Sposób pomagania
- kama.zielona
- Posty: 922
- Rejestracja: niedziela, 12 kwietnia 2009, 00:33
- Enneatyp: Obserwator
trzeba umieć wyczuć jeśli ktoś życzy sobie pomocy bo różnie to bywa i jeśli zależy mi to wtedy potrzebna jest dawka cierpliwości.I to działa.Nie próbuje jednak komuś się narzucić.Pomoc dla mnie to forma akceptacji i to że jestem potrzebna.Wiem że to w jakiś sposób..hmm chore ale często aby uciec od swoich problemów pomagam innym.Ale teraz jest trochę lepiej.Emocje to przerażająca rzecz..dla mnie ale dzięki temu czuje że żyje
pomagam i mam 3-4 osoby które są ważne dla mnie bardzo ale nie odwracam się od innych.Choć ta pomoc to też narodziny naiwności i głupoty a trudno to hamować .
pomagam i mam 3-4 osoby które są ważne dla mnie bardzo ale nie odwracam się od innych.Choć ta pomoc to też narodziny naiwności i głupoty a trudno to hamować .
-
- Nowy użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: poniedziałek, 17 czerwca 2013, 21:13
- Enneatyp: Dawca
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Sposób pomagania
Dawno nikt nie ruszał tego tematu. Z chęcią go przeczytałam i stwierdzam, że jest bardzo ciekawy.
Ja jako zdrowa 2w1 jestem prze szczęśliwa z tego typu osobowości. Mimo, że powinnam gonić się do pomocy bo jestem owym dawcą mam pewna dziwną skłonność. Paraliżuje mnie strach w obliczu czyjejś krzywdy fizycznej. Nie potrafię zareagować, nie jestem po prostu w stanie. Czy to jakaś dziwna reakcja w przypadku 2w1?
Co innego jest w pomocy, dawaniu rady itp. Rwę się do tego i jestem szczęśliwa mogąc pomóc innym, czuję się wtedy spełniona. Ponad to, jestem świadoma, że pomogłam wyjść z kryzysu 4w5. Z wiecznie przybitego po roku czasu zmienił się z szczęśliwego radosnego. Nie ma nic wspanialszego, z wiedzy, że przyczyniło się do zmiany człowieka na lepsze.
I też się przepadam, za okazywaniem mi pomocy. Czasami potrzebuje wsparcia rozmowy wtedy sama zwracam się do zaufanych mi osób. Jednak bardzo często wolę zatrzymać moje problemy dla siebie, uważając, że nie są warte czyjejś uwagi.
Ja jako zdrowa 2w1 jestem prze szczęśliwa z tego typu osobowości. Mimo, że powinnam gonić się do pomocy bo jestem owym dawcą mam pewna dziwną skłonność. Paraliżuje mnie strach w obliczu czyjejś krzywdy fizycznej. Nie potrafię zareagować, nie jestem po prostu w stanie. Czy to jakaś dziwna reakcja w przypadku 2w1?
Co innego jest w pomocy, dawaniu rady itp. Rwę się do tego i jestem szczęśliwa mogąc pomóc innym, czuję się wtedy spełniona. Ponad to, jestem świadoma, że pomogłam wyjść z kryzysu 4w5. Z wiecznie przybitego po roku czasu zmienił się z szczęśliwego radosnego. Nie ma nic wspanialszego, z wiedzy, że przyczyniło się do zmiany człowieka na lepsze.
I też się przepadam, za okazywaniem mi pomocy. Czasami potrzebuje wsparcia rozmowy wtedy sama zwracam się do zaufanych mi osób. Jednak bardzo często wolę zatrzymać moje problemy dla siebie, uważając, że nie są warte czyjejś uwagi.
Re: Sposób pomagania
typowe 2 w 1 i to jeszcze z mojej okolicyAlessa pisze:Dawno nikt nie ruszał tego tematu. Z chęcią go przeczytałam i stwierdzam, że jest bardzo ciekawy.
Ja jako zdrowa 2w1 jestem prze szczęśliwa z tego typu osobowości. Mimo, że powinnam gonić się do pomocy bo jestem owym dawcą mam pewna dziwną skłonność. Paraliżuje mnie strach w obliczu czyjejś krzywdy fizycznej. Nie potrafię zareagować, nie jestem po prostu w stanie. Czy to jakaś dziwna reakcja w przypadku 2w1?
Co innego jest w pomocy, dawaniu rady itp. Rwę się do tego i jestem szczęśliwa mogąc pomóc innym, czuję się wtedy spełniona. Ponad to, jestem świadoma, że pomogłam wyjść z kryzysu 4w5. Z wiecznie przybitego po roku czasu zmienił się z szczęśliwego radosnego. Nie ma nic wspanialszego, z wiedzy, że przyczyniło się do zmiany człowieka na lepsze.
I też się przepadam, za okazywaniem mi pomocy. Czasami potrzebuje wsparcia rozmowy wtedy sama zwracam się do zaufanych mi osób. Jednak bardzo często wolę zatrzymać moje problemy dla siebie, uważając, że nie są warte czyjejś uwagi.
Ponad wielkie cycki cenię wielkie serce
2 w 1
2 w 1
Re: Sposób pomagania
Fizycznie? Jako dość niezdrowa dwójka widzę nieprawdopodobną wręcz okazję do załapania się na cios w obronie. Co by to potem było, jakbym się z tym obnosiła A naprawdę, to dałam się kiedyś pobić koledze na podwórku, żeby nie zbił mojej młodszej siostry.
Psychicznie? Rady, sugestie. Czasami po prostu wystarczy kogoś wysłuchać. W ciężkich przypadkach, np. chęć samobójstwa - na przyszłość - wystarczy, żeby kogoś związać z życiem, mówiąc, że nie wiesz, jakbyś sobie bez tej osoby poradziła. Takie wyznania, o dziwo, może dzięki świadomości, że kimś po prostu manipuluję, żeby pomóc, dość łatwo przechodzą przez usta.
To dla mnie trochę niepokojące, ale czasami jestem znudzona pomaganiem. Kiedy dzwoni do mnie taka Czwórka, od lat z tym samym problemem, nie umiem jej pomóc, ona tej pomocy nie oczekuje, to najchętniej położyłabym telefon na półce i poszła robić coś innego. Myślicie, że jest to związane z brakiem prestiżu, który mi zapewnia?
Materialnie często zdarza mi się pomagać, coś kupić, pożyczyć.
Psychicznie? Rady, sugestie. Czasami po prostu wystarczy kogoś wysłuchać. W ciężkich przypadkach, np. chęć samobójstwa - na przyszłość - wystarczy, żeby kogoś związać z życiem, mówiąc, że nie wiesz, jakbyś sobie bez tej osoby poradziła. Takie wyznania, o dziwo, może dzięki świadomości, że kimś po prostu manipuluję, żeby pomóc, dość łatwo przechodzą przez usta.
To dla mnie trochę niepokojące, ale czasami jestem znudzona pomaganiem. Kiedy dzwoni do mnie taka Czwórka, od lat z tym samym problemem, nie umiem jej pomóc, ona tej pomocy nie oczekuje, to najchętniej położyłabym telefon na półce i poszła robić coś innego. Myślicie, że jest to związane z brakiem prestiżu, który mi zapewnia?
Materialnie często zdarza mi się pomagać, coś kupić, pożyczyć.
2w1 so/sx, ENFP, SEE
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"
"Niech pan, proszę, spojrzy na księżyc. Widzi go pan wyraźnie. Jest on najzupełniej realny. A jeśli zaświeci słońce? To pan wcale księżyca nie dostrzeże!"
Re: Sposób pomagania
Co dla Cb niepokojące, dla mnie zrozumiałe dzięki temu wyjasnieniu
Heinz Kohut, psychoanalityczny dysydent, twórca nurtu psychologii self (wypracował specyficzną formę terapii narcyzmu), opisywał je jako dzieci, którym zabrakło "błysku podziwu" w oczach rodziców. W dorosłym życiu często nie są w stanie same regulować swojego poczucia wartości. Ktoś taki, by poczuć, że jest coś wart, musi mieć potwierdzenie od partnera czy partnerki. Poszukuje jego uznania, czeka na ten błysk podziwu, opowiadając o swojej pracy i sukcesach. Innymi słowy, chce podziwiacza i do tego służy mu partner, do zasilania ja, podtrzymywania samooceny. W jakimś momencie ten partner zaczyna to dostrzegać. Nawet jeśli nie całkiem to rozumie, to czuje, że coś jest nie tak, bo jego sprawy są pomijane, a pragnienia zawsze drugorzędne, w związku nie ma wzajemności. I wycofuje zaangażowanie.
Re: Sposób pomagania
Zadajmy sobie pytania komu pomagać jak pomagać i... czy w ogóle pomagać ale o tym nie pomyślimy
My 2-czki chyba za bardzo bierzemy wszystko do siebie, nie umiemy złapać tego w/w dystansu właśnie.
Świetny film o mentalności ofiary, o ludziach toksycznych, którzy tak na prawdę nie chcą naszej pomocy, nie chcą sami sobie pomóc, którym nie będziemy wstanie pomóc jest na YT na kanale selfmastery: [KLIK]
Polecam
My 2-czki chyba za bardzo bierzemy wszystko do siebie, nie umiemy złapać tego w/w dystansu właśnie.
Świetny film o mentalności ofiary, o ludziach toksycznych, którzy tak na prawdę nie chcą naszej pomocy, nie chcą sami sobie pomóc, którym nie będziemy wstanie pomóc jest na YT na kanale selfmastery: [KLIK]
Polecam