Strona 2 z 4

: czwartek, 3 stycznia 2008, 00:30
autor: koefe
Ludzie zdolni, którzy w liceum nic nie musieli się uczyć, mogą po pójściu na przyzwoite studia trochę się rozczarować. Bo wtedy okazuje się, że takich "geniuszy" jak oni jest multum i nic ich nie wyróżnia. A takich, którym chce się przyłożyć do roboty zawsze będzie mało.

nocne bredzenia

: czwartek, 3 stycznia 2008, 01:35
autor: wiadukt
Wielu lubi udawać że nic sie nie uczą i że są tacy inteligętni etc.ale to nieprawda i jeśli się do nich zbliżyć to wychodzi na jaw że po prostu kują ale po cichu
Inteligencja nie musi isc w parze z dobrymi ocenami A szkoda...
Mam przykład, w liceum do jednej klasy chodzilam z taka cwaniarą, z którą nie dalo sie porozmawiac o życiu,
juz nie mowiąc o muzyce, sztuce, filmach (zero zainteresowan chyba tylko "chłopczyki")
ale była świadectwem na 1-3 miejscu :shock:

Nie popadajmy jednak w skrajnosci (geniusze, prymusi)

Wiem, ze swiadectwo ze średnią "dobry" mozna miec za fri, bez kucia, generalnie świński ślizg ślepego losu, ale też i wiedzy.
Na maturze wyszło wszystko, akurat wiekszosc "paskow" dało rade tylko na dst, ot taki wał.

Wszystko relatywne

Przedmówcy przyklasne, ponieważ prymus z liceum, którego znam, "nie dał rady" na lepszych studiach. O kant potłuc takie coś :roll:
Na studiach liczy sie przede wszytskim praca, warto byc tego swiadomym.

Warto znac siebie, swoje predyspozycje, ograniczenia, nie wymagac niemozliwego.

takie tam <wzrusza ramionami>

: czwartek, 3 stycznia 2008, 01:46
autor: Kemal
Nigdy się nie przykładałem do nauki, tak i teraz się nie przykładam. A oceny i tak miałem dobre, a z przedmiotów humanistycznych bardzo dobre. Nauczyciele od przedmiotów ścisłych wiedzieli, że jestem z innej bajki i też mnie specjalnie nie cisnęli. Bawili mnie i bawią kujony co ściemniają, że nic nie umieją, nie podpowiadają i zasłaniają kartkę jak ktoś chce zajrzeć. Ja sam praktycznie nigdy nie ściągałem, bo głupio bym się potem czuł. Na stopniach specjalnie mi nie zależało, bardziej na wiedzy. Za to maturę z angielskiego to pół sali gimnastycznej ściągnęło z mojej notatki na chusteczce. Jak kogoś lubiłem to na kolanie napisałem mu wypracowanie na polski. Najczęściej na religii. Ksiądz to mnie zresztą chyba nienawidził, a katechetka kiedyś wykopała mnie butem w plecy z klasy po gonitwie po całej klasie. Jak nauczyciel był w porządku to ja byłem w porządku, ale Ci katecheci to nawiedzeni są...

: czwartek, 3 stycznia 2008, 02:18
autor: pacanoid
...

: czwartek, 3 stycznia 2008, 09:14
autor: Ediakar
Takie podlizywanie się kolegom - picie, palenie - to zbłaźnienie.

Jak idzie o księży, to zawsze zadawałem im pytania, w większości nie umieli odpowiedzieć, i myśleli że ja specjalnie na złość im takie pytania zadaję - co nie było prawdą, oraz mnie nie lubieli, ale co tam. Ja zawsze do księży zwracałem się per pan, co ich wnerwiało, ale co tam (przecież to też faceci, więc pan pasuje, wcale tak do nich nie mówiłem na złość - wiem że to głupio brzmi). Uważam że o żadnym z nich nie mogę powiedzieć że był głupi, czy cokolwiek złego, każdy poprostu jest inny, a to że mnie nie lubili, to tylko wynikało z niezrozumienia mnnie przez nich.

: czwartek, 3 stycznia 2008, 10:47
autor: Kemal
Ediakar pisze:Takie podlizywanie się kolegom - picie, palenie - to zbłaźnienie.
A Kto tu mówił o piciu albo paleniu?
Jeżeli chodzi o mnie to byłem tu może nawet zbyt asertywny, bo nigdy NAWET nie próbowałem palić, ani papierosów, ani trawy. Nawet gdy wszyscy wkoło to robili. Ale fakt, klasowe popychadła dawały się namówić po czym osoby te były obiektem drwin. Ja nie musiałem nikomu nic udowadniać i przed nikim się popisywać. Co do picia to nie miałem uprzedzeń, początkowo to może i z ciekawości się piwka napiło, a z czasem to polubiłem.

: czwartek, 3 stycznia 2008, 10:48
autor: yusti
.

: czwartek, 3 stycznia 2008, 11:05
autor: Kemal
yusti no może w Twojej szkole był wysoki poziom. Jak dla mnie to z perspektywy czasu nie warto walczyć o wysoką ocenę z każdego przedmiotu.
I tak liczy się w zasadzie tylko matura, ewentualnie wybrane przedmioty na świadectwie. Marnować życie na fizykę jak ktoś jest zapalonym historykiem?
Ja przeczytałem wszystkie lektury na polski, z historii przysiadłem jakiś miesiąc przed maturą, a wos i angielski to opanowałem bardziej dzięki telewizji i gazetom niż dzięki szkole. I dostałem się na przyzwoite dzienne studia, mimo, że moje liceum stało niemal na poziomie zawodówki. Zawsze wychodziłem z założenia, że jak ktoś chce się naprawdę czegoś nauczyć to niekoniecznie potrzebuje do tego szkoły.

: czwartek, 3 stycznia 2008, 11:21
autor: yusti
.

: czwartek, 3 stycznia 2008, 12:30
autor: Ediakar
"Nie dostałam się na żadne dzienne, siedzę w do :evil: mu, nie mam pracy, bo nie mam umiejętności" - Yusti nie PXXXXX KXXXX MXX, jak się do niczeg :evil: o nie nadajesz!!!, każdy coś potrafi, weź nawet nie gadaj, ale mnie wkxxxxxxx. Mam nadzieję, że studjujesz zaocznie - bo takie siedzenie i nic nie robienie :evil: to do dupy. Jeśli nie studjujesz za :evil: ocznie to marsz i się zapisz na jakieś - a wybór dóży, jak :evil: idzie o pracę to nie piernicz, możesz z pewnością jaką kolwiek znaleźć za 1250 bru :evil: tto - najniższa krajowa, np. w sklepie czy gdzie kolwiek. Tylko chęci i nic więcej. Studia to pierdoła, skończysz jakie zechcesz - to nie liceum gdzie kupa pierdół. :evil: :evil: :evil: kxxxx :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

: czwartek, 3 stycznia 2008, 12:38
autor: yusti
.

: czwartek, 3 stycznia 2008, 12:47
autor: Ediakar
Dobra, obiecuję na, niewiem na co..., o wiem na, na nic, moje słowo jest warte wystarczająco, że nigdy w rzyciu tu nie popatrzę dopuki mnie o to nie poprosisz, masz to u mnie lepij niż kórwa w banku :evil: :evil:

: czwartek, 3 stycznia 2008, 13:36
autor: Orest_Reinn
Yusti, czy ty chodziłaś do szóstki w Gdyni? :P

: czwartek, 3 stycznia 2008, 14:10
autor: koefe
a to szóstka w Gdyni taka sławna? Wiem tyle, że za moich czasów finalistów olimpiady informatycznej w samej Gdyni było 10 razy więcej niż w całym moim województwie ;]

: czwartek, 3 stycznia 2008, 14:23
autor: Orest_Reinn
Ale to nie za sprawą szóstki ;]
Uczniowe 6 to właśnie takie yustie i takiego też sposobu uczenia się ta szkoła wymaga. Zaś u mnie w trójce panuje zasada, że olimpijczyk to święta krowa. Przygotowujesz się do olimpiady - jesteś nietykalny, żaden nauczyciel cię nie wyrwie do odpowiedzi, możesz nic nie robić, możesz w ogóle nie przychodzić do szkoły ;) Ona wypada tak dobrze w rankingach, nie dlatego że świetnie tam uczą, tylko dlatego, że nie przeszkadzają w uczeniu się ;)