Czy boimy się imprez?
Ha ha ha
Yusti Fra ma rację , Zeby ci żyłka nie szczeliła , ty twardzielko
Ja napisze jakie mi sie najbardziej podobają. Siedzenie w barze albo przy ognisku, osiemnastki, picie na rekolekcjach :p, koncerty metalowe, sylwester. No i imprezy w akademiku, jak moglem zapomnieć. Im więcej osób tym lepiej. Ale nie lubię wesel i dyskotek. A tak ogólnie to nie lubię tańczyć, jakoś nie mam talentu do tego ;p
1w9 (a moze jednak 9w1, albo pomiędzy)
"If A is success in life, then A equals x plus y plus z. Work is x; y is play; and z is keeping your mouth shut"
"If A is success in life, then A equals x plus y plus z. Work is x; y is play; and z is keeping your mouth shut"
- Revania
- Posty: 522
- Rejestracja: poniedziałek, 25 czerwca 2007, 18:49
- Lokalizacja: przed monitorem
- Kontakt:
Imprezki... KOCHAM! O ile mam dobry humor. Jak mam zły, nie potrafię się bawić i nawet po alkoholu jestem sztywna, często nawet bardziej, niż na trzeźwo. Potrafię bawić się zarówno z alkoholem, jak i bez. Jednak muszę wypić dopiero 5-6 piw, żeby udało mi się rozluźnić. Po mniejszej ilości za dużo myślę. Z resztą nie można pić za często, można się uzależnić. Wszystko dla ludzi, ale z umiarem
Ostatnio w teście wyszła mi czysta 1, wcześniej 1w2
Czyżby zapamiętanie pięcioliterowego nicka stanowiło dla Ciebie aż tak wielki wysiłek intelektualny?yusti pisze: nie przekręcaj (kogo, czego?)- mojego nicka.
Będę przekręcać. Może przestanę jak zapamiętam.
Revanio, sześć piw tak na rozluźnienie? nieźle, nieźle, nie chcę wiedzieć ile pijesz gdy zamierzasz się upić
Zapewniam Cię, że mam za sobą o wiele więcej nieudanych imprez. ;]Ediakar pisze: Byłem na 4 w życiu i było do bani (nie licząc imprez typu wesele gdy miałem do 10 lat).
Nigdy niechciał bym ich przeżywać drugi raz, bo kawał męki Crying or Very sad i stresu Sad .
"Próżnowanie jest początkiem wszelkiej psychologii." F. Nietzsche
Jakis czas temu związałam się z facetem (który jest 1) i nie mogłam zrozumieć dlaczego On nie lubi imprez.
Teraz juz chyba powoli zaczynam rozumieć
Teraz juz chyba powoli zaczynam rozumieć
Nietzsche powiedział, że czasem dochodzimy do momentu, w którym robi się tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga - śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec.
2w1
2w1
- wiadukt
- Posty: 567
- Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2007, 17:08
- Lokalizacja: Enneagram 1w2 -/- -/- Socjonika ESTj
Nie bałam sie nigdy imprezowania, imprez, tłumu, ale zeby lubic i samej sie na takie umawiac i wybierac to nie
tylko po to byly mi kiedys potrzebne by sie odciąć od hausu
za czasow liceum, bylam "osoba konieczną do rozkrecenia nasiadowki etc"
zapraszano wszedzie, gdzie cos mialo sie dziac, bo zawsze byl tłum koło mnie,
jakoś tak tez było ze w grupie 5znajomych plus ja, ja musialam decydowac co robimy gdzie idziemy jaki pub jaki film jakie co
oduczylo mnie to rządzenia, zmeczylo mnie ciagle decydowanie, przewodniczenie
przejebane.. nie zalezalo mi na tym, ale jak sie rozkrecilam to zapominalam o burdelu w domu
pozniej zaczelam sobie bardziej dawac rade to imprezy odpadły =) z czego sie cieszylam
co do alko, to spoko, fajnie, normalnie wypic, wkrecic sie w humor, ale innych uzywek nie probowalam
zreszta, mysle do dzis, ze z powodu motta "isc pod prad" wszyscy to wiedzieli, WSZYSCY znajomi palili i jarali "traffsko" a ja bylam ponad
Bać sie imprez, nie boje. Po prostu unikam, wiem ze nie bede sie czuc dobrze na takich spędach, nawet imprezy rodzinne odpadaja
Chociaz, niepokój napewno bym odczula jakbym teraz musiala wytrzymac na jakims zgromadzeniu rodzinnym/klasowym/znajomych
Obecnie, nadal nie ejst mi potrzebne jakiekolwiek towarzystwo.
Z wyjątkiem mojego stabilizatora.
tylko po to byly mi kiedys potrzebne by sie odciąć od hausu
za czasow liceum, bylam "osoba konieczną do rozkrecenia nasiadowki etc"
zapraszano wszedzie, gdzie cos mialo sie dziac, bo zawsze byl tłum koło mnie,
jakoś tak tez było ze w grupie 5znajomych plus ja, ja musialam decydowac co robimy gdzie idziemy jaki pub jaki film jakie co
oduczylo mnie to rządzenia, zmeczylo mnie ciagle decydowanie, przewodniczenie
przejebane.. nie zalezalo mi na tym, ale jak sie rozkrecilam to zapominalam o burdelu w domu
pozniej zaczelam sobie bardziej dawac rade to imprezy odpadły =) z czego sie cieszylam
co do alko, to spoko, fajnie, normalnie wypic, wkrecic sie w humor, ale innych uzywek nie probowalam
zreszta, mysle do dzis, ze z powodu motta "isc pod prad" wszyscy to wiedzieli, WSZYSCY znajomi palili i jarali "traffsko" a ja bylam ponad
Bać sie imprez, nie boje. Po prostu unikam, wiem ze nie bede sie czuc dobrze na takich spędach, nawet imprezy rodzinne odpadaja
Chociaz, niepokój napewno bym odczula jakbym teraz musiala wytrzymac na jakims zgromadzeniu rodzinnym/klasowym/znajomych
Obecnie, nadal nie ejst mi potrzebne jakiekolwiek towarzystwo.
Z wyjątkiem mojego stabilizatora.
...bardzo być może, ale żaba pozostaje żabą...
Monty Python