Xan pisze:Tak, to chyba nasza najgorsza cecha. Ten psychopatyczny popęd, żeby wiedzieć wszystko, rozbić każdą sprawę na kawałeczki a potem uzyskać potwierdzenie słuszności naszej tezy nieraz doprowadzi nas to strasznego marazmu.
W sumie nie wiem, czemu akurat to marazmu. Może do zmęczenia. I Dwójek, które stracą masę energii na tym działaniu. I otoczenia, które czuje się zmęczone "dociekaniem" Dwójek (w moim przypadku przydługawe posty - gdzieś już jakieś Ósemki padały podczas ich czytania
). A kiedy otoczenie się zmęczy i odsunie się od Dwójki, to Dwójka - teraz samotna - popada w marazm; właśnie przede wszystkim z powodu samotności. Tak ja to widzę.
EDIT:
Tak mnie naszło, że Dwójka wnika, wnika i wnika, właśnie może ze względu na swoją emocjonalną naturę. Stosunki międzyludzkie i te sprawy, czy przypadkiem ktoś na kogoś krzywo nie spojrzał. Czy ciągle na świecie (i w pomieszczeniu, w którym jest Dwójka i jej otoczenie) panuje pokój. I jak tu teraz zaprzeczyć, że Dwa to typ typowo kobiecy?
/EDIT
Xan pisze:Nawet nie wiem jak to hamować, włącza się samo i tyle. Cięzko nad tym zapanować.
Oj, fajnie by było mieć na to radę. Anybody? Any idea?
Xan pisze:Najgorsze jest gdy odkryjemy coś co jest dla nas bardzo bolesne, na przykład, że osoba, którą otaczamy szczególną sympatią nie odwzajemnia tego.
...aż tak bardzo, jak my byśmy chcieli. To jest chyba ta różnica. Ludzie ogólnie wzajemnie się lubią (nawet Jedynka, kiedy krytykuje, nawet Trójka kiedy pracuje, nawet Czwórka kiedy tworzy w samotności, nawet Piątka kiedy siedzi sama w bibliotece, nawet Szóstka kiedy robi to, co robią Szóstki, nawet Siódemka kiedy pojawia się i znika, nawet Ósemka kiedy bije, nawet Dziewiątka kiedy śpi - okazują nam miłość na różne sposoby). Każdy swoją sympatię okazuje na swój sposób i dopóki nie mamy świadomości, jak ktoś inny ją okazuje (i dopóki ten ktoś inny nie ma sam świadomości, jak okazać sympatię nam, na naszych zasadach; oraz
vice versa) to nie będziemy się wzajemnie rozumieć raczej. Same konflikty i "już mnie nie kochasz!".
Inna sprawa w tym temacie, że Dwójka może mieć nadmiernie czegoś takiego, co się nazywa "sprawdzaniem partnera". A to złe jest. Kobieta/mężczyzna duszący się wtedy robi, niezdrowe dla związku. Każdego. Zabójcze.
Xan pisze:Taki luźny przykład ;]. Pewnie są inne. A może się mylę? Też tak czasem macie jak napisałem? Czekam niecierpliwie na odpowiedzi ;/.
Podałem kilka swoich... rozmyślań. Sorry, że tak ponad rok po Twoim pytaniu, ale dopiero dwa miesiące tu siedzę
Ciekawe czy Ty jeszcze tu bywasz
----
A odnośnie pierwszego posta z tego wątku, to mam pewne zastrzeżenia. Odpowiadam oczywiście jako 2w1 uważam całkiem typowe:
Avin pisze:manipulacje-jesli mnie kochasz, to....
Nigdy. Nieetyczne. Nie chciałbym by ktoś mi tak robił, nie robię tak sam nikomu. Cecha chyba tylko baaaardzo chorych Dwójek. A zresztą to nie wiem, czy to cecha wybitnie dwójkowa jest swoją drogą ("jeśli mnie kochasz, to..." jest zbyt grubymi nićmi szyte, jak na subtelną manipulację Dwójki po prostu
).
Avin pisze:zrobilem cos to czekam na...
W sumie... to nawet jak prezentuję taką postawę, to zawsze jakoś tylko w głębi siebie; i sam w swoim wnętrzu mogę to zwalczyć; nie wiem, jak inne Dwójki, ale albo jestem zamknięty, albo po prostu nigdy nie posunąlem się aż tak daleko, żeby głośno dopominać się o swoje "potrzeby".
Avin pisze:prosby, blagania, placz, powodujace ze ciezko 2 odmowic, bo bedzie miec mine cierpietnika i wprawi mnie w poczucie winy
Nigdy do
aż takich scen się nie posunąłem. Ale ja ogólnie cichy z natury jestem. A może sam za dużo się min cierpiętniczych naoglądałem (w wykonaniu pewnej bliskiej mi osoby) żeby teraz je powielać - odrzuca mnie od czegoś takiego. Nie wypieram się oczywiście samej chęci, która pojawia się czasem we mnie - mianowicie chęci wpuszczenia kogoś w poczucie winy, takiego szantażu emocjonalnego - ale ilekroć takie coś odczuwam w sobie, to to pokonuję. Lata praktyki, idzie nieźle, jest możliwe na pewno dla każdej Dwójki o ile tylko chce.
Avin pisze:no i pytanie-jak dotrzec do takiej osoby? jak bronic przy niej swych praw? jak powiedziec nie, zeby to zrozumieli?
Myślę, myślę nad jakąś ogólną radą. Także dla siebie. Nie wiem, czy jest ogólna rada.
Co by na mnie podziałało? Kurde, obawiam się, że nic z zewnątrz, chyba że ktoś by był naprawdę dobry w uświadomieniu mi moich błędów. A w sumie trafiłem na kilka takich osób. Musi być wola zmiany w Dwójce. Dwójki może i ignorują ośrodek intelektu, ale to nie znaczy że są totalnie głupie - i porozmawiać z nimi można. Zależnie od osoby, różne metody. Terapia szokowa? Na mnie czasem działa, jak ktoś się odwróci i sam zostanę ze swoim głupim, dziecinnym zachowaniem. Wsparcie i próba poważnej rozmowy ze mną - no, to musi być osoba bliska i sytuacja już chyba poważna; jakby mi się ktoś w biały dzień znikąd z takim czymś wstrzelił, to bym pewnie nie zrozumiał. Jeżeli będą aluzje, to jestem na to ślepy i tępy, więc nie działa. Jeżeli będzie to powiedzenie wprost - to zadziała prędzej, o ile się nie obrażę. Ale jak się obrażę, to znaczy, że zrozumiałem. Więc jest szansa, że zadziała z czasem. Albo nie zadziała, ale to już wtedy
shame on me i można próbować dalej naprawiać, a można zmienić na "lepszy model".
Avin pisze:wszelkie me proby asertywnosci i zdrowej komunikacji pelzna na niczym. chyba trafilam na chora 2. dokladnie to 2w1, czyli sluzacy
Jam jest służący (straszna nazwa). Pisałaś swój post 2 lata temu
ale to forum stare, do jakich wątków się dokopałem (aż dwie strony ich było, Dwójki mają mniejsze powodzenie niż Hyde Park niestety).
Żeby była jakaś jedna dobra metoda na Dwójki - chyba tylko inna Dwójka by poradziła od ręki (i koniecznie na miejscu), bo to trzeba wyczuć