynieść Twoja myśl.
A miłość spogląda głęboko w Twą dusze i bada Twoje emocje. Czy Ty także się lękasz??. Czy nie wycofałeś się z samotnego życia i zapomnienia. Czy nie przyłączyłeś się do nich i nie włóczyłeś się z nimi po okolicy, bo nie miałeś śmiałości być całkiem sam? Ty też ich potrzebowałeś, z wielu powodów : by rozmawiać z nimi, słyszeć jak Twoje słowa wracają od bliskich Ci ludzi, słyszeć echo swoich słów w ich pierwszych próbach, widzieć jak oczy przyjaciół rozbłyskują światłem nadziei, gdy odsłaniasz przed nimi swoje wizje, by sprawdzić grunt, na który w końcu spadną Twe nasiona, widzieć jak wydają owoc i rozdają Twe liczne bogactwa.
-
- Posty: 370
- Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40
Re: hm...
nlg pisze:Dzięki stary, przyda się.enngiv pisze:Mała wskazówka
You got to get in to get out
-
- Posty: 370
- Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40
-
- Posty: 370
- Rejestracja: poniedziałek, 11 czerwca 2007, 19:40
enngiv to mi się z dzieciństwem kojarzy.. "Podchody"? "Poszukiwacze zaginionej Arki" ? Jakoś tak. To może napisz teraz, gdzie mam znaleźć kolejne wskazówki? w którą stronę iść żeby dojść? A może powinnam odpowiedzieć na jakieś pytanie? ooo! To ja poproszę! Zestaw jak na tę godzinę.. jakiś średnio trudny.
PS. każdy ma prawo do orgazmu! joł!
PS. każdy ma prawo do orgazmu! joł!
hm...
Do pepelemko
Zgadzam się ten tekst traktuję o wyzwoleniu seksualnym...świetna intuicja...
Do nutschell
Poziomy zdrowia są w innym temacie, jeśli wiesz co mam na myśli...
Nie musisz mi dziękować za wskazówkę, jako dwójka wiem, że Twój egoistyczny, egocentryczny charakter kształtuję się tak, a nie inaczej Twój charakter, więc z pokorą w dalszym ciągu będę przyglądał się Twoim bezowocnym próbom wskazania choroby tam, gdzie mogłaby się pojawić...
...heh...
Zgadzam się ten tekst traktuję o wyzwoleniu seksualnym...świetna intuicja...
Do nutschell
Poziomy zdrowia są w innym temacie, jeśli wiesz co mam na myśli...
Nie musisz mi dziękować za wskazówkę, jako dwójka wiem, że Twój egoistyczny, egocentryczny charakter kształtuję się tak, a nie inaczej Twój charakter, więc z pokorą w dalszym ciągu będę przyglądał się Twoim bezowocnym próbom wskazania choroby tam, gdzie mogłaby się pojawić...
...heh...
Nie chce tu dyskutować o poziomach zdrowia, jedynie zapytałam na jaki oceniasz swój. To było normalne pytanie. Wydaje Ci się, że masz monopol na męczennictwo, empatie, dobroć i współczucie, ale tak nie jest. Nie jesteś aż tak odosobniony w tym co czujesz (pierwszy post) jak myślisz. I to próbowałam Ci dać do zrozumienia. Choć rozumiem też, że z jakiejś przyczyny takie myśli powstały.
6w5 / INFj
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*
*Jeśli chcesz wiedzieć, czym jest granfalon
Spróbuj obrać ze skórki bańkę mydlaną*