Dwójkowa zazdrość- utajniona czy wyeksponowana?

Dyskusje na temat typu 2
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
cocacola
Posty: 46
Rejestracja: sobota, 23 maja 2009, 16:03

Dwójkowa zazdrość- utajniona czy wyeksponowana?

#1 Post autor: cocacola » czwartek, 23 lipca 2009, 09:41

Jak to jest u dwójek z zazdrością? Czy jest to cecha, nad którą potraficie zapanować, czy tez zdarza się, że włada ona waszym postępowaniem? I nie chodzi mi tu o zazdrość jedynie w związkach damsko-męskich (choć to też), ale np bycie zazdrosnym o czyjeś sukcesy, o liczbę znajomych, i wiele innych..
Jak sobie radzicie z zazdrościa, kiedy już takowa wystąpi ( a może nie występuje ? ) ?



Awatar użytkownika
Aleksandrowa
Moderator
Moderator
Posty: 1452
Rejestracja: poniedziałek, 11 maja 2009, 20:01
Enneatyp: Zdobywca

#2 Post autor: Aleksandrowa » czwartek, 23 lipca 2009, 16:48

hmm... w związku jestem zazdrosna, aczkolwiek tego nie okazuje. Innym ludziom jeśli już czegoś zazdroszczę, to zazwyczaj jest to talent albo obycie/inteligencja/ wysublimowane poczucie humoru- i wtedy im to mówię, ale w formie pochwały/zachwytu.
Did you see SEE se?

Trójkowdwójkę

Człowiek rzadko myli się dwa razy – na ogół TRZY lub więcej.

John Perry Barlow

Awatar użytkownika
miss-hook
Posty: 12
Rejestracja: niedziela, 19 lipca 2009, 03:17

#3 Post autor: miss-hook » sobota, 25 lipca 2009, 11:16

Ja mam podobnie. Odczuwam zazdrość, ale jej nie okazuję.

Zazwyczaj występuje ona u mnie nieświadomie... a jej punkt zapalny? Tak, to może być przykładowo sukces, który odniósł ktoś, a nie ja pomimo usilnych starań (chociaż tu już wpisałabym formę rozgoryczenia. Jeśli taka sytuacja będzie miała miejsce, usilnie staram się nie być gorsza i dorównać komuś, kto mi imponuje. Nie zależy mi na tym, by być najlepsza - nie chcę jednak stać na o wiele gorszej pozycji, bo w takim wypadku czuję się niedowartościowana i stopień mojej samooceny drastycznie spada w czarną otchłań.). Zauracza mnie też łatwość nawiązywania głębokich, prawdziwych przyjaźni, a nie tylko tych powierzchownych, nic nieznaczących znajomości, czasem talent, którego mi brak.
Nie widzę przeszkód, aby pokazać, że powyższe cechy budzą mój podziw. Zazwyczaj mówię o tym głośno i poważania nie ukrywam.

Gdy poczuję, że zazdroszczę, próbuję uzmysłowić sobie, że nie wszystko jestem w stanie osiągnąć, oraz że ja za to jestem w posiadaniu innych, równie pożytecznych cech, które także przecież mogą wzbudzać szacunek. Czy metoda działa zawsze? Pracuję nad tym, aby tak wreszcie było. :)
"Cenię ludzi, o których z góry wiem, że nie dadzą się łatwo odgadnąć, jeśli w ogóle."

6w7 so/sx.
IEI.

Awatar użytkownika
Aleksandrowa
Moderator
Moderator
Posty: 1452
Rejestracja: poniedziałek, 11 maja 2009, 20:01
Enneatyp: Zdobywca

#4 Post autor: Aleksandrowa » sobota, 25 lipca 2009, 20:00

Ostatnio uczucie zazdrości uderzyło mnie ze zdwojoną siłą. Mój brat ma nową dziewczynę, jest naprawdę bardzo ładna, sympatyczna, inteligenta i błyskotliwa. Jestem szczęśliwa, że znalazł sobie kogoś takiego, trzymam za nich kciuki, jednak nieco ...moja mama wyśpiewuje prawie codziennie arie ochów i achów pod jej adresem, wszyscy są zachwyceni. Ja również.

Ale jej pojawienie się sprawiło, że chce... być coraz lepszą wersją siebie. hmm...zazdrość stała się dla mnie motorem działań, aby poszerzać swoje horyzonty, dbać o rozwój. Ciekawe przeżycie.

Oczywiście ta zazdrość również jest utajona.
Did you see SEE se?

Trójkowdwójkę

Człowiek rzadko myli się dwa razy – na ogół TRZY lub więcej.

John Perry Barlow

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

#5 Post autor: yusti » sobota, 25 lipca 2009, 21:30

.

Awatar użytkownika
Intan
Posty: 859
Rejestracja: piątek, 22 kwietnia 2011, 19:02
Enneatyp: Dawca
Kontakt:

Re: Dwójkowa zazdrość- utajniona czy wyeksponowana?

#6 Post autor: Intan » niedziela, 5 stycznia 2014, 21:24

Temat umarł śmiercią naturalną, a czas pokazał, że osoby, które się w nim wypowiedziały, wcale nie był Dwójkami - no to może odgrzeję tego kotleta. :lol:

Zazdrość to uczucie, którego przez długi czas nie byłam świadoma, nie odczuwałam go. Zmieniło się to, kiedy po raz pierwszy zostałam odtrącona przez bliską mi osobę, na której mi zależało (a raczej na jej miłości). Najpierw wezbrał we mnie żal i niezrozumienie, potem złość, która nieustannie rosła, a gdzieś w międzyczasie pojawiła się zazdrość. O tych, którzy byli ważni dla tej osoby, którzy byli blisko niej i których towarzystwa ona pragnęła. Porównywałam się z nimi i z jednej strony nie rozumiałam, jak może się z nimi zadawać - bo przecież ja byłam lepsza! - ale z drugiej moje poczucie własnej wartości drastycznie i gwałtownie spadało. Coś w stylu: skoro on/a mnie nie kocha, to znaczy, że nie jestem nic warta - nie tylko dla niej/niego, ale w ogóle. Powoli rodził się we mnie bunt i niechęć do osoby, która mnie odtrąciła. Nie robiłam jej wyrzutów, nie chcąc pogarszać sytuacji, ale byłam tak głęboko urażona, że byłam w stanie planować stopniowe odsuwanie się od niej i znalezienie sobie kogoś innego. Jednak z drugiej strony coś mnie przy niej trzymało i zabraniało odejść, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że ta konkretna osoba - a nie relacja z tą osobą - była dla mnie kimś naprawdę wyjątkowym i nie chciałam jej stracić, nawet jeśli mnie odtrąciła. Wolałam więc zostać i próbować ponownie wkupić się w jej łaski, ale nie było to zachowanie tak do końca typowe dla Dwójek.

Zazdrości samej w sobie raczej nie odczuwam, zwykle jest tylko jedną z kilku składowych mojego nastroju w jakichś ekstremalnych sytuacjach i ukrywam ją. Często jest mi natomiast bardzo przykro, kiedy ktoś, kogo bardzo lubię, wybiera towarzystwo innych osób niż ja albo kiedy wyśmienicie się z nimi bawi - tak świetnie, że o mnie nawet nie pamięta i nie żałuje, że nie było mnie z nimi (albo przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo). Taaak, zdaję sobie sprawę, że nie jestem zdrową Dwójką - bycie aż tak uzależnionym od innych jest naprawdę **ujowe i staram się nad tym pracować, ale pewnie zajmie mi to duuużo czasu. ;)
dwietrzecie
sx/so

EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.

Marianne Williamson

ODPOWIEDZ